Daniel Silva

Angielski Zabojca

Tlumaczenie: Piotr Budkiewicz

Phyllis Grann, wreszcie,

i jak zawsze mojej zonie Jamie

oraz moim dzieciom: Lily i Nicholasowi

Gnom: wedlug dawnych wierzen ludowych duch

podziemia, usposobienie zywiolowych sil ziemi, uwazany

za ducha kopalni, kamieniolomow itp.

Slownik jezyka polskiego PWN

Zatajanie przeszlosci to szwajcarska tradycja

Jean Ziegler, The Swiss, the Gold, and the Dead

Prolog

Szwajcaria 1975

Marguerite Rolfe kopala w ogrodku, gdyz w gabinecie meza odkryla pewna tajemnice. Jak na prace ogrodowe bylo juz dosc pozno, grubo po polnocy. Wiosna roztopila ziemie; grunt stal sie miekki i wilgotny, a lopata bez trudu dawala sie wbijac w glebe, dzieki czemu kobieta mogla pracowac niemal bezszelestnie. Byla z tego zadowolona. Jej maz i corka spali w willi, nie chciala ich budzic.

Dlaczego nie moglo to byc cos prostego, jak chocby listy milosne od innej kobiety? Wybuchlaby awantura, Marguerite wyznalaby prawde o wlasnym zwiazku. Obydwoje zapomnieliby o kochankach i po jakims czasie sytuacja w domu powrocilaby do normy. Nie znalazla jednak listow milosnych, tylko cos znacznie gorszego.

Przez chwile obwiniala sama siebie. Gdyby nie przetrzasala jego gabinetu, nigdy by nie natrafila na te zdjecia. Reszte zycia spedzilaby w slodkiej nieswiadomosci, zywiac szczere przekonanie, ze jej maz jest tym, za kogo sie podaje. Teraz jednak juz wiedziala. Ten czlowiek okazal sie potworem, a jego zycie pasmem klamstw: definitywnych i starannie ukrywanych. Dlatego tez ona sama byla ich czescia.

Marguerite Rolfe skupila sie na pracy, powoli i zdecydowanie zmierzajac do celu. Po godzinie skonczyla. Uznala, ze wykop jest odpowiedni: liczyl okolo dwoch metrow dlugosci i szescdziesieciu centymetrow szerokosci. Pietnascie centymetrow pod powierzchnia ziemi natrafila na warstwe gliny, totez dol musial pozostac plytki. Nie mialo to znaczenia. Wiedziala, ze potrzebuje go tylko tymczasowo.

Uniosla bron. Byla to ulubiona strzelba jej meza: wspaniala robota, recznie wykonana dla niego przez mistrza rusznikarstwa z Mediolanu. Juz nigdy z niej nie skorzysta. Ta mysl sprawila jej satysfakcje. Pomyslala o Annie. Nie obudz sie, Anno. Spij, kochanie.

Potem weszla do dolu, polozyla sie na plecach, wsunela koniec lufy w usta i pociagnela za spust.

Dziewczyne zbudzila muzyka. Nie rozpoznala tego utworu i zastanawiala sie, jak udalo mu sie dotrzec do jej umyslu. Przez chwile dzwieki rozbrzmiewaly w jej glowie seria nut, spokojnie cichnac. Nie otworzywszy oczu, wyciagnela reke i przeszukala faldy poscieli, dlonia natrafiajac na lezacy kilka centymetrow od niej instrument. Przesunela palcami po waskiej talii, smuklej, wytwornej szyjce, ku pelnej gracji krzywiznie slimaka. Ubieglej nocy sie klocili. Teraz nadeszla pora, aby zapomniec o dzielacych ich roznicach i zawrzec pokoj.

Lekko wstala z lozka i wlozyla szlafrok. Czekalo ja piec godzin cwiczen. Trzynascie lat, czerwcowy, skapany w sloncu poranek… a ona wlasnie tak musiala spedzic ten dzien i kazdy inny tego lata.

Rozciagajac miesnie karku, wygladala przez okno na skapany w kwiatach ogrod. Przed jej oczyma rozposcieral sie melanz wiosennych barw. Za ogrodem wyrastalo strome zbocze doliny. Wokol pietrzyly sie spowite sniegiem szczyty gor, polyskujace w jaskrawym sloncu. Przycisnela skrzypce do szyi, gotowa do odegrania pierwszej etiudy.

Wtedy dostrzegla cos w ogrodzie: pagorek z ziemi i podluzny, plytki dol. Ze swojego punktu obserwacyjnego w oknie widziala fragment bialej tkaniny w wykopie oraz blade dlonie sciskajace lufe strzelby.

– Mama! – krzyknela. Skrzypce z hukiem upadly na podloge.

Gwaltownie, bez pukania, otworzyla drzwi do gabinetu ojca. Spodziewala sie, ze zastanie go za biurkiem, zgarbionego nad jakimis ksiegami, lecz on przycupnal na krawedzi fotela z wysokim oparciem, ustawionego przy kominku. Mial drobna, niepozorna sylwetke i jak zwykle wlozyl niebieski blezer i krawat w paski. Nie byl sam. Drugi mezczyzna nosil okulary przeciwsloneczne pomimo polmroku w gabinecie.

– Co ty u licha wyprawiasz? – warknal ojciec. – Ile razy mam cie prosic, abys szanowala moja prywatnosc? Nie widzisz, ze wlasnie prowadze wazna rozmowe?

– Ale tato…

– I wloz na siebie cos przyzwoitego! Dziesiata rano, a ty ciagle chodzisz w szlafroku.

– Tato, musze…

– To moze zaczekac, az skonczymy.

– Nie, tato, nie moze! – wrzasnela tak glosno, ze mezczyzna w okularach sie wzdrygnal.

– Wybacz, Otto, ale obawiam sie, ze maniery mojej corki znacznie ucierpialy po tak wielu godzinach spedzonych samotnie, wylacznie z instrumentem. Moge cie przeprosic? To potrwa tylko chwile.

Ojciec Anny Rolfe z ogromna pieczolowitoscia troszczyl sie o wazne dokumenty, a list, ktory wyciagnal z grobu, nie byl wyjatkiem. Gdy go przeczytal, szybko podniosl wzrok, jakby obawiajac sie, ze ktos moglby podczytywac mu przez ramie. Anna dostrzegla to przez okno w sypialni.

Kiedy ruszyl z powrotem ku willi, popatrzyl w jej okno i wtedy ja spostrzegl. Przez chwile uwaznie mierzyli sie wzrokiem. Przygladal sie jej bez cienia wspolczucia ani wyrzutow sumienia. W jego zrenicach czaila sie podejrzliwosc.

Odwrocila sie od okna. Stradivarius lezal tam, gdzie go upuscila. Podniosla instrument. Uslyszala, jak na dole jej ojciec informuje goscia o samobojstwie zony. Przycisnela skrzypce do szyi, polozyla smyczek na strunach i zmruzyla powieki. G-moll. Rozmaite schematy pasazy. Arpeggia. Male tercje.

– Jak ona moze grac w takiej chwili?

– Chyba na nic innego jej nie stac.

Pozne popoludnie. Dwoch mezczyzn ponownie zasiadlo samotnie w gabinecie. Policja zakonczyla wstepne ogledziny, a cialo wywieziono. List lezal na blacie stolika, dzielacym rozmowcow.

– Lekarz mogl jej podac srodek uspokajajacy.

– Ona nie potrzebuje lekarza. Niestety, odziedziczyla temperament i upor po matce.

– Czy policja pytala o list pozegnalny?

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×