...To bylo wielkosci planety. Nie moglo byc tworem sztucznym wedlug ludzkich miar, a przeciez bylo czyms tak dziwnym i skomplikowanym, ze ponad wszelka watpliwosc sluzyc musialo wyzszym celom lub ucielesniac jakas idee. Blyszczac w orbicie polarnej obok wielkiej, bialoniebieskiej gwiazdy, przypominalo olbrzymi, nierownomierny mnogoscian, oblozony milionami miseczkowato zaglebionych muszelek. Kazda muszelka celowala w okreslony punkt nieba tak, ze wszystkie konstelacje nieba byly pod ich kontrola. Ta wieloboczna planeta wykonywala swoje funkcje w wiecznosci. Nadzwyczaj cierpliwa. Mogla czekac...