uspokoic skolatane nerwy.

– Nie wszyscy goscie to dostaja – dorzucila jeszcze Elf.

– Rozumiem, to takie slodkie pozegnanie – domyslila sie hrabina.

Elf postanowila pozostawic te slowa bez komentarza. Chciala raczej dodac Dianie otuchy i natchnac ja do walki.

– Powiem ci, gdzie mozesz go znalezc – rzekla po na-

mysie. – Tak jak przypuszczalas jest w swojej pracowni przy automacie. Moge pokazac ci droge.

Przy automacie! Przy chlopcu, ktory mial jej rysy, nie przy niej. Obraz dobosza dreczyl jej matke, a teraz zapewne stanie sie i jej zmora. Rothgar powinien byc z nia, a nie z bezduszna maszyna!

Diana spojrzala na swoj kostium.

– Nie, nie pojde do niego.

– Powinnas walczyc z nim! Zlamac go! – podpowiadala Elf.

– Nie bede z nim walczyc. – W jej oczach pojawil sie smutek. – Mam wrazenie, ze i tak cos w nim kiedys peklo. Chce, zeby stal sie wolny. Zeby mogl mnie kochac. A do tego potrzebny jest wspolny wysilek.

Hrabina spojrzala na swoje przebranie.

– Czy przyjdzie na bal?

– Z cala pewnoscia – odrzekla Elf. – Poczucie obowiazku nie pozwoli mu zostac w pracowni.

– Nie chce, zeby cierpial.

Elf pogladzila ja po ramieniu.

– On tez chce ci tego zaoszczedzic – powiedziala uspokajajaco. – Zaczekajmy na bal. Moze cos sie wtedy wyjasni.

Diana westchnela i spojrzala na swoj kieliszek. Jednym haustem wypila cala jego zawartosc. Czula, ze odslonila sie przed Elf, ale siostra Rothgara przyjela to bardzo naturalnie. Tak jakby wszystko juz wiedziala. Zawsze byli bardzo ostrozni. Czy to mozliwe, ze Mallore nowie juz wczesniej domyslili sie, co sie dzieje?

Odstawila kieliszek i siegnela po lezacy obok jej kostiumu luk.

– Czas zaczac polowanie – rzekla.

Przed balem nie urzadzano zwykle wspolnych kolacji, poniewaz goscie woleli utrzymac swoje przebrania w sekrecie. Jednak Diana dolaczyla do Elf, Portii i Bryghta. Szybko tez zaczeli sobie mowic po imieniu. Bylo jasne, ze uwazaja ja prawie za narzeczona Beya i ze zawsze moze u nich szukac pomocy. Jednoczesnie nikt nawet slowkiem nie wspomnial o Rothgarze, choc z ogolnych komentarzy domyslila sie, ze przeszedl juz z pracowni do siebie i ze przygotowuje sie do balu.

Rozmowa obracala sie przede wszystkim wokol ich wyprawy na polnoc. Diane znowu zdziwilo to, ze cala trojka traktuje interesy niezwykle powaznie. Co prawda Portia zadeklarowala na poczatku, ze i tak ma duzo pracy z prowadzeniem domu, ale bylo widac, ze calym sercem wspiera meza. Okazalo sie, ze Fort polaczyl wysilki swojej rodziny i Mallorenow w celu przejecia handlu winem i spirytualiami na znacznym obszarze kraju i ze wszyscy szukaja teraz nowych mozliwosci inwestycyjnych. Diana starala sie zawsze dobrze prowadzic interesy w swoim majatku, miala nawet powody sadzic, ze radzi sobie lepiej niz ojciec, ale nigdy nie wykraczala poza to, czym tradycyjnie zajmowala sie jej rodzina.

Jeszcze dziwniejsze wydalo jej sie to, ze mozna prowadzic taka rozmowe i doskonale sie przy tym bawic. Diana czula, ze lacza ja z tymi ludzmi coraz silniejsze wiezy.

Szkoda, ze nie z Rothgarem.

32

Bal maskowy zaczal sie sam, chociaz oczywiscie nadzorowany przez Rothgara i wspomagany przez przyzwyczajona do tego rodzaju przedsiewziec sluzbe. Kiedy Diana skonczyla kolacje, przeszla wraz z Mallorenami do holu, zaintrygowana tym, co zaczelo sie dziac w palacu. Gosci witala dziwna kolorowa poswiata, przypominajaca wieczorna zorze oraz ksiezyc, blizniak tego, ktory swiecil na niebie.

Ruszyli dalej, do sali balowej. Po chwili zastapil im droge kolorowy arlekin.

– Diana-lowczyni? – ucieszyl sie na jej widok. – Mozesz mnie pani upolowac!

Nie, to nie byl ten, na ktorego miala ochote.

– Na razie puszcze cie calo, panie – rzekla dobrotliwie. Ale radze uwazac na moj luk.

Bal maskowy prowokowal nietypowe zachowania. Wielu wydawalo sie, ze sa doskonale ukryci za swoimi maskami i ze moga sobie pozwolic na znacznie wiecej. Ciekawe, za kogo przebierze sie Bey? I czy przywita gosci w sali balowej, czy tez skryje sie wsrod innych masek?

Sama przebrala sie tak, ze mozna ja bylo natychmiast rozpoznac. Podobnie zreszta jak wielu gosci, chociaz niektorzy mieli na sobie weneckie kostiumy, skrywajace ich od stop do glow. Jednak sama swiadomosc tego, ze wystepuje sie jako ktos inny, wydawala jej sie wystarczajaco podniecajaca. I jeszcze to, ze dzisiejszej nocy rzeczywiscie wyruszyla na polowanie.

Tylko jaki bedzie jego rezultat?

Patrzyla uwaznie na kolejne mijane postaci. Wciaz nie widziala Beya. Korytarze zamienily sie na te noc w rodzaj labiryntu. Tak, jakby markiz rzeczywiscie przejal sie jej porownaniem do Dedala. Szary material zdobily kamienne wzory. I chociaz tu i owdzie przeswitywalo przez nie swiatlo, czulo sie atmosfere zagrozenia.

Jak, wobec tego, wyglada sala balowa?

Elf, ktora zapewne wiedziala cos na ten temat, pochylila sie w jej strone.

– Zaczekaj, zaraz zobaczysz cos ciekawego. Labirynt skonczyl sie nagle, a przed nimi otwarlo sie

pogodne, nocne niebo. Raz jeszcze dostrzegla ksiezyc, ktory byl chyba symbolem calego przedsiewziecia. Czy to mozliwe, by Rothgar zrobil to na jej czesc? Chociaz na niebie widac bylo tez gwiazdy i inne ciala niebieskie. Nawet Saturna z jego pierscieniami.

Zapewne w calym pomieszczeniu zawieszono czarne plotno. Skad jednak braly sie gwiazdy i planety?

– Jak to zrobiono? – szepnela Elf do ucha.

– To bardzo proste. Za pomoca naftowych lamp z roznymi kloszami – wyjasnila przyjaciolka. – Korzystalismy z tego, na balu ze „Snu nocy letniej'. A labirynt pochodzi z jeszcze wczesniejszej imprezy. Bey, z braku czasu, zdecydowal sie po prostu wykorzystac stare elementy. Nic takiego.

Jednak Diana uwazala, ze jest to majstersztyk. Wszystko zaplanowano i wykonano z niezwykla starannoscia. Zachwycona przechodzila wzdluz scian, podziwiajac szczegoly dekoracji. Weszla tez do jednego z przylegajacych pokojow, urzadzonego jak grota, w ktorej rosly srebrne drzewa.

– Wykorzystujemy je na kazdym balu * cierpliwie objasnila Elf. – Tylko trzeba je inaczej pomalowac i ubrac. A to przeciez drobiazg.

Tym razem na srebrnych galeziach wisialy roznego rodzaju srebrne owoce. Diana oderwala od nich wzrok i spojrzala na przyjaciolke.

– Nie chcesz, zebym to wszystko podziwiala? – spytala rozzalona.

– Nie chce, zebys myslala, ze Bey jest jakims nadczlo-wiekiem – odparla nieco zmieszana Elf.

– Wcale tak nie mysle. Gdzie on jest? Czy wiesz, w jakim wystapi kostiumie?

– Nie. Naprawde – dodala, zauwazywszy pelne niewiary spojrzenie Diany.

– Dobrze, sprobuje go znalezc.

Hrabina oderwala sie wiec w koncu od dekoracji i zaczela sledzic zamaskowanych uczestnikow balu. Nigdzie nie udalo jej sie dostrzec Rothgara. Natomiast w odleglym koncu sali odkryla grecka swiatynie. Zastanawiajac sie, czemu by mogla sluzyc, przechodzila dalej.

Na lowy, myslala. Na lowy.

W sali slychac bylo muzyke, chociaz Diana nie widziala orkiestry. Czy to mozliwe, zeby znajdowala sie gdzies w ukryciu? A moze raczej w jakims zaglebieniu? Postanowila to sprawdzic, nie zaprzestajac, oczywiscie, poszukiwan Rothgara. Zatrzymala sie jeszcze przed sztucznym ksiezycem, zeby go obejrzec. Byl naprawde wielki i wspanialy. Dostrzegla na nim zarysy twarzy, jakby ksiezyc smial sie z ludzkiego szalenstwa.

– To glupie korzystac z lampy, kiedy nad domem jest prawdziwy ksiezyc. – Znajomy glos zabrzmial tuz przy jej

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×