bylyby w stanie pokonac. Dopiero wtedy zaczal sie zastanawiac. Czy moge jej powiedziec, ze jestesmy sobie blizsi, niz sie jej wydaje, ze powstalismy z jednego istnienia i wejdziemy do tego samego ciala, nie mogac kochac sie nawzajem.

Oparla sie na nim, polozyla glowe na jego ramieniu i spojrzala w niebo.

— Wypogadza sie — stwierdzila. — Teraz czuje sie tu bardziej swojsko. Mimo ze wszystko jest takie dziwne. Nowy swiat, nasze zdolnosci i te straszne wspomnienia.

Vickers objal ja ramieniem, a Ann odwrocila glowe i pocalowala go szybko i impulsywnie.

— Bedziemy szczesliwi — rzekla. — Bedziemy razem zyc w tym nowym swiecie.

— Bedziemy szczesliwi — powtorzyl za nia Vickers.

Teraz juz widzial, ze nie moze jej nic powiedziec. Ann pewnie i tak wkrotce wszystkiego sie dowie, ale na pewno nie od niego.

51

Vickers uslyszal w sluchawce dziewczecy glos i spytal Crawforda.

— Pan Crawford jest na konferencji — oznajmila sekretarka.

— Prosze mu powiedziec, ze dzwoni Vickers.

— Pan Crawford nie zyczy sobie… Czy powiedzial pan Vickers? Jay Vickers?

— Zgadza sie. Mam dla niego wiadomosc.

— Chwileczke, panie Vickers.

Czekal zastanawiajac sie, ile czasu mu jeszcze zostalo, bo analizator w budce telefonicznej na pewno bil juz na alarm. Oddzial specjalny jest juz pewnie w drodze.

W sluchawce odezwal sie glos Crawforda.

— Dzien dobry, Vickers.

— Odwolaj swoje psy goncze — powiedzial Vickers. Marnuja swoj i twoj czas.

W glosie Crawforda uslyszal nieskrywany gniew:

— Wydawalo mi sie, ze juz ci mowilem…

— Spokojnie — przerwal mu Vickers. — Nie macie najmniejszej szansy, zeby mnie zalatwic. Twoi ludzie nie byli w stanie zastrzelic mnie nawet wtedy, kiedy mieli mnie juz na muszce. Jesli wiec nie mozesz mnie zabic, lepiej prowadz ze mna negocjacje.

— Negocjacje?

— Tak wlasnie powiedzialem.

— Sluchaj Vickers, nie mam zamiaru…

— Alez masz — przerwal mu znowu Vickers. — Drugi swiat wymyka wam sie spod kontroli. Wizjonisci sa coraz silniejsi i predzej czy pozniej wystapia przeciw wam. Pora wiec chyba, zebysmy pogadali.

— Nie mam takich kompetencji. Jest nade mna paru ludzi, ktorzy nie daja mi pelnej wladzy — odparl Crawford.

— W porzadku. Chetnie z nimi porozmawiam — ucieszyl sie Vickers.

— Vickers, lepiej stad uciekaj — poradzil mu Crawford. Nigdy nie uda ci sie ta sztuczka. Nie wazne, co planujesz, i tak ci sie nie uda. Nie zdolasz z tego wyjsc zywy. Nawet jesli zrobie wszystko co w mojej mocy, nie zdolam cie uratowac, jesli nadal bedziesz tu wracac.

— Ide do ciebie.

— Lubie cie, Vickers. Nie wiem dlaczego, bo nie mam ku temu zadnego powodu…

— Ide do ciebie — powtorzyl Vickers.

— Dobra — rozzloscil sie Crawford. — I tak jestes juz martwy.

Vickers podniosl torbe z filmem i wyszedl z budki. Winda czekala juz na niego, wiec ruszyl w jej kierunku z ramionami przycisnietymi do ciala tak, jakby w kazdej chwili oczekiwal kulki w plecy.

— Trzecie pietro — powiedzial.

Windziarz nie mrugnal nawet okiem. Analizator musial juz dawno poinformowac go o obecnosci mutanta, ale najwyrazniej windziarz mial specjalne instrukcje odnoszace sie do pasazerow, ktorzy jechali na trzecie pietro.

Vickers otworzyl drzwi prowadzace do Polnocnoamerykanskiego Biura Badan, a w holu czekal juz na niego Crawford.

— Chodzmy — rzekl krotko Crawford.

Odwrocil sie i dlugim holem pomaszerowal przed siebie. Vickers spojrzal na zegarek i szybko policzyl pozostajacy mu czas. Niezle, pomyslal. Wciaz mial w zapasie dwie lub trzy minuty. Na szczescie przekonanie Crawforda nie trwalo tak dlugo, jak tego oczekiwal.

Za dziesiec minut zadzwoni Ann. To, co stanie sie w ciagu tych dziesieciu minut, zadecyduje o sukcesie lub porazce.

Crawford zatrzymal sie przed drzwiami na koncu holu.

— Mam nadzieje, ze wiesz, co robisz, Vickers?

Vickers skinal glowa.

— Pamietaj, jeden blad i… — Tu Crawford syknal znaczaco przesuwajac palcem po gardle.

— Jasne — upewnil go Vickers.

— Ludzie, ktorzy tam siedza, sa desperatami. Masz jeszcze czas na ucieczke. Nie powiem im, ze byles tutaj.

— Koncz juz to gadanie, Crawford.

— Co tam masz?

— Film dokumentalny. Pomoze mi wytlumaczyc to, co chce wam przekazac. Macie tu jakis projektor?

Crawford skinal glowa.

— Mamy projektor, ale bez operatora.

— Poradze sobie — zapewnil go Vickers.

— Chcesz nam zaproponowac interes?

— Raczej jedyne wyjscie z sytuacji.

— Dobra, wchodz.

W pokoju zaslonieto kotary, dzieki czemu panowal tu lekki polmrok, w ktorym dlugi stol z siedzacymi przy nim mezczyznami wydawal sie tylko rzedem bialych twarzy.

Vickers poszedl za Crawfordem wzdluz stolu. Jego stopy zapadaly sie gleboko w puszysty dywan. Przyjrzal sie siedzacym przy stole i zauwazyl, ze wielu z nich jest znanymi publicznie osobami.

Po prawej rece Crawforda siedzial bankier oraz mezczyzna, ktory raz po raz wzywany byl do Bialego Domu, gdzie powierzano mu bardzo delikatne misje dyplomatyczne. Byli tam rowniez inni, ktorych rozpoznal, jak rowniez tacy, ktorych widzial pierwszy raz w zyciu. Niektorzy mieli na sobie dziwne szaty swiadczace o przynaleznosci do innej kultury.

Oto patrzyl na smietanke Polnocnoamerykanskiego Biura Badan, mezczyzn, ktorzy prowadzili zwyklych ludzi do walki przeciw rasie mutantow. Desperatow Crawforda.

— Zdarzyla sie dziwna rzecz, panowie — zaczal Crawford. — Rzecz bardzo dziwna. Goscimy dzis u nas mutanta.

W ciszy biale twarze skierowaly sie na Vickersa, po czym z powrotem na Crawforda, ktory kontynuowal wypowiedz. — Pan Vickers — ciagnal Crawford — jest naszym dawnym znajomym. Zapewne pamietacie, panowie, ze dyskutowalismy juz o nim. Mielismy kiedys nadzieje, ze dzieki niemu uda sie rozwiazac problem roznic miedzy dwoma rozgalezieniami tej samej rasy. Pan Vickers przychodzi dzis do nas z wlasnej woli i twierdzi, ze zna rozwiazanie zaistnialej sytuacji. Nie powiedzial mi jednak, na czym rozwiazanie to mialoby polegac. Przyprowadzilem go wiec bezposrednio do was. Oczywiscie od was zalezy, panowie, czy chcecie wysluchac, co ma do powiedzenia.

— Alez oczywiscie — rzekl jeden z siedzacych. — Niech mowi.

Inny dodal:

— Z przyjemnoscia posluchamy.

Вы читаете Pierscien wokol Slonca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату