– Bez watpienia. Tak przynajmniej mowia.

Siedzieli na brzegu lozka, otuleni przescieradlem.

Prezydent zarzadzil tydzien zaloby narodowej. Flagi maja byc opuszczone do polowy masztu, a wszystkie biura federalne zamkniete. Trwaja przygotowania do pogrzebow. Marudzil jeszcze kilka minut o swym glebokim zasmuceniu i wstrzasie, jaki przezyl. Wygladal przy tym bardzo ludzko, a jednoczesnie dostojnie, jak przystalo na glowe panstwa. Na zakonczenie swego wystapienia wykrzywil usta w swym opatentowanym usmiechu dobrego wujaszka, napawajacym widzow ufnoscia.

Na ekranie pojawila sie na trawniku przed Bialym Domem reporterka NBC i uzupelnila przemowe prezydenta: policja nie zdolala jeszcze ustalic podejrzanych; potwierdzila, ze obaj zamordowani sedziowie byli chronieni przez FBI, ktore jednak odmowilo komentarza; “Montrose” to kino homoseksualistow; przyznala, ze nadchodzilo wiele grozb pod adresem ofiar i ze szczegolnie wiele anonimow z pogrozkami otrzymywal Rosenberg. Zanim sprawa dobiegnie konca, cien podejrzenia padnie na wielu ludzi i wiele sil politycznych w kraju – zakonczyla.

Callahan wylaczyl telewizor i podszedl do balkonowych drzwi, za ktorymi gestnialo poranne powietrze.

– Zadnych podejrzanych – mruknal.

– W tej chwili moglabym wymienic przynajmniej dwudziestu – oznajmila Darby.

– Tak, ale dlaczego wlasnie oni? Rosenberg… wiadomo, ale Jensen? Dlaczego nie McDowell albo Yount? Sa bardziej liberalni od Jensena. I wierni swoim pogladom. To wszystko nie ma sensu. – Callahan usiadl w wiklinowym fotelu i zmierzwil sobie wlosy.

– Przyniose ci jeszcze kawy – zaproponowala Darby.

– Nie, nie. Rozbudzilem sie.

– Jak tam twoja glowa?

– Bedzie dobrze, jesli tylko przespie sie jeszcze trzy godziny. Chyba odwolam wyklady. Nie jestem w nastroju.

– Wspaniale.

– Cholera! Nie moge w to uwierzyc. Ten idiota trzyma w reku dwie nominacje. Osmiu z dziewieciu sedziow bedzie pochodzilo z wyboru republikanow.

– Musza zostac zatwierdzeni przez Senat.

– Za dziesiec lat nie poznamy wlasnej konstytucji. Komus, moze jakiejs grupie, bardzo zalezy na zmianach w Sadzie Najwyzszym. Chca miec absolutna konserwatywna wiekszosc. Wybory odbeda sie w przyszlym roku. Rosenberg ma… to znaczy mial dziewiecdziesiat jeden lat. Manning skonczyl osiemdziesiat cztery. Yount tez jest po osiemdziesiatce. Wkrotce powymieraja, zostalo im gora dziesiec lat. Gdyby jednak prezydentem zostal demokrata, konserwatywna wiekszosc trafilby szlag! Po co ryzykowac? Lepiej ich pozabijac na rok przed wyborami. Wszystko sie zgadza, tylko ciekawe, kto za tym stoi.

– Ale dlaczego Jensen?

– Przynosil im wstyd. I bez watpienia stanowil latwy cel.

– Zgoda, ale mial raczej umiarkowane poglady i tylko czasami skrecal na lewo. Poza tym mianowal go republikanin.

– Chcesz krwawa mary?

– Swietny pomysl, ale za chwile. Usiluje sie skupic. – Darby opadla na lozko i popijajac kawe obserwowala promienie slonca wpadajace przez balkon. – Nie mogli wybrac lepszej pory, nie uwazasz? Druga kadencja, nominacje, polityka i wszystko, co sie z nia wiaze. Do tego dorzuc przemoc, radykalow, nawiedzonych, przeciwnikow aborcji, homofobow, Aryjczykow i nazistow, pomysl o wszystkich ugrupowaniach zdolnych do popelnienia zbrodni, o grozbach pod adresem Sadu. Wnioski nasuwaja sie same… Idealna pora dla malej, niezbyt znanej grupy, by uderzyc w sedziow. To straszne, ale pora jest fantastyczna.

– Jaka organizacje masz na mysli?

– Bo ja wiem…

– Armie Podziemia?

– Armia jest juz znana. Zabojstwo sedziego Fernandeza w Teksasie to sprawka tych ludzi.

– Zdaje sie, ze oni uzywaja bomb.

– Tak, bardzo fachowo posluguja sie plastikiem.

– Mozesz ich skreslic.

– Na razie nie skreslam nikogo – stwierdzila Darby, po czym wstala i zawiazala szlafrok. – Chodz, zrobie ci krwawa mary.

– Dobrze, pod warunkiem, ze wypijesz ja ze mna.

– Thomas, jestes profesorem i mozesz odwolywac wyklady, kiedy tylko chcesz. Ja natomiast studiuje i…

– Jaki to ma zwiazek z krwawa mary?

– Nie moge opuszczac zajec.

– Obleje cie na egzaminie, jesli natychmiast nie wyjmiesz szklanek i nie upijesz sie ze mna. Mam wydanie orzeczen Rosenberga. Poczytamy je sobie, saczac krwawa mary, potem wino, a potem cokolwiek. Czuje pustke, jaka ten czlowiek po sobie zostawil.

– O dziewiatej mam wyklad z kodeksu postepowania federalnego. Nie moge go opuscic.

– Zadzwonie do dziekana i odwolam wszystkie moje zajecia. Czy wtedy upijesz sie ze mna?

– Nie! Nie wyglupiaj sie, Thomas!

Zszedl za nia na dol, do kuchni, gdzie byla kawa i wodka.

ROZDZIAL 6

Przyciskajac sluchawke ramieniem do ucha, Fletcher Coal wcisnal kolejny guzik w aparacie telefonicznym na biurku w Gabinecie Owalnym. Trzy linie byly zajete, o czym swiadczyly mrugajace swiatelka. Coal przechadzal sie przed biurkiem i sluchal rozmowcy, kartkujac jednoczesnie dwustronicowy raport Hortona z Departamentu Sprawiedliwosci. Nie zwracal uwagi na prezydenta, ktory stal w rozkroku pod oknem, trzymajac w dloniach obcisnietych sportowymi rekawiczkami kij do golfa. W skupieniu celowal zolta pileczka do oddalonego o dziesiec stop mosieznego kubka, zastepujacego dolek. Coal warknal cos do sluchawki. Prezydent nie doslyszal jego slow. Skoncentrowal sie i lekko uderzyl pileczke, ktora potoczyla sie wprost do lezacego na boku kubka, po czym odbiwszy sie od dna, wypadla i poturlala o trzy stopy w bok. Prezydent – w samych skarpetkach – przesunal sie o kilka cali do nastepnej pileczki, na ktora chuchnal z gory. Tym razem pileczka byla pomaranczowa. Uderzyl w nia leciutenko i patrzyl z satysfakcja, jak wpada wprost do kubka. Osiem trafien z rzedu! W sumie dwadziescia siedem na trzydziesci!

– Dzwonil prezes Runyan – oswiadczyl Coal, trzaskajac sluchawka. – Jest wstrzasniety. Chcialby sie spotkac z panem dzis po poludniu.

– Niech sie wypcha.

– Kazalem mu przyjsc jutro o dziesiatej. O wpol do jedenastej rozpoczyna sie posiedzenie gabinetu, a o wpol do dwunastej Rady Bezpieczenstwa Narodowego.

Nie podnoszac glowy, prezydent scisnal kij i wbil wzrok w nastepna pilke.

– O niczym innym nie marze! Co z sondazami? – Wzial ostrozny zamach i sledzil tor pilki.

– Wlasnie rozmawialem z Nellsonem. Od poludnia przeprowadzil dwa badania opinii publicznej. Komputery nie opracowaly jeszcze wynikow, ale wedlug niego procent ocen pozytywnych moze wahac sie od piecdziesieciu dwoch do trzech.

Gracz podniosl na chwile glowe i usmiechnal sie, po czym znow skupil uwage na pileczce.

– Ile mielismy w zeszlym tygodniu?

– Czterdziesci cztery. Wszystko dzieki swetrowi i sportowej koszulce. Tak jak przewidywalem.

– Myslalem, ze czterdziesci piec – stwierdzil prezydent, uderzajac tym razem w zolta pileczke i patrzac, jak wpada do kubka.

– Ma pan racje. Czterdziesci piec.

– To nasz najlepszy wynik od…

– Od jedenastu miesiecy. Nie przekroczylismy piecdziesieciu procent od porwania samolotu w listopadzie zeszlego roku. To cudowny kryzys, szefie. Ludzie sa wstrzasnieci, ale wielu odetchnelo z ulga na wiadomosc o

Вы читаете Raport “Pelikana”
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×