– Kto to byl? – Marie utkwila wzrok w Crawfordzie.

– Jason Bourne. Uczestnik „Meduzy” z Sydney w Australii. Handlowal bronia, narkotykami i niewolnikami, dzialal w calej poludniowo-wschodniej Azji. Czlowiek brutalny, z kryminalna przeszloscia, dzialajacy jednak bardzo skutecznie, jesli wynagrodzenie bylo odpowiednio wysokie. W interesie „Meduzy” lezalo zatuszowanie okolicznosci jego smierci, zostal wiec uznany za zaginionego w walce. Pare lat pozniej, kiedy utworzono Treadstone, z powrotem sciagnieto Webba; wtedy przyjal nazwisko Bourne. Spelnialo to wymogi autentycznosci i wiarygodnosci. Przyjal nazwisko czlowieka, ktory go zdradzil, ktorego zabil w Tam Quan.

– Gdzie byl, kiedy go sciagnieto do Treadstone? – spytala Marie. – Czym sie zajmowal?

– Uczyl w malym college’u w New Hampshire… Prowadzil samotniczy tryb zycia, niektorzy utrzymuja, ze zabojczy. Dla siebie. – Craword podniosl teczke. – Tak sie przedstawia jego historia w najogolniejszych zarysach. Pozostale sprawy omowi doktor Panov, ktory stanowczo dal do zrozumienia, ze moja obecnosc tu jest niepozadana. Pozostaje jednak jeszcze jeden szczegol, ktory musi pani dobrze zrozumiec. Bezposredni rozkaz z Bialego Domu.

– Zabezpieczenie – domyslila sie Marie.

– Owszem. Gdziekolwiek pojedzie, obojetnie, jakie przyjmie nazwisko i jak dobre wymysli przebranie, bedzie strzezony przez cala dobe. Tak dlugo, jak bedzie trzeba – nawet jesli nigdy nie okaze sie to przydatne.

– Prosze to wyjasnic.

– Jest jedynym zyjacym czlowiekiem, ktory widzial Carlosa. W roli Carlosa. Wie, kim tamten jest, lecz ma to gdzies zablokowane w mozgu jako czesc zapomnianej przeszlosci. Z tego, co mowi, rozumiemy, ze Carlos jest czlowiekiem znanym wielu ludziom, osobistoscia w jakims rzadzie, w srodkach masowego przekazu, w sferach finansowych czy moze w towarzystwie. To pasuje do ogolnej teorii. Rzecz w tym, ze pewnego dnia tozsamosc tego czlowieka moze stac sie jasna dla Webba… Zdajemy sobie sprawe, ze rozmawiala pani pare razy z doktorem Panovem. Wierze, ze potwierdzi moje slowa.

Marie zwrocila sie do psychiatry.

– Czy to prawda, Mo?

– To mozliwe – powiedzial Panov.

Crawford wyszedl. Marie nalala kawe dla siebie i doktora. Panov podszedl do kanapy, na ktorej przedtem siedzial general.

– Jeszcze ciepla – rzekl z usmiechem. – Crawford ociekal potem az po swoj slawny zad. Ma powody, jak zreszta oni wszyscy.

– Co sie moze stac?

– Nic. Absolutnie nic, dopoki nie powiem im, ze moga zaczynac. A na to, o ile sie nie myle, trzeba bedzie prawdopodobnie poczekac kilka miesiecy lub lat. Musi byc gotowy.

– Na co?

– Na pytania, i fotografie, cale stosy fotografii. Ukladaja cala fotograficzna encyklopedie na podstawie luznego opisu, ktory im podal. Nie zrozum mnie zle, ale pewnego dnia bedzie musial przez to przejsc. Sam bedzie tego potrzebowal i nam tez bedzie na tym zalezalo. Carlos musi zostac schwytany i nie zamierzam uniemozliwiac im dzialania. Zbyt wielu ludzi zaplacilo wysoka cene, on tez. Ale teraz liczy sie przede wszystkim on. Jego glowa.

– To wlasnie mialam na mysli: co z nim bedzie?

Panov odstawil kawe.

– Jeszcze nie wiem. Mam zbyt wiele szacunku dla ludzkiego mozgu, by serwowac ci psychologie dla ubogich i tak jest zbyt wielu szarlatanow dookola. Bralem udzial we wszystkich naradach, nalegalem na to, rozmawialem z innymi psychiatrami i neurochirurgami. To prawda, ze mozemy wziac skalpel i zabrac sie za chore osrodki w mozgu, zmniejszyc poziom leku, dajac mu pewien rodzaj spokoju. A moze nawet sprawic, ze bedzie taki jak dawniej. Ale nie takiego spokoju on pragnie… a poza tym istnieje jeszcze wieksze ryzyko. Mozemy za duzo wymazac z jego pamieci. Zabrac mu to, co odkryl, co bedzie, przy odpowiedniej opiece, nadal odkrywal. Z czasem.

– Z czasem?

– Tak, jestem o tym przekonany. Te procesy maja swoja wlasna logike. Rozwoj wymaga cierpienia, bolu zwiazanego z poznaniem i radosci towarzyszacej odkryciu. Czy to ci cos mowi?

Marie spojrzala w ciemne, znuzone, ale blyszczace oczy Panova.

– Tak jest z kazdym – powiedziala.

– Wlasnie. W pewnym sensie jest on mikrokosmosem nas wszystkich. Wszyscy przeciez staramy sie dowiedziec, kim, do licha, jestesmy, prawda?

Marie podeszla do frontowego okna domu stojacego nad brzegiem morza wsrod wydm. Teren wokol byl ogrodzony i otoczony straza. Co piecdziesiat metrow stali uzbrojeni wartownicy. Zobaczyla go, jak stoi kilkaset metrow dalej na plazy. Rzucal muszelki puszczajac kaczki, patrzyl, jak odbijaja sie od fal i delikatnie upadaja na piasek. Odpoczal w ciagu ostatnich kilku miesiecy. Jego pokryte bliznami cialo odzyskalo sily i elastycznosc. Nie znikly jednak koszmary, a w ciagu dnia powracaly uporczywie chwile udreki, lecz w jakis sposob wszystko wydawalo sie mniej przerazajace. Zaczynal sobie z tym radzic, zaczynal znowu sie smiac. Panov mial racje. Cos sie z nim dzialo; obrazy stawaly sie coraz jasniejsze, cos, co przedtem bylo bez znaczenia, zaczynalo miec sens.

Teraz tez cos sie dzialo! O Boze, co to bylo? Rzucil sie do wody uderzajac rekami i krzyczac. Nagle zaczal biec przeskakujac przez fale na brzeg. W oddali przy ogrodzeniu z drutu kolczastego straznik odwrocil sie gwaltownie, z bronia w reku i nadajnikiem przy pasie. Pochylony Webb biegl zataczajac sie po wilgotnym piasku w strone domu, jego stopy zapadaly sie gwaltownie w delikatna powierzchnie, zostawiajac za soba fontanny wody i piasku. Co to bylo?

Marie zamarla, przygotowana na chwile, ktorej sie spodziewali kazdego dnia – na odglosy strzelaniny.

Wpadl przez drzwi lapiac z trudem oddech Nie odrywal od niej wzroku; nie widziala u niego jeszcze tak przytomnego spojrzenia Odezwal sie cicho, tak cicho, ze ledwo go slyszala. Ale uslyszala go.

– Mam na imie Dawid…

Podeszla wolno do niego.

– Jak sie masz, Dawidzie – powiedziala.

***
,

[1] Maximilian Berlitz – stawny pedagog, tworca metody nauczania jezykow obcych bez uzywania jezyka ojczystego (przyp. tlum.)

[2] Zelazny Zad

Вы читаете Tozsamosc Bourne’a
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×