Nie mogla poszczycic sie wynikami w nauce. Na poczatku gimnazjum byla jedna z najlepszych uczennic w klasie, jednak trzy lata pozniej znalazla sie wsrod najgorszych i ledwo dostala sie do liceum. Nie byla glupia, lecz nie potrafila sie na niczym skupic. Zaczynala cos, ale nigdy nie udawalo jej sie tego doprowadzic do konca. Gdy probowala sie skoncentrowac, bolala ja glowa, robilo jej sie duszno i serce zaczynalo bic nierowno. Chodzenie do szkoly stalo sie czysta tortura.

Wkrotce po zamieszkaniu w miasteczku poznala Keisuke. Dwa lata starszy od niej, byl dobrym surferem. Byl wysoki, mial wlosy ufarbowane na brazowo i ladne zeby. Zamieszkal w tym miasteczku, bo fale byly tu duze. Zalozyl z przyjaciolmi zespol rockowy. Studiowal na drugorzednym prywatnym uniwersytecie, ale prawie nie chodzil na zajecia i praktycznie nie mial szans na dyplom. Jego rodzina od pokolen prowadzila cukiernie w centrum Mito i jesli nie mialby innego wyjscia, zawsze mogl przejac rodzinny interes; jednak Keisuke wcale nie mial zamiaru zostawac wlascicielem cukierni. Uwazal, ze najlepiej by bylo, gdyby mogl cale zycie rozbijac sie z kolegami jeepem, plywac na desce i grac na gitarze w amatorskim zespole. Coz z tego jednak, ze tak uwazal, skoro takie beztroskie zycie nie moglo przeciez trwac wiecznie.

Junko zamieszkala z Keisuke i niebawem poznala pana Mitake. Musial byc po czterdziestce, chudy, drobny, o pociaglej twarzy. Strzygl sie krotko i nosil okulary. Mial gesty zarost i zawsze po poludniu twarz mu ciemniala, jakby pokrywal ja cien. Nosil splowiale koszule khaki albo hawajskie, wyrzucone na bezksztaltne plocienne spodnie, oraz stare biale adidasy. Gdy nadchodzila zima, na wierzch zakladal strasznie wymieta skorzana kurtke. Czasami nosil tez czapke baseballowa. Junko nigdy nie widziala go inaczej ubranego, ale wszystko, co mial na sobie, zawsze wygladalo na starannie uprane.

W malym nadmorskim miasteczku w okolicy Kashimy nikt inny nie mowil z akcentem z Kansai i pan Mitake, chcac nie chcac, sie wyroznial.

– Ten facet wynajmuje tu niedaleko dom, mieszka sam i maluje obrazy – powiedziala Junko kolezanka z pracy. – Nie, nie jest slawny. Nie widzialam jego obrazow. Ale wyglada na to, ze prowadzi normalne zycie, wiec ktos je chyba kupuje. Czasami jezdzi do Tokio, kupuje przybory malarskie i wraca po poludniu. Mieszka tu juz chyba z piec lat. Czesto widuje go, jak sam pali na plazy ognisko. Musi lubic ogniska. Zawsze bardzo starannie je uklada. Jest malomowny, troche dziwny, ale to nie jest zly czlowiek.

Pan Mitake przychodzil do sklepu trzy razy dziennie. Rano kupowal mleko, chleb i gazete, w poludnie gotowy lunch w pudelku, a wieczorem zimne piwo w puszce i cos do piwa. Powtarzalo sie to kazdego dnia. Junko poza zwyklym „dzien dobry” nigdy z nim nie rozmawiala, ale instynktownie poczula do niego sympatie.

Pewnego ranka, kiedy poza nimi dwojgiem nikogo w sklepie nie bylo, Junko nagle zdecydowala sie i zagadnela:

– Slyszalam, ze pan tu blisko mieszka, ale chocby nawet mieszkal pan zaraz obok, dziwie sie, ze tez chce sie panu codziennie przychodzic po takie male zakupy. Przeciez mleka czy piwa moze pan kupic wiecej i trzymac w lodowce. Tak byloby chyba wygodniej? Oczywiscie, ja tylko sprzedaje, wiec mnie to nie robi roznicy.

– To prawda. Lepiej byloby kupic wiecej na zapas, ale sytuacja mi nie pozwala – odparl pan Mitake.

Junko spytala, jaka to sytuacja.

– Jak by to powiedziec? No, taka sobie sytuacja.

– Przepraszam, ze zapytalam. Prosze sie nie gniewac. Jak czegos nie rozumiem, to nie moge wytrzymac i pytam. Nie chcialam pana urazic.

Pan Mitake wahal sie przez chwile i w zaklopotaniu podrapal sie w glowe.

– Prawde mowiac, nie mam lodowki. Ja w ogole nie bardzo lubie lodowki.

Junko rozesmiala sie.

– Ja tez za nimi nie przepadam, ale lodowke mam. Chyba trudno zyc bez lodowki?

– To fakt, trudno, ale jak sie nie lubi, to nie ma rady. Jesli w mieszkaniu jest lodowka, nie moge sie wyspac.

Bardzo dziwny czlowiek, pomyslala Junko. Ale dzieki tej rozmowie jeszcze bardziej zainteresowala sie panem Mitake.

Kilka dni pozniej poszla na spacer po plazy i widziala, jak samotnie pali ognisko. Bylo to niewielkie ognisko ulozone z drewna wyrzuconego przez morze. Junko powiedziala „dzien dobry” i stanela przy ogniu obok niego. Byla o jakies piec centymetrow wyzsza. Oboje przywitali sie tylko, a potem stali w milczeniu, patrzac w ogien.

Nagle, wpatrujac sie w plomienie ogniska, Junko poczula cos w sobie, w glebi duszy. Byl to jakby zlepek uczuc, cos tak zywego i namacalnego, ze nie moglo byc wytworem wyobrazni. Poczula, jak wychodzi z jej ciala i gdzies znika, pozostawiajac po sobie jedynie niezwykle uczucie dojmujacej tesknoty. Ramiona Junko pokryly sie gesia skorka.

– Prosze pana, czy jak patrzy pan w ogien, nie ogarnia pana czasem niezwykle uczucie?

– Co masz na mysli?

– Dziwne uczucie, cos, czego w codziennym zyciu sie nie odczuwa. Jak by to powiedziec… Jestem glupia i trudno mi to wyrazic, ale kiedy tak patrze w ogien, wszystko wokol mnie cichnie i uspokaja sie.

Pan Mitake sie zamyslil.

– Ogien przybiera dowolne ksztalty. Zmienia wyglad w zaleznosci od tego, kto mu sie przyglada. Jezeli ciebie, gdy patrzysz w ogien, ogarnia uczucie spokoju, to znaczy, ze odbija sie w nim twoj wewnetrzny spokoj. Rozumiesz, o co mi chodzi?

– Tak.

– Ale nie przy kazdym ogniu dzieje sie cos takiego. Zeby tak bylo, ogien tez musi byc wolny. Z ogniem w piecyku gazowym nic takiego sie nie stanie. Z plomieniem zapalniczki tez nie. Nie zdarzy sie to przy zwyczajnym ognisku. Zeby ogien byl wolny, trzeba umiec znalezc dla niego odpowiednie miejsce. Nie kazdy to potrafi.

– Ale pan potrafi?

– Czasem potrafie, czasem nie. Zazwyczaj potrafie. Jesli robie to calym sercem, to potrafie.

– Lubi pan ogniska, prawda?

Pan Mitake skinal glowa.

– To juz prawie jak choroba. Zamieszkalem w tej dziurze, poniewaz tutaj morze wyrzuca na plaze wiecej drewna niz gdziekolwiek indziej. Tylko z tego powodu. Przyjechalem az tutaj, zeby palic ogniska. Glupota, no nie?

Od tego dnia Junko, jezeli tylko miala czas, przychodzila na ogniska pana Mitake. Palil je prawie przez caly rok, z wyjatkiem lata, gdy do poznego wieczoru plaza roila sie od ludzi. Zdarzalo sie, ze palil dwa ogniska w jednym tygodniu, a potem przez caly miesiac ani jednego. Czestotliwosc zalezala od tego, ile wyrzuconego przez morze drewna udalo mu sie zebrac. Za kazdym razem, gdy postanowil rozpalic ognisko, dzwonil do Junko. Keisuke, wyjatkowo zazdrosny, jakos tego jednego pana Mitake jej wybaczal, nazywajac go jej „facetem od ognisk”.

Zajela sie juz najwieksza kloda i ognisko rozpalilo sie na dobre. Junko siadla na piasku i w milczeniu wpatrywala sie w plomienie. Pomagajac sobie dluga galezia, pan Mitake uwaznie poprawial ogien, zeby sie nie rozprzestrzenial i lepiej palil. Co pewien czas dokladal tam, gdzie bylo trzeba, nowe kawalki sposrod stosu drewna, ktore zgromadzil na zapas.

Keisuke powiedzial, ze boli go brzuch.

– Chyba zmarzlem. Jak zrobie kupe, to mi pewnie przejdzie.

– To moze idz do domu i odpocznij – zaproponowala Junko.

– Tak, chyba lepiej bedzie, jak pojde – odparl Keisuke z zalosna mina. – A ty co masz zamiar robic?

– Odprowadze ja do samego domu, wiec nie musisz sie o nia martwic – zapewnil go pan Mitake.

– Dziekuje panu – odrzekl Keisuke i odszedl.

– To naprawde idiota – pokrecila glowa Junko. – Zawsze tak sie rozpedza i za duzo pije.

– No tak, ale wiesz, Junko, jesli czlowiek w mlodosci jest zbyt rozsadny i nie popelnia bledow, to jest nudny. On ma tez swoje dobre strony.

– Moze i tak, ale prawie w ogole nie mysli.

– Ciezko jest byc mlodym. Sa takie rzeczy, na ktore nawet myslenie nie poradzi.

Przez pewien czas milczeli, siedzac przy ogniu. Kazde z nich myslalo o czym innym. Dla kazdego z nich czas plynal niezaleznie.

– Prosze pana, jedna rzecz nie daje mi spokoju. Czy moge o cos zapytac?

– O co?

Вы читаете Wszystkie boze dzieci tancza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×