pieniedzy. Krecenie tylkiem jest bardziej oplacalne, niz podawanie hamburgerow.

Znowu salatka.

– I, jak kazde inne srodowisko, tworza specyficzna podkulture. Interesuja mnie wiezi, ktore tworza, sposob, w jaki postrzegaja rzeczywistosc i od kogo moga sie spodziewac pomocy w razie potrzeby, tego typu sprawy.

Kelner zjawil sie z naszymi daniami glownymi.

– A co z mezczyznami, ktorzy korzystaja z ich uslug?

– Co? – Wygladalo na to, ze pytanie ja zdenerwowalo.

– Co z facetami, ktorzy tam chodza. Musza byc waznym skladnikiem lego wszystkiego. Z nimi tez rozmawiasz? – Nawinelam spaghetti na widelec.

– Ja… Tak, z niektorymi. – Zaczela sie jakac, wyraznie wytracona z rownowagi. Po chwili powiedziala: – O mnie juz dosyc. Temp. Powiedz, nad czym pracujesz. Jakies ciekawe sprawy? – Patrzyla w swoj talerz.

Zmiana tematu byla tak gwaltowna, ze nie upilnowalam sie i odpowiedzialam bez chwili namyslu.

– Te morderstwa nie daja mi spokoju. – Natychmiast pozalowalam, ze to powiedzialam.

– Jakie morderstwa? – Powiedziala to stlumionym, nieswoim glosem.

– W czwartek odkrylismy dosc nieprzyjemna sprawe. – Nie mowilam dalej. Gabby nigdy nie chciala sluchac o mojej pracy.

– O? – Wziela sobie jeszcze kawalek chleba. Starala sie byc uprzejma. Opowiedziala mi cos o swojej pracy, a teraz wyslucha o mojej.

– Tak. To dziwne, ale prasa niespecjalnie sie tym zainteresowala. Jej cialo znaleziono w poblizu Sherbrooke w zeszlym tygodniu. Kiedy ja do nas przywiezli, nie znalismy jej tozsamosci. Wyglada na to, ze zamordowano ja w kwietniu.

– Brzmi zupelnie jak inne twoje przypadki. Wiec co cie gryzie?

Wyprostowalam sie i spojrzalam na nia, zastanawiajac sie, czy naprawde chce sie w to zaglebiac. Moze lepiej to z siebie wyrzucic. Lepiej dla kogo? Dla mnie? Nikomu innemu nie moglabym o tym powiedziec. Czy ona naprawde chce tego sluchac?

– Ofiara zostala okaleczona. Potem cialo pocwiartowano i porzucono w parowie w lesie.

Przygladala mi sie, nic nie mowiac.

– Wydaje mi sie, ze zbrodnie popelniono w podobny sposob jak inna, ktora sie kiedys zajmowalam.

– To znaczy?

– Widze takie same – staralam sie znalezc wlasciwe okreslenie – elementy w obu przypadkach.

– Jakie? – Siegnela po kieliszek.

– Slady brutalnego bicia, znieksztalcone cialo.

– Ale to dosc czesto spotykane, prawda? Kiedy ofiarami sa kobiety? Wala nas w glowe, dusza, a potem tna na kawalki? Kurs Meskiej Przemocy

– Tak – przyznalam. – A w tym ostatnim przypadku nawet nie znam przyczyny smierci, bo cialo bylo w stanie daleko posunietego rozkladu.

Gabby wyraznie czula sie nieswojo. Moze nie powinnam o tym mowic.

– Co jeszcze? – Wziela kieliszek do reki, ale sie nie napila.

– Okaleczenie. Pocwiartowanie ciala. I usuniecie niektorych czesci. I… – zamilklam, bo pomyslalam o przetykaczce. Ciagle nie wiedzialam, co ona miala znaczyc.

– Wiec myslisz, ze to ten sam sukinsyn zalatwil obie?

– Tak. Tak mysle. Ale nie udalo mi sie o tym przekonac kretyna, ktory prowadzi sledztwo. On w ogole nie chce tego przyjac do wiadomosci.

– Moze te morderstwa popelnil jeden z tych zbokow, ktorzy podniecaja sie dopiero, jak wybebesza komus flaki?

Odpowiedzialam, nie podnoszac wzroku.

– Tak.

– I myslisz, ze znowu to zrobi?

Jej aksamitnie brzmiacy glos ponownie stal sie ostry. Odlozylam widelec i spojrzalam na nia. Wpatrywala sie we mnie uporczywie, glowe miala lekko pochylona do przodu, a jej palce kurczowo obejmowaly nozke kieliszka. Kieliszek drzal, a wino lekko sie kolysalo.

– Gabby, przepraszam. Nie powinnam o tym mowic. Gabby, dobrze sie czujesz?

Wyprostowala sie i zdecydowanym ruchem odstawila kieliszek. Dopiero po chwili go puscila. Nie spuszczala ze mnie wzroku. Przywolalam kelnera.

– Chcesz kawe?

Pokiwala glowa.

Skonczylysmy jesc i teraz rozkoszowalysmy sie cannoli i cappucino. Wygladalo na to, ze odzyskala dobry humor, bo smialysmy sie i kpilysmy sobie z samych siebie w czasach studenckich w Erze Wodnika, kiedy to nosilysmy proste, dlugie wlosy, dzinsy nisko na biodrach, oczywiscie dzwony, recznie farbowane koszule i nalezalysmy do generacji, ktora w jednakowy sposob demonstrowala swoj nonkonformizm.

Kiedy szlysmy wzdluz Prince Arthur, Gabby wrocila do morderstw.

– Jaki to moglby byc typ faceta?

Jej pytanie mnie zaskoczylo.

– Mam na mysli, czy jakis dziwak? Normalny? Rzucalby sie w oczy?

Moja dezorientacja irytowala ja.

– Rozpoznalabys sukinsyna na niedzielnym pikniku przed kosciolem?

– Morderce?

– Tak.

– Nie wiem.

Nie dawala za wygrana. – Mialby rowno pod sufitem?

– Tak sadze. Jesli jedna osoba zabila te dwie kobiety, a tego nie jestem pewna, Gab, to on musi byc dobrze zorganizowany. Robi plany. Wielu seryjnym mordercom dlugo udaje sie wszystkich mamic, nim ich zlapia. Ale nie jestem psychologiem. To tylko spekulacje.

Doszlysmy do samochodu i przekrecilam kluczyk w drzwiach. Nagle niespodziewanie chwycila mnie za reke.

– Pokaze ci wystawe.

Nie wiedzialam, o czym mowi. Znowu sie zamyslilam.

– Yyy…

– Dzielnice rozpusty. Miejsce, gdzie pracuje. Pojedzmy tam, to pokaze ci dziewczyny.

Spojrzalam na nia, kiedy znalazla sie w snopie swiatla rzucanym przez przejezdzajacy samochod. Jej twarz wygladala dziwnie w zmieniajacym sie swietle. Wedrowalo po niej, jak promien latarki, uwypuklajac pewne cechy, a zacierajac inne. Do przystania na jej propozycje przekonal mnie jej zapal. Zerknelam na zegarek: dwunasta osiemnascie.

– Okej. – Tak na prawde wcale nie bylo okej. Jutro bedzie slabo. Ale wygladalo na to, ze bardzo jej na tym zalezy, wiec nie mialam serca jej odmowic.

Wcisnela sie do samochodu i przesunela siedzenie tak daleko do tylu, jak sie dalo. Dzieki temu miala troche wiecej miejsca na nogi, ale nie dosyc.

Jechalysmy przez pare minut w milczeniu. Sluchajac jej wskazowek, pojechalam kilka kwartalow na zachod, po czym skrecilam w St, Urbain. Objechalysmy najbardziej wysuniety na wschod kawalek getta McGill, chaotycznej mieszaniny tanich kwater studenckich, wiezowcow i odrestaurowanych budynkow z brazowej cegly. Po jakims czasie skrecilam w lewo na rue Ste. Catherine. Za nami lezalo serce Montrealu. W lusterku majaczyly sylwetki Complexe Desjardins i Place des Artes, ktore jakby ze soba rywalizowaly. Pod nimi widac bylo Complexe Guy- Favreau i Palais des Congres.

W Montrealu reprezentacyjna architektura centrum szybko przechodzi w nedzna zabudowe wschodniej czesci miasta. Rue Ste. Catherine jest swiadkiem calej tej roznorodnosci. Zaczyna sie w zamoznej dzielnicy Westmount, przecina Centre-ville, skreca na wschod w strone Boulevard St. Laurent i Main, ktore dzieli miasto na czesc wschodnia i zachodnia. Przy ulicy Ste. Catherine stoja hotele Forum, Eaton's i Spectrum. W centrum przy niej

Вы читаете Zapach Smierci
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату