ewentualnych srodkow zaradczych?

— Musimy sie liczyc z takim ryzykiem — powiedzial Pitt. — Rownie dobrze moze nie zachorowac — a to takze powinno stac sie cennym materialem do badan, kto wie, moze nawet przelomem w naszym podejsciu do zagadnienia. W takim wypadku wygramy bez strat.

Gdy D’Aubisson opuscila biuro komisarza i udala sie do swojej kwatery, Pitt pozwolil sobie na stwierdzenie, ze zostal smiertelnym wrogiem Marleny Fisher. Prawdziwym zwyciestwem dla komisarza Rotora byloby zniszczenie Marleny i brak postepow w badaniach nad Plaga. Za jednym zamachem pozbylby sie niewygodnej dziewczyny, ktora w przyszlosci moze rodzic sobie podobnych, i rownie niewygodnego swiata, na ktorym kiedys moglaby powstac nieciekawa cywilizacja — nieruchoma i zalezna od planety jak cywilizacja ziemska.

Cala trojka siedziala razem w Kopule Erytro: ostrozny Siever Genarr, bardzo przejeta Eugenia Insygna i zniecierpliwiona Marlena Fisher.

— Pamietaj, Marleno — powiedziala Insygna — nie wpatruj sie w Nemezis. Wiem, ze ostrzegano cie przed podczerwienia, chodzi jednak o to, ze Nemezis jest gwiazda sredniej jasnosci i od czasu do czasu na jej powierzchni maja miejsce wybuchy bialego swiatla. Trwaja okolo minuty lub dwoch, ale to wystarczy, zeby naruszyc siatkowke. Poza tym nigdy nie wiadomo, kiedy nastapi taki wybuch.

— Astronomowie tez tego nie wiedza? — zapytal Genarr.

— Jeszcze nie. Wybuchy sa jednym z bardziej chaotycznych aspektow natury. Nie udalo nam sie jeszcze odkryc praw rzadzacych gwiezdnymi turbulencjami. Niektorzy twierdza nawet, ze nigdy nie uda nam sie odkryc takich praw. Sa zbyt kompleksowe.

— To ciekawe — powiedzial Genarr.

— Tak. Wybuchy sa bardzo potrzebne. Trzy procent energii na powierzchni Erytro pochodzi wlasnie z wybuchow.

— Czy to duzo?

— Bardzo duzo. Bez wybuchow Erytro bylaby niemal lodowata, a w kazdym razie nie nadawalaby sie do zamieszkania. Natomiast na Rotorze wybuchy przysparzaja niemalo klopotow. Osiedle musi dostosowywac swoje zapotrzebowanie na swiatlo za kazdym razem, gdy na Nemezis pojawia sie biala plama, a oznacza to wzmocnienie pola absorpcyjnego czastek.

Martena przygladala sie im po kolei, a w koncu przerwala dyskusje z nuta zniecierpliwienia w glosie:

— Jak dlugo macie jeszcze zamiar wymieniac uwagi? Wiem, ze chcecie odwlec decydujacy moment, ale to nie ma sensu.

— Dokad pojdziesz tam na zewnatrz? — zapytala pospiesznie Insygna.

— Bede gdzies w okolicy. Pojde nad te rzeke czy strumien, czy cokolwiek to jest.

— Dlaczego?

— Bo jest tam ciekawie. Woda plynie po otwartej przestrzeni i nie widac ani jej poczatku, ani konca. Wiadomo tylko, ze nikt jej nie pompuje z powrotem tam, skad sie wziela.

— Alez pompuje — powiedziala Insygna. — Robi to cieplo Nemezis.

— To sie nie liczy. Nie robia tego ludzie. Chce tylko postac tam i popatrzec.

— Zabraniam ci picia tej wody — glos Insygny byl teraz szorstki.

— Wcale nie mam takiego zamiaru. Moge wytrzymac godzine bez picia. Jesli bede glodna albo spragniona — albo cokolwiek — to wroce. Robisz problemy z niczego.

Genarr usmiechnal sie.

— Twoja matka wierzy w skutecznosc obiegow zamknietych.

— Oczywiscie, a dlaczego mialabym nie wierzyc? Siever usmiechnal sie jeszcze szerzej.

— Wiesz, Eugenio, wydaje mi sie, ze zycie w Osiedlach calkowicie zmienilo ludzkosc. Koniecznosc przetwarzania wydalanych przez nas odpadow stala sie niemal tak istotna jak samo oddychanie. Na Ziemi wyrzucalismy wszystko na zewnatrz, zakladajac, ze przyroda zrobi za nas reszte. Oczywiscie nie zawsze tak bylo.

— Genarr — powiedziala Insygna — jestes niepoprawnym marzycielem. Ludzie z koniecznosci wytworzyli dobre nawyki, ale zaloze sie, ze gdyby znikla koniecznosc, stare przyzwyczajenia znowu wzielyby gore. Zawsze latwiej sie spada niz wspina. Nazywa sie to drugim prawem termodynamiki. Gdybysmy kiedykolwiek mieli skolonizowac Erytro, to zapewniam cie, ze wkrotce cala planeta pokrylaby sie gora smieci.

— Nieprawda — powiedziala Marlena.

— Dlaczego tak uwazasz, kochanie? — zapytal zaciekawiony Ge-narr.

— Bo to nieprawda i juz — odpowiedziala uparcie Marlena. -A teraz czy moge wreszcie wyjsc?

Genarr spojrzal na Insygne i powiedzial:

— Chyba mozemy jej na to pozwolic, Eugenio. Nie powinnismy dluzej tego odwlekac. Ranay D’Aubisson, ktora wlasnie wrocila z Rotora, powiedziala mi, ze przejrzala wczoraj wszystkie wyniki badan Marleny i ze brak w nich jakichkolwiek zmian — jesli wiec to o czyms swiadczy, to Marlenie rzeczywiscie nic nie grozi na Erytro.

Martena, ktora stala juz niemal w drzwiach gotowa do wejscia do sluzy powietrznej, odwrocila sie nagle.

— Poczekaj, wujku Sieverze. Prawie zapomnialam. Musisz uwazac na te D’Aubisson.

— Dlaczego? Jest wspanialym neurofizykiem.

— Nie o to chodzi. Byla zadowolona, kiedy ty lezales chory po naszym wyjsciu, a potem rozczarowana, kiedy szybko wydobrzales.

Insygna, ktora wygladala na zaskoczona, zapytala automatycznie:

— Skad wiesz?

— Bo wiem.

— Nie rozumiem, Sieverze. Wydawalo mi sie, ze twoje stosunki z D’Aubisson sa bardziej niz poprawne.

— Tak, to prawda. Nasze stosunki sa doskonale. Nigdy nie bylo miedzy nami zadnych konfliktow. Ale jesli Marlena mowi…

— Czy Marlena nie moze sie mylic?

— Nie myle sie — odpowiedziala natychmiast Marlena.

— Jestem pewny, ze masz racje — powiedzial Genarr, a potem zwrocil sie do Insygny: — D’Aubisson jest bardzo ambitna kobieta. Gdyby cos mi sie stalo, logicznie rzecz biorac, ona powinna zostac moim nastepca. Posiada duze doswiadczenie i z pewnoscia najlepiej zna sie na Pladze. Co wiecej, jest starsza ode mnie i byc moze uwaza, ze zostalo jej juz niewiele czasu. Nie moge jej winic za to, ze chce zostac dowodca, ani za to, ze roslo w niej serce, gdy bylem chory. Byc moze nawet nie zdaje sobie sprawy z wlasnych pragnien i uczuc.

— Doskonale zdaje sobie z nich sprawe — powiedziala ponuro Martena. — Jest w pelni swiadoma tego, co chce, i wie, co w zwiazku z tym czuje. Uwazaj na nia, wujku Sieverze.

— Postaram sie. Jestes gotowa?

— Oczywiscie.

— Dobrze. W takim razie odprowadze cie do sluzy. Chodz z nami Eugenio i przestan miec taka grobowa mine. I stalo sie tak, ze Martena wyszla na powierzchnie Erytro. Po raz pierwszy sama, nie majac na sobie skafandra.

Wedlug czasu ziemskiego bylo to 15 stycznia 2237 roku, o godzinie 21:20. Wedlug czasu Erytro bylo to rankiem.

Rozdzial 30

PRZEJSCIE

Krile Fisher usilowal ukryc podniecenie, staral sie zachowac taki sam spokojny wyraz twarzy, jaki dostrzegal u innych. Nie mial pojecia, gdzie znajdowala sie w tej chwili Tessa Wendel. Nie mogla byc daleko — Superluminal nie byl duzym statkiem, jednak wielosc pomieszczen i zakamarkow sprawila, ze latwo mozna bylo sie w nim

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×