Niepotrzebnie zaakcentowal ostatnie zdanie. Kimberly zrozumiala, o co chodzi. Oczywiscie mial racje.

Pomasowala sobie bok i udala, ze jej to nie urazilo.

Wszystko sie zaczelo w sobote, kiedy o 6. 05 z lotniska w Charlotte w Karolinie Polnocnej wystartowal boeing 727 z trzyosobowa zaloga i ladunkiem poczty na pokladzie. Mial wyladowac w Atlancie o 7. 20. Bylo wilgotno i mgliscie, wystepowalo ryzyko oblodzenia.

Co dokladnie sie wydarzylo, ustali NTSB*, na razie wiadomo, ze tuz po 7. 15 podczas podchodzenia do ladowania samolot obnizyl pulap, zahaczyl prawym skrzydlem o drzewa, przechylil sie na bok i spadl na pole jakiegos farmera, przygniatajac kombajn, dwie ciezarowki i traktor. Na wszystkie strony polecialy metalowe odlamki – maszyna sunela jeszcze sto metrow, po czym stanela w plomieniach.

* National Transportation Safety Board – Narodowa Rada Bezpieczenstwa Transportu (przyp. tlum.).

Zanim przyjechala straz i pogotowie, zaloga juz nie zyla. Na poltorakilometrowym rumowisku lezaly szczatki cial trzech osob, jeden roztrzaskany samolot, cztery wraki maszyn rolniczych oraz mnostwo przesylek US Mail. Na miejscu katastrofy zjawili sie eksperci z NTSB. W ramach porozumienia miedzy ta organizacja a FBI, do pomocy przy zabezpieczaniu sladow zmobilizowano wszystkie trzy ekipy ERT z Atlanty.

Pierwsza czynnoscia, jaka wykonala agentka-koordynatorka akcji, Rachel Childs, bylo wyznaczenie obszaru miejsca katastrofy. W przypadku zamachow bombowych i katastrof lotniczych z reguly granice takiego terenu wytycza sie w odleglosci okolo piecdziesieciu procent wiekszej, niz wynosi odleglosc od miejsca glownej eksplozji do najdalej ujawnionego sladu. Jezeli wiec jakis slad odnaleziono w odleglosci stu metrow, granice wyznaczano na sto piecdziesiatym metrze. Tutaj obszar do zbadania mial cztery kilometry dlugosci i jeden kilometr szerokosci. Zdecydowanie nie bylo to typowe miejsce zbrodni z filmow kryminalnych, z obrysem zwlok na podlodze.

Do jego zbadania idealnie sie nadawala najnowsza zabawka FBI: tachimetr.

Ten nieco zmodyfikowany przyrzad geodezyjny, uzywany miedzy innymi przez drogowcow, to cos w rodzaju pistoletu z laserowym celownikiem i specjalnym oprogramowaniem. Gromadzenie danych rozpoczyna nacisniecie spustu – urzadzenie generuje trojwymiarowe modele, ktore sledczy moga obejrzec pod koniec kazdej zmiany.

Cala procedura byla wzglednie prosta, choc pracochlonna. Najpierw dziesiatki technikow wkraczalo na wyznaczony obszar i dokonywalo ogledzin. Oznaczali i klasyfikowali kazdy znaleziony slad (czesci samolotu, ludzkie szczatki, rzeczy osobiste). Potem jedna wyznaczona osoba wbijala przy kazdym przedmiocie tyczke ze szklanym odblysnikiem. Na koniec operator przyrzadu namierzal cel i naciskal spust, wprowadzajac tym samym do bazy dane o polozeniu sladow odkrytych w odleglosci nawet pieciu kilometrow od miejsca zdarzenia. Operacje nadzorowal obserwator-rejestrator, ktory rownoczesnie wszystkie znaleziska opisywal i numerowal.

Ciezka praca przyniosla efekty i wkrotce chaotyczne rumowisko odwzorowano w czytelnym modelu komputerowym, ktory mogl zadowolic najwiekszego pedanta i sluzbiste – Kimberly bez watpienia do takich nalezala. Z reguly wolala wbijac tyczki, lecz tym razem musiala sie zadowolic funkcja archiwistki.

Kimberly dostrzegla grupke osob w bialych koszulach i granatowych garniturach (oficjele z NTSB pochyleni nad planami boeinga 727), potem morze turkusu (pol tuzina technikow kryminalistycznych ubranych w kombinezony ochronne) i wreszcie kasztanowa czupryne nadzorujacej cala akcje chorobliwej perfekcjonistki Rachel Childs.

Kimberly i Harold schylili sie i przeszli pod zolta tasma.

– Powodzenia – szepnal Harold.

Agentka specjalna Childs miala zostac slynna chicagowska architektka. W ostatniej chwili postanowila jednak wstapic do FBI. Trafila do pracy jako asystentka jednego z najlepszych w Chicago ekspertow kryminalistycznych i odkryla swoje zyciowe powolanie. Jej dokladnosc, umiejetnosc rysowania w skali i zamilowanie do pracy papierkowej okazaly sie bardziej przydatne w zabezpieczaniu i dokumentowaniu sladow niz w przygotowywaniu planow upiekszania krajobrazu Chicago.

To bylo pietnascie lat temu – Rachel nigdy nie zalowala swojej decyzji. Przy wzroscie niewiele ponad metr piecdziesiat i wadze czterdziestu siedmiu kilogramow wygladala teraz jak mala, wsciekla Nancy Drew. Ktora za chwile popelni pierwsze w zyciu morderstwo.

– Jak zes, do ciezkiej cholery, mogl przeoczyc cos tak duzego jak ludzka noga? – wrzeszczala.

Odeszli na bok, we wzglednie ustronne miejsce obok szumiacego generatora. Rachel nigdy nie sztorcowala podwladnych publicznie. Ci ludzie byli dla niej jak rodzina. Mogla uwazac, ze sa partaczami, i nawet im to powiedziec prosto w oczy, ale nikomu nic do tego.

– No wiesz, wisi na krzaku, pod drzewem – odezwal sie w koncu Harold. – Nie tak latwo ja dostrzec.

– Jest luty, liscie z drzew dawno opadly. Powinna byc widoczna.

– To las sosnowy – wtracila Kimberly. – Harold zaprowadzil mnie prosto w to miejsce i gdyby nie pokazal palcem, nic bym nie dostrzegla. Szczerze mowiac, podziwiam go, ze cokolwiek zauwazyl.

Obdarzyl ja wdziecznym spojrzeniem. Wzruszyla ramionami. Mial racje, Rachel nic jej nie zrobi.

– Cholera – mruknela Rachel. – Jestesmy tu trzeci dzien, powinnismy zwijac manatki, a nie zaczynac wszystko od nowa. Zeby taki glupi blad…

– Zdarza sie – przerwala jej Kimberly. – Pamietasz zamach w Oklahoma City albo katastrofe w Nashville? Az dziw, ze w ogole udaje nam sie to jakos ogarnac.

– Jednak…

– Poszerzymy obszar. Skupimy sie na zachodnim sektorze. Zajmie to dodatkowy dzien, ale moze sie okaze, ze ta noga to wszystko, co przeoczylismy.

Rachel nagle zmarszczyla brwi.

– Czekaj. Jestescie pewni, ze to ludzka noga?

– Widzialem juz pare w zyciu – odparl Harold.

– Ja tez – dodala Kimberly.

Rachel zlapala sie za glowe.

– Jasny gwint! Przeciez mamy ciala wszystkich ofiar, nic nie brakuje! Rano z nienaruszonego kokpitu wyciagnelismy kompletne szczatki trzech osob. Nadzorowalam te operacje, wiec wiem na pewno, ze bylo szesc nog.

Harold lypnal na Kimberly.

– Mowilem ci, ze mamy problem.

Zabrali ze soba aparat cyfrowy, latarki, rekawiczki, grabie i plachte na zwloki. Rachel chciala obejrzec znalezisko. A nuz sie okaze, ze to tylko strzep tkaniny albo czesc naturalnej wielkosci manekina. Albo jeszcze lepiej: tylna noga jelenia, ktora jakis mysliwy dla zartu ubral w ciuchy. To Georgia, tu sie zdarzaly dziwniejsze rzeczy.

Do zapadniecia zmroku zostaly tylko dwie godziny, wiec musieli sie spieszyc.

Najpierw przeczesali podloze, aby sie upewnic, ze nie depcza po czyms waznym. Potem Harold i Kimberly skierowali swiatla latarek na wiszaca w gaszczu noge. Rachel obfotografowala ja ze wszystkich stron. Nastepnie w ruch poszly tasma miernicza i kompas. Zanotowali przyblizone wymiary krzewu, jego polozenie wzgledem najblizszego punktu odniesienia oraz odleglosc od granicy obszaru ogledzin.

Na koniec, kiedy udokumentowali juz wszystko procz pohukiwania sowy i zimnego powiewu wiatru, ktory jezyl im wloski na karku, Harold za pomoca grabi ostroznie zdjal znalezisko i ulozyl je na kwadracie niebieskiego plastiku, ktory rozpostarla Rachel. Pochylili sie nad nim.

– Niech to szlag – mruknela Rachel.

Z pewnoscia byla to ludzka noga, odcieta powyzej kolana. Sterczaca kosc udowa lsnila biela na tle plachty. Sadzac po wielkosci, prawdopodobnie nalezala do mezczyzny, ubranego w niebieskie dzinsy.

– Jestes pewna, ze wszystkie trzy ciala byly nienaruszone? – spytala Kimberly. Tym razem nie brala udzialu w zbieraniu sladow. Probowala sobie wmowic, ze jej to nie zirytowalo, ale nie bylo to prawda. Zwlaszcza kiedy sie okazalo, ze przeoczono cos tak waznego. – Kokpit splonal prawie doszczetnie, stan zwlok chyba nie byl najlepszy.

– Kokpit sie oderwal od kadluba. Byl nadpalony, ale nie zniszczony. Nie wylalo sie na niego az tyle paliwa.

– Ten gosc to nie pilot – stwierdzil Harold. – Oni nie chodza w dzinsach.

– Farmer? Pracownik rolny? – zastanawiala sie Kimberly. – Moze kiedy samolot spadl na traktor… – Ale zaraz

Вы читаете Pozegnaj sie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×