Umarl siedem lat temu i Pitt byl przy jego lozu smierci. Dzieki mu tylko on uslyszal ostatnie slowa umierajacego.

Brossen kazal mu nachylic sie i Pitt przysunal sie blizej. Starzec wyciagnal slaba reke, jego skora byla cienka jak papier. Uscisnal dlon Pitta wyszeptal:

— Jakze piekne bylo Slonce na Ziemi.

I umarl.

Tak wiec, poniewaz Rotorianie nie potrafili zapomniec jak piekne bylo kiedys Slonce i jak zielona Ziemia, krzyczeli z oburzenia przeciwko logice Pitta i zadali, by Rotor orbitowal wokol swiata, ktory nie byl zielony i ktorego nie oswietlalo piekne Slonce.

Oznaczalo to strate dziesieciu lat szybkich postepow w pracy. Umiejscowienie w pasie asteroidow dawalo im takie wyprzedzenie. Pitt byl o tym przekonany.

Cala sytuacja wystarczyla juz, by zatruc jego stosunek do Erytro, pozniej jednak okazalo sie, ze sa jeszcze gorsze sprawy, znanie gorsze.

Rozdzial 12

GNIEW

Krile Fisher dal Ziemi pierwsza wskazowke co do dziwnego miejsca przeznaczenia Rotora; okazalo sie, ze druga takze.

Byl na Ziemi juz od dwoch lat. Obraz Rotora powoli zacieral sie w jego pamieci. Eugenia Insygna pozostala niepokojacym wspomnieniem (czy rzeczywiscie ja kochal?), czul natomiast gorycz myslac o Marlenie. Stwierdzil, ze nie potrafi rozdzielic jej od Rosanny w swojej glowie. Roczna corka i siedemnastoletnia siostra stopily sie w jego pamieci w jedna osobowosc.

Zylo mu sie latwo. Dostawal spora emeryture. Znalezli mu nawet prace, stanowisko administracyjne, gdzie jego decyzje nie mialy wplywu na nic istotnego. Wybaczyli mu, przynajmniej czesciowo, dzieki jak sadzil tej ostatniej zapamietanej przez niego uwadze Eugenii: „Gdybys wiedzial, dokad lecimy…”

Ciagle jednak mial wrazenie, ze jest obserwowany i napawalo go to oburzeniem.

Garand Wyler pojawial sie u niego od czasu do czasu, zawsze przyjacielski, zawsze zadajacy pytania i bez przerwy krazacy wokol tematu Rotora w ten czy inny sposob. Teraz tez byl u niego i zgodnie z tym, czego oczekiwal Fisher, pojawila sie sprawa Rotora.

— Minely juz dwa lata, czego wy ludzie ode mnie chcecie — zawyl Fisher.

Wyler potrzasnal glowa.

— Teraz nie moge ci powiedziec, Krile. Wszystko, co mamy, to zdanie twojej zony. Za malo. Musiala powiedziec cos jeszcze przez te wszystkie lata, ktore z nia spedziles. Zastanow sie, o czym o rozmawialiscie, rozwaz kazda wymiane zdan pomiedzy wami. Nic sobie nie przypominasz?

— Pytasz mnie o to po raz piecdziesiaty, Garand. Przesluchiwano mnie, hipnotyzowano, sondowano moj umysl. Wycisnieto mnie jak cytryne, nic juz we mnie nie ma. Daj mi spokoj i zajmij te czyms innym. Albo znajdz mi prace.

Mamy jeszcze setke innych Osiedli, w ktorych przyjaciele powierzaja sobie sekrety wrogowie szpieguja sie nawzajem. Kto wie, co moze wiedziec jeden z nich, a moze nawet nie wiedziec, ze wie…

— Mowiac prawde, stary — powiedzial Wyler — zmierzamy w tym kierunku. Zajmujemy sie rowniez Sonda Dalekiego Zasiegu. Wydaje sie logiczne, ze Rotor odkryl cos, czego my nie wiemy. Nigdy nie wysylalismy Sondy Dalekiego Zasiegu. Podobnie zreszta jak wszystkie inne Osiedla. Tylko Rotor mial takie mozliwosci. I cokolwiek odkryl Rotor, odpowiedz jest w danych z Sondy.

— Dobrze. Sprawdzcie dane. Jest ich tyle, ze nie zabraknie wam roboty przez lata. A jesli chodzi o mnie, to zostawcie mnie w spokoju. Wszyscy.

— Rzeczywiscie mamy roboty na lata — powiedzial Wyler. -Rotor przekazal bardzo wiele danych, zgodnie zreszta z Umowa Powszechnej Dostepnosci Nauki. Mamy szczegolnie duzo fotografii gwiezdnych na kazdej dlugosci fal. Aparaty Sondy zdolaly siegnac w najdalszy zakamarek nieba. Zbadalismy wszystko bardzo dokladnie i nie znalezlismy nic interesujacego.

— Nic?

— Do tej pory nic, ale jak sam powiedziales moze nam to zajac lata. Oczywiscie trafilismy na kilka szczegolow, ktore zachwycily astronomow. Sa szczesliwi i zajeci. Nie ma jednak niczego, najmniejszej wskazowki, ktora pomoglaby ustalic, dokad polecieli. Oczywiscie chodzi mi o to, ze nie znalezlismy niczego, absolutnie niczego o, na przyklad, dwoch planetach wokol dwoch duzych slonc Alfa Centauri. Nie ma tez nic o zadnych nieznanych gwiazdach przypominajacych Slonce w naszym poblizu. Osobiscie nie oczekuje zbyt wiele po tych danych. Jednak Sonda dostrzegla cos, czego my nie mozemy dostrzec z Ukladu Slonecznego. A byla tylko w odleglosci kilku miesiecy swietlnych. Nie powinno byc zadnej roznicy. Niektorzy z nas czuja, ze Rotor znalazl cos, i ze stalo sie to szybko. A to sprowadza nas do ciebie.

— Dlaczego do mnie?

— Poniewaz twoja byla zona stala na czele Projektu Sondy.

— Niezupelnie. Zostala naczelnym astronomem po nadejsciu danych z Sondy.

— Wczesniej jednak pelnila wazna funkcje, no a pozniej zostala szefowa. Czy nigdy nie mowila ci, co znalezli w danych z Sondy?

— Ani jednego slowa. Poczekaj, powiedziales, ze aparaty Sondy zdolaly siegnac w najdalszy zakamarek nieba?

— Tak.

— Co to znaczy „najdalszy zakamarek”?

— Nie jestem do konca pewny, czy moge przekazac ci dokladne dane. Mysle, ze „najdalszy zakamarek” obejmuje jakies 90 procent nieba.

— Lub wiecej?

— Moze wiecej…

— Zastanawiam sie…

— Nad czym sie zastanawiasz?

— Na Rotorze byl taki facet, Pitt, ktory wszystkim kierowal.

— Wiemy o tym.

— Tak, ale ja chyba wiem, jak on by postapil. Dalby wam troche danych z Sondy, niezbyt duzo za kazdym razem, tak zeby wygladalo, iz przestrzega Umowy o Dostepnosci Nauki, ale bez przesady. I w momencie odlotu Rotora pozostaloby dziwnym zrzadzeniem losu troche danych, jakies 10 procent lub mniej, ktorych nie zdazyl przekazac. I wlasnie 10 procent lub mniej jest wazne.

— Myslisz, ze tam znajduje sie informacja o celu Rotora?

— Moze.

— No tak, ale my nie mamy tych danych.

— Macie je.

— Jak to?

— Przed chwila zastanawiales sie, co takiego bylo na fotografiach z Sondy, czego nie mozna byloby dostrzec z Ukladu Slonecznego. Po co wiec marnujecie czas na to, co wam dali. Zrobcie mape tej czesci nieba, ktorej wam nie dali, i zbadajcie te czesc na wlasnej mapie. Zadajcie sobie pytanie, czy na waszej wszystko wyglada tak jak na hipotetycznej mapie sporzadzonej prze Sonde i dlaczego. Ja przynajmniej tak bym postapil.

Glos Fishera podniosl sie prawie do krzyku.

— Idz do nich! Powiedz im, zeby sprawdzili te czesc nieba, ktorej nie maja!

— Hokus-pokus — powiedzial zamyslony Wyler.

— Nie nieprawda. To calkiem proste. Znajdz tylko kogos w Biurze, kto naprawde uzywa mozgu zamiast

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×