– I cozby z tego wyniklo?

– Bardzo wiele, pod warunkiem, ze zechcesz mnie wysluchac.

– Slucham cie, Joe, chociaz…

– Chociaz nie pozwolilem, zebys zakul Harcrofta w kajdany i unieszczesliwil na cale zycie jego zone i dwoch chlopcow, a jemu samemu zgotowal los gorszy niz sama smierc! Czy za to chcesz mnie winic? I za to, ze gdyby Tyler potknal sie na sliskim dachu wiezy i runal w dol przez obramowanie, uratowalibysmy los biednej Amandy Judd. Moze ona nie uwierzy w przypadek, bo jest bystra i przenikliwa… Ale w kazdym razie, nie dowie sie, kim naprawde byl czlowiek, ktorego kochala i to da jej wrocic do normalnego zycia.

– Ale nawet gdybym chcial tego wszystkiego dokonac, Joe, wszystko to jest niemozliwe w swietle tego, co sie stalo.

– A co sie stalo? Grace, Frank, doktor i pani Wardell nie zyja! Nie pozostal przy zyciu ani jeden z bohaterow tej tragedii. Nie prosze cie, zebys kryl czyjakolwiek wine. Wystarczy, jesli sledztwo potwierdzi, ze ostatnia osoba, ktora widziala Grace, czyli pani Bramley, zabila te biedna dziewczyne, ogarnieta mania wyzwolenia Ewy De Vere. Pisala przeciez o tym w swych ksiazkach! Malo tego, zostawila list bedacy najlepszym dowodem tego, co zamierza uczynic! A ze w przyplywie szalenstwa zabila takze lekarza, ktory przeszkadzal jej, byc moze, popelnic samobojstwo, to takze jest niezaprzeczalne. Siedza tam oboje w jej pokoju, zabici ta sama trucizna… Bramley- Wardell nie pozostawila na swiecie nikogo… Jej historia bedzie zamknieta… A jesli stwierdzi sie, ze ona zabila, nikt nie dowie sie, ze Frank Tyler byl mozgiem tego morderstwa, a Grace Mapleton czyms wiecej niz nieszczesna, sliczna sekretarka znanej pisarki… Sprawa zgasnie i nie pozostanie zaden slad.

Parker rozlozyl rece.

– To prawda, ze nie pozostal nikt, kogo moznaby ukarac, wiec rola policji bedzie polegala na zamknieciu tej smutnej sprawy, ale wiesz przeciez, Joe, ze pani Bramley nie mogla zabic Grace! Wiec, jak mozemy pomoc tym wszystkim ludziom?

– Daj mi klucz… – Joe wskazal palce w gore – ja to zrobie…

– Co? – Parker nie zrozumial.

– Wyrwe ten miecz z jej piersi i cisne go na podloge tak, jak zrobilby uciekajacy morderca…

Zamilkl. Parker przymknal oczy. Przez dluga chwile milczeli obaj. Wreszcie komisarz poruszyl sie.

– Wszystko jest straszliwie nieformalne… – powiedzial cicho – a nawet sprzeczne z regulaminem sluzby. Ale oni wszyscy nie zyja, a bez nich nie wyobrazam sobie, jak moglibysmy udowodnic, ze sprawy przebiegly w tak niewiarygodny i niesamowity sposob… No i ci ludzie… ta zona i dzieci. I ta biedna Amanda Judd… Policjant we mnie krzyczy wielkim glosem o zatajeniu prawdy w sledztwie, ale czlowiek we mnie, zatyka mu usta. Wszyscy winni sa juz ukarani… ostatecznie i bez prawa apelacji. A zywym oszczedzimy cierpien, wstydu i upokorzen – siegnal do kieszeni i podal Alexowi klucz. – To od mojego pokoju. Tamten jest w szufladzie.

Joe skinal glowa i zerwal sie biorac klucz. Po chwili drzwi zamknely sie za nim.

Przez pewien czas Parker siedzial nieruchomo, pozniej przeciagnal reka po czole, wstal i podszedl do termosow z kawa. Niespodziewanie usmiechnal sie.

– Starzeje sie… – mruknal – ale chyba mam slusznosc… – Znowu usmiechnal sie. Wypelniala go swiadomosc odniesionego zwyciestwa, ktorego znaczenia nie umial dobrze pojac.

Drzwi otworzyly sie i wszedl Joe. Byl blady i usta mial zacisniete.

Bez slowa skinal glowa i podal Parkerowi klucz, ktory komisarz schowal na powrot do kieszeni.

Nagle uslyszeli z dala donosne, powtarzajace sie uderzenia.

– Coz to jest?

– Kolatka przy furcie… Ruszyli korytarzem ku bramie.

– Otwieramy! – zawolal Parker.

Staneli przy obu kolowrotach i nacisneli grube uchwyty. Krata drgnela i zaczela wolno wedrowac w gore.

***
Вы читаете Cicha jak ostatnie tchnienie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×