ust.

— Kto robil zdjecia?

Usmiechnal sie.

— Mam nadzieje, ze jeden z nich byl twoj — powiedzial, co sprawilo, ze nastepnych dziewiecdziesiat minut bylo znacznie bardziej satysfakcjonujace.

4

Zazwyczaj czuje sie przyjemnie odprezony przez kilka dni po kazdej z moich Wyjsciowych Nocy, ale tym razem, nastepnego ranka po pospiesznym zejsciu MacGregora nadal bylem rozdygotany z emocji. Bardzo chcialem znalezc fotografa w czerwonych kowbojskich butach i zalatwic sprawe do konca. Jestem schludnym potworem i lubie konczyc to, co zaczalem, a swiadomosc, ze ktos buja na wolnosci i czai sie w krzakach, w tych smiesznych butach, noszac ze soba kamere, ktora widziala zbyt wiele, sprawiala, ze pragnalem pojsc za tropem i zakonczyc moj dwuczesciowy projekt.

Moze za bardzo sie pospieszylem z MacGregorem; gdybym mu dal troche wiecej czasu i zachety, to powiedzialby mi wszystko. Ale to wygladalo na sprawe, ktora sam z latwoscia rozwiaze — kiedy Mroczny Pasazer siedzi za kierownica, jestem pewien, ze uda mi sie wszystko. Jak do tej pory nie mylilem sie, ale tym razem znalazlem sie w troszke dziwacznej sytuacji i musialem na wlasna reke szukac Pana Buta.

Wiedzialem z wczesniejszych badan, ze MacGregor nie prowadzil zycia towarzyskiego, poza rzadkimi wieczornymi wyprawami. Nalezal do paru organizacji przedsiebiorcow, czego mozna sie bylo spodziewac po posredniku handlu nieruchomosciami, ale nie odkrylem nikogo szczegolnego, z kim bylby w kumpelskich stosunkach. Wiedzialem tez, ze nie byl notowany jako kryminalista, nie bylo wiec teczki, ktora mozna by wyciagnac i poszukac ujawnionych wspolnikow. W aktach sadowych dotyczacych jego rozwodu bylo po prostu zapisane: niezgodnosc charakterow, a reszte pozostawiono mojej wyobrazni.

Na tym utknalem. MacGregor byl klasycznym samotnikiem, a moje staranne studia nad nim nie dawaly wskazowek, zeby mial jakichkolwiek przyjaciol, kochankow, kumpli albo partnerow. Zadnych pokerowych wieczorkow z chlopakami — w ogole zadnych chlopakow, poza tymi malymi. Ani kolka koscielnego, ani Stowarzyszenia Losi, ani baru w sasiedztwie, ani cotygodniowych potancowek — co mogloby stanowic wyjasnienie dla butow — niczego, poza fotografiami z tymi glupimi, szpiczastymi, wystajacymi czerwonymi noskami.

Kim wiec byl Kowboj Bob i jak go znalazlem?

Istnialo tylko jedno miejsce, do ktorego moglem sie udac po odpowiedz, i musialem to zrobic niezwlocznie, zanim ktokolwiek zorientowalby sie, ze MacGregor zaginal. W oddali uslyszalem odglos grzmotu i zaskoczony spojrzalem na zegar. Jasne, kwadrans po drugiej, czas na codzienna, popoludniowa burze. Rozczulalem sie nad soba w bialy dzien, a to zupelnie do mnie niepodobne.

Ale jednak dzieki burzy jeszcze raz bede mogl sie ukryc, a potem zatrzymam sie w drodze powrotnej, zeby cos zjesc. Majac wiec elegancko zaplanowana najblizsza przyszlosc, poszedlem na parking, wsiadlem do samochodu i pojechalem na poludnie.

Deszcz zaczal sie, kiedy dotarlem do Matheson Hammock, wlozylem wiec znowu sportowe, zolte odzienie na zla pogode i potruchtalem sciezka do lodzi MacGregora.

Jak poprzednio, bez trudu otworzylem zamek i wsliznalem sie do kabiny. Podczas pierwszej wizyty na lodzi szukalem dowodow, ze MacGregor jest pedofilem. Teraz probowalem znalezc cos troche bardziej ulotnego, jakas wskazowke co do tozsamosci jego przyjaciela fotografa.

Poniewaz musialem od czegos zaczac, wrocilem do pomieszczenia sypialnego. Otworzylem szuflade z falszywym dnem i znow przejrzalem fotografie. Tym razem przygladalem sie zarowno wierzchniej, jak i spodniej ich stronie. Fotografia cyfrowa uczynila los detektywa znacznie trudniejszym, a na zdjeciach nie bylo zadnych znakow, brakowalo tez pustych puszek po filmach z dajacymi sie namierzyc numerami seryjnymi. Kazdy ciolek na kuli ziemskiej mogl zaladowac obrazki na swoj twardy dysk i drukowac je do woli, nawet ktos z tak fatalnym gustem, jesli chodzi o dobor obuwia. To nie bylo w porzadku. Czyz komputery nie mialy ulatwiac nam zycia?

Zamknalem szuflade i przeszukalem reszte pomieszczenia, ale nie znalazlem tam nic, czego nie widzialbym wczesniej. Troche zniechecony wrocilem na gore do kabiny glownej. Tam tez przeszukalem kilka szuflad. Tasmy wideo, figurki bohaterow akcji, tasma izolacyjna — juz to widzialem i zadna z tych rzeczy nic mi nie mowila. Wyciagnalem stosik rolek tasmy izolacyjnej z mysla, ze szkoda ja marnowac. Bezmyslnie odwrocilem te na spodzie.

To bylo to.

Naprawde lepiej byc szczesciarzem niz dobroczynca. Przez milion lat moglbym tylko o tym marzyc. Na spodniej czesci rolki tasmy izolacyjnej zauwazylem przylepiony maly kawalek papieru, a na nim ktos zapisal: RE — IKER i numer telefonu.

Oczywiscie, nie mialem gwarancji, ze Reiker to Czerwony Rangers czy nawet istota ludzka. Z rownym powodzeniem mogla to byc nazwa przedsiebiorstwa hydrauliki zeglarskiej. Ale w kazdym razie zdobylem jakis punkt zaczepienia, ktorego wczesniej szukalem, a musialem wyniesc sie z lodzi, zanim ucichnie burza. Wlozylem papierek do kieszeni, zapialem kurtke przeciwdeszczowa i wymknalem sie z lodzi na sciezke.

Moze to dlatego, ze bylem szczesliwie zrelaksowany w wyniku wieczornej wycieczki z MacGregorem, bo kiedy jechalem do domu, przylapalem sie na tym, ze mrucze chwytliwa pioseneczke Philipa Glassa z 1000 Air — planes on the Roof. Kluczem do szczescia sa osiagniecia, z powodu ktorych mozna czuc dume i cel, do ktorego sie dazy, a w tamtej chwili mialem obie te rzeczy naraz. Jak cudownie jest byc mna.

Dobry nastroj przetrwal tylko do ronda, gdzie Old Cutler laczy sie z Le — Jeune. Wtedy rutynowe spojrzenie w lusterko wsteczne sprawilo, ze odechcialo mi sie spiewac.

Za mna, praktycznie zderzak w zderzak jechal rdzawoczerwony ford taurus. Bardzo przypominal wozy, ktore wydzial policji Miami Dade nabyl w duzej liczbie dla personelu w cywilu.

Nie spodobalo mi sie to. Woz patrolowy mogl za mna jechac bez rzeczywistego powodu, ale ktos w wozie z policyjnego garazu mogl miec w tym jakis cel, jakby chcial, zebym wiedzial, ze mnie sledzi. Jesli tak, to udalo mu sie doskonale. Przez blask na szybie przedniej nie widzialem, kto siedzial za kierownica tamtego samochodu, ale nagle bardzo wazna stala sie informacja, od jak dawna ten samochod jechal za mna, kto prowadzil i co kierowca widzial.

Skrecilem w mala przecznice, podjechalem do kraweznika i zaparkowalem, a taurus zatrzymal sie tuz za mna. Przez chwile nic sie nie dzialo, obaj siedzielismy w swoich samochodach i czekalismy. Czy mialem zostac aresztowany? Jesli ktos sledzil mnie od przystani, moglo sie to bardzo zle skonczyc dla Dziarskiego Dextera. Wczesniej czy pozniej nieobecnosc MacGregora zostanie zauwazona i nawet najbardziej rutynowe dochodzenie ujawni, ze mial lodz. Ktos pojdzie, zeby sprawdzic, czy stoi na swoim miejscu, i wtedy fakt, ze w srodku dnia krecil sie tam Dexter, moze stac sie czyms bardzo znaczacym.

Wlasnie takie drobne sprawy przyczyniaja sie do sukcesow w pracy policyjnej. Gliny szukaja tych smiesznych zbiegow okolicznosci, a kiedy je znajda, robia sie bardzo powazni wobec osoby, ktora byla w zbyt wielu interesujacych miejscach zaledwie przez przypadek. Nawet jesli taka osoba ma policyjny dowod tozsamosci i zadziwiajaco czarujacy, sztuczny usmiech.

Nie pozostalo mi nic innego, jak wywinac sie sztuka: sprawdzic, kto mnie sledzil i dlaczego, a potem przekonac ich, ze to glupi sposob na marnowanie czasu. Przybralem moja najlepsza Oficjalnie Powitalna mine, wysiadlem z samochodu i rzesko podszedlem do forda. Szyba zjechala w dol i spojrzala na mnie wiecznie zagniewana twarz sierzanta Doakesa, jak maska jakiegos okrutnego bozka wyrzezbiona z kawalka ciemnego drewna.

— Dlaczego ostatnio tak czesto wychodzi pan z pracy w srodku dnia? — zapytal bez zlosci, ale i tak dawal do zrozumienia, ze cokolwiek bym powiedzial, bedzie to klamstwo, a on mnie za to skrzywdzi.

— Alez sierzancie! — powiedzialem radosnie. — Coz za zdumiewajacy zbieg okolicznosci. Co pan tu robi?

— Uwaza pan, ze jest cos wazniejszego niz praca? — rzekl. Jego chyba naprawde nie interesowal dialog, wzruszylem wiec ramionami. Kiedy mam do czynienia z ludzmi o ograniczonych umiejetnosciach konwersacyjnych i bez widocznych checi ich rozwijania, zawsze latwiej sie do nich upodobnic.

Вы читаете Dekalog dobrego Dextera
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×