malenki wnuczku…

Przymknela oczy i przytulila fotografie do ust, a pozniej odstawiwszy ja stala przez chwile patrzac w okno. Wstawal bezchmurny dzien.

Pani Bramley wyprostowala swoja drobna postac i podeszla do wielkiej oszklonej szafy bibliotecznej. Przez chwile przesuwala oczyma po wypelnionych ksiazkami polkach, pozniej siegnela po gruby tom oprawny w zielona skore. Tytul na grzbiecie byl juz nieco wytarty: Camille Flammarion Nawiedzone domy.

Odlozyla ksiazke na stolik i siegnela po nastepna: James Turner. Duchy poludniowo-zachodniej Anglii.

Stos ksiazek na stoliku rosl z wolna. W pewnej chwili pani Bramley potrzasnela glowa i odniosla kilka z nich do szafy. Pozniej weszla do sypialni i nacisnela dzwonek. Czekala przez chwile, wyprostowana, patrzac w okno.

– Czy pani dzwonila?

– Tak, Jane. Wez te ksiazki, zapakuj je do osobnej torby i zanies do auta. Zaczekaj…

Podeszla znow do szafy i z dolnej polki wyjela dwa identyczne egzemplarze ksiazek. Zawahala sie. Pozniej podala je dziewczynie. Obie opatrzone byly jej imieniem i panienskim nazwiskiem, ktorym zawsze poslugiwala sie podpisujac swe ksiazki: Alexandra Wardell. Czy i dlaczego duchy pojawiaja sie.

– Zabierz i te. Tak, prosze pani.

Dziewczyna zblizyla sie do stolika i uniosla ksiazki.

– Czy wszystko juz spakowane?

– Tak, prosze pani. Walizki zniesione do samochodu, a Gregory czeka na podjezdzie. ‘

Pani Bramley skinela glowa.

– Zadowolona jestes z tego, ze cie zabieram?

– Tak, prosze pani. Nigdy nie bylam w Devon. Podobno jest tam bardzo pieknie.

– Bedziesz miala troche wiecej czasu niz zwykle – powiedziala pani Bramley z usmiechem. – Program odwiedzin mowi, ze goscie beda przebywali w zamku na wyspie, zupelnie sami, przez czterdziesci osiem godzin, a wszystkie osoby towarzyszace pozostana na stalym ladzie.

– A kto zajmie sie pania w tym czasie?

– Och, dam sobie rade, Jane. Nie jestem jeszcze az tak stara, zeby nie mozna bylo mnie zostawic bez pomocy przez dwa dni. Zreszta, nie bede tam przeciez sama.

– Tak, prosze pani – powiedziala pokojowka Jane. – Z pewnoscia. Ale lubie dogladnac, zeby wszystko bylo w porzadku.

– Idzmy! – pani Bramley usmiechnela sie ponownie. – Nie zapomnij ksiazek.

– Na pewno nie zapomne, prosze pani.

W kwadrans pozniej szary, lsniacy rolls-royce ruszyl cicho parkowa aleja ku bramie. Siedzac samotnie z tylu, odgrodzona szyba od kierowcy i Jane, pani Bramley przymknela oczy. A choc ludziom biednym wydaje sie, ze byliby bardzo szczesliwi majac wiele pieniedzy, pani Bramley byla bardzo bogata i bardzo smutna.

Lecz po chwili rysy jej wygladzily sie. Spotkanie, ktore ja czekalo, nioslo z soba przeczucie szczescia.

IX Czy naprawde cos mu dolega?

Doktor Cecil Harcroft uniosl duza czarna torbe podrozna i zwazyl ja w dloni.

– Nie jest ciezka – powiedzial z ulga. – Na szczescie, to tylko dwa dni.

Podszedl do stolu i otworzyl mala, takze czarna walizeczke zamykana na szyfrowane zameczki.

– Zabierasz ja? – Agatha Harcroft usmiechnela sie.

– Myslalam, ze ma to byc pogodny weekend z bankietem na czesc pani Amandy Judd i spotkaniem z domowym duchem o polnocy.

– Mysle, ze tak bedzie…

Doktor Harcroft przesunal oczyma po zawartosci walizeczki, kiwnal z zadowoleniem glowa i zamknal wieczko.

– Ale lekarz nigdy nie przestaje byc lekarzem. Zreszta, pan Quarendon jest moim pacjentem i szczerze mowiac mysle, ze to jedyny powod tego zaproszenia,

– Czy naprawde cos mu dolega? Harcroft usmiechnal sie.

– Trudno odpowiedziec na tak sformulowane pytanie. Na pewno stan jego serca nie jest alarmujacy, ale klopot z ludzmi takimi jak Quarendon polega na tym, ze przywykli do rozkazywania, a nie do wysluchiwania rad, nawet profesjonalnych. – Znowu usmiechnal sie. – Ma juz ponad szescdziesiat lat i bardzo przytyl ostatnio. Cisnienie takze mu sie podnioslo. A poniewaz pracuje wiecej i intensywniej niz niejeden mlody czlowiek, wiec zaczyna sie rysowac pewien problem. A Quarendon jest czlowiekiem tak bogatym, ze pragnie, aby problem ten wzial na siebie zaufany lekarz. To znaczy, sadzi, ze powinien przejadac sie i pracowac tak jak dotychczas, a ja powinienem wziac na siebie ochrone jego bezcennego organizmu. Na razie ma na to cos w rodzaju mojej cichej zgody. Ale badam go dosc czesto i jezeli zauwaze w jego elektrokardiogramie albo samopoczuciu jakas wyrazna zmiane, wkrocze stanowczo i… zobaczymy, czy mnie poslucha. – Znow sie usmiechnal.

Ujal torbe i walizke w rece. Jego zona wstala z fotela, podeszla i pocalowala go lekko w policzek. Byl wysokim, atletycznym mezczyzna, ale niemal dorownywala mu wzrostem.

– Ucaluj ode mnie chlopcow, gdyby zadzwonili! – powiedzial idac w strone drzwi. – Powiedz im, gdzie jestem i dodaj troche szczegolow. Mam nadzieje ze beda mi zazdroscili.

– Na pewno! Kiedy mam sie ciebie spodziewac?

– W poniedzialek, oczywiscie. Ale nie mam pojecia, o ktorej.

– Odwiedze tatusia – powiedziala – i moze zostane u niego na noc. Wiec, jezeli mialbys telefonowac, zadzwon najpierw do niego.

Odprowadzila go do drzwi, a kiedy wkladal torbe i walizeczke do auta, nadal stala na ganku spokojna i usmiechnieta. Zapuscil silnik i skinal jej reka, Odpowiedziala ruchem glowy. Nie lubila gwaltownych objawow uczucia. Widzial ja przez chwile w lusterku, pozniej zwrocil oczy ku jezdni. Ulica byla jeszcze niemal pusta. Zapowiadal sie cieply, sloneczny dzien.

Doktor Harcroft prowadzil spokojnie i nadal myslal o zonie. Przezyli z soba dwadziescia spokojnych, szczesliwych lat, urodzila mu dwoch synow, ktorzy byli teraz daleko w szkole. W tej samej szkole, ktora ukonczyl jej ojciec, stary sir Joshua Tabard, twardy, uczciwy, o tak niezlomnych zasadach moralnych, jak gdyby czytywal wylacznie Dziesiec Przykazan. Musial chyba ciezko przezyc chwile, gdy jego jedyna corka powiedziala mu przed laty, ze kocha mlodego, nikomu nieznanego lekarza, ktory przybyl z dalekiej prowincji majac jako jedyny majatek wiare we wlasne sily. Ale Agatha miala rownie niezlomny charakter i rownie niezlomne zasady jak jej ojciec, ktory stwierdzil w koncu, ze skoro ziec stal sie jednym z najbardziej znanych kardiologow w Londynie, corka jego nie omylila sie. W dodatku, najwyrazniej byla szczesliwa. Kochal zreszta obu swych wnukow i wszystko ulozylo sie dobrze.

Na skrzyzowaniu zapalily sie czerwone swiatla. Harcroft zahamowal miekko. Woz stanal.

Tak, nie chcial niczego wiecej od zycia. Wszyscy poszukuja szczescia, ale nie wszyscy je znajduja. A to bylo szczescie, ktore znalazl, utrzymal i ktorego powinien byl bronic przed kazdym zagrozeniem, jakie mogla niesc przyszlosc.

X Czy przygotowales miejsce dla tych bestii?

Amanda Judd wsparla nagie lokcie na wysokim, kamiennym obramowaniu wiezy i przylozyla do oczu ciezka, polowa lornetke, za ktora zniknela niemal jej drobna, sniada twarz. W dole, poczatek odplywu odkryl czarna, gladka smuge skalnej grobli laczacej zamek z ladem, wznoszac ja nad drobnymi, rozmigotanymi w sloncu falami, ktore cofajac sie lizaly chwilami jej krawedzie. Grobla i biegnaca wzdluz niej stalowa porecz lsnily parujac w sloncu. Wkrotce cofajace sie morze osloni na calej dlugosci waskiej zatoki rozlegle jezory piaskow i tysiace

Вы читаете Cicha jak ostatnie tchnienie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×