„niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus'. Szerzyl sie kult swietobojcy, Boleslawa Smialego – mial juz swoja ulice, deby, trafil do podrecznikow szkolnych. Fakt ten ksiadz Maciag odczuwal jak osobista zniewage poniewaz to wlasnie jego patrona, biskupa krakowskiego Stanislawa, kazal krol zarabac w roku panskim 1078, za co dostapil wiekuistego potepienia, ofiare zas wyniesiono na oltarze.
Uroczystosc poswiecenia domu bozego uswietnil swoja obecnoscia sam biskup. Bily dzwony, klonily sie przed oltarzem sztandary, chor mieszany intonowal Te Deum laudamus. Na drzwiach umieszczono tablice: Kosciol rzymskokatolicki pod Wezwaniem swietego Stanislawa. W bocznej nawie pojawil sie Olejny obraz, przedstawiajacy scene meczenstwa, pedzla stolecznego artysty, ktory wprawdzie kazal sobie slono zaplacic, lecz nadal dzielu oczekiwana wymowe. Krol o ponurych rysach dzierzyl miecz ociekajacy krwia, a za jego plecami rechotal z zadowolenia diabel; swiety natomiast mial oblicze wzniosle, prawice wyciagal ku niebiosom, skad po jego dusze nadlatywali aniolowie.
Ulicami grodu przeszla imponujaca procesja, a echo naboznych piesni dotarlo nawet do uszu zatwardzialych grzesznikow. Czcigodny doktor teologii przezyl swoj wielki dzien. Odpoczawszy nieco, zabral sie do czynnosci organizacyjnych. Powolal Rade Parafialna i przeprowadzil intensywne szkolenie jej czlonkow, aby nie mieli najmniejszej watpliwosci, ze zlo zagniezdzilo sie w organach wladzy.
– Jak kraj dlugi i szeroki podnosza sie glosy protestu przeciw bezboznemu rezimowi -mowil – azaliz nam wolno nie upomniec sie o prawa ludu bozego? Musimy spisac zadania i przedstawic je komu trzeba. Zadac, naciskac, domagac sie, nie ustepowac – oto metoda jedynie skuteczna.
W poniedzialek piecioosobowa delegacja zjawila sie w ratuszu. Przewodniczyl jej najstarszy z bednarzy Kuterskich, Antoni, a skladala sie z dwoch gospodyn domowych, nawiedzonej duchem apostolskim dentystki o imieniu Roza oraz ogrodnika Swiderskiego. Lista z postulatami wyladowala na biurku.
– W porzadku – powiedzial naczelnik – rozpatrzymy punkt po punkcie. Bez zwloki. Posadzil gosci za stolem, kazal poczestowac kawa.
– Pierwsze: przemianowac ulice Boleslawa Smialego na ulice marszalka Jozefa Pilsudskiego. Drodzy panstwo, uchwale taka musi podjac Rada Miejska, ja wykonuje tylko jej polecenia. Drugie: wyciac deby na wzgorzu. Wykluczone, odkad ustawe o ochronie przyrody uchwalil Sejm, obowiazuje ona wszystkich obywateli. Mnie, was i proboszcza tez. A pan, panie Antoni, -moze debine na beczki sprowadzic z nadlesnictwa. Trzecie: usunac ze szkoly nauczycieli: Pokornego i Piotrowska. A dla-czegoz to, jesli wolno spytac?
– Bezboznicy! – wykrzyknela dentystka, pasowiejac z emocji.
– Pani Rozo, pacjent przychodzac z chorym zebem pyta, czy pani jest wierzaca? Jego obchodzi tylko aby zabieg wykonany zostal fachowo. Zastanowiliscie sie, kto bedzie uczyl wasze dzieci, jesli zwolnimy najlepszych pedagogow?
Delegacja milczala.
– Jest jeszcze punkt czwarty: domagamy sie wolnosci religii. Mozecie wskazac chocby jeden przypadek, ze komus utrudniano praktyki religijne? A moze ksiadz Maciag mial klopoty z budowa kosciola? Nie? To powiedzcie mu, zeby przestal ludziom macic w glowach.
Nie ulegalo watpliwosci, ze pierwsza runde wladza wygrala. Proboszcz wyciagnal stad wniosek, iz dalsza rozgrywka wymaga mobilizacji opinii publicznej. Ton niedzielnych kazan stawal sie coraz ostrzejszy, on zreszta wyzywal sie w oratorskim kunszcie i nie zwykl hamowac impetu doborem argumentow. Wlosy zapuscil sobie na kark opadajace, co w zestawieniu z ascetyczna twarza i wyrazista gestykulacja dawalo mu natchniony wyraz.
Najblizsze kazanie poswiecil problemom lokalnym:
– Bracia w Chrystusie, spojrzcie na malowidlo przedstawiajace meczenstwo naszego patrona. Zabojca trzyma zelazo ociekajace krwia, niewinnie przelana. Hanba, po trzykroc hanba tym, co narzedzie zbrodni kazali umiescic na szyldzie spelunki, gdzie niektorzy z was trwonia ciezko zarobiony grosz. Zajazd Pod Mieczem – oto pomnik, ktory bezbozna wladza wystawila ohydnemu czynowi krola-swietobojcy. Azaliz myslicie, ze szatan chichocze z zadowolenia tylko na tym obrazie? O nie! Obmierzly rechot wladcy ciemnosci rozlega sie dzis z roznych stron Trzydebow, a kolor jego czerwony, a znak jego sierp i mlot, a gniazdo jego owe pnie zmurszale, na uragowisko bogobojnym mieszkancom sterczace tam, na wzgorzu. Na wasze uragowisko, drodzy bracia i umilowane siostry! Nastepnej niedzieli zajal sie sprawami ogolnokrajowymi:
– Gdy przemierzamy nasza piekna ojczyzne, ogarnia nas przerazenie. Oto niecne moce usiluja przeksztalcic Polske w dziki kraj bez Boga. Zamiast prawdy glosi sie klamstwo, zamiast wolnosci daje niewole, zamiast milosci wpaja nienawisc, zamiast moralnosci szerzy nieprawosc. Komuz, jak nie nam, przypadlo w udziale bronic wiary swietej i postawic tame ideologii marksistowskiej, ktora niby Lewiatan chce pozrec kraj od tysiaca lat katolicki? Ludu bozy! Mozni tego swiata usiluja doprowadzic nas do zniszczenia materialnego i nicosci duchowej, a ty milczysz? Nie zaslonisz goracym sercem niby tarcza swego Kosciola? Nie posluchasz wezwania twych kaplanow? Biada nam, jesli w potrzebie nie staniemy ramie przy ramieniu, a moce piekielne zwycieza…
Kolejny popis oratorski siegal w rejony wielkiej polityki O wymiarze globalnym:
– Spojrzmy na ten swiat podzielony, mili bracia. Coz dostrzegamy? Oto z jednej strony cywilizacja wyrosla w basenie Morza Srodziemnego, kolebce wspolczesnej kultury, oredowniczka wolnosci i demokratycznych swobod. Z drugiej strony barbarzynstwo nadciagajace od wschodu i niosace pogarde ludzkiej indywidualnosci. Zaiste! Bog pragnal nas doswiadczyc niby nieszczesnego Hioba, bowiem znalezlismy sie w ponurym cieniu mrocznej sily, ktory wysysa z nas krew, chce zawladnac umyslem, siega pazurami po dusze naszych dziatek. Lecz nie upadajcie na duchu, bowiem powiedziane jest: ponizeni beda wywyzszeni i zapanuje Krolestwo Boze od oceanu do oceanu, od kontynentu do kontynentu, od Bieguna Polnocnego do Bieguna Poludniowego i jeszcze dalej. Amen.
Wielebny duszpasterz miewal wszakze przeblyski realizmu. Zdawal sobie sprawe, ze samo slowo, chocby najbardziej podniosle, nie wystarczy, gdyz owieczki odczuwaja potrzeby nader prozaicznej natury. Trwala wlasnie akcja nadsylania darow koscielnych z zagranicy, wiec zakrzatnal sie u zwierzchnikow i niebawem z ciezarowek wyladowano do sali parafialnej paczki, skrzynie i worki z atrakcyjna zawartoscia. Zapowiedzial radosna wiesc z ambony, zaznaczajac, ze w pierwszym rzedzie obdarowani, zostana najgorliwsi wierni, nastepnie rodziny wielodzietne i osoby samotne, a byc moze rowniez inni potrzebujacy. Pod jego dyktando Rada Parafialna sporzadzila liste, po czym kogo trzeba obdzielono. Na glowe wypadlo piec kilo cukru, tylez maki, nieco kaszy manny, puszka oleju oraz po kilogramie masla i smalcu. Aktywisci otrzymali dodatkowo pewna ilosc czekolad, kawy i herbaty.
Kaznodziejska i organizacyjna dzialalnosc ksiedza Maciaga zaczela przynosic owoce: spolecznosc trzydebska zostala przykladnie podzielona na bezboznikow i wierzacych. Co wszakze nie wyjasnia wszystkiego, bowiem wsrod ateistow rozrozniano czlonkow partii, spisanych na straty i niegodnych szacunku aroganckich wolnomyslicieli, ktorzy sa narzedziem tych pierwszych; niedowiarkow przypadkowych, rokujacych jeszcze cien nadziei na powrot do owczarni. Wbrew pozorom podzialy wsrod ludu bozego okazaly sie bardziej skomplikowane. Najwyzej notowana kategoria to katolicy walczacy slowem i czynem; za nimi osoby praktykujace regularnie i szczodre dla kosciola; dalej parafianie wprawdzie praktykujacy, lecz skapi jeszcze dalej ci, co dom modlitwy odwiedzaja od wielkiego dzwonu; na samym koncu zas postacie dwuznaczne, takie co to wprawdzie wiary sie nie wypieraja, ale w kieszeni nosza legitymacje roznych rezimowych stowarzyszen. Kazda grupa wymagala osobnego podejscia, tak wiec – ustaliwszy fronty i taktyke – proboszcz ruszyl do ataku.
Na pierwszy ogien miala pojsc szkola a na dowodce akcji wyznaczyl wikarego. I stalo sie, ze Piotrus nie mogl wrocic do domu, gdyz pod koniec lekcji zjawil sie ksiadz Pyrko z gitara, w asyscie kilku mezczyzn z emblematami Matki Bozej w klapach marynarki. Wniesli pokazny kufer pelen krucyfiksow. Zaraz tez zbiegli sie ministranci, zakladajac pospiesznie na rekawy bialo-czerwone opaski. Na komende ksiedza wejscia zostaly zamkniete i obsadzone pikietami. Manewr odbyl sie sprawnie, bez zbednego rozgardiaszu, widocznie role zostaly wczesniej przecwiczone. Gdy rozlegl sie koncowy dzwonek a korytarze wypelnily sie dzieciarnia – duchowny wskoczyl na krzeslo i przemowil:
– Droga mlodziezy! Zebralismy sie tutaj, by izby szkolne ozdobic wizerunkiem Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ktorego bezboznicy probuja wypedzic z waszych serc. Zamanifestujemy w ten sposob nasza chrzescijanska wole, nasza jednosc z Kosciolem Chrystusowym, nasz protest wobec slugusow szatana – to oni usiluja zatruwac wasze mlode umysly jadem zwatpienia! Niech zawieszone na scianach krzyze