to dla niej cos nowego. Ale historyjka o moim nieudanym malzenstwie zawsze skutkuje. Tak, trzeba sie tego trzymac.
Wlasnie wtedy zadzwonil telefon.
– Prosze cie, nie podnos. – Jego uscisk stal sie silniejszy. Telefon jednak nie milkl i ostry sygnal przywolal Sare do rzeczywistosci.
– To brzmienie jest malo romantyczne, musze je unieszkodliwic – zartem usilowala rozladowac napieta atmosfere.
Puscil ja niechetnie, marszczac przy tym brwi, a ona kolejny raz zdala sobie sprawe z tego, jak bardzo lubi kazdy szczegol jego twarzy. Erik jest doskonaly niczym dzielo sztuki, uznala.
– Czy moge mowic z Sara Wenning? – zabrzmial w sluchawce metaliczny, mocny meski glos, ktory mimo swej surowosci wywolal w dziewczynie fale ciepla.
Ta zaskakujaca reakcja zdumiala Sare.
– Tak, jestem przy telefonie.
– Czy pani jest bratanica Hakona Tangena?
– Owszem, jestem corka jego brata.
– Mowie z wydzialu kryminalnego. Czy pani moze przyjechac natychmiast do mieszkania wuja?
– Moge. Czy cos sie stalo?
– Obawiam sie, ze tak. Pani wuj nie zyje.
– Jak to? Wuj Hakon…? – przerazila sie, ale zaraz dodala juz spokojniej: – Naturalnie, zaraz tam bede.
Zszokowana opowiedziala Erikowi, co sie wydarzylo.
– Zawioze cie tam – zadecydowal blyskawicznie.
– Nie, prosze. Wezme taksowke. Najlepiej bedzie, jesli juz pojdziesz.
– No, skoro tak, to do zobaczenia, Saro. Skinela mu na pozegnanie glowa.
Otworzyl jej funkcjonariusz policji w cywilu. Sara rozejrzala sie wokol, ale drzwi do sypialni byly przymkniete. Dochodzily stamtad jedynie przyciszone glosy. Spojrzala pytajaco na policjanta.
A wiec tak wygladaja oficerowie sledczy. Wzdrygnela sie. Przed nia stal stosunkowo mlody mezczyzna o ciemnych wlosach ukladajacych sie w niezupelnie udana fryzure, z grzywka opadajaca niesfornie na czolo. Stalowoszare oczy spogladaly groznie, bez najmniejszego sladu zyczliwosci. Mial gleboko zapadniete policzki, jakby systematycznie nie dojadal. Jego ubranie, choc schludne, bylo po prostu nijakie.
Najbardziej przerazil Sare sposob poruszania sie policjanta; jego ruchy do zludzenia przypominaly ruchy robota. Przyszlo jej na mysl, ze wyglada to tak, jakby za wszelka cene usilowal powstrzymac wybuch targajacych nim gwaltownych uczuc.
Poprosil ja, by zajela miejsce na kanapie, po czym takze usiadl z brulionem i dlugopisem w rece.
– Czy jest pani jedyna bliska zmarlego?
Byl to glos zimny i niemal bez wyrazu, ale Sara wyczula ow szczegolny ton, ktory wychwycila juz podczas wczesniejszej rozmowy telefonicznej.
– Tak.
Skinal glowa na potwierdzenie.
– To wlasnie powiedziala mi sasiadka. Od czasu do czasu wpadali tu podobno jacys goscie.
– Owszem, choc nie sadze, zeby odbywalo sie to zbyt czesto. Co sie tu naprawde wydarzylo? Skad sie wziela policja?
– Pani wuj zostal zamordowany. Zginal od pchniecia nozem. Zwloki znalazla sprzataczka. Prawdopodobnie stalo sie to wczoraj. Jeszcze po poludniu widzieli go sasiedzi. Powiedzial im wtedy, ze wieczorem wybiera sie w podroz. Czy pani cos o tym wiedziala?
– Nie, zupelnie nie. Nie rozmawialam z wujkiem od kilku tygodni.
Sama sie zdziwila, jak spokojnie zabrzmial jej glos. Jakby jeszcze nie calkiem dotarlo do niej, co wlasciwie tu zaszlo.
– Czy byliscie sobie bliscy?
– Niestety, nie. Nie znalismy sie najlepiej. Wuj mial swoje sprawy, ja swoje. Spotykalismy sie tylko dlatego, ze bylismy jedynymi zyjacymi czlonkami rodziny. Wiem jednak, ze wuj duzo podrozowal, zwlaszcza do Anglii. Tam mial wielu przyjaciol.
– Czy zna pani nazwisko ktoregos z nich?
Nie podobalo jej sie, ze komisarz jest taki dociekliwy. Czula, ze odziera ja z wszelkiej prywatnosci.
– Wydaje mi sie, ze utrzymywal znajomosci w kregu wysoko postawionych urzednikow, mam na mysli ministra, czlonka rzadu. Chyba nazywal sie Wells albo podobnie.
Odczuwala irytacje. Trudno bylo sie jej skoncentrowac. Niespodziewana smierc wuja i to badawcze spojrzenie… Policjant notowal.
– Tak. Rzeczywiscie wyglada na to, ze mial kontakty wsrod dyplomatow i politykow. Ale czym, prosze pani, zajmowal sie Hakon Tangen? W ksiazce telefonicznej figurowal jako konsultant, a to bardzo szerokie pojecie.
– W mlodosci uwazany byl w rodzinie za czarna owce. Objechal niemal caly swiat. Potem zajal sie chyba interesami. Bywalo, ze oplywal w dostatki, innym razem nie mial grosza przy duszy. Ale co robil? Zastanawiam sie, czy…
– Tak?
Sara musiala chwile pomyslec. Nagle ni stad, ni zowad zaciekawilo ja cos innego. Jakzesz mogl wygladac ow surowy policjant z odslonietym torsem? Czy mial ciemna karnacje, czy byl bardzo chudy? A moze mial owlosiona klatke piersiowa? Poczula, ze sie rumieni.
– Przypuszczam, ze wuj wykonywal jakies szczegolne zlecenia. Byl za nie sowicie wynagradzany. Prowadzil bardzo burzliwe zycie i znal sie na wszystkim, co jest niezbedne poszukiwaczowi przygod.
– Czy sadzi pani, ze mogl sie zajmowac nieuczciwymi interesami?
Sara zmarszczyla brwi. Siedzacy przed nia policjant byl barczysty, jego dlonie wygladaly na bardzo silne, no i ta opalenizna… I to teraz, w listopadzie!
– Tego nie umiem powiedziec. Nigdy mi sie nie zwierzal. Funkcjonariusz pokiwal znowu glowa.
– W kazdym razie nie figuruje w naszym archiwum.
Siedzial rozparty, a jego poza wydala sie Sarze zbyt swobodna. Wyglada, wyglada… jak dziki zwierz! Oj, co tez mi przychodzi do glowy. Dziki zwierz? Ten sopel lodu?
Sara nie miala pojecia, co sie z nia dzieje. Zaczela sie wiercic. Nie, ten zupelnie nie jest w moim typie. Pelen rezerwy w stosunku do ludzi, obojetny na to, co inni o nim pomysla. I do tego komisarz policji! Chyba w ogole jest niemily.
Odwrocila oczy w druga strone. Erik, wlasnie o Eriku chciala teraz myslec.
– Czy to bylo zabojstwo na tle rabunkowym?
– Nic na to nie wskazuje. Wprawdzie pokoje zostaly szczegolowo przeszukane, ale nie zginely ani ksiazeczki czekowe, ani tez pieniadze. Czy pani ma wrazenie, ze czegos tu brakuje?
Sara wstala i obeszla powoli pokoj. Zatrzymala sie dopiero przy komodzie.
– Tu trzymal swoje najwazniejsze dokumenty – powiedziala, wskazujac na mebel.
– Tu juz szukalismy. Trudno jednak stwierdzic, czy cos stad zniknelo. Nasza uwage zwrocil jedynie notes, ktory znalezlismy przy pani wuju. Jak pani widzi, jest prawie nowy. Zapisane zostaly tylko dwie pierwsze kartki i sa to zwyczajne, codzienne notatki. Ostatnia z nich pochodzi z wczorajszego dnia. O, prosze, tu jest data. Brakuje natomiast trzeciej kartki, ktora musiala byc wyrwana. Nigdzie nie udalo nam sie jej znalezc, sprawdzalismy nawet w koszu na smieci. Byc moze pani wuj wyrwal ja sam albo…
Zaczal przygladac sie z uwaga kolejnej, nie zapisanej kartce.
– Prosze spojrzec. Wuj naciskal dlugopis na tyle mocno, ze litery z wyrwanej strony odbily sie na nastepnej.
Sara skierowala kartke pod swiatlo, po czym wytezyla wzrok, by cokolwiek odczytac.
– Coz tu jest napisane? Mnostwo wyrazow nie do odcyfrowania, ale widze jakies wyrazniejsze slowo… Turbinella?
Komisarz potwierdzil skinieniem glowy.
– Tak, mysmy tez do tego doszli.
– Wydaje mi sie, ze tu jeszcze jest cos, jakby zaczynalo sie od „syn…”
– Na to wyglada. Czy pani to cos mowi?