Glos rozlegl sie za plecami Diamonda. Odwrocil sie i zobaczyl Matthew Didriksona.

– Chodz, siadaj. Pod parasolem jest sucho, a frytki i ryba nie beda wiecznie cieple.

Chlopiec obszedl lawke i wzial torebke, ktora podal mu Diamond. Nie usiadl.

– Przynajmniej mozemy tutaj swobodnie porozmawiac – powiedzial Diamond. – Widziales sie z matka?

– Wczoraj wieczorem. Greg zabral nas na kolacje. W domu jest nie do wytrzymania z prasa i tym wszystkim.

– Uroczysta uczta?

– Wcale nie. – Matthew gapil sie na chodnik, marszczac brwi. – Greg wyjezdza do Ameryki.

– Tak, slyszalem.

– Chce, zeby mama tez pojechala i zabrala mnie ze soba.

– Powiedziales im, ze zabiles pania Jackman? – zapytal Diamond wprost.

Matthew nabral tchu i zadrzal. Nie podnosil wzroku. Dzis dziecko przewazalo w nim nad mezczyzna.

– Powinienes.

– Nie moge.

– Dlaczego?

– To za duza sprawa.

– Po tym wszystkim, co przeszla? Matthew skinal glowa.

– Mysle, ze ona wie – mruknal Diamond. – To dlatego uniewinnienie jej nie poruszylo. W glebi duszy wiedziala, co sie stalo, Mat. I nic nie mowila, bo jest twoja matka i kocha cie. Ale wie, ze prawda musi wyjsc na jaw i wolalaby uslyszec to od ciebie niz od kogos takiego jak ja.

Chlopiec przygladal sie uwaznie twarzy Diamonda, zeby przekonac sie, ze jego slowa sa szczere.

– Powiesz jej?

Pytanie jak z piaskownicy.

– Powiem, jesli to bedzie konieczne.

Jego szczerosc zostala oceniona pozytywnie.

– Porozmawiam z nia. – Mat odwrocil wzrok, spojrzal na dziecko przejezdzajace przez podworzec rowerkiem bmx. – Pojde do wiezienia?

– Do wiezienia nie. Jestes niepelnoletni.

– Bede mial proces, tak jak matka?

– Prawdopodobnie. – To nie czas, zeby spekulowac na temat problemow, wobec ktorych stanie wymiar sprawiedliwosci, kiedy bedzie mial do czynienia z dwunastolatkiem oskarzonym o morderstwo. Nie bylo tez sensu wyjasniac, jak dlugo pozostanie w zamknieciu, na garnuszku Jej Krolewskiej Mosci.

– Usiadziesz?

Tym razem Matthew przyjal zaproszenie. Musial usiasc blisko Diamonda, zeby znalezc sie pod jego parasolem. W kacikach oczu mial lzy.

– Nie chcialem jej zabic. Wszedlem do domu tylko po to, zeby znalezc te listy. Wiedzialem, ze musiala je zabrac, zeby wszystko zepsuc.

– Dlaczego nie powiedziales mi tego na poczatku? W tamten poniedzialek rano twoja matka odebrala telefon od profesora Jackmana. Powiedzial jej, ze listy znikly.

– Byla naprawde zdenerwowana. Widzialem, jaka byla zla. Ja tez bylem zly. Pani Jackman byla podla. Nienawidzilem jej. Strasznie krzyczala na moja mame, i to przez nia nie moglem juz chodzic z Gregiem na plywalnie. To nie on chcial przestac. Byl dla mnie naprawde dobry. Uratowal mi zycie, kiedy wpadlem do jazu. Greg nie wykorzystywal mnie jak robaka na haczyku, a ona tak powiedziala tylko dlatego, ze podobala mu sie moja mama. On byl…

– Jak ojciec?

– Tak. Nadal kocham mojego prawdziwego ojca – dodal szybko. Tego prawdziwego ojca, ktory wolal grac w szachy i nie pofatygowal sie, zeby przyjechac do Anglii na proces. Ten prawdziwy ojciec odrzucil syna. Slepa lojalnosc Matthew tlumila straszna, smiertelna rozpacz.

– Co sie stalo w tamten poniedzialek rano?

– Kiedy mama odwozila mnie do szkoly, widzialem, jak sie meczy przez te listy. Postanowilem sprobowac zabrac je pani Jackman. W pierwszym dniu semestru zawsze obijamy sie kolo szatni, bo wydaja nam czyste togi. Za bardzo sa zajeci malymi dziecmi, zeby interesowac sie nami, starszymi chlopcami. Mozna pobiegac po sklepach i guzik ich to obchodzi. Pojechalem minibusem do Bathwick Hill. Wiedzialem, ktory to dom. Myslalem, ze znajde jakies otwarte okno, ale poszlo latwiej, bo otwarte byly drzwi kuchenne. Po prostu nacisnalem klamke i wszedlem do srodka. Nikogo nie bylo. Wszedlem cichutko na schody i znalazlem jej sypialnie. Byla tam, jeszcze spala. Chcialem poszukac listow, ale balem sie, ze sie obudzi i mnie zlapie.

– Obudzila sie?

– Dopiero jak polozylem jej koldre na twarzy. Lezala na plecach, a ja chcialem zakryc jej oczy. Pewnie bym jej nie zabil, gdyby sie nie obudzila. Poruszyla sie, a ja przycisnalem koldre. Szarpala sie, ale to nic nie dalo, bo rece miala zaplatane w posciel. Im bardziej sie szarpala, tym mocniej naciskalem. Kleczalem na niej. Bylem zly i wystraszony. Wlasciwie nie wpadlem w panike, tylko nie chcialem, zeby sie obudzila i mnie zobaczyla, i naciskalem, i naciskalem na koldre, az ona sie nie uspokoila. Wystraszylem sie jeszcze bardziej, kiedy zrozumialem, co zrobilem. Jeszcze raz sciagnalem koldre i popatrzylem na jej twarz. Wiedzialem, ze nie zyje. Nie szukalem juz listow. Po prostu wybieglem.

– Zlapales autobus do Bath?

– Tak.

– Pozniej, kiedy sie dowiedziales, ze w jeziorze znaleziono cialo, musiales byc zdumiony.

– Tak.

– I co sobie pomyslales?

– Najpierw pomyslalem, ze to Greg ja znalazl w sypialni i przewiozl, zeby to wygladalo na samobojstwo. Pozniej, ze to matka wrzucila ja do jeziora. Powiedzieli, ze wziela swoj samochod. Nie wiedzialem, co robic. Gdybym sie od razu przyznal, mama mialaby klopoty. Tamtego dnia, kiedy przyszliscie do nas do domu, a ona probowala uciec, tak naprawde nic mi nie bylo. Pomyslalem, ze ja wypuscicie, jesli pojde do szpitala.

Diamond pokiwal glowa i nic nie powiedzial.

– Przepraszam, ze straciles przeze mnie prace – dodal Matthew.

– Nie szkodzi – odparl Diamond. – Prawdopodobnie uratowales mi zycie, kiedy Andy Coventry rozlupal mi glowe w lazniach. Moglo byc gorzej, gdybys szybko nie sprowadzil pomocy. Jedz te frytki.

W milczeniu rozwazal znaczenie tego, co powiedzial mu Matthew. Prokuratura koronna bedzie miala prawdziwy problem, jesli zechce sie z tym rozsadnie uporac. Wszystkim zaoszczedziloby bolu glowy, gdyby Jackman i Dana polecieli do Ameryki i zabrali chlopca ze soba. Nie dokonuje sie ekstradycji nieletnich.

Matthew, jakby czytal mu w myslach, powiedzial:

– Chce sie przyznac, tak jak trzeba. Gdybym poszedl na policje, pojdziesz zed mna?

– Jasne.

– Najpierw chce powiedziec mamie.

– W porzadku.

– Jak myslisz, co zrobi?

– Nie sadze, zeby spieszyla sie z wyjazdem do Ameryki.

– A Greg?

– Nie zdziwiloby mnie, gdyby zmienil plany, kiedy uslyszy, co masz do powiedzenia.

Skonczyli lunch i wstali, zeby odejsc. Diamond delikatnie polozyl reke na ramieniu chlopca. Przed nimi mgla sie podnosila. Zobaczyl kamiennego aniola, tego na najnizszym szczeblu, zamarlego w locie ku wysokosciom.

Peter Lovesey

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×