pozwalajac mu robic, co chce. Nie wiem, co stanie sie, kiedy wyjedziesz, uwazam jednak, ze nie powinnas uciekac.

Jasmine pozegnala sie z matka, przyrodnimi bracmi i ich rodzinami. Wrocila do Glenkirk utwierdzona w postanowieniu. Zebrala sluzacych, ktorzy byli z nia przez cale zycie i oznajmila im o zamiarze opuszczenia Glenkirk.

– Chce, byscie pojechali ze mna.

– A dokad moglibysmy sie udac, jesli nie tam, gdzie ty, ksiezniczko – powiedzial Adali, rzadca.

Choc bardzo wiekowy, zachowal sily i zarzadzal gospodarstwem rownie sprawnie, jak tuz po tym, gdy przybyl do Glenkirk. – Bylismy z toba, odkad sie urodzilas. Pozostaniemy przy tobie, poki nie rozdzieli nas Bog.

Jasmine zamrugala, powstrzymujac lzy wzruszenia. Bylo to pierwsze uczucie, jakie pozwolila sobie okazac od smierci meza.

– Dziekuje, Adali – powiedziala cicho, a potem dodala, zwracajac sie do rownie wiekowych pokojowek:

– A wy, moje drogie?

– Pojedziemy z toba, pani. Tak jak Adali, jestesmy twoje do smierci – odparly blizniaczki.

Rohana pozostala panna, lecz Toramalli poslubila jednego ze zbrojnych Lesliech. Nie mieli wlasnych dzieci, wychowali jednak bratanice.

– Jestes pewna, Toramalli? – dopytywala sie Jasmine. – Fergus wolalby zapewne pozostac. Przez cale zycie prawie nie oddalal sie od Glenkirk. Musisz sie z nim naradzic, zanim dasz mi odpowiedz.

– Fergus pojedzie – odparla stanowczo Toramalli. – Nie mamy dzieci ani wnukow, a Lily jest juz w Anglii, w sluzbie lady Autumn. Mamy tylko te mala rodzine, zlozona z mojej siostry i Adalego. Bylismy razem zbyt dlugo, by teraz sie rozstawac.

– Jestem wam wdzieczna – powiedziala ksiezna z uczuciem. – Jutro zaczniemy sie pakowac.

Po poludniu wspiela sie na szczyt zachodniej wiezy, skad roztaczal sie widok na okolice. Zdyszana, weszla na dach. Za nia niebo zaczynalo juz ciemniec. Na wschodzie widac bylo gwiazde wieczorna: wielka, jasna i zimna. Przed soba miala zachodzace w glorii slonce. Intensywne barwy czerwieni i zlota, przetykane smugami fioletu, tworzyly wspanialy spektakl. Niebo powyzej bylo jeszcze blekitne, pelne obramowanych zlotem, rozowych oblokow, plynacych majestatycznie ku odleglemu horyzontowi.

Jasmine westchnela i spojrzala w dal, ponad otaczajace Glenkirk wzgorza. Byla tu bardzo szczesliwa. Mieszkala w zamku dluzej, niz gdziekolwiek indziej, lecz byl z nia Jemmie.

Teraz, gdy umarl, Glenkirk zaczelo wydawac sie jej obce. Czula, ze musi stad wyjechac. Wbrew temu, co wmawiala innym, nie byla wcale pewna, czy kiedykolwiek powroci. Glenkirk bez Jamesa nie bylo juz takie samo. Westchnela ponownie i skierowala sie ku prowadzacej w dol drabinie. Jesli pozostanie na wiezy zbyt dlugo, biedny Adali gotow poczuc sie w obowiazku po nia przyjsc. Rzucila po raz ostatni wzrokiem na otaczajaca zamek, majestatyczna scenerie i zaczela schodzic. Nadszedl czas, by porozmawiac z Patrickiem.

Znalazla syna w wielkiej sali, siedzacego przy jednym z dwoch kominkow. Byl przystojnym mezczyzna o ciemnych wlosach i zielonych oczach swego ojca.

– Dokad sie udasz? – zapytal. – Nie chce, bys wyjezdzala, matko. Wiem, ze jestem od dawna dorosly, ale dopiero co stracilismy ojca. Nie chce stracic i ciebie.

Ujal jej dlon i serdecznie ucalowal. Ksiezna Glenkirk przelknela lzy. Musi byc silna, ze wzgledu na syna i na siebie.

– Wdowi domek w Cadby jest moja wlasnoscia – powiedziala. – Mam zamiar w nim zamieszkac. Jestem przeciez nie tylko ksiezna wdowa Glenkirk, ale i owdowiala markiza Westleigh. Lubie Anglie, a Bog mi swiadkiem, ze klimat w Cadby bardziej odpowiada starym kosciom niz chlod i wilgoc Glenkirk.

– Lecz toczy sie wojna, mamo! Nie chce, bys pakowala sie na oslep w niebezpieczenstwo dlatego, ze oplakujesz meza – powiedzial.

– Twoj brat, markiz Westleigh, byl na tyle madry, iz nie zaangazowal sie po zadnej ze stron. Pozostaje lojalny wobec aktualnej wladzy. Poza tym, jak reszta z nas, od dawna trzyma sie z dala od dworu, Cadby zas polozone jest, podobnie jak Glenkirk oraz Queen's Malvern, na uboczu. No i kto chcialby zaklocac spokoj oplakujacej meza starej kobiety?

– Nie jestes stara! – zawolal, a potem sie usmiechnal. – Zaczynasz mowic jak moja prababka, cudowna, choc przerazajaca madame Skye.

Rozesmiala sie i uscisnela lekko jego dlon.

– Mam szescdziesiat lat – powiedziala – i z pewnoscia nie jestem juz pierwszej mlodosci. Ze wszystkich moich dzieci jedynie ty pozostales w Szkocji, Patricku. Sposrod twoich braci dwaj sa Anglikami, a pozostali dwaj zamieszkali w Irlandii i sa praktycznie dla mnie straceni. India i Autumn osiedlily sie w Anglii, a Fortune w koloniach. Najwyzszy czas, bys i ty sie ustatkowal. Odpowiedzialnosc za Glenkirk spadla nagle, choc trudno powiedziec, ze nieoczekiwanie, na twe szerokie ramiona. Powinienes byl sie ozenic dawno temu. Potrzebujesz zony, a przede wszystkim dziedzica.

– Potrzebuje matki – odparl.

Jasmine zmarszczyla brwi i puscila dlon syna.

– Nic podobnego, Patricku. Jestes ksieciem Glenkirk i musisz traktowac swe obowiazki powaznie. Sprobuj zrozumiec. Musze wyjechac do Anglii, i to z kilku powodow. Po pierwsze, Szkocja to dla mnie teraz zbyt smutne miejsce. Po drugie, musze dopilnowac, by Henry, Deverall Indii i moi wnukowie nie zaangazowali sie w to religijne szalenstwo. Charlie, moj niezupelnie krolewski Stuart, zastanawia sie, czy byloby rozsadnie wesprzec krola. Sprobuje wyperswadowac mu ten pomysl, to zas prowadzi do jeszcze jednej sprawy, ktora musze z toba omowic. Nie wolno ci nigdy, przenigdy zaangazowac sie w intrygi krolewskich Stuartow, Patricku. Niebezpiecznie jest juz chocby ich znac. Nie musze powtarzac ci, jak ukladaly sie dotad nasze stosunki, gdyz znasz historie obu rodow nadto dobrze. Twoj ojciec nie posluchal mego ostrzezenia ani nie wyciagnal wnioskow z tego, co opisano w rodowych kronikach, i na rodzine spadla kolejna kleska. Z rozmyslem trzymalismy sie dotad z dala od dworu, aby ochronic ciebie i Glenkirk. Nie znasz krolewskich Stuartow. Sa czarujacy, ale nie mozna im ufac. Oby Bog sprawil, ze nigdy nie bedzie ci dane ich poznac! Winien jestes lojalnosc przede wszystkim Bogu, a zaraz po nim klanowi i Glenkirk. Rob tylko to, co moze okazac sie korzystne dla nich i dla rodziny. Stuartowie posiadaja charyzme, ale nie dbaja o nic poza zaspokajaniem wlasnych pragnien. Zostan w Glenkirk, gdzie bedziesz bezpieczny.

– Co poczne bez ciebie, matko? – zapytal, niepocieszony. Wkrotce zostanie sam. Nie zdarzylo sie to nigdy dotad.

– Musisz znalezc sobie zone, Patricku. Glenkirk potrzebuje mlodej ksieznej, nie pograzonej w zalu starej wdowy – odparla Jasmine z westchnieniem. – Znajdz odpowiednia dziewczyne i upewnij sie, ze bedziesz mogl ja pokochac. Moze pewnego dnia wroce do was, do domu.

– Nie jestem zadowolony z tego, co postanowilas, matko – powiedzial, po raz ostatni probujac namowic ja do zmiany zdania.

– To fatalnie – odparla miekko Jasmine – poniewaz, drogi Patricku, nie ty bedziesz podejmowal w tej sprawie decyzje. Zawsze sama decydowalam o swoim zyciu i twoj ojciec doskonale o tym wiedzial. Nie mozesz mnie powstrzymac, wiem tez, ze nie bedziesz probowal. Pora juz, synu, bys pogodzil sie z tym, iz bycie mezczyzna pociaga za soba takze obowiazki. Jak to mozliwe, ze nie spotkales dotad dziewczyny, ktora chcialbys poslubic? Bog jeden wie, ze bylo w twoim zyciu dosc kobiet. Choc nie zamierzam cie o to wypytywac, jestem przekonana, ze w poblizu Glenkirk znalazlby sie co najmniej jeden bekart, zrodzony z twoich ledzwi.

Usmiechnela sie do syna leciutko.

– Dotad nie bylo az tak wazne, bym sie ozenil i splodzil prawego dziedzica – odparl szczerze Patrick. – Kobiety potrafia byc klopotliwe, matko.

– Rzeczywiscie, potrafimy. Zwlaszcza gdy nasi mezczyzni okazuja sie upartymi glupcami – odparla powaznie Jasmine. – Swiat bylby o wiele lepszym i bezpieczniejszym miejscem, gdyby mezczyzni sluchali swoich kobiet, miast rozkoszowac sie wlasnymi, oslimi porykiwaniami. Gdyby twoj ojciec posluchal mnie, zamiast byc tak upartym… lecz teraz to juz bez znaczenia. Wyjezdzam z Glenkirk. Znajdz zone i zyj swoim zyciem pamietajac, aby unikac krolewskich Stuartow i im podobnych. Jesli sie nie myle, a nie sadze, zeby tak bylo, syn pierwszego Karola nie bedzie w stanie znosic zbyt dlugo ograniczonych, falszywie poboznych glupcow, ktorzy probuja teraz go kontrolowac. Znam Stuartow i ich sposob myslenia. Ten mlodzian przybyl do Szkocji, by stanac mocno na nogi i zdobyc armie, a potem uderzyc na Anglie, pomscic ojca i odzyskac swoj jakze chwiejny tron. Lecz to mu sie nie uda, przynajmniej jeszcze nie teraz. Fanatyczni bigoci uchwyca sie kurczowo tego, co ukradli, niszczac, albo probujac zniszczyc kazdego, kto stanie im na drodze. Strzez sie ich, Patricku. Wykaz rozsadek i nie opowiadaj sie

Вы читаете Nazajutrz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×