2

Wracajac tego ranka do domu, bylam zmuszona ogladac wschod slonca. Nie znosze wschodow slonca. Oznaczaja, ze zbytnio sie grzebalam i pracowalam przez cala cholerna noc. W St. Louis jest wiecej przydroznych drzew niz w jakimkolwiek miescie, przez ktore przejezdzalam. Prawie, ale tylko prawie bylam gotowa przyznac, ze drzewa wygladaly naprawde ladnie w promieniach wschodzacego slonca. O brzasku moje mieszkanie zawsze wygladalo przygnebiajaco bialo i radosnie. Sciany maja te sama kremowo-biala barwe jak w kazdym innym apartamencie, ktory zdarzylo mi sie widziec. Wykladziny maja przyjemny odcien szarosci, milszy dla oka niz bardziej popularny sraczkowaty braz.

W moim mieszkaniu jest tylko jedna sypialnia. Mowiono mi, ze z apartamentu rozciaga sie wspanialy widok na lezacy nieopodal park. Ja tego nie potwierdze. Gdybym miala wybor, w ogole nie byloby tu okien. Radze sobie jakos, zaciagajac grube, ciezkie zaslony, dzieki ktorym w mieszkaniu nawet w sloneczne popoludnie panuje chlodny zmierzch.

Wlaczylam cicho radio, by zagluszyc odglosy moich sasiadow prowadzacych dzienny tryb zycia. Sen ogarnal mnie przy wtorze delikatnej muzyki Chopina. W minute pozniej zadzwonil telefon.

Lezalam tak przez chwile, przeklinajac sama siebie, ze zapomnialam uruchomic automatyczna sekretarke.

A moze zignorowac ten dzwiek? Piec sygnalow pozniej spasowalam.

– Halo.

– Och, wybacz. Obudzilam cie?

To jakas nieznajoma. Jesli zechce zaoferowac mi zakup jakiegos produktu, naprawde mocno sie wkurze.

– Kto mowi? – Zerknelam na zegarek przy lozku. Osma rano. Spalam tylko dwie godziny. Ale ekstra.

– Nazywam sie Monica Vespucci. – Powiedziala to tak, jakby wszelkie inne wyjasnienia byly zbedne. Nie byly.

– Tak. – Staralam sie powiedziec to przyjaznie i zachecajaco. Chyba raczej wyszlo mi cos zblizonego do warkniecia.

– Ojej. No tak. Ja… ee… tego… pracuje z Catherine Maison.

Skulilam sie nad sluchawka i sprobowalam zmusic swoj umysl do dzialania. Po dwoch godzinach snu nie funkcjonuje najlepiej. Catherine byla moja przyjaciolka, jej nazwisko wiele mi mowilo. Zapewne wspomniala mi o tej kobiecie, ale nie bylam w stanie nijak jej sobie skojarzyc.

– Jasne, Monico, naturalnie. Czego chcesz? – Nawet jak dla mnie te slowa zabrzmialy opryskliwie. – Przepraszam, ze jestem taka szorstka, ale o szostej skonczylam prace…

– Boze, to znaczy, ze spalas niespelna dwie godziny. Pewno mialabys teraz ochote mnie zastrzelic, co?

Nie odpowiedzialam na to pytanie, nie jestem az tak grubianska.

– Chcesz czegos ode mnie, Monico?

– Tak. Jasne. Wydaje przyjecie niespodzianke dla Catherine. To bedzie wieczor panienski. Wiesz, ze w przyszlym miesiacu wychodzi za maz?

Skinelam glowa, uswiadomilam sobie, ze nie moze mnie zobaczyc i wymamrotalam: – Jestem zaproszona. Mam byc druhna.

– No tak. Wiedzialam o tym. Widzialam naprawde piekne suknie dla druhen. A ty? Masz juz cos dla siebie?

Prawde mowiac, ostatnie, czego moglabym sobie zyczyc, to wydac sto dwadziescia dolcow na dluga, rozowa suknie z bufiastymi rekawami, ale to bylo wesele Catherine.

– To co z tym wieczorem panienskim?

– Och, strasznie sie rozgadalam, prawda? A ty przeciez chcialabys sie przespac.

Zastanawialam sie, czy gdybym na nia krzyknela, przeszlaby wreszcie do rzeczy. Nie, zapewne by sie rozplakala.

– To o co ci wlasciwie chodzi, Monico?

– No… wiem, ze czasu jest malo, ale wszystko nagle zaczelo wymykac mi sie z rak. Mialam zadzwonic do ciebie juz tydzien temu, ale jakos stale nie moglam sie zebrac.

W to akurat uwierzylam.

– Mow dalej.

– Wieczor panienski jest dzisiaj. Catherine mowi, ze nie pijesz, wiec zastanawiam sie, czy moglabys zostac na pare godzin naszym kierowca.

Lezalam przez dluzsza chwile w milczeniu, zastanawiajac sie, czy dac upust swej zlosci i co zdolalabym dzieki temu osiagnac. Moze gdybym byla bardziej rozbudzona, nie powiedzialabym tego, co naprawde wtedy myslalam.

– Nie uwazasz, ze powiadamiasz mnie o tym troche za pozno? Chcesz, zebym was wozila i dzwonisz tego samego dnia, bladym switem?

– Wiem. Bardzo mi przykro. Ostatnio zupelnie nie moge sie pozbierac. Catherine powiedziala mi, ze zwykle piatkowe i sobotnie noce masz wolne. Czy w tym tygodniu nie masz wolnego wlasnie w piatek?

Rzeczywiscie tak bylo. Tyle tylko, ze nie chcialam marnowac mojego wolnego czasu dla tej roztrzepanej szajbuski na drugim koncu lacza.

– Mam wolne.

– To swietnie! Wszystko ci zaraz powiem i bedziesz mogla przyjechac po nas po pracy. Zgadzasz sie?

Nie bylam z tego za bardzo zadowolona, ale coz mialam powiedziec?

– Tak.

– Masz kartke i olowek?

– Mowilas, ze pracujesz z Catherine, zgadza sie? – Dopiero teraz naprawde zaczelam sobie przypominac Monice.

– No, tak.

– Wiem, gdzie ona pracuje. Nie potrzebuje zadnych objasnien.

– To oczywiste, alez jestem glupia. Wobec tego do zobaczenia okolo siedemnastej. Stroje wieczorowe, ale bez wysokich obcasow. Moze dzis wieczorem troche potanczymy.

Nie znosze tanczyc.

– Jasne, to na razie.

– Do zobaczenia po poludniu.

Polaczenie zostalo przerwane. Wlaczylam automatyczna sekretarke i wrocilam do lozka.

Monica pracowala z Catherine, a zatem musiala byc prawniczka. To byla przerazajaca mysl. Moze nalezala do tych ludzi, ktorzy potrafili sie zorganizowac wylacznie w pracy. Nie.

Dopiero wtedy, gdy juz bylo za pozno, uswiadomilam sobie, ze przeciez moglam najzwyczajniej w swiecie odmowic. Cholera. Alez bylam dzis blyskotliwa. No, trudno, czy to taka wielka tragedia? Coz jest zlego w obserwowaniu nieznajomych upijajacych sie do nieprzytomnosci? Jesli dopisze mi szczescie, moze nawet ktoras porzyga sie w moim aucie.

Gdy ponownie odplynelam, nawiedzily mnie dziwne sny. Wszystkie dotyczyly nieznajomej kobiety, tortu z kremem kokosowym i pogrzebu Williego McCoya.

3

Monica Vespucci nosila znaczek z napisem „Wampiry to takze ludzie”. Nie byl to obiecujacy poczatek wieczoru. Jej biala jedwabna bluzka z wysokim, wywinietym kolnierzykiem kontrastowala ostro z ciemna opalenizna spod kwarcowki. Wlosy miala krotkie i modnie obciete, makijaz doskonaly.

Znaczek powinien byl dac mi do myslenia, jaki wieczor panienski zaplanowala. Sa takie dni, kiedy naprawde powoli rozumuje.

Mialam na sobie czarne dzinsy, botki do kolan i karmazynowa bluzke. Wlosy upiete tak, by pasowalo do

Вы читаете Grzeszne Rozkosze
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×