— Nie, dobrze! — powiedziala rzucajac sie na krzeslo. Nie byl pewny, czy dobrze ja zrozumial, byc moze mowila ironicznie? Przygladal sie jej z niemym pytaniem w oczach, podczas gdy ona dochodzila do siebie.

— Dobrze! — powtorzyla. — Bardzo dobrze! Wspaniale! Krile, patrzysz na idiotke. Chyba juz nigdy nie wylecze sie z tego!

— Co sie stalo?

— Chao-Li Wu znal odpowiedz. Znal ja przez caly czas. Mowil mi o niej. Pamietam, ze mowil mi o niej. Kilka miesiecy temu. Moze rok temu. Zbylam go wtedy. Nawet nie wysluchalam go do konca. Naprawde! — przerwala, by zaczerpnac oddechu. Podniecenie nadawalo rytm jej slowom.

— Problem polegal na tym, ze uwazalam sie za swiatowy autorytet w sprawach lotow superluminalnych. Bylam przekonana, ze nikt, absolutnie nikt nie moze powiedziec mi czegos, o czym wczesniej nie myslalam i czego wczesniej nie wiedzialam. Jesli ktos proponowal mi jakies dziwne wedlug mnie rozwiazanie, twierdzilam, ze pomysl jest zly, zgola idiotyczny. Wiesz, o co mi chodzi?

— Znalem takich ludzi — powiedzial ponuro Fisher.

— Kazdemu to sie zdarza od czasu do czasu — powiedziala Tessa. — W pewnych warunkach. Mysle, ze szczegolnie dotyczy to starzejacych sie naukowcow. Mlodzi, odwazni rewolucjonisci po dwoch dekadach zamieniaja sie w skamienieliny. Ich wyobraznia pokrywa sie gruba warstwa milosci wlasnej i to juz jest koniec. Moj koniec… Ale dosyc. Opracowanie wszystkiego zajelo nam caly dzien, poprawianie rownan, programowanie komputera, badanie koniecznych symulacji, slepe zaulki, odnajdywanie nowych drog i tak dalej. Normalnie zajeloby nam to tydzien, ale popedzamy sie jak nawiedzeni.

I znow zrobila przerwe na oddech. Fisher czekal, az zacznie mowic dalej. Kiwnal zachecajaco glowa i wzial jej reke w swoje dlonie.

— To wszystko jest bardzo skomplikowane — powiedziala w koncu. — Poczekaj, sprobuje ci to wyjasnic. Spojrz: przemieszczamy sie z jednego punktu w przestrzeni do drugiego poprzez hiperprzestrzen w czasie zero. Poruszamy sie po nowej drodze, za kazdym razem jest to inna droga w zaleznosci od punktu rozpoczecia i zakonczenia. Nie znamy tej drogi, nie doswiadczamy jej, w rzeczy samej nie poruszamy sie nia tak, jak robi sie to w zwyklej czasoprzestrzeni. Droga ta istnieje poza naszymi zdolnosciami pojmowania. Nazywamy ja „droga pozorna” — sama wymyslilam te nazwe.

— Jesli nie znamy tej drogi i nie doswiadczamy jej, to skad wiemy, ze ona w ogole istnieje?

— Poniewaz mozna ja obliczyc za pomoca rownan, ktorych uzywamy do opisu ruchu w hiperprzestrzeni. Rownania daja nam droge,

— Ale skad wiesz, ze rownania te odnosza sie do rzeczywistosci? Moze to byc przeciez czysta matematyka…

— Moze. Tak myslalam. Ignorowalam je. Wu sugerowal, ze rownania te maja swoje znaczenie — rok temu — a ja, jak najprawdziwsza idiotka, zbylam go. „Droga pozorna” — mowilam — „istnieje tylko pozornie”. Jesli nie mozna jej zmierzyc, to nie znajduje sie ona w zakresie poznania naukowego. Bylam tak krotkowzroczna. Nie moge o tym mowic spokojnie.

— W porzadku. Przypuscmy, ze droga pozorna istnieje. Co wtedy?

— No, wlasnie. Jesli droge pozorna wytycza cialo o znacznych rozmiarach, to cialo to doswiadcza efektow grawitacyjnych. Byl to pierwszy absolutnie fenomenalny i pozyteczny pomysl… ze przyciaganie oddzialuje wzdluz „drogi pozornej” — Tessa potrzasnela gniewnie piescia. — Ja rowniez dostrzeglam to w pewien sposob, ale doszlam do wniosku, ze jesli statek bedzie poruszal sie z szybkoscia wielokrotnie przekraczajaca predkosc swiatla, to przyciaganie bedzie mialo zbyt malo czasu na oddzialywanie w jakims istotnym stopniu. Podroz — wedlug mnie — miala odbywac sie po euklidesowej linii prostej.

— Ale tak sie nie stalo.

— Oczywiscie, ze nie. Wu wyjasnil mi, dlaczego. Wyobraz sobie, ze predkosc swiatla jest punktem zero. Wszystkie szybkosci mniejsze od predkosci swiatla beda wtedy mialy wielkosc ujemna, a wieksze wielkosc dodatnia. W normalnym Wszechswiecie, w ktorym zyjemy, wszystkie szybkosci beda ujemne w tej matematycznej konwencji i, w rzeczy samej, musza byc ujemne.

Wszechswiat opiera sie na zasadzie symetrii. Jesli cos tak fundamentalnego jak szybkosc ruchu jest zawsze ujemna, to cos innego — rownie fundamentalnego — musi byc zawsze dodatnie i Wu wskazal mi, ze tym czyms moze byc grawitacja. W zwyklym Wszechswiecie grawitacja jest przyciaganiem: kazdy obiekt obdarzony masa przyciaga inny obiekt, rowniez obdarzony masa.

Jesli jednak cos porusza sie z szybkoscia superluminalna — to znaczy szybciej od swiatla — to jego szybkosc jest dodatnia i to cos innego, co do tej pory bylo dodatnie, musi obecnie byc ujemne. Innymi slowy, przy szybkosciach superluminalnych grawitacja jest sila odpychajaca. Kazdy obiekt obdarzony masa odpycha inny obiekt, rowniez obdarzony masa. Wu mowil mi o tym dawno temu, a ja nie sluchalam. Jego slowa splynely po mnie jak woda po gesi.

— Ale co z tego wynika, Tesso? — zapytal Fisher. — Jesli poruszamy sie z olbrzymimi szybkosciami superluminalnymi, to zarowno przyciaganie, jak i odpychanie grawitacyjne ma za malo czasu, by na nas oddzialywac.

— Niezupelnie tak, Krile. Na tym polega piekno calej sprawy. Wszystko jest odwrotnie. W normalnym Wszechswiecie ujemnych szybkosci, im wieksza szybkosc w stosunku do przyciagajacego ciala, tym mniejsze przyciaganie i jego wplyw na kierunek ruchu. We Wszechswiecie dodatnich szybkosci, w hiperprzestrzeni, im szybciej lecimy w stosunku do odpychajacego nas ciala, tym bardziej ono odpycha i zmienia kierunek lotu. Dla nas to nie ma sensu, poniewaz przyzwyczajeni jestesmy do funkcjonowania w normalnym Wszechswiecie, ale jesli zmienimy tylko znaki z minusa na plus, to wszystko zaczyna pasowac do siebie.

— Matematycznie. Ale czy mozna zaufac tym rownaniom?

— Obliczenia dopasowuje sie do rzeczywistosci, a nie odwrotnie. Przyciaganie grawitacyjne jest najslabsza z istniejacych sil, podobnie rzecz sie ma z odpychaniem grawitacyjnym wzdluz drogi pozornej. Wewnatrz statku, a nawet w nas samych, kazda czasteczka odpycha inne czasteczki podczas lotu w hiperprzestrzeni, ale odpychanie to jest niczym w porownaniu z innymi silami, ktore trzymaja wszystko razem i, co najwazniejsze, nie zmieniaja znaku. Nasza droga pozorna od Stacji Czwartej do tego miejsca przebiegala jednak w poblizu Jowisza. Jego odpychanie wzdluz pozornej drogi hiperprzestrzennej bylo tak intensywne, jak przyciaganie podczas zwyklej drogi w normalnej przestrzeni.

Obliczylismy, w jaki sposob odpychanie grawitacyjne Jowisza moze wplynac na nasza droge w hiperprzestrzeni i okazalo sie, ze droga ta zakrzywiala sie dokladnie w taki sposob, jak mialo to miejsce. Innymi slowy, modyfikacje Wu nie tylko upraszczaja moje rownania, ale i potwierdzaja je w dzialaniu.

— Skrecilas mu kark, tak jak obiecywalas?

Tessa usmiechnela sie, przypominajac sobie swoja grozbe.

— Nie, nie zrobilam tego. Pocalowalam go.

— Wybaczam ci.

— Obecnie, Krile, najwazniejsza rzecza na swiecie jest to, aby udalo nam sie bezpiecznie powrocic. Musimy zameldowac o naszym odkryciu. Wu musi zostac odpowiednio uhonorowany. Oparl sie na mojej pracy, przyznaje, ale zrobil cos, czego ja nigdy nie przewidzialam i moglam nie przewidziec. Biorac pod uwage konsekwencje takiego przeoczenia…

— Zdaje sobie z nich sprawe.

— Nie, nie zdajesz — powiedziala ostro Tessa. — Posluchaj mnie uwaznie: Rotor nie mial problemow z grawitacja, poniewaz slizgal sie jedynie w okolicach szybkosci podswietlnych. Czasami przekraczal je, czasami nie. Oddzialywanie grawitacyjne bez wzgledu na znak, bez wzgledu na to, czy przyciagalo czy tez odpychalo Rotora, mialo nieslychanie maly wplyw. Dopiero w naszym przypadku konieczne jest branie pod uwage odpychania grawitacyjnego. Moje rownania sa do niczego. Co prawda wprowadza statek w hiperprzestrzen, ale nadadza mu zly kierunek. A to nie wszystko. Zawsze obawialam sie pewnego nieuniknionego niebezpieczenstwa, zwiazanego z wychodzeniem z hiperprzestrzeni: co stanie sie, jesli po wyjsciu trafi sie w jakis istniejacy juz obiekt? Oczywiscie nastapi wybuch, ktory zniszczy statek i wszystko, co sie na nim znajduje w trylionowej czesci sekundy. Naturalnie nam nie grozi zderzenie z gwiazda, poniewaz wiemy, gdzie sa gwiazdy i wiemy, jak ich uniknac. Z czasem dowiemy sie, gdzie sa planety i ich takze bedziemy unikac. Ale pozostaja jeszcze dziesiatki tysiecy asteroidow, dziesiatki miliardow komet znajdujacych sie w poblizu kazdej gwiazdy. Jesli wpadniemy w cos takiego, efekt moze okazac sie rownie niebezpieczny. Do dzisiaj wydawalo mi sie, ze jedyna rzecza, jaka jest nas w stanie uchronic przed przypadkowymi zderzeniami, jest wlasnie przypadek. Kosmos jest tak olbrzymi, ze prawdopodobienstwo zderzenia

Вы читаете Nemezis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×