krolem frajerow, ma sie tendencje do wynajdywania dwuznacznosci niemal wszedzie.

Podszedl do drzwi prowadzacych na korytarz i zawolal glosem triumfujacego czlowieka:

– Prosze wejsc, mister Brent.

Zanim Brent wszedl do gabinetu, zblizylem sie do Marjorie i patrzac na nia palajacym wzrokiem, wzialem ja pod brode.

– A gdybym nie strzelil? – wymamrotalem. – Powiedz, Marjorie, co by bylo, gdybym nie strzelil? Wszystko wzieloby w leb, prawda?

Usmiechnela sie enigmatycznie.

– Gdyby pan nie strzelil, Jean-Marie, to ja bym to uczynila. Byloby to samo, prawda? Jest pan w koncu dzentelmenem!

Musialem zaczerwienic sie. Wybakalem niesmialo „dziekuje', bo to co powiedziala, poprawilo moje samopoczucie.

Brent wszedl do gabinetu. Nie mial juz zadnych zludzen i gdy nas spostrzegl, kiwnal glowa niemal pokornie.

– Prosze usiasc, mister Brent Pan jest autorem listu milosnego wyslanego do mister Valaise, prawda?

Tylko glina mogl jako pierwsze zadac tak drugorzedne pytanie czlowiekowi oskarzonemu o morderstwo.

Brent przytaknal sucho.

– Musze pana, ostrzec, ze cokolwiek pan teraz powie...

– Wiem, inspektorze.

– Pan rowniez napisal te karteczke, ktora mrs Faulks upuscila na chodnik?

– Oczywiscie.

– Jak to sie stalo, ze mrs Faulks miala ja juz w tym momencie?

– Miala ja zostawic w recepcji Learmonth Hotel, ale gdy spostrzegla pana Valaise, wolala mu ja oddac w ten sposob!

– A gdybym przy tej okazji lepiej sie przyjrzal jej mezowi? – zaoponowalem.

Brent spojrzal na mnie.

– Marjorie oswiadczylaby panu pozniej, ze nie byl to jej maz, lecz jakis przyjaciel...

Marjorie! Wymowil to imie w niezwykly sposob. Wyczuwalo sie, ze ten mezczyzna ja kocha i bedzie ja kochac jak szalony do samego konca.

Troche mu zazdroscilem.

– Co pan powiedzial Faulksowi, zeby go namowic, aby wyszedl o tak poznej porze?

– Od Marjorie wiedzialem, czym sie zajmuje. Zadzwonilem, powolujac sie na klienta, ktory nazajutrz mial odplynac wczesnym rankiem. Mowilem o sprawie, ktora wyniknela w ostatniej chwili... On juz lezal i o maly wlos by sie nie zgodzil.

– Ja go przekonalam, aby wstal i udal sie na to spotkanie. Wowczas zadzwonil do Willy'ego aby mu powiedziec, ze przyjdzie.

Dochodzilismy teraz do morderstwa, do tego prawdziwego. Nagle odczulem skrepowanie. Nie chcialem byc obecny przy tej rozmowie.

– Czy moge opuscic pokoj, inspektorze? Nic tu po mnie!

Brett spojrzal na mnie zdziwionym wzrokiem, ale sadze, ze mnie zrozumial.

– Czy moglbym obejrzec zwloki Nevila Faulksa? – spytalem jeszcze.

Prosba ta mogla wydawac sie niestosowna, ale byla uzasadniona.

– W tej chwili jest to niemozliwe – odpowiedzial Brett – ale moge panu powiedziec, ze Brent i Faulks mieli na sobie identyczne garnitury. Nic dziwnego, ze nazajutrz na trawniku nie zauwazyl pan nic, co zwrociloby pana uwage, szczegolnie jesli wezmie sie pod uwage okolicznosci, w jakich tam pan przebywal.

– Moge wyjsc?

– Z tego pokoju owszem, ale nie z budynku. Nadal na panu ciazy oskarzenie, ktorego nie jestem wladny uchylic, mister Valaise. Chodzi o ukrycie zwlok.

ROZDZIAL XXIII

Oskarzenie zostalo uchylone nazajutrz przez lawe przysieglych.

Gdy do tak piekielnej machinacji wciagniety zostal akurat krol frajerow, mozna byc dla niego tylko bezgranicznie wspanialomyslnym.

Moje uniewinnienie zbieglo sie z koncem strajku i Brett uczynil wszystko, zebym mogl dostac miejsce w samolocie. Jednym slowem, dwa dni pozniej znalazlem sie w Juan-les-Pins. Byla dziesiata rano i Denise byla juz na plazy.

Lezala sama pod naszym parasolem. W ciagu tych kilku dni opalila sie na murzyna.

Rozpoznala moj cien, zanim sam stanalem przed jej obliczem. Podniosla gwaltownie glowe.

– Kogo ja widze. lvanhoe powrocil! – westchnela.

Rzucilem sie na goracy piasek obok niej. Rozgladalem sie wokolo szukajac siatkarzy, ale nawet siatka nie byla naciagnieta.

– Szukasz Narcyza.

– Tak.

– Jeszcze nie przyszedl, ale mozesz byc spokojny: ja sklamalam, nic nie bylo miedzy nami.

– Tak mowisz, bo...

– Mowie to, co jest prawda. Piszac ten list do ciebie, bylam po prostu wsciekla. Jezeli poswieca sie zycie jakiemus draniowi, to od czasu do czasu wolno chyba miec napad wscieklosci, prawda?

– Ale to, co pisalas o Marjorie i samo...

– Bujda. Ale przyznasz, ze pomysl nie byl taki zly, skoro wrociles. Bez niego jeszcze bys tam byl.

– Trafilas w sedno – bez tego pomyslu bylbym jeszcze tam! – Wybuchnalem smiechem jak szalony. Denise, chcac sie mscic, uratowala mi zycie!

– Dlaczego sie tak smiejesz?

– Bo jestem szczesliwy!

– Powiedz mi...

– Co kochanie?

– Gdyby, no, gdyby miedzy mna a Narcyzem wszystko bylo prawda, co bys wowczas zrobil?

Nie mam pojecia.

– Zabilbys go?

– Byc moze...

– Nie bylbys do tego zdolny.

Nie chcialo mi sie juz smiac. Doczolgalem sie do parasola az glowa znalazla sie w cieniu. Dopiero nieco pozniej odpowiedzialem chrapliwym glosem:

– A jednak tak!

Вы читаете Trawnik
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×