zbyt mlodzi-

Rozpatrzmy sie, czekajmy, nic to nie zaszkodzi,

Poznajmy z soba panstwa mlodych; bedziem zwazac;

Nie mozna szczescia drugich tak na traf narazac.

Ostrzegam tylko wczesnie: niech Brat Tadeusza

Nie namawia, kochac sie w Zosi nie przymusza,

Bo serce nie jest sluga, nie zna, co to pany,

I nie da sie przemoca okuwac w kajdany'.

Zaczem Sedzia, powstawszy, odszedl zamyslony;

Pan Tadeusz z przeciwnej przyblizyl sie strony.

Udajac, ze szukanie grzybow tam go zwabia;

W tymze kierunku z wolna posuwa sie Hrabia.

Hrabia podczas Sedziego sporow z Telimena

Stal za drzewami, mocno zdziwiony ta scena;

Dobyl z kieszeni papier i olowek, sprzety,

Ktore zawsze mial z soba, i na pien wygiety

Rozpiawszy kartke, widac, ze obraz malowal,

Mowiac sam z soba: 'Jakbys umyslnie grupowal:

Ten na glazie, ta w trawie, grupa malownicza!

Glowy charakterowe! Z kontrastem oblicza'.

Podchodzil, wstrzymywal sie, lornetke przecieral,

Oczy chustka obwiewal i coraz spozieral:

'Mialozby to cudowne, sliczne widowisko

Zginac albo zmienic sie, gdy podejde blisko?

Ten aksamit traw bedziez to mak i botwinie?

W nimfie tej czyz obacze jaka ochmistrzynie?'

Choc Hrabia Telimene juz dawniej widywal

W domu Sedziego, w ktorym dosyc czesto bywal,

Lecz malo ja uwazal; zadziwil sie zrazu,

Rozeznajac w niej model swojego obrazu.

Miejsca pieknosc, postawy wdziek i gust ubrania

Zmienily ja, zaledwie byla do poznania.

W oczach swiecily jeszcze niezagasle gniewy;

Twarz ozywiona wiatru swiezemi powiewy,

Sporem z Sedzia i naglym przybyciem mlodziencow,

Nabrala mocnych, zywszych niz zwykle rumiencow.

'Pani - rzekl Hrabia - racz mej smialosci darowac,

Przychodze i przepraszac, i razem dziekowac.

Przepraszac, ze jej krokow sledzilem ukradkiem,

I dziekowac, ze bylem jej dumania swiadkiem;

Tyle ja obrazilem! Winienem jej tyle!

Przerwalem chwile duman: winienem ci chwile

Natchnienia! chwile blogie! potepiaj czlowieka,

Ale sztukmistrz twojego przebaczenia czeka!

Na wielem sie odwazyl, na wiecej odwaze!

Sadz!' - tu uklakl i podal swoje peizaze.

Telimena sadzila malowania proby

Tonem grzecznej, lecz sztuke znajacej osoby;

Skapa w pochwaly, lecz nie szczedzila zachetu:

'Brawo - rzekla - winszuje, niemalo talentu.

Tylko Pan nie zaniedbuj; szczegolniej potrzeba

Szukac pieknej natury! O, szczesliwe nieba

Krajow wloskich! rozowe Cezarow ogrody!

Wy, klasyczne Tyburu spadajace wody

I straszne Pauzylipu skaliste wydroze!

To, Hrabio, kraj malarzow! U nas, zal sie Boze!

Dziecko muz, w Soplicowie oddane na mamki,

Umrze pewnie. Moj Hrabio, oprawie to w ramki

Albo w album umieszcze do rysunkow zbiorku,

Ktore zewszad skupialam: mam ich dosyc w biorku'.

Zaczeli wiec rozmowe o niebios blekitach,

Morskich szumach i wiatrach wonnych, i skal szczytach,

Mieszajac tu i owdzie, podroznych zwyczajem,

Smiech i uraganie sie nad ojczystym krajem.

A przeciez wokolo nich ciagnely sie lasy

Litewskie! tak powazne i tak pelne krasy! -

Czeremchy oplatane dzikich chmielow wiencem,

Jarzebiny ze swiezym pasterskim rumiencem,

Leszczyna jak menada z zielonemi berly,

Ubranemi, jak w grona, w orzechowe perly;

A nizej dziatwa lesna: glog w objeciu kalin,

Ozyna czarne usta tulaca do malin.

Drzewa i krzewy liscmi wziely sie za rece

Jak do tanca stajace panny i mlodzience

Wkolo pary malzonkow. Stoi posrod grona

Para, nad cala lesna gromada wzniesiona

Wysmukloscia kibici i barwy powabem:

Brzoza biala, kochanka, z malzonkiem swym grabem.

A dalej, jakby starce na dzieci i wnuki,

Patrza siedzac w milczeniu: tu sedziwe buki,

Tam matrony topole i mchami brodaty

Dab, wlozywszy piec wiekow na swoj kark garbaty,

Wspiera sie, jak na grobow polamanych slupach,

Na debow, przodkow swoich, skamienialych trupach.

Pan Tadeusz krecil sie nudzac niepomalu

Dluga rozmowa, w ktorej nie mogl brac udzialu;

Az gdy zaczeto slawic cudzoziemskie gaje

I wyliczac z kolei wszystkich drzew rodzaje:

Pomarancze, cyprysy, oliwki, migdaly,

Kaktusy, aloesy, mahonie, sandaly,

Cytryny, bluszcz, orzechy wloskie, nawet figi,

Wyslawiajac ich ksztalty, kwiaty i lodygi -

Tadeusz nie przestawal dasac sie i zzymac,

Na koniec nie mogl dluzej od gniewu wytrzymac.

Byl on prostak, lecz umial czuc wdziek przyrodzenia

I patrzac w las ojczysty rzekl, pelen natchnienia:

'Widzialem w botanicznym wilenskim ogrodzie

Owe slawione drzewa rosnace na wschodzie

I na poludniu, w owej pieknej wloskiej ziemi;

Ktorez rownac sie moze z drzewami naszemi?

Czy aloes z dlugiemi jak konduktor palki?

Czy cytryna, karlica z zlocistemi galki,

Z lisciem lakierowanym, krotka i pekata

Jako kobieta mala, brzydka, lecz bogata?

Czy zachwalony cyprys, dlugi, cienki, chudy,

Co zdaje sie byc drzewem nie smutku, lecz nudy?

Mowia, ze bardzo smutnie wyglada na grobie:

Jest to jak lokaj Niemiec we dworskiej zalobie,

Nie smiejacy rak podniesc ani glowy skrzywic,

Aby sie etykiecie niczem nie sprzeciwic.

Czyz nie piekniejsza nasza poczciwa brzezina,

Ktora jako wiesniaczka, kiedy placze syna,

Lub wdowa meza, rece zalamie, roztoczy

Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy!

Niema z zalu, postawa jak wymownie szlocha!

Czemuz Pan Hrabia, jesli w malarstwie sie kocha,

Nie maluje drzew naszych, posrod ktorych siedzi?

Prawdziwie, beda z Pana zartowac sasiedzi,

Ze mieszkajac na zyznej litewskiej rowninie,

Malujesz tylko jakies skaly i pustynie'.

'Przyjacielu! - rzekl Hrabia - piekne przyrodzenie

Jest forma, tlem, materia, a dusza natchnienie,

Ktore na wyobrazni unosi sie skrzydlach,

Poleruje sie gustem, wspiera na prawidlach.

Nie dosc jest przyrodzenia, nie dosyc zapalu,

Sztukmistrz musi uleciec w sfery idealu!

Nie wszystko, co jest piekne, wymalowac da sie!

Dowiesz sie o tem wszystkim z ksiazek w swoim czasie.

Co sie tycze malarstwa: do obrazu trzeba

Punktow widzenia, grupy, ansemblu i nieba,

Nieba wloskiego! Stad tez w kunszcie peizazow

Wlochy byly, sa, beda, ojczyzna malarzow.

Stad tez, oprocz Brejgela, lecz nie Van der Helle,

Ale peizazysty (bo sa dwaj Brejgele),

I oprocz Ruisdala, na calej polnocy

Gdziez byl peizazysta ktory pierwszej mocy?

Niebios, niebios potrzeba!'

'Nasz malarz Orlowski -

Przerwala Telimena - mial gust Soplicowski.

(Trzeba wiedziec, ze to jest Soplicow choroba,

Ze im oprocz Ojczyzny nic sie nie podoba).

Orlowski, ktory zycie strawil w Peterburku,

Slawny malarz (mam jego kilka szkicow w biorku),

Mieszkal tuz przy Cesarzu, na dworze, jak w raju,

A nie uwierzy Hrabia, jak tesknil po kraju!

Lubil ciagle wspominac swej mlodosci czasy,

Wyslawial wszystko w Polszcze: ziemie, niebo, lasy...'

'I mial rozum! - zawolal Tadeusz z zapalem. -

Te Panstwa niebo wloskie, jak o niem slyszalem,

Blekitne, czyste, wszak to jak zamarzla woda!

Czyz nie piekniejsze stokroc wiatr i niepogoda?

U nas dosc glowe podniesc: ilez to widokow!

Ilez scen i obrazow z samej gry oblokow!

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×