moze sie przeziebic i oczywiscie zakonczylo sie to karczemna awantura. Bo przeciez on moze moknac, ale ja juz nie moge. Chociaz nie powinienem nazywac tego awantura, a raczej drobna sprzeczka. Poniewaz nasze zwyczajowe klotnie przypominaja raczej male trzesienia ziemi. Niszczycielskie tajfuny, ktore zmiataja wszystko na swojej drodze, az pozostaja tylko parujace zgliszcza i... jatrzacy sie pod nimi, nieugaszony zar, ktory tylko czeka na to, aby rozpalic sie goracym plomieniem. Zauwazylem, ze moj opor dziala na niego jeszcze bardziej stymulujaco. Zamienia sie wtedy w dzika, nieokielznana bestie. Nauczylem sie ja kontrolowac, ale czasami jest to naprawde trudne.

Harry stal z zacisnietymi piesciami, tylem do drzwi. Pokoj wygladal jakby przeszlo przez nie tornado. I po czesci byla to prawda. Nie wiedzial ile czasu minelo odkad wybiegl z sypialni i trafil tutaj, rozwalajac i niszczac wszystko, co znajdowalo sie w pomieszczeniu.

Severus nigdy nie pozwalal mu zbyt dlugo pozostac samemu po klotni. I tym razem rowniez nie trwalo to dlugo.

Harry uslyszal kroki.

- Znowu bede musial po tobie sprzatac. - Glos Severusa byl cichy i lagodny.

Harry nie odwrocil sie, nie wykonal zadnego gestu. Wbijal drzacy wzrok w sciane, czujac w sobie plomienie gniewu. Kiedy kroki zblizyly sie i Severus stanal tuz za nim, Harry blyskawicznie odsunal sie i wysyczal:

- Odejdz. Chce byc sam.

Ale Severus nie zareagowal na te slowa, tylko ponownie sie do niego zblizyl.

- Chodz do sypialni - wyszeptal i zanim Harry zdazyl sie odsunac, poczul oplatajace go od tylu ramiona, ktore zatrzymaly go w miejscu. Szarpnal sie, probujac sie wyrwac, ale Severus wzmocnil uscisk i przyciagnal go do swojej klatki piersiowej, pochylajac mu sie do ucha i szepczac: - Porozmawiamy o tym jutro. Teraz uspokoj sie i chodz ze mna do lozka.

Harry czul jego erekcje, przyciskajaca mu sie do plecow. Slyszal jego chrapliwy oddech tuz przy uchu. Zawsze tak bylo. Zawsze po klotniach przychodzil po niego i zaciagal go do lozka.

- Dlaczego mialbym to zrobic? - zapytal ozieble, probujac uwolnic sie od jego ramion i zapachu. I ciagnacego sie w powietrzu, gestego jak syrop podniecenia. - Dlaczego mialbym spelnic twoja prosbe?

- Poniewaz to nie byla prosba - uslyszal niska, gardlowa odpowiedz i w tej samej chwili poczul jego goracy jezyk na swojej szyi, jakby Severus nie byl w stanie juz dluzej powstrzymywac swego glodu. - Musze cie miec.

To dzialalo niemal zawsze. Harry nie potrafil mu sie oprzec. Nie, kiedy te smukle dlonie zagarnialy go z taka zachlannoscia, kiedy ten niski glos saczyl mu sie do ucha niczym slodki, lepki eliksir.

Ale tym razem nie pozwoli mu zwyciezyc. Tym razem to on zdobedzie nad nim przewage!

Z najwiekszym wysilkiem wyrwal sie z pajeczyny ramion, palcow i jezyka i odwrocil do Severusa przodem, posylajac mu najchlodniejsze spojrzenie, jakie w chwili obecnej potrafil z siebie wykrzesac.

- Blagaj - wysyczal wyniosle, patrzac wprost w czarne, lsniace oczy naprzeciw. - Blagaj o to, abym pozwolil ci mnie miec.

W oczach Severusa zaplonelo cos goracego. Mezczyzna znalazl sie przy nim w jednym kroku, lapiac go za wlosy i przyciagajac do swoich warg. I Harry poczul, jak Severus atakuje jezykiem jego usta, wgryzajac sie w nie zebami i zmuszajac go do rozchylenia ich, a potem pochlania je w pocalunku, tak gwaltownym i zachlannym, iz kolana Harry'ego ugiely sie, a cale cialo pokrylo sie misterna siatka dreszczy i dopiero po chwili zdal sobie sprawe z tego, ze mezczyzna kieruje jego dlon w swoje spodnie, zmuszajac go do zacisniecia palcow wokol swojej twardej, goracej erekcji i szepczac mu wprost w usta ochryplym, ciezkim od potrzeby glosem:

Вы читаете Desiderium Intimum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×