Nic na swiecie nie moglo stanowic smutniejszego widoku od tego ogromnego cmentarza. Morze grzebie zatopione okrety, ziemia — ludzi. Lecz na tym cmentarzu umarli lezeli nadzy, oswietlani palacymi promieniami slonca. Trzeba bylo ostroznie stawiac kazdy krok. Na pol zgnile deski uginaly sie pod nogami. Podroznicy mogli w kazdej chwili zapasc sie i znalezc w ladowni. Przewidujac to zabrali ze soba sznury, by w razie potrzeby pomoc sobie nawzajem. Balustrady lamaly sie. Strzepy zagli po dotknieciu rozsypywaly sie w proch. Wszystko dookola bylo pokryte gruba warstwa pylu, rozkladu i zielenia zgnilizny… Na wielu pokladach walaly sie szkielety blyszczace w sloncu bialymi koscmi lub ciemniejace resztkami skory i strzepami odziezy. Z pozycji szkieletow, porabanych czaszek mozna bylo...