siedziec na nim, moze uda sie wam.

— Zobaczymy — odpowiedzial Wyler. Wyciagnal reke do Fishera. Fisher zawyl i odwrocil sie plecami.

Nastepnym razem Wyler pojawil sie po kilku miesiacach. Fisher nie przywital go radosnie. Byl to jego dzien wolny od pracy chcial spedzic go w spokoju na czytaniu ksiazki.

Fisher nie nalezal do ludzi, ktorzy twierdzili, ze ksiazki byly dwudziestowiecznym przezytkiem, i ze obecnie liczy sie wylacznie technika ogladania. W ksiazkach bylo cos takiego — myslal — cos w samym sposobie trzymania, fizycznego przewracania kartek, te, co pozwalalo na pograzenie sie w myslach nad przeczytanym tekstem lub nawet na drzemke, ktora w przypadku filmu konczyla sie poswiata niewylaczonego ekranu monitora. Fisher byl przzekonany, ze ksiazki byly bardziej cywilizowane niz holowizja.

Tym bardziej irytowala go niespodziewana wizyta, ktora przerwala jego letarg.

— O co chodzi tym razem, Garand? — zapytal, nie ukrywajac zlosci. Wyler nie przestal usmiechac sie swiatowo.

— Znalezlismy to, dokladnie tak jak powiedziales — jego glos dobiegal zza zacisnietych zebow.

— Co znalezliscie? — Fisher zdawal sie nie pamietac, a potem jakby tkniety naglym olsnieniem dodal szybko: — Nie mow mi, e chce wiedziec niczego, czego nie powinienem wiedziec. Nie chce miec wiecej klopotow z Biurem.

— Za pozno, Krile. Potrzebuja ciebie. Sam Tanayama chce sie toba zobaczyc.

— Kiedy?

— Jak tylko tam cie dostarcze.

— W takim razie powiedz mi, o co chodzi. Nie chcialbym stanac przed nim nie przygotowany.

— Wlasnie chce to zrobic. Zbadalismy kazda czesc nieba, o ktorej nie bylo danych z Sondy. Ci, ktorzy to robili, zadali sobie za twoja rada pytanie, co takiego dostrzegly kamery Sondy, czego nie mozna dostrzec z Ukladu Slonecznego. Najbardziej oczywista odpowiedzia bylo przesuniecie najblizszych gwiazd i gdy juz wbili to sobie do glow, znalezli cos niezwyklego, cos, czego nie mogli przewidziec.

— No?

— Znalezli bardzo ciemna gwiazde z paralaksa nieco wieksza niz sekunda luku.

— Nie jestem astronomem. Czy jest w tym cos niezwyklego?

— Oznacza to, ze gwiazda ta znajduje sie w polowie odleglosci od Alfa Centauri.

— Powiedziales „bardzo ciemna”…

— Mowia, ze gwiazda znajduje sie za chmura pylu. Posluchaj, ty nie jestes astronomem, ale twoja byla zona, tak. Moze to ona odkryla te gwiazde? Nigdy ci o niej nie mowila?

— Nic, ani slowa — Fisher potrzasnal przeczaco glowa. — Oczywiscie…

— Tak?

— Przez te ostatnie kilka miesiecy wyczuwalo sie podniecenie wokol jej osoby. Ona tez czesto miewala oczy pelne lez.

— Nie spytales jej, dlaczego?

— Myslalem, ze chodzi jej o zblizajacy sie odlot Rotora. Ona wydawala sie rozradowana tym faktem, a mnie doprowadzalo to do szalenstwa.

— Z powodu corki? Fisher kiwnal glowa.

— Cale te podniecenie moglo miec jakis zwiazek z nowa gwiazda. Wszystko pasuje. Oczywiscie zdecydowali sie na podroz ze wzgledu na te gwiazde, a jesli przyjac, ze odkryla ja twoja zona, lecieli na jej gwiazde. Tlumaczy to jej zachowanie i chec wyruszenia w podroz. Czy dobrze mysle?

— Moze. Trudno mi powiedziec.

— W porzadku. O reszcie porozmawiasz z Tanayama. Jest zly. Nie na ciebie, ale jest zly.

Pozniej tego samego dnia — tym razem nie moglo juz byc zadnej zwloki — Krile Fisher znalazl sie w budynku Ziemskiej Rady Sledczej lub, jak nazywali ja pracownicy. Biura.

Kattimoro Tanayama, stojacy na czele Biura od ponad trzydziestu lat, bardzo sie postarzal ostatnimi czasy. Holografie z jego obliczem (a nie bylo ich zbyt wiele) pochodzily sprzed wielu lat zrobiono je wtedy, gdy wlosy Tanayamy byly jeszcze czarne gladkie, sylwetka wysportowana, a wyraz twarzy swiadczacy duzym wigorze.

Teraz Tanayama byl siwy, lekko przygarbiony (nigdy nie byl wysoki) i dosyc watly. Prawdopodobnie zbliza sie — myslal Fisher — do wieku emerytalnego, jesli przyjac, ze nie zamierza umrzec podczas pelnienia obowiazkow sluzbowych. Jednak jego oczy jak zauwazyl Krile — byly jak zawsze zywe, swidrujace niemal, od waskimi powiekami.

Fisher mial troche klopotow ze zrozumieniem Tanayamy. Angielski byl najbardziej uniwersalnym ziemskim jezykiem, jednak jego wersja uzywana przez Japonczyka znacznie roznila sie od odmiany polnocnoamerykanskiej, do ktorej przyzwyczajony byl Isher.

— No tak — powiedzial chlodno Tanayama — zawiodles nas na Rotorze, Fisher.

Nie bylo sensu dyskutowac na ten temat, a zreszta jakakolwiek dyskusja z Tanayama nie miala sensu.

— Tak, dyrektorze — odpowiedzial bez zadnego wyrazu.

— Jednak ciagle masz dla nas informacje. Fisher westchnal cicho.

— Przesluchiwano mnie juz wiele razy.

— Mowiono mi o tym, wiem. Nie pytano cie jednak o wszystko mam pytanie, na ktore ja, ja osobiscie chce uslyszec odpowiedz.

— Tak, dyrektorze?

— Czy podczas swojego pobytu na Rotorze mogles dojsc do wniosku, ze przywodztwo tego Osiedla nienawidzi Ziemi? Fisher uniosl brwi.

— Nienawidzi? No coz, bylo dla mnie jasne, ze ludzie na Rotorze, podobnie zreszta jak i na innych Osiedlach, gardza Ziemia, brzydza sie nia jako dekadencka, brutalna i pelna przemocy. Ale nienawisc? Mysle, ze za bardzo nami pogardzaja, by czuc do nas nienawisc.

— Mowie o przywodztwie, a nie o masach.

— Ja rowniez, dyrektorze. Nie ma tam miejsca na nienawisc.

— W takim razie nie znajduje wytlumaczenia.

— Wytlumaczenia czego, dyrektorze? — Jesli wolno mi zapytac.

Tanayama rzucil na niego ostre spojrzenie (dzieki sile jego osobowosci, trudno bylo zdac sobie sprawe z jego niewielkiego wzrostu).

— Czy wiesz, ze ta nowa gwiazda zmierza w naszym kierunku? Dokladnie w naszym kierunku?

Zaskoczony Fisher spojrzal szybko na Wylera, lecz ten — siedzac w cieniu poza zasiegiem promieni slonecznych wpadajacych przez okno — zdawal sie pograzony we wlasnych myslach.

Tanayama wstal i powiedzial:

— Siedz, siedz, Fisher. Ja rowniez usiade, jesli pomoze ci to myslec.

Przysiadl na krawedzi biurka, nie dotykajac nogami podlogi.

— Czy wiedziales cos o ruchu gwiazdy?

— Nie, dyrektorze. W ogole nie mialem pojecia o jej istnieniu, dopoki nie powiedzial mi o tym agent Wyler.

— Czyzby? Na Rotorze wiedziano o gwiezdzie.

— Jesli tak, to nikt mi o tym nie powiedzial.

— Twoja zona byla podniecona i szczesliwa tuz przed odlotem Rotora. Mowiles o tym agentowi Wylerowi. Co bylo powodem?

— Agent Wyler sadzi, ze ona mogla odkryc te gwiazde.

— A moze wiedziala o ruchu gwiazdy i cieszyla sie mysla o tym, co stanie sie z nami.

— Nie widze powodu, dla ktorego ta mysl moglaby jej sprawiac radosc, dyrektorze. Musze takze dodac, ze nie mam pewnosci, czy wiedziala o ruchu gwiazdy lub w ogole o jej istnieniu. Zgodnie z tym. co mi wiadomo, nikt na Rotorze nie wiedzial o istnieniu nowej gwiazdy.

Tanayama spojrzal na niego w zamysleniu. Jednoczesnie drapal sie w brode.

— Ludzie na Rotorze — powiedzial — byli wszyscy Eurosami, prawda?

Oczy Fishera rozszerzyly sie ze zdumienia. Dawno juz nie slyszal tej zwulgaryzowanej formy Europejczyka, a nigdy nie slyszal jej z ust funkcjonariusza rzadowego. Przypomnial sobie teraz uwage Wylera — wypowiedziana krotko po tym, jak powrocil z Rotora — na temat bialych jak snieg Rotorian. Puscil ja wtedy mimo uszu, jak dobroduszny sarkazm, cos jednak musialo w tym byc.

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×