dlugimi, czerwonymi falami.
Juz od dawna astronomowie wiedzieli, ze swiatlo plynace z bardzo gestych gwiazd czerwienieje, linie widma przemieszczaja sie ku czerwonemu brzegowi i cialo niebieskie zdaje sie oddalac, jak na przyklad druga gwiazda wchodzaca w sklad Syriusza, bialy karzelek Syriusz „B”. Im dalsza jest od nas galaktyka, tym sie bardziej centralizuja docierajace do nas promieniowania i tym mocniejsze jest przemieszczenie ku czerwonemu brzegowi widma. Z drugiej strony, fale swietlne w ciagu swej bardzo dalekiej drogi „kolysza sie” i kwanty swiatla traca czesc energii. Obecnie zjawisko to jest zbadane — czerwone fale moga byc „zmeczonymi” falami zwyklego swiatla. Nawet wszedzie przenikajace fale swietlne „starzeja sie” przebiegajac kolosalne odleglosci.
Aby pokonac przestrzenie kosmosu, czlowiekowi nie pozostaje nic innego, jak zaatakowac sile ciazenia jej przeciwienstwem, jak to wynika z teorii Rena Boza.
Mven Mas odetchnal z ulga — mial slusznosc obstajac przy dokonaniu niezwyklego doswiadczenia. Wyszedl, jak to mial w zwyczaju, na balkon obserwatorium i podjal szybka wedrowke tam i z powrotem. W zmeczonych oczach wciaz mu migaly dalekie galaktyki, przesylajace ku Ziemi fale czerwonego swiatla, niby sygnaly wolajace o pomoc, i wezwania skierowane do zwycieskiej mysli ludzkiej. Na twarzy Mvena pojawil sie usmiech zadowolenia. Fale czerwone stana sie czlowiekowi rownie bliskie jak te, co piescily czerwonym swiatlem cialo Czary Nandi, ktora mu sie objawila niespodzianie jako miedziana cora gwiazdy Epsilon Tukana, jako dziewczyna jego marzen i snow.
A wiec skieruje wektor Rena Boza wlasnie na Epsilon Tukana, juz nie tylko w nadziei ujrzenia przepieknego swiata, ale i na jej czesc, na czesc jego ziemskiej wybranki!
9. Szkola trzeciego cyklu
Czterechsetna dziesiata szkola trzeciego cyklu miescila sie na poludniu Irlandii. Szerokie pola, winnice i kepy debow biegly od zielonych wzgorz ku morzu. Veda Kong i Evda Nal przyjechaly w czasie zajec i wolno szly pierscieniowatym korytarzem wzdluz izb szkolnych rozmieszczonych na obwodzie gmachu. Byl pochmurny dzien, padal drobny deszcz i zajecia odbywaly sie w klasach, a nie, jak zazwyczaj, pod drzewami na laczce.
Veda Kong, ktora nagle sama sie poczula tak, jakby byla uczennica, skradala sie i podsluchiwala przy wejsciach urzadzonych jak w wiekszosci szkol bez drzwi, z wystepami scian zachodzacych na siebie wzajem niby kulisy. Evda Nal rowniez wziela udzial w tej zabawie. Kobiety zagladaly do klas starajac sie odnalezc corke Evdy.
W pierwszej izbie dostrzegly nakreslony na cala szerokosc sciany niebieska kreda wektor spowity spirala. Dwa odcinki spirali byly ograniczone poprzecznymi elipsami, z wpisanymi w nie ukladami wspolrzednych prostokatnych.
— Matematyka bipolarna! — z udana groza wykrzyknela Veda.
— Tu jest cos wiecej. Poczekajmy chwile — odparla Evda.
— Teraz, gdysmy sie juz zapoznali z cieniowymi funkcjami kochlearnego, to znaczy srubowego postepowego ruchu wzdluz wektora — wyjasnial niemlody wykladowca o gleboko osadzonych, plonacych oczach — zblizamy sie do pojecia „rachunku repagularnego”. Nazwa ta pochodzi ze starozytnej laciny, od slowa oznaczajacego „przegrode, zamkniecie”, a scislej przejscie jednej jakosci w druga, wziete w dwustronnym aspekcie. — Wykladowca wskazal szeroka elipse wpisana w poprzek spirali. — Innymi slowy, chodzi o matematyczne badanie zjawisk przechodzacych w siebie nawzajem.
Veda Kong skryla sie za wystep pociagajac za soba kolezanke.
— To cos nowego. Z tej dziedziny, o ktorej opowiadal pani Ren Boz na wybrzezu.
— Szkola zawsze daje uczniom wszystko najnowsze, ciagle odrzuca przestarzale rzeczy. Gdyby nowe pokolenie mialo zyc w kregu przestarzalych pojec, jak bysmy mogli zagwarantowac szybki postep? I tak na przekazanie dzieciom sztafety wiedzy zuzywa sie ogromnie duzo czasu. Na to, aby dziecko stalo sie pelnowartosciowym, wyksztalconym i zdolnym do spelnienia gigantycznych prac czlowiekiem, trzeba kilkudziesieciu lat. Tempo rozwoju umyslowego pokolen, polegajace na tym, ze czynimy krok w przod, a dziewiec dziesiatych wstecz, zanim nowa zmiana dorosnie i zdobedzie wyksztalcenie, to najciezsze dla czlowieka prawo biologiczne smierci i odrodzenia. Wiele z tego, czegosmy sie uczyli w dziedzinie matematyki, fizyki i biologii, dzis juz jest przestarzale. Inna sprawa z historia — ona sie starzeje wolniej, bo sama jest bardzo sedziwa.
Zajrzaly do izby nastepnej. Wykladowczyni, odwrocona do nich plecami, i przejeci lekcja uczniowie nic nie zauwazyli. Byli to rosli mlodziency i dziewczeta w wieku siedemnastu lat. Ich zarozowione policzki swiadczyly o zainteresowaniu lekcja.
— Ludzkosc przebyla ciezkie proby — glos nauczycielki drgal wzruszeniem. — W nauce historii duze znaczenie ma badanie ludzkich bledow i dokladna analiza ich skutkow. Przeszlismy przez uciazliwe komplikacje zycia, by dojsc do mozliwie najwiekszych uproszczen w dziedzinie kultury duchowej. Nie powinno istniec nic, co by petalo czlowieka. Jego umyslowosc jest bogatsza w warunkach zycia prostego. Wszystko, co dotyczy obslugi w zyciu powszednim, jest przemyslane przez najtezsze umysly, zarowno jak najwazniejsze zagadnienia naukowe. Poszlismy wspolna droga ewolucji swiata zwierzecego, ktora zmierzala w kierunku odciazenia uwagi przez automatyzacje ruchow i rozwoj refleksow systemu nerwowego. Automatyzacja sil produkcyjnych w spoleczenstwie wytworzyla analogiczny system reflekcyjny kierownictwa i pozwolila wielu ludziom na zajmowanie sie tym, co stanowi podstawowe zadanie czlowieka — praca naukowa. Od przyrody otrzymalismy w darze wielki mozg badawczy, choc poczatkowo byl on przeznaczony jedynie do poszukiwan pozywienia i badania jego jadalnosci.
— Dobrze — szepnela Evda Nal i nagle dojrzala corke.
Dziewczyna nie wiedzac, ze jest obserwowana, wpatrywala sie w powierzchnie szyby ze szkla karbowanego, ktore nie pozwalalo na widzenie czegokolwiek poza klasa.
Veda Kong z zaciekawieniem porownywala ja z matka. Te same proste, dlugie, czarne wlosy, przeplecione u corki niebieska wstazka i zwiazane w dwie petle. Ten sam zwezajacy sie ku dolowi owal twarzy, z ktorego wyzieralo cos dzieciecego. Snieznobiala bluzka ze sztucznej welny podkreslala ciemnawa bladosc jej skory i gleboka czern oczu, brwi i rzes. Naszyjnik z czerwonych korali harmonizowal z niezaprzeczalnie oryginalna powierzchownoscia tej dziewczyny.
Corka Evdy miala takie same krotkie spodenki, jakie nosila cala klasa, wyrozniajace sie jedynie czerwonymi fredzlami wzdluz bocznych szwow.
— Indianskie ozdoby — szepnela Evda Nal w odpowiedzi na usmiech kolezanki.
Nauczycielka opuscila klase. W slad za nia rzucilo sie kilku uczniow, miedzy nimi byla takze corka Evdy. Spostrzeglszy matke dziewczyna znieruchomiala. Evda nie wiedziala, ze w szkole istnialo kolko jej wielbicieli, ktorzy postanowili kroczyc w zyciu ta sama droga, jaka sobie ona wybrala.
— Mamo! — szepnela dziewczyna i rzuciwszy na Vede zazenowane spojrzenie, przytulila sie do Evdy. Nauczycielka zatrzymala sie i podeszla blizej.
— Powinnam zawiadomic rade szkolna — powiedziala nie zwazajac na protest Evdy Nal. — Wykorzystamy w pewien sposob pani przybycie.
— Prosze lepiej wykorzystac obecnosc tej oto osoby — Evda przedstawila Vede Kong.
Nauczycielka zarumienila sie i przez to jakby odmlodniala.
— Bardzo dobrze — powiedziala starajac sie zachowac ton rzeczowy. — Szkola jest w przededniu odejscia starszych grup. Zyciowe doswiadczenie Evdy Nal w polaczeniu ze znajomoscia dawnych kultur i ras Vedy Kong to nie lada gratka dla naszej mlodziezy. Nieprawdaz, Reo?
Corka Evdy klasnela w dlonie. Nauczycielka pomknela lekkim gimnastycznym krokiem w kierunku izb sluzbowych, mieszczacych sie w dlugiej, prostej przybudowce.
— Reo, zwolnisz sie i pojdziemy do ogrodu — zaproponowala Evda corce. — Nie zdaze cie odwiedzic po raz drugi, nim wybierzesz sobie rodzaj pracy. Zeszlym razem nie zdecydowalysmy sie ostatecznie…
Rea w milczeniu ujela matke za reke. Lekcje w kazdym cyklu szkoly odbywaly sie na zmiane z zajeciami praktycznymi. Obecnie byla jedna z ulubionych lekcji Rei — szlifowanie szkiel optycznych. Ale co moglo byc bardziej interesujace niz przyjazd jej matki?
Veda udala sie do widocznego z daleka malego obserwatorium astronomicznego, zostawiajac matke i corke