jesli zostana uznani za winnych. – Sallinger znalazl sie niebezpiecznie blisko prawicowego fundamentalizmu, co bylo traktowane przez studentow prawa na Uniwersytecie Tulane jako smiertelny grzech.

– Prosze, niech pan kontynuuje – rzekl Callahan, zalozywszy rece na piersi.

Sallinger zweszyl podstep, mimo to postanowil nie rezygnowac ze swych wywodow. Nie mial nic do stracenia.

– Chodzi o to, ze sedzia Rosenberg usiluje interpretowac po swojemu nasza konstytucje. Wyszukuje kruczki po to, zeby wykluczyc material dowodowy, bez ktorego niemozliwe jest skazanie niewatpliwie winnych oskarzonych. Mowiac szczerze, robi mi sie od tego niedobrze. Sedzia Rosenberg uwaza wiezienia za nadzwyczaj okrutne miejsca i dlatego, powolujac sie na Osma Poprawke [4], chcialby wypuscic wszystkich przestepcow na wolnosc. Dzieki Bogu znajduje sie obecnie w mniejszosci, szybko malejacej mniejszosci.

– Zatem jest pan zwolennikiem kierunku, w jakim zmierza obecnie Sad Najwyzszy, czyz nie tak, panie Sallinger?

– Tak, do cholery!

– Czy nalezy pan do owych normalnych, goracokrwistych, patriotycznych przecietniakow, ktorzy zycza staremu skurczybykowi szybkiej smierci we snie?

W sali rozleglo sie kilka chichotow. Teraz mozna juz bylo sie smiac. Sallinger wolal oczywiscie sklamac.

– Nikomu nie zyczylbym czegos takiego – odparl niemal zawstydzony.

Callahan znow rozpoczal marsz po sali.

– No coz, dziekuje, panie Sallinger. Zawsze z uwaga slucham panskich komentarzy. Pozwolil nam pan, jak zwykle, zapoznac sie z opinia laika o tym, czym jest prawo.

Smiech byl juz calkiem glosny. Sallinger zaczerwienil sie i niemal zapadl pod ziemie. Callahan zachowal powage.

– Chcialbym nieco podniesc poziom intelektualny tej dyskusji. Wrocmy wiec do panny Shaw i zapytajmy ja, dlaczego sedzia Rosenberg opowiedzial sie po stronie Nasha.

– Druga Poprawka gwarantuje wszystkim obywatelom prawo do posiadania i noszenia broni. Wedle sedziego Rosenberga nalezy odczytywac ja w sposob doslowny, wykluczajacy wszelkie odstepstwa. Nie wolno niczego zakazywac. Jesli Nash chce miec kalasznikowa, granat obronny czy wyrzutnie przeciwczolgowa, to stan New Jersey nie moze mu tego prawnie zabronic.

– Czy zgadza sie pani z takim orzeczeniem?

– Nie, i nie jestem w tym osamotniona. Orzeczenie w sprawie Nasha przyjeto stosunkiem glosow osiem do jednego. Zaden z sedziow nie poparl votum separatum Rosenberga.

– Czym zatem kierowala sie wiekszosc sedziow?

– Wedlug mnie sprawa jest oczywista. Stany maja powody, by zabraniac sprzedazy i posiadania niektorych typow broni. Interes stanu New Jersey przewazyl zgodne z Druga Poprawka prawa pana Nasha. Spoleczenstwo nie moze pozwolic jednostkom na posiadanie niebezpiecznej broni.

Callahan spojrzal na nia uwaznie. Urodziwe studentki prawa trafialy sie niezwykle rzadko, a gdy Callahan odkryl taki rarytas, zaczynal dzialac z zadziwiajaca szybkoscia. Przez osiem poprzednich lat odnosil same sukcesy. W wiekszosci przypadkow z latwoscia dokonywal podbojow. Dziewczyny z wydzialu prawa uwazaly sie za wyzwolone i niezalezne. Jednak z Darby bylo inaczej. Po raz pierwszy zwrocil na nia uwage w bibliotece podczas drugiego semestru wstepnego roku i przez caly miesiac zbieral sie, zeby zaprosic ja na obiad.

– Kto byl autorem orzeczenia wiekszosci? – spytal.

– Runyan.

– I zgadza sie pani z nim?

– Owszem. To byla naprawde prosta sprawa.

– W takim razie skad wzielo sie votum separatum Rosenberga?

– Moim zdaniem sedzia Rosenberg nienawidzi swoich wielce szanownych kolegow z sadu.

– Wiec zglasza sprzeciw tak dla zabawy?

– Czasami… chyba tak. Jego uzasadnienia sa coraz czesciej nie do obrony. Chocby to w sprawie Nasha. Dla liberala, jakim jest sedzia Rosenberg, kontrola posiadania broni przez obywatela nie ulega kwestii. To on powinien byl napisac orzeczenie wiekszosci i z pewnoscia zrobilby to przed dziesieciu laty. W sprawie Fordice’a przeciwko stanowi Oregon z roku 1977 przyjal znacznie wezsza interpretacje Drugiej Poprawki. Rozbieznosci w jego orzeczeniach staja sie nie do przyjecia.

Callahan nie pamietal juz sprawy Fordice’a.

– Zatem sugeruje pani, ze sedzia Rosenberg cierpi na demencje?

– Odbilo mu jak jasna cholera i pan doskonale o tym wie, profesorze. Nikt nie jest w stanie obronic jego orzeczen. – Sallinger, zupelnie jak pijany walka bokser, rzucil sie do ostatniej rundy.

– Ma pan po czesci racje, panie Sallinger, jednak glowna zasluga sedziego Rosenberga jest to, ze wciaz trwa na posterunku.

– Cialem, ale nie umyslem.

– On jeszcze oddycha, panie Sallinger.

– Taa, dzieki maszynie pompujacej mu tlen do nosa.

– Liczy sie obecnosc, panie Sallinger. Sedzia Rosenberg jest ostatnim wielkim prawnikiem w tym kraju i dzieki Bogu nie wyzional jeszcze ducha.

– Lepiej niech pan zadzwoni do Sadu i upewni sie – powiedzial Sallinger, sciszajac glos. Zagalopowal sie. Naprawde sie zagalopowal. Opuscil glowe i przygarbil sie, a Callahan spiorunowal go wzrokiem.

ROZDZIAL 3

W slomkowym kapeluszu, czystym kombinezonie, starannie wyprasowanej koszuli khaki i dlugich kowbojskich butach moglby uchodzic za ucielesnienie starego farmera. Zul tyton i spluwal do czarnej wody falujacej pod nabrzezem. Zul jak prawdziwy farmer. Polciezarowka, o tablicach rejestracyjnych z Karoliny Polnocnej, choc calkiem nowej marki, byla juz niezle nadwerezona i pokryta warstwa kurzu. Stala w odleglosci stu jardow, zaparkowana na drugim koncu nabrzeza.

Zblizala sie polnoc w poniedzialek, pierwszy poniedzialek pazdziernika. Przez nastepne trzydziesci minut mial czekac w chlodnych ciemnosciach pustego nabrzeza, oparty o barierke, zujac w zamysleniu tyton. Wpatrywal sie uporczywie w morze. Zgodnie z ustaleniami byl sam. Wlasnie tak to zaplanowano. O tej porze na nabrzezu zawsze bylo pusto. Na drodze biegnacej wzdluz plazy mrugaly swiatla pojedynczych aut, ale zadne sie nie zatrzymalo.

Wpatrywal sie w oddalone od brzegu niebieskie i czerwone swiatla kanalu portowego. Nie poruszajac glowa spojrzal na zegarek. Na niebie wisialy nisko ciezkie chmury. Nie zobaczy niczego, dopoki lodz nie dobije do nabrzeza. Tak to zaplanowano.

Polciezarowka nie pochodzila z Karoliny Polnocnej, podobnie jak i farmer. Tablice rejestracyjne zdjeto z wraka stojacego na zlomowisku niedaleko Durham. Polciezarowke skradziono w Baton Rouge, ale to nie on dokonal kradziezy. Byl zawodowcem i nie paral sie drobnymi przestepstwami.

Po dwudziestu minutach ku nabrzezu podplynal ciemny obiekt. Cichy, przytlumiony szum silnika stal sie glosniejszy. Obiekt okazal sie niewielkim pontonem, o wygladzie trudnym do okreslenia. Za sterem siedzial ktos nisko pochylony i ledwo widoczny. Farmer nawet nie drgnal. Czekal. Silnik ucichl nagle i czarny gumowy ponton zaczal dryfowac na malej fali w odleglosci trzydziestu stop od nabrzeza. Droga biegnaca wzdluz plazy nie przejezdzal zaden samochod.

Farmer spokojnie wyjal papierosa, wsadzil go do ust i zapalil; zaciagnawszy sie dwa razy, strzelil niedopalkiem w strone pontonu.

– Co palisz? – zapytal kolyszacy sie na wodzie mezczyzna. Widzial sylwetke czlowieka opartego o balustrade, ale nie mogl dostrzec jego twarzy.

– Lucky strike’a – rzucil w odpowiedzi farmer.

Zabawa w wymiane hasel byla prawdziwym idiotyzmem. Ile innych czarnych pontonow moglo przyplynac o tej porze od strony Atlantyku i dobic do starego nabrzeza? Prawdziwy idiotyzm, ale jakze wazny!

Вы читаете Raport “Pelikana”
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×