Mlodej konserwatorce dziel sztuki powierzono zadanie odrestaurowania obrazu flamandzkiego mistrza z XV wieku, przedstawiajacego dwoch mezczyzn grajacych w szachy oraz kobiete. Podczas pracy Julia odkrywa ukryty pod warstwa farby napis po lacinie, ktory mozna przetlumaczyc na dwa sposoby: 'Kto zabil rycerza' lub 'Kto zbil skoczka'. Zaintrygowana, informuje o swoim odkryciu kilkoro przyjaciol. Zwraca sie tez do swego bylego kochanka – historyka sztuki z prosba o informacje na temat malarza i sportretowanych przez niego osob. Kluczem do zagadki okazuje sie uklad figur na namalowanej szachownicy. Wciagniety do wspolpracy wybitny szachista rekonstruuje ostatnie posuniecia w grze z obrazu i odkrywa tajemnice zbrodni popelnionej przed wiekami. Ale wowczas zaczynaja ginac osoby z otoczenia Julii powiazane ze sprawa flamandzkiego malowidla. Tajemniczy morderca podejmuje niedokonczona partie sprzed 500 lat i zbija kolejne figury. Perez-Reverte po raz kolejny dowodzi swojej pomyslowosci i erudycji. 'Szachownica flamandzka' to powiesc detektywistyczna, w ktorej dochodzenie prowadzone jest na kilku plaszczyznach; to jak rozwiazywanie lamiglowki wymagajace dobrej znajomosci sztuki, szachow i psychologii. Ale tym razem autor chyba przekombinowal. Fabula jest nazbyt wymyslna i skomplikowana, za to bohaterowie nie dosc przekonujacy, aby uwiarygodnic te historie. Zainteresowaly mnie dzieje obrazu i postaci na nim przedstawionych, ale jakos nie potrafilam sie przejac niebezpieczenstwem grozacym Julii i jej przyjaciolom.