– Robi pan. – Gretchen zaczela pociagac nosem. – Ja mowie nie, pan tak. Gdy tylko Dylan zaplacze, staje pan w drzwiach i patrzy na mnie, jakbym byla morderczynia. Dzieci od czasu do czasu placza, prosze pana. Nie wiem, po co mnie pan zatrudnil. I tak nic nie wolno mi robic.

– Wielkie nieba! Nie placz, prosze. Nie chcialem cie zranic. Porozmawiajmy o tym…

– Juz rozmawialismy. Trzykrotnie. Pan nikogo nie slucha i nie ufa nikomu. Tylko sobie. Mam juz tego dosc. Odchodze. Prosze przeslac mi pieniadze do domu.

Molly widziala, jak dziewczyna odwrocila sie i wyszla. Zawahala sie przez moment, a potem zajrzala przez otwarte drzwi. Flynn z bardzo glupim wyrazem twarzy siedzial przy biurku.

– Widzialas Gretchen?

– Tak.

– Mol, ona odeszla. Najzwyczajniej odeszla.

– Slyszalam.

– Rozplakala sie. Czuje sie jak… Czuje sie podle. Wiem, ze nie zawsze zachowuje sie poprawnie, ale naprawde nie zamierzalem zranic jej uczuc.

– Nie dlatego plakala, Flynn. Byla zdenerwowana. Stracila panowanie nad soba.

Rozejrzala sie. Dylan spal w swoim lozeczku, ale pokoj Flynna wygladal jak po najezdzie kosmitow. Zabawki zajmowaly cala podloge, rzeczy Flynna zostaly pochowane, szuflady pozamykane, tylko na biurku pietrzyly sie papiery. Bylo w tym cos nienormalnego.

Flynn tez wygladal jak cien prawdziwego McGannona. Mial na sobie wyprasowana koszule i czarne spodnie, a inaczej przystrzyzone wlosy sprawialy, ze wygladal jak jakis idiotyczny biznesmen. Ale najgorsza, najbardziej rzucajaca sie w oczy zmiana w jego wygladzie byl brak usmiechu na twarzy.

Od dluzszego czasu nie bylo slychac ani jego serdecznego, halasliwego smiechu, ani krzykow. Mowil teraz lagodnym glosem, a w jego wypowiedziach pelno bylo slow: „prosze' i „dziekuje'. Nie opowiadal dowcipow, nie miewal dziwacznych pomyslow i zachowywal sie, jakby byl pod wplywem srodkow uspokajajacych. Cale biuro zamartwialo sie, ze Flynn jest na krawedzi zalamania nerwowego.

Molly tez sie tym martwila. Widziala, jak bardzo Flynn sie stara, ale nie miala pojecia, dlaczego to robi. Zdawala sobie sprawe, ze cala ta metamorfoza zaczela sie od ich wspolnej nocy, ale nie mogla zrozumiec zwiazku.

– Mol… – Flynn wstal z fotela. Widocznie przez caly czas myslal o Gretchen, bo znowu zaczal mowic o niej. – Nie wiem, dlaczego odeszla i czym tak sie zdenerwowala.

– A nie wydaje ci sie przypadkiem, ze byles nieco nad – opiekunczy w stosunku do dziecka?

Jego brwi uniosly sie w gore.

– Przeciez trzeba zapewnic dziecku bezpieczenstwo.

– Tak. Zgadzam sie z toba calkowicie, ale… Przeciez zostawiales dziecko ze mna.

– No tak. Ale ty, to ty. A Gretchen, czy inna opiekunka to sa obce osoby.

– Moze Gretchen jest obca, ale ma wiecej doswiadczenia w postepowaniu z dziecmi niz my oboje. – Chyba na prozno strzepi sobie jezyk. On tego i tak nie zrozumie. Wszyscy widzieli, jak biegal na gore, uslyszawszy krzyk Dylana. Nikogo to nie zdziwi, ze Gretchen nie wytrzymala tego i odeszla. Ale wytlumaczenie czegokolwiek Flynnowi bylo wyjatkowo trudnym zadaniem. Poza tym byl taki zdenerwowany, ze zrobilo jej sie go zal. Na dodatek dziecko zaczynalo sie budzic.

– Chyba miales wyjatkowo ciezki dzien. Nawet bez tej ostatniej rozmowy.

– Tak. Okropny. Dodaj do tego telefon od Virginii… – Przesunal reka po wlosach i nagle zmarszczyl brwi. – Rano przynioslas mi jakies papiery do przejrzenia, prawda?

– Tak. Finansowe podsumowanie miesiaca. I musze omowic z toba nowe sprawy. Nie moge nic zrobic, dopoki wspolnie nie ustalimy pewnych szczegolow. Musisz mi poswiecic kilka godzin.

– Dobrze. Ale dzis naprawde nie mialem na nic czasu. Zaraz sie do tego wezme, jesli chcesz… Ale, co ty robisz?

– Biore twoj plaszcz i kurtke Dylana. Juz sie obudzil. Chyba trzeba go przewinac. Zabieram was na kolacje. – Jej glos brzmial stanowczo. Flynn nie powinien dzis pracowac. Opiekunka odeszla. Zaleglosci pietrza sie pod sufit, a na dodatek jest niewyspany… Ktos musi z tym wszystkim zrobic porzadek.

– Molly, przeciez nie mozemy zabrac nigdzie Dylana na kolacje. Wiesz, jak sie zachowuje.

– Tak, ale ja znam odpowiednie miejsce. Nie trac energii na klotnie ze mna, bo i tak przegrasz. Wszyscy jestesmy glodni. Poza tym musisz ulozyc sobie jakis plan dzialania teraz, gdy Gretchen odeszla. Nikt tak dobrze nie organizuje pracy jak ja.

Wreszcie. Na jego zatroskanej twarzy pojawil sie usmiech. Zabrala sie do budzenia Dylana i zamykania biura. Zaczela ponaglac Flynna, by szli do samochodu.

Flynn wspomnial o telefonie od Virginii i zaraz zmienil temat. Od chwili gdy pojawil sie Dylan, Flynn szukal pomocy tylko u jednej osoby, u niej. Molly uwazala to za dobry znak, za dowod zaufania, ale jednoczesnie bala sie, ze to nie potrwa dlugo. Flynn byl twardy. Gdy tylko zrozumie, jak bardzo kocha swoje dziecko, nie bedzie juz jej potrzebowal. Fakt, ze nie chcial z nia rozmawiac na temat Virginii, wskazywal na to, ze juz zaczynaja oddalac sie od siebie.

Tracila czlowieka, ktorego kochala. I zupelnie nie wiedziala, co ma robic. Teraz chciala tylko pozbyc sie tych przykrych, przytlaczajacych ja obaw. Musiala nakarmic swoich dwoch mezczyzn. Przynajmniej w tym wypadku wiedziala, jak ma postapic.

Flynn prowadzil, a Molly wskazywala mu droge. Usmiechnal sie, gdy zobaczyl zlociste luki.

– Wiesz co, tutaj chyba nam sie powiedzie – stwierdzil.

Pare minut pozniej wszystko zaczelo ukladac sie lepiej ku zadowoleniu Molly. Flynn odprezyl sie nieco. Miejsce bylo idealne. Mnostwo nastolatkow, rodzice z dziecmi zbyt malymi, by mogly jesc w zwyklej restauracji.

Ich pociecha byla chyba najglosniejszym i najbardziej psotnym brzdacem na sali. Molly uwazala, ze pozostalym dzieciom brakuje charakteru, ale wynikalo to chyba z jej zaslepienia. Bylo juz za pozno na udawanie, ze nie pokochala malca rownie mocno, jak jego ojca.

Popatrzyla na Flynna. Pochlanial kolacje, jakby od tygodnia nic nie jadl. Dylan dostal swoja butelke, ale pelnym glosem zaczal sie domagac potraw, ktore jedli dorosli. Flynn przez dobre piec minut tlumaczyl mu, jaki wplyw maja posilki na inteligencje czlowieka… az wreszcie Molly nie wytrzymala.

– Dosc tego. Zabiore ci jutro wszystkie ksiazki o wychowywaniu dzieci. Jedna frytka z pewnoscia nie zawazy na jego przyszlym zyciu. Albo ty mu ja dasz, albo ja to zrobie.

– Myslisz, ze przesadzam?

– A nie?

Flynn pospiesznie podal jedna frytke Dylanowi, ale patrzyl tylko na Molly.

– Nawet jesli tak jest, to przynajmniej masz powod do smiechu. – Flynn bezblednie wyczul nastroj Molly.

Ale patrzac na reakcje Dylana na frytke, oboje zaczeli sie smiac. Smakowala mu. Zachwycal sie nia, rozkoszowal.

Okreslenie „grzeczny jak aniolek' rzadko pasowalo do tego malca, ale tym razem posilek byl wyjatkowo spokojny. Na nieszczescie plac zabaw znajdowal sie we wnetrzu restauracji. Dzieciaki oblegaly go, bawiac sie na drabinkach i zjezdzalniach. Dylan zaczal kiwac sie na foteliku i wykonywac ponaglajace ruchy raczkami. Nie mozna bylo nie zauwazyc, ze chcial pobawic sie z dziecmi.

– Jestes na to za maly – skwitowal jego reakcje Flynn. Po raz pierwszy od chwili, gdy znalezli sie w restauracji,

Dylan wydal z siebie wrzask. Ludzie zaczeli patrzec na nich. Flynn westchnal.

– Mam pozwolic mu znowu ze mna wygrac? – zapytal Molly.

– A czy masz inne wyjscie? Siedz i odpoczywaj, ja z nim pojde.

W koncu poszli oboje, nawet nie zdajac sobie sprawy z tego, ze za szczelnymi, oszklonymi drzwiami panuje pieklo. Dzieci biegaly we wszystkie strony, krzyczac i piszczac. To bylo odpowiednie miejsce dla Dylana. Flynn, podtrzymujac go ostroznie, pozwolil mu zjechac na zjezdzalni i pomogl wdrapac sie na drabinki.

Zaskoczyl kompletnie Molly, bo nawiazal do telefonu Virginii i powtorzyl jej w skrocie cala rozmowe.

– Co pomyslales, gdy odlozyla tak po prostu sluchawke?

– Chcesz uslyszec prawde? Zalowalem, ze ja w ogole poznalem i zalowalem, ze ty wiesz o moim z nia zwiazku. – Jego niebieskie oczy pelne byly milosci, ale tylko przez chwile. Musial pilnowac Dylana. Molly podniosla jakiegos malucha, ktory upadl, zderzywszy sie z nia.

Вы читаете Dziecko, on i ta trzecia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×