— Autostrada miedzy Hallister a Farnham? — spytal.

Urzednik zbladl.

— Nic pewnego mi nie wiadomo — wymruczal.

Gus usmiechnal sie niewyraznie. Niech sie facet glowi, jak do tego doszedl. Trudno to zreszta bedzie utrzymac w tajemnicy, kiedy sie juz zacznie budowa i wszystko stanie sie jasne. Poza tym urzednik nie bedzie dlugo sobie zaprzatal tym glowy.

Nagle Gusa opanowala ogromna chec przekory. Jej zrodla upatrywal w zlosci na to, ze traci domek, ale nie widzial powodu, zeby sobie troche nie pofolgowac.

— Jak sie nazywasz? — spytal obcesowo.

— Harry… Harry Danvers.

— Sluchaj, Harry, wyobraz sobie, ze gdybym tylko chcial, moglbym zatrzymac budowe tej autostrady. Przypuscmy, ze zaden buldozer nie moglby sie tutaj zblizyc bez awarii. Przypuscmy, ze zadna koparka nie zaglebilaby tu lyzki w ziemie, ze laski dynamitu po prostu by nie wybuchaly. Przypuscmy, ze gdyby ja juz zbudowali, moglbym ja rozpuscic jak lody waniliowe i splynelaby jak rzeka.

— Co takiego?

— Daj mi pioro.

Danvers automatycznie wyciagnal reke i wreczyl mu pioro. Gus wlozyl je miedzy dlonie i utoczyl z niego kulke. Upuscil ja i zlapal, kiedy sprezyscie odbila sie od miekkiego, grubego dywanu. Rozciagnal ja palcami i powrocila do swego cylindrycznego ksztaltu. Zdjal nakretke, dwoma palcami splaszczyl ja na blaszke, cos na niej nagryzmolil, z powrotem utoczyl z niej nakretke i poslugujac sie paznokciem wybral atrament, ktory teraz stanowil jej czastke, by na stale wpisac imie Danversa tuz pod metalowa powierzchnia. Nalozyl nakretke z powrotem i wreczyl pioro urzednikowi.

— Na pamiatke — rzucil.

Urzednik spojrzal na pioro.

— No i jak? — spytal Gus. — Czy nie ciekawi cie, jak to zrobilem i kim jestem?

Urzednik potrzasnal glowa.

— Niezla sztuczka. Wy magicy musicie pewnie duzo trenowac. Ja chyba nie moglbym tyle czasu poswiecac na swoje hobby.

— Oto wlasciwe, rozsadne, praktyczne podejscie do sprawy — przytaknal Gus. Szczegolnie, kiedy my wszyscy automatycznie tlumimy ciekawosc, pomyslal. Czy moglbys miec inny punkt widzenia?

Ponad ramieniem urzednika spojrzal na trawnik i kacikiem ust skrzywil sie ponuro.

Tylko Bog moze stworzyc drzewo, pomyslal patrzac na krzewy i klomby. Czy wszyscy zatem powinnismy probowac swych sil w uprawianiu ogrodow krajobrazowych? Czy mamy stac sie ogrodnikami bogatych istot ludzkich, ktore mieszkaja w swych ekskluzywnych domach, jezdzic starymi, zardzewialymi ciezarowkami, oliwic kosiarki, kleczac na ludzkich trawnikach i szczekajac nozycami, podchodzic do drzwi kuchennych proszac o lyk wody w czasie upalnego, letniego dnia?

Autostrada. Tak. Mogl ja zatrzymac. Albo sprawic, zeby go ominela. Nie mozna wylaczyc pola tlumienia ciekawosci, tak jak i sila woli nie mozna zatrzymac swego serca, ale mozna podwyzszyc natezenie. Moglby zmusic swoj umysl, by pracowal na granicy przeciazenia, i nikt by nie zauwazyl domku, trawnika, krzewu rozy, czy pokiereszowanego starca popijajacego piwo. A gdyby nawet widzial, nie zwrocilby na to wszystko uwagi.

Ale jesli tylko pojedzie do miasta czy umrze, pole przestanie istniec. I co wtedy? Ciekawosc, dochodzenie, gdzieniegdzie strzepek jakiejs teorii, ktora mozna by dopasowac do innej. A potem? Pogrom?

Pokrecil glowa. Ludzie nie byli w stanie wygrac, odniesliby druzgocaca porazke. Wlasnie dlatego nie moze zostawic im zadnych wskazowek. Nie gustowal w rzezi niewiniatek i watpil, zeby jego wspolbracia to lubili.

Ach, wspolbracia! Zacisnal usta. Pewnosc mial tylko co do Halseya. Musieli tez byc i inni, ale nie potrafil ich odnalezc. Nie wywolywali w ludziach zadnych reakcji, nie pozostawiali po sobie zadnego sladu. I tylko wtedy, kiedy tak jak Halsey pokazywali sie publicznie, mozna ich bylo zauwazyc. Niestety, nie istniala miedzy nimi zadna prywatna linia telepatyczna.

Zastanawial sie, czy Halsey wierzy, ze ktos zwroci na niego uwage i skontaktuje sie z nim. Zastanawial sie, czy tamten w ogole podejrzewa, ze sa inni, tacy jak on. Zastanawial sie, czy na przyklad jego ktos zauwazyl, kiedy nazwisko Kusevic sporadycznie pojawialo sie w gazetach.

Oto swit mojej rasy, pomyslal. Pierwsze pokolenie — na pewno? A zreszta, czy to ma jakies znaczenie? — ciekawe tez, gdzie sa kobiety.

— Chce tyle, ile zaplacilem — odwrocil sie ponownie do urzednika. Ani grosza wiecej.

Mezczyzna szerzej otworzyl oczy, potem odetchnal i wzruszyl ramionami.

— Jak pan chce. Na pana miejscu dobrze bym ich oskubal.

Tak, pomyslal Gus, nie mam co do tego watpliwosci. Ale ja nie, bo przeciez dzieciom nie zabiera sie zabawek.

A wiec superman pakuje walizki i usuwa sie ludziom z drogi. Gus zdusil bezglosny smiech. Pole tlumiace. Pole tlumiace. Po trzykroc przeklete, odwiecznie dobroczynne, niezawodne, autonomiczne, ochronne pole tlumiace!

Ewolucja niestety nie uswiadomila sobie jeszcze, ze istnieje cos takiego, jak spoleczenstwo ludzi. Wyprodukowala istote, ktora w jakims sensie rozni sie od ich stada, i tym samym osiagnela praktycznie „psi”. Aby oslonic ten slaby gatunek, ktorego przedstawiciele byli tak strasznie nieliczni, obdarzyla ich doskonalymi barwami ochronnymi.

Wynik: Kiedy mlodego Augustyna Kusevica zapisano do szkoly, okazalo sie, ze nie ma swiadectwa urodzenia. Zaden szpital nie odnotowal jego narodzin. Co gorsza, jego ludzkim rodzicom zdarzalo sie calymi dniami nie pamietac o jego istnieniu.

Wynik: Kiedy mlody Gussie Kusevic probowal zapisac sie do szkoly sredniej, okazalo sie, ze przedtem nie uczeszczal do podstawowki. Mimo ze mogl wymienic nazwiska nauczycieli, podreczniki czy numery klas. Mimo ze mogl przedstawic swiadectwa. Wkladano je do zlych teczek, a uciazliwe rozmowy egzaminacyjne szly w zapomnienie. Nikt nie watpil w jego istnienie; ludzie pamietali fakt, ze byl, ze cos robil, ze z nim cos robiono, ale tylko tak jakby czytali o tym w jakiejs potwornie nudnej ksiazce.

Nie mial przyjaciol, dziewczyny; nie znal przeszlosci, chwili obecnej, milosci. Nie mial swojego miejsca. Moze jakiegos kumpla znalazlby posrod duchow, gdyby istnialy.

Kiedy wkroczyl w wiek mlodzienczy, stwierdzil, ze absolutnie nic go nie laczy z gatunkiem ludzkim. Zajmowal sie nim, poniewaz stanowil widoczny element jego srodowiska. Nie wspolzyl z nim. Ludzie nie byli w stanie dac mu niczego, co mialoby dla niego jakas wartosc. Ich motywacje, moralnosc, zachowanie nie wywolywaly w nim najmniejszej reakcji. I oczywiscie to, co on reprezentowal, na nich nie robilo absolutnie zadnego wrazenia.

Zycie chlopa w starozytnej Babilonii interesuje zaledwie kilku historykow antropologow, z ktorych zaden faktycznie nie chcialby tym chlopem byc.

Kiedy dzieki swej beznamietnej postawie ustalil wzor dla ludzkiej spolecznosci i nie traktowal tego z wiekszym przejeciem niz przyrodnik, ktory odkrywa, ze jelenie wyjatkowo lubia zielone liscie osiki, postanowil sie wyzyc fizycznie. Odkryl dreszcz emocji w prowokowaniu bojek i zwyciestwach, w zmuszaniu ludzi, by zwracali na niego uwage, kiedy im rozkwaszal nos.

Zostalby moze stalym bywalcem dokow Manhattanu, gdyby inny robotnik portowy nie przejechal go nozem do ciecia kartonow. Reguly gry byly jasne. Musial go zabic.

I to byl koniec toczonych dziko bijatyk. Odkryl, nie tyle z przerazeniem, co z niesmakiem, ze morderstwo moze mu ujsc na sucho. Nie bylo zadnego dochodzenia; nikt nawet nie probowal go szukac.

Taki byl wiec koniec, ktory doprowadzil go jednak do wyrwania sie w jedyny mozliwy sposob z pulapki, w jakiej sie znalazl. W sytuacji, gdy rywalizacja intelektualna nie wchodzila w gre, pozostawalo uprawianie sportu. Wyczyny sportowe, ukierunkowujace jego energie i odnotowywane w stercie wycinkow prasowych, utworzyly pierwsza w jego zyciu ciaglosc. Ludzie nadal zapominali o jego osiagnieciach, lecz kiedy zagladali do tabel wynikow, jego imie bylo tam czarno na bialym. Akta mozna przelozyc do innej teczki. Swiadectwa szkolne moga zniknac. Ale pole tlumienia nie wystarczy, by zamknac w szufladach sterte gazet czy listy wynikow, ktore przecietny nawet sportowiec ciagnie za soba jak kule u nogi.

Вы читаете Ktoz by niepokoil Gusa?
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×