– Nie. A czy Turbinella to jakies nazwisko, imie?

– Nie sadze, zeby ktokolwiek chcial nadac swojemu dziecku takie imie – oswiadczyl z powaga.

– No nie, z pewnoscia.

Sara podeszla do polki z ksiazkami i odszukala tom encyklopedii zawierajacy hasla na litere T.

– Tam tez juz sprawdzalem – zauwazyl sucho policjant. – Nic z tego, nie ma takiego hasla. Wiem natomiast, ze sasiadka widziala pani wuja kilka dni temu, gdy wracal do domu, podtrzymywany przez ktoregos ze znajomych. Przez kogo, nie umie powiedziec. Wygladalo na to, ze wuj byl nieco podpity. Slyszala tez, ze podspiewywal sobie pod nosem: „Tarantela, tarantela”, choc przypuszczamy, ze raczej bylo to inne slowo, prawdopodobnie „Turbinella”.

– Byc moze – przytaknela Sara. – Wuj nie gardzil alkoholem, zwlaszcza podczas koktajli czy obiadow. Prosze mi wybaczyc, ale jak pan sie wlasciwie nazywa? Jak mam sie do pana zwracac?

– O, przepraszam. Zapomnialem sie przedstawic. Jestem komisarz Alfred Elden i pracuje w wydziale kryminalnym.

W tym momencie otworzyly sie drzwi do sypialni i wyszla stamtad grupa technikow policyjnych.

– No, juz po robocie. Mozna zabierac ten caly majdan.

– Karlsen! – zareagowal natychmiast komisarz Elden, wskazujac na dziewczyne.

– O, przepraszam, nie wiedzialem… Nasz jezyk jest malo wyszukany, ale nigdy nie mamy nic zlego na mysli, prosze mi wierzyc.

Sara skinela glowa. Slowa policjanta wzburzyly ja i nie zdolala tego ukryc. Mimo ze nie znala wuja za dobrze, pozostawal jednak dla niej jedyna bliska osoba. Teraz nie ma juz nikogo.

Gdy funkcjonariusze opuscili pomieszczenie, Elden zwrocil sie ponownie do Sary:

– Przerwalismy pani, cos jeszcze chciala pani powiedziec. Teraz pojela, ze w mieszkaniu sa tylko oni i nieboszczyk. Po chwili odezwala sie drzacym glosem:

– Na biurku zauwazylam katalog biura podrozy. Czy wiecie juz, dokad wujek sie wybieral?

– Wlasnie mialem zamiar tam zatelefonowac, gdy pojawila sie pani. Znajac charakter pana Tangena sadze, ze nie miala to byc wycieczka zorganizowana.

– O, na takie tez sie wypuszczal. Nie zawsze dysponowal duza gotowka.

– Pewnie juz za pozno, ale mozemy sprobowac czegos sie dowiedziec. – Policjant podszedl do telefonu i wykrecil numer biura podrozy.

I znowu uderzyl Sare szczegolny sposob, w jaki komisarz sie poruszal. Obserwujac jego sylwetke z tylu, nie mogla jednak zaprzeczyc, ze byl zgrabny i bardzo meski. Tak jak poprzednim razem przywiodl jej na mysl Erika. Kiedy Erik jej dotknal, zareagowala sprzeciwem. Moze byl to sygnal, ze nie myslala o fizycznej bliskosci ani romansie, ale pragnela przyjazni i oddania? Sara darzyla Erika sympatia, ale pociagal ja niejako platonicznie. Fakt, ze mial zone i dwojke dzieci, stanowil dla niej wielka bariere. Marzyla, by poczuc oplatajace ja ramiona mezczyzny, zespolic sie z nim w jedno. Uswiadomila sobie nagle, ze choc samotnosc dotkliwie jej dokuczala, to pragnie przede wszystkim glebszych doznan. I co najdziwniejsze, stalo sie to za sprawa spotkania z tym niedostepnym, niechetnie do niej usposobionym policjantem. Czegos podobnego nigdy by sie nie spodziewala.

Elden, czekajac na zgloszenie sie biura podrozy, zwrocil sie do Sary z kolejnym pytaniem:

– Zdaje sie, ze jest pani jedynym spadkobierca?

– Spadkobierca, nie rozumiem? – zdziwila sie, wodzac wzrokiem po malym, ale ekskluzywnie umeblowanym pokoju.

– Prosze mi powiedziec, gdzie byla pani wczorajszego wieczoru?

– O moj Boze! – wykrzyknela, ale zaraz sie opanowala. – - Bylam w domu. Odwiedzily mnie kolezanki z pracy i siedzialy do okolo wpol do dwunastej.

Policjant pokiwal glowa. Po krotkiej chwili polaczyl sie Z biurem i wymieniwszy kilka zdan, zapisal prywatny numer jednego z pracownikow.

– Zastalem tylko sprzataczke. Biuro jest juz naturalnie nieczynne, ale mielismy szczescie – wyjasnil, wystukujac kolejny numer telefonu. – Halo, mowi komisarz Alfred Elden z wydzialu kryminalnego. Zajmujemy sie pewna sprawa i chcialbym zadac kilka pytan. Czy moze mi pani pomoc? Czy przypomina sobie moze pani klienta o nazwisku Hakon Tangen? Tak, slucham? Na Cejlon, do Sri Lanki? Wczoraj wieczorem? Ale dostaliscie panstwo wiadomosc, ze sie nie pojawil?

Elden zamilkl na dluzsza chwile, ale jego twarz wyrazala zdumienie.

– Wyjechal? To niemozliwe! Jak szybko otrzymujecie wiadomosc z lotniska, jesli pasazer zrezygnuje? A jesli ktos inny przejmie bilet? Rozumiem. A wiec Hakon Tangen na pewno byl na pokladzie samolotu? Czy ma pani jego adres? Vindelveien trzydziesci cztery, tak, zgadza sie. W takim razie dziekuje za pomoc, skontaktujemy sie jutro.

Odlozyl sluchawke.

– Hakon Tangen udal sie do Sri Lanki.

– A co z jego paszportem i swiadectwem szczepien? – Sara byla niezwykle poruszona.

– Tutaj zadnych dokumentow nie znalezlismy. Musze niestety prosic pania, panno Wenning, o zidentyfikowanie zwlok. Wprawdzie sasiadka juz to zrobila, ale w tej sytuacji musimy miec stuprocentowa pewnosc.

– Czy to naprawde konieczne?

– Obawiam sie, ze tak. Pojde pierwszy i postaram sie, by widok byl dla pani jak najmniej przykry.

Byla wdzieczna komisarzowi za ten niespodziewany ludzki odruch. Po chwili poprosil ja do srodka.

Weszla na miekkich nogach. Nigdy przedtem nie widziala nieboszczyka i zawsze sie bala, ze kiedys ja to spotka. Teraz nie miala innego wyjscia.

Policjant staral sie zmniejszyc przykre wrazenie, ale Sara i tak bardzo przezyla ten moment. Wuj lezal na podlodze, twarza skierowany ku drzwiom, jakby usilowal uciekac. Byl przykryty kocem.

Elden odchylil ostroznie rabek materialu z twarzy zmarlego.

Sara zdolala kiwnac twierdzaco glowa. W chwile potem opuscili sypialnie. Dziewczyna ciezko opadla na fotel i skwapliwie przyjela kieliszek koniaku podany przez Eldena. Nie lubila mocnych alkoholi i lekko sie zakrztusila, smakujac trunek.

Komisarz interesowal sie znajomymi wuja. Zadal Sarze kilka pytan, na ktore nie umiala udzielic odpowiedzi. Wreszcie pozwolil jej odejsc, ale poprosil, by stawila sie w komisariacie nastepnego dnia okolo dziesiatej.

– Nie wiem, czy zwolnia mnie z pracy.

– Z pewnoscia zwolnia – odparl z nuta grozby w glosie.

Nastepnego dnia w pracy Erik przyszedl do jej pokoju. Byli zatrudnieni w tej samej instytucji, Sara miala etat pianistki, Erik byl inzynierem.

– No i jak poszlo? – zapytal z troska, muskajac przelotnie jej dlon oparta o stol.

– Eriku, oni mnie podejrzewali! – zawolala wzburzona. – Ale na szczescie mialam alibi. Musze sie znowu stawic na policji za pol godziny. Zwolnilam sie…

Erik stal chwile milczacy.

– Saro, nie moglem porozmawiac wczoraj z Birgitte. Mielismy niespodziewanych gosci.

Goscie nie towarzyszyli im chyba w sypialni, pomyslala ze smutkiem Sara, choc tak naprawde odetchnela z ulga. Ich obecna sytuacja byla nie do zaakceptowania, niemniej nie chciala doprowadzic do rozbicia malzenstwa. Nie zachwycaly jej takze wykretne usprawiedliwienia niewiernych malzonkow i potajemne schadzki. Wlasciwie sama nie miala pojecia, czego chce.

– Czy nie moglibysmy poczekac, az zakonczy sie ta straszna sprawa z morderstwem? – zapytala proszaco. – To mnie kompletnie wytraca z rownowagi. Dzis zupelnie nie moglam zasnac. Nie wspominaj o niczym swojej zonie. Nie warto. Chyba jakis czas wytrzymamy bez spotkan?

– Alez, Saro! Przeciez ja cie pragne – wyszeptal podniecony Erik.

Spojrzala na niego. Prezentowal sie nadzwyczaj dobrze, byl nienagannie ubrany, nie tak jak tamten komisarz policji. Sara wciaz bolala nad tym, ze Erik okazal sie zonatym mezczyzna. Ale coz robic! Dowiedziala sie o tym zbyt pozno.

– Badz cierpliwy, prosze.

W komisariacie Sare czekala niemala niespodzianka.

Na miejscu byl naturalnie Alfred Elden, a poza nim jego przelozony, choc w pierwszej chwili nie rozpoznala

Вы читаете Gdzie Jest Turbinella?
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×