smiechem, Snape tylko odwrocil sie tylem do klasy, zarzadzil koniec lekcji i kazal nam sie wszystkim wynosic.

- Pewnie chcial sie upajac swoim zwyciestwem w samotnosci - powiedzial Harry przez zacisniete zeby. - Slynny Harry Potter nareszcie zniszczony, upokorzony przez niego - Mistrza Eliksirow.

- Harry, nie sadze... - zaczela Hermiona, ale chlopak spiorunowal ja wzrokiem.

- Snape jest wrednym draniem i NIC tego nie zmieni. Nareszcie wygral! Och, jakze musi byc z siebie dumny... - jego glos drzal od wscieklosci, nad ktora z trudem panowal.

Wtedy wlasnie drzwi do lazienki otworzyly sie i wszedl jakis pierwszoroczniak.

- Nie widzisz, ze ZAJETE?!! - ryknal Harry, a chlopiec zbladl smiertelnie i uciekl.

- Uspokoj sie, Harry - szepnela Hermiona. - Chcemy ci tylko pomoc.

- Mozecie mi pomoc. Przyniescie mi tutaj moja peleryne niewidke.

* * *

Harry przemykal korytarzami w pelerynie niewidce, starajac sie nie wpasc na zadnego z uczniow. Zastanawial sie, jak oni moga sie tak beztrosko smiac i zartowac, kiedy caly swiat legl w gruzach?

Co jakis czas docieraly do niego strzepy urywanych zdan:

'Potter... widowisko... Snape... szok... ubaw...'

'Ach, wiec wiesci juz zaczely sie rozchodzic' - pomyslal Harry ze zloscia.

- ...I wtedy Potter zaczal plakac. Widac bylo przez spodnie jego erekcje, kiedy zaczal sie przedzierac przez klase w strone Snape'a. - glos Draco Malfoya, sprawil, ze Harry odwrocil sie gwaltownie na piecie i ujrzal swego znienawidzonego wroga, opowiadajacego zgromadzonym wokol niego Slizgonom o zajsciu w klasie. Wszyscy ryczeli ze smiechu, lacznie z Malfoyem, ktory starajac sie opanowac, zaczal nasladowac Harry'ego. Przybrawszy debilny wyraz twarzy, wyciagnal reke i zaczal isc w strone Goyle'a, potykajac sie i patrzac na niego z uwielbieniem malujacym sie na rozmarzonej twarzy. - Masz najpiekniejsze oczy na swiecie... - wyjeczal, pochlipujac i pociagajac nosem. - Wez mnie, Severusie...

Slizgoni wybuchneli tak glosnym smiechem, ze Harry'emu az zadrzaly bebenki w uszach. Malfoy smial sie tak bardzo, ze musial przytrzymac sie Crabbe'a, zeby nie upasc.

Harry poczul, jak ogarnia go bezsilna furia. Chcial rzucic sie na Malfoya i zedrzec mu ten glupi usmiech z jego paskudnej geby.

- Niech Potter tylko zjawi sie na kolacji... - chichotal Draco, starajac sie zlapac oddech. - Pozaluje, ze sie urodzil...

Na czolo Harry'ego wystapily kropelki zimnego potu. Wmawiajac sobie, ze powinien sie opanowac, wcisnal sie w kat, zamknal oczy i zaslonil uszy.

Musi sie uspokoic. Nie moze sie teraz ujawnic. Zostalby przez nich zjedzony zywcem. Pragnienie, aby wydrapac Malfoyowi oczy, bylo teraz niczym w porownaniu ze wstydem, jaki poczul, przypomniawszy sobie cale to pozalowania godne przedstawienie, w ktorym odegral glowna role. Jest za slaby, aby sie z tym zmierzyc. Tak, to prawda, ze cztery razy stawil czolo Voldemortowi, ale to byl tylko jeden czarodziej, ktory zagrazal Harry'emu i jego najblizszym. Teraz musialby walczyc nie tylko z cala szkola, ale takze z wlasnym wstydem i upokorzeniem. Jego calkowicie strzaskane poczucie wlasnej wartosci bylo zbyt silnym przeciwnikiem.

Zapragnal

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×