– Krol! Krol! Krol!

Wszyscy zwrocili sie w strone wladcy, ale on dal znak, zeby wrocic do przerwanych rozmow. Jerzy III mial dopiero dwadziescia piec lat, swieza cere i niebieskie oczy. Jego twarz byla nieprzenikniona. Poniewaz wciaz powaznie traktowal swoje obowiazki, zaczal przechadzac sie po sali, starajac sie z kazdym zamienic choc pare slow. Rothgar nie mogl zgadnac, w jakim jest nastroju.

W koncu wdal sie w krotka pogawedke z hrabia Marl-bury, ktory stal nieopodal markiza. Rozmowy powoli zaczely cichnac. Oczy zebranych zwrocily sie na Rothgara. Krol podszedl do niego i skinal lekko glowa.

– Cieszymy sie, widzac cie w dobrym zdrowiu, panie, co? – powiedzial. – Bardzo sie cieszymy.

Rothgar odklonil sie gleboko.

– Wasza Krolewska Mosc jest dla mnie bardzo laskawy. Niech mi wolno bedzie przedstawic sir George'a Uftona z Uf ton Green i jego syna, George'a.

Od tego momentu wszystko poszlo juz gladko. Zebrani na sali przedstawiciele arystokracji i szlachty powrocili do swoich rozmow, a sir George odpowiadal krotko, ale sensownie na pytania krola, dotyczace glownie sytuacji w hrabstwie Berkshire. Na koniec krol zapytal mlodego George'a, czy podoba mu sie w Londynie i uslyszawszy nerwowe „Tak, Wasza Krolewska Mosc', przeszedl dalej.

Sir George odetchnal z ulga. Rothgar mial ochote pojsc w jego slady, ale oczywiscie tego nie zrobil. Nie pozwolil sobie nawet na usmiech zwyciestwa. Gdy tylko Uftono-wie uspokoili sie nieco, wyprowadzil ich na swieze powietrze. Tutaj czekal na nich Carruthers, ktory przekazal Uftonow w rece dwoch lokai w liberiach i poinformowal markiza, ze krol chce go widziec na prywatnej audiencji.

– Wiec to jeszcze nie koniec – wymamrotal pod nosem Rothgar i poklepal po ramieniu zaniepokojonego sekretarza.

Pospacerowal troche miedzy marmurowymi rzezbami, a potem udal sie do sypialni krolewskiej, ktora sluzyla tez jako sala przyjec. Po drodze zastanawial sie, czy chodzil o sprawe Curry'ego, czy tez krol po prostu chce zasiegnac jego rady w sprawach panstwowych.

Rothgar czasami zalowal tego, ze zajmuje tak wysoka pozycje w panstwie. O ilez przyjemniej byloby miec niewielka, wedlug jego standardow, posiadlosc, taka jak Ufto-nowie. Najwiekszym problemem bylaby wtedy zla pogoda lub choroba bydla i nie musialby sie wowczas zastanawiac, czy nastepnego dnia nie trafi do wiezienia.

Skoro jednak sam Bog wyznaczyl mu takie obowiazki, musi teraz z pokora przyjac Jego wole.

Po powrocie do domu, Rothgar z przyjemnoscia pozbyl sie peruki i dworskiego stroju. Teraz mial czas na to, zeby przemyslec rozmowe z krolem. Mimo pokoju zawartego z Francja, wiele osob w Paryzu myslalo o nowej wojnie, chcac w ten sposob powetowac sobie porazke. Chodzilo o to, zeby wybadac, kto sie ku temu sklania i na ile zaawansowane sa przygotowania. Krol wiedzial, ze Rothgar ma, dzieki swym koneksjom, wieksze mozliwosci w tym wzgledzie, niz jego szpiedzy. Nie chcac zawiesc wladcy, musial napisac pare listow, na pozor niewinnych, ale zawierajacych wyrazne wskazowki.

Kiedy skonczyl, zajal sie sprawami domowymi. Podpisal kilka rachunkow i zaczal przegladac pisma, zawierajace prosbe o patronat lub wsparcie. Nie mial nastroju na podobne problemy i juz chcial wyrzucic papiery, gdy nagle zauwazyl pakiet przyslany przez znajomego wydawce.

Wewnatrz znalazl wybor wierszy. Jeden z nich wyszedl spod piora Rousseau, ale byl przetlumaczony na angielski:

Slonce dobieglo niemal konca szlaku, Kiedy cna Diana w dziewiczym orszaku…

W tym momencie przypomniala mu sie inna Diana, lady Arradale. Podobnie jak bohaterka wiersza, byla piekna, stworzona do milosci i… zdecydowana strzec swej cnoty.

Pomyslal, ze moglby jej dac ten wiersz w prezencie.

Rothgar rozumial decyzje Diany, by nie wychodzic za maz. Wiedzial jednak, ze w przeciwienstwie do mezczyzn, nie bedzie jej latwo zaspokoic swoje seksualne potrzeby. Co wiecej, dla wielu osob piekna i niezamezna kobieta stanowila afront wobec boskich wyrokow. Ci ludzie gotowi ja byli uwazac za wyslanniczke piekiel, czy tez wspolczesna Lilit.

Niestety, nalezal do nich rowniez krol, ktory w dodatku nie kryl swojej niecheci wobec faktu, ze Diana West- mount zostala glowa rodu. Pytal o nia nawet w czasie rozmowy, a Rothgar odpowiedzial cos wymijajaco w nadziei, ze monarcha wkrotce o wszystkim zapomni. Co prawda ograniczalo go wiele przepisow, ale wciaz potrafil kasac.

Markiz doczytal wiersz do konca. Opisywal on wojne, jaka bogini lowow wypowiedziala Kupidynowi. Byl zabawny, a takze pouczajacy. Wprawdzie Dianie udalo sie przepedzic poslanca milosci ze swego krolestwa, ale zakochala sie, zraniona jego zablakana strzala. Hrabina z pewnoscia doceni kunszt poety oraz wymowe wiersza.

Tak, musi dac ten wiersz do przepisania. Przy okazji powinien zachowac jeden egzemplarz dla siebie. Diana West-mount byla taka, jak jej poetycki odpowiednik – odwazna, madra i wyjatkowo piekna. Trzeba bylo wiele wewnetrznej sily, zeby sie w niej nie zakochac.

Oczywiscie miala tez i wady. Rothgar nigdy nie spotkal osoby rownie wladczej i impulsywnej. To powinno wystarczyc, zeby sie od niej trzymac z daleka. Tymczasem on, wciaz do niej powracal, jesli nie doslownie, to chociaz myslami

Jako kuzynka narzeczonej Branda, stanie sie wkrotce jego daleka powinowata.

– Czlowiek rozumny unika niebezpieczenstw – powtorzyl glosno jedna z maksym, ktorymi sie kierowal.

Przez chwile bawil sie pierscieniem z rubinem, zastanawiajac sie, czy jechac na slub Branda. Nikt nie mialby mu za zle, gdyby sie na nim nie pojawil. Wszyscy wiedzieli, zei ma na glowie mnostwo waznych spraw.

Jednak, z drugiej strony, byla to rzadka okazja, zeby spotkac sie niemal z cala rodzina. I z Diana Westmount, dodal w mysli.

Wstal od biurka i zaczal przechadzac sie po pokoju. Sprawy zwiazane z Francja moga poczekac. Carruthers zostanie w Londynie i w razie czego przesle mu wiescil przez poslanca. Zobaczy tylko szczesliwy koniec przygody Branda i bedzie wracal. W koncu i on przylozyl reki do pomyslnego zakonczenia tej calej historii.

Stanal przed oknem, jak zwykle, gdy mial juz gotowa decyzje. Pojedzie na trzy dni i, przy odrobinie szczescia, w ogole nie zobaczy sie z hrabina.

Rothgar wyszedl, zeby przygotowac sie do serii wieczornych spotkan. W glebi duszy wiedzial, ze trzy dni to bardzo duzo. Wystarczy, zeby spowodowac nawet najwieksza katastrofe.

Trzy dni, pomyslala Diana, nasluchujac, czy jej odzwierny nie obwieszcza trabieniem przybycia Mallore-now. Beda tu tylko trzy dni. Musi uwazac, zeby w tym czasie unikac wszelkich starc.

W koncu uslyszala daleki sygnal. Jej serce zatrzepotalo w piersi niczym ptak. Usilowala tlumaczyc sobie, ze to dlatego, iz w dawnych czasach wlasnie w ten sposob zapowiadano nadciagajacych wrogow.

Potrzebowala chwili, zeby sie uspokoic. Przeciez to nie najazd, tylko zwykla wizyta. Ona bedzie sie zachowywac jak dama, markiz jak dzentelmen, a na koniec uscisna sobie dlonie i sie rozstana. Najchetniej na zawsze.

– Diano.

Az podskoczyla, slyszac glos matki. Starsza pani nie tracila nadziei, ze corka jednak wyjdzie za maz. Teraz zapewne chciala zobaczyc, jak zareaguje na przyjazd Mallore-now, a wlasciwie jednego z nich.

– To chyba goscie weselni, Diano – powiedziala. – Nie zejdziesz ich przywitac?

– Tak, mamo.

Starsza pani usmiechnela sie chytrze.

– Przewrocilas zamek do gory nogami, zeby ich godnie przyjac. Przez ostatnia godzine stalas i czekalas na sygnal trabki. A teraz zwlekasz z powitaniem. Co sie z toba dzieje?

– Nic, mamo – odparla, unikajac jej wyblaklych nieco, zielonych, tak jak jej, oczu.

Matka nigdy tak naprawde nie rozumiala jej motywow. Wydawalo jej sie, ze panna, ktora nie jest ani brzydka, ani ulomna, co umozliwialoby jej krzewienie cnoty bez wyrzeczen, powinna w koncu wyjsc za maz. Poza tym, uwazala tytularne obowiazki hrabiowskie za ciezar, a nie wyzwanie. Markiz wydawal jej sie idealnym kandydatem na meza i w skrytosci ducha wierzyla, ze Diana w koncu go poslubi.

Nigdy w zyciu! pomyslala hrabina, zbiegajac po schodach.

Kiedy znalazla sie na dole, przystanela na chwile, zeby zlapac oddech. Spojrzala przelotnie do wielkiego lustra wiszacego w holu i stwierdzila, ze jest zarumieniona. Najwyzej powie, ze to puder.

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×