nosie, pani Hawbaker prowadzila kancelarie jak pies pasterski swoje stado.

Wygladala slodko i slicznie, i ugryzlaby cie w kostke, gdybys sie jej sprzeciwil.

– Witam pani Hawbaker. Kurcze, ale zimno. Chyba znowu bedzie padal snieg. – Zdjal szalik. – Mam nadzieje, ze pani i pan Hawbaker trzymacie sie cieplo.

– Wystarczajaco. Zdejmujac rekawiczki, uslyszal w glosie kobiety cos, co kazalo mu przyjrzec sie jej dokladniej. Zobaczyl, ze plakala, i instynktownie podszedl do biurka.

– Czy wszystko w porzadku? Czy…

– Wszystko jest w porzadku. Absolutnym. Fox ma przerwe miedzy spotkaniami. Siedzi tam naburmuszony, wiec mozesz od razu do niego wejsc.

– Tak, prosze pani. Pani Hawbaker, jesli moglbym cokolwiek…

– Po prostu idz do niego – powtorzyla i pochylila sie nad klawiatura.

Po jednej stronie korytarza biegnacego za recepcja miescila sie toaleta, z drugiej biblioteka. Za zasuwanymi drzwiami na koncu byl gabinet Foxa. Cal nie zapukal.

Na dzwiek rozsuwanych drzwi przyjaciel podniosl wzrok. Rzeczywiscie wydawal sie naburmuszony, mial zachmurzone oczy i wykrzywione usta.

Siedzial za biurkiem, nogi w gorskich butach polozyl na blacie. Mial na sobie dzinsy i flanelowa koszule, spod ktorej wystawala ocieplana biala podkoszulka. Ciemnobrazowe wlosy otaczaly twarz o ostrych rysach.

– Co sie dzieje?

– Powiem ci, co sie dzieje. Moja asystentka do spraw administracyjnych wlasnie zlozyla wymowienie.

– Co narozrabiales?

– Ja? – Fox odepchnal sie od biurka i wyjal z malej lodowki puszke coli. Nigdy nie polubil smaku kawy. – Raczej my, bracie. Pewnej pamietnej nocy urzadzilismy sobie piknik przy Kamieniu Pogan i wypuscilismy diabla z pudelka.

Cal opadl na krzeslo.

– Ona odchodzi, bo…

– Nie tylko odchodzi. Wyjezdzaja z Hollow, ona i pan Hawbaker. I tak, wlasnie dlatego. – Wypil wielki lyk coli tak lapczywie, jak alkoholicy pochlaniaja whisky. – Podala mi inny powod, ale klamala. Powiedziala, ze postanowili przeprowadzic sie do Minneapolis, zeby byc blizej corki i wnukow, ale to nieprawda. Dlaczego kobieta pod siedemdziesiatke, zamezna z facetem starszym niz swiat, mialaby pakowac manatki i jechac na polnoc? Maja jeszcze jedno dziecko, ktore mieszka pod Waszyngtonem i sa bardzo przywiazani do Hollow. Wiedzialem, ze klamie.

– Z tego, co powiedziala, czy wybrales sie na wycieczke po jej myslach?

– Najpierw to pierwsze, potem drugie. Nie zaczynaj. – Fox postawil z hukiem cole na biurku. – Nie czytam ludziom w myslach dla zabawy. Sukinsyn!

– Moze zmienia zdanie.

– Nie chca jechac, ale boja sie zostac. Boja sie, ze to znow sie wydarzy – a ja moge ich zapewnic, ze tak – i nie chca znowu przez to przechodzic. Zaproponowalem jej podwyzke – jakbym mogl sobie na to pozwolic – i caly sierpien wolny, bo chcialem dac jej do zrozumienia, ze wiem, co nia kieruje. Ale oni jada. Dala mi czas do pierwszego kwietnia. Cholerny prima aprilis – narzekal. – Zebym znalazl kogos, komu bedzie mogla wszystko przekazac. Ja w ogole nie znam sie na jej robocie, Cal. Ona po prostu to robi.

– Masz czas do pierwszego kwietnia, moze cos wymyslimy.

– Nie znalezlismy rozwiazania przez ostatnich dwadziescia kilka lat.

– Mialem na mysli twoj problem w biurze. Ale tak, o tym drugim tez duzo myslalem. – Cal wstal, podszedl do okna i wyjrzal na cicha, boczna uliczke. – Musimy polozyc temu kres. Tym razem musimy to zakonczyc. Moze rozmowa z ta pisarka nam pomoze. Jesli opowiemy o tym komus obiektywnemu, z zewnatrz.

– Szukamy guza.

– Byc moze, ale i tak go sobie nabijemy. Zostalo piec miesiecy. Mamy sie z nia spotkac u mnie. – Cal popatrzyl na zegarek. – Za czterdziesci minut.

– My? – Fox popatrzyl na niego ze zdziwieniem. – To dzisiaj? Widzisz, nie powiedzialem pani H., wiec nigdzie tego nie zapisala. Mam za godzine poswiadczenie.

– Dlaczego nie uzyjesz cholernego Blackberry *?

– Bo to sie kloci z naturalnym porzadkiem wszechswiata. Przesun o godzine spotkanie z ta pisarka. Bede wolny po czwartej.

– Nie ma sprawy, poradze sobie. Umowie sie z nia na kolacje, jesli bedzie chciala wiedziec wiecej, wiec nie planuj niczego na wieczor.

– Uwazaj na to, co mowisz.

– Tak, tak, bede uwazal. Ale zastanawialem sie nad tym. Juz tak dlugo jestesmy ostrozni. Moze czas na troche lekkomyslnosci.

– Mowisz jak Gage.

– Fox… Ja znowu mam te sny. Fox wypuscil ze swistem powietrze.

– Ludzilem sie, ze tylko ja je mam.

– Gdy mielismy siedemnascie lat, zaczely sie na tydzien przed naszymi urodzinami, gdy mielismy dwadziescia cztery, na ponad miesiac. Teraz juz piec miesiecy przed. Za kazdym razem on jest silniejszy. Obawiam sie, ze jesli czegos nie zrobimy, ten raz bedzie ostatni dla nas i dla miasta.

– Rozmawiales z Gagiem?

– Wyslalem mu mejl. Nie pisalem o snach. Dowiedz sie, czy on tez je ma i gdzie, do diabla, jest. Sprowadz go do domu, Fox. Mysle, ze bedzie nam potrzebny. Nie sadze, zebysmy tym razem mogli czekac do lata. Musze isc.

– Badz ostrozny przy tej pisarce! – zawolal Fox, gdy Cal ruszyl do drzwi. – Dowiedz sie wiecej, niz powiesz.

– Poradze sobie – powtorzyl Cal. Quinn Black zjechala z rampy i wpadla prosto pod obstrzal neonow fast foodow. Pancake House, Wendy's, Mac – Donald's, KFC.

Z wielka czuloscia pomyslala o big macu z porcja naprawde slonych frytek i – oczywiscie – dietetyczna cola, by zmniejszyc poczucie winy. Ale w ten sposob zlamalaby swoje postanowienie, ze bedzie jadla fast foody tylko raz w miesiacu, wiec postanowila oprzec sie pokusie.

– Prosze, prosze, czyz nie zachowujesz sie porzadnie? – zapytala sama siebie, rzucajac tylko jedno teskne spojrzenie na zlote „EM”.

Slabosc do tlustych dan w barach szybkiej obslugi wyslala ja na odyseje przeroznych diet, niesatysfakcjonujacych suplementow i dzialajacych cuda kaset, az w koncu Quinn stuknela sie w glowe, wyrzucila wszystkie poradniki, artykuly o dietach, ogloszenia „stracilam dziesiec kilo w dwa tygodnie – i ty tez mozesz!” i zaczela odzywiac sie zdrowo i cwiczyc.

„Calkowita zmiana stylu zycia”, upomniala sama siebie. – Ale rety, tesknila za big makiem bardziej niz za bylym narzeczonym.

Ale kto by za nim tesknil?

Zerknela na GPS przyczepiony do tablicy rozdzielczej, a potem na wskazowki, ktore przeslal jej mejlem Caleb Hawkins. Na razie wszystko sie zgadzalo.

W ramach przekaski siegnela po jablko. Jablka wypelniaja zoladek, pomyslala, odgryzajac spory kes. Sa zdrowe i smaczne. I nie sa big makiem.

Zeby wyrzucic z glowy pokuse, zaczela myslec, co chcialaby osiagnac w czasie pierwszego spotkania twarza w twarz z jednym z glownych graczy w tym dziwacznym miasteczku Hawkins Hollow. Nie, nie moze nazywac go dziwacznym. Obiektywizm przede wszystkim. Moze jej badania udowodnia, ze miasteczko jest dziwaczne, ale Quinn nie bedzie miala zadnej opinii, dopoki sama go nie zobaczy, nie przeprowadzi wywiadow, nie zrobi notatek, nie przewertuje zasobow lokalnej biblioteki. A przede wszystkim na wlasne oczy nie obejrzy Kamienia Pogan.

Uwielbiala szperac po wszystkich pokrytych pajeczyna zakamarkach malych miasteczek, szukac sekretow pod podlogami, wysluchiwac plotek, lokalnych madrosci i legend.

Zdobyla pewien rozglos dzieki serii artykulow o pelnych tajemnic miasteczkach, lezacych na uboczu, ktore napisala dla niskonakladowego magazynu „Okrezna Droga”. A poniewaz jej apetyt na sukces nie ustepowal temu na big maki, zdecydowala sie na ryzykowny krok i napisala ksiazke na ten sam temat, tym razem jednak skupiajac sie na malym miasteczku w Maine, ktore podobno nawiedzaly duchy blizniaczek zamordowanych w lokalnym

Вы читаете Bracia Krwi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×