– Jezeli bedziesz chcial kupic kazdy zamek, w ktorym kogos zabito, czeka mnie na starosc sprzatanie pokoi hotelowych. Naprawde, nic innego nie umiem robic. Moja babka zawsze mowila, ze mezczyzni traca rozum, kiedy zaczyna im sie za dobrze powodzic.
– Do tej pory nie mialas powodu do narzekania – pan Quarendon rozesmial sie.
– Ten zamek to nasz krolik doswiadczalny. Za pare tygodni sciagne tam mala grupke znanych w calym kraju bardzo ciekawych ludzi: naszych najpopularniejszych autorow i inne autorytety w dziedzinie zbrodni. Bedziemy tam swietowali wydanie pieciomilionowego egzemplarza ksiazek Amandy Judd, a pozniej wszyscy zasiada do rozwiazywania zagadki zamku. To bedzie cudowna historia, Saro. Najwspanialsze umysly Anglii na tropie morderstwa popelnionego przed trzystu laty! W dodatku, ten zamek jest mroczny i straszny jak w bajce. Stoi na nagiej przybrzeznej skale posrod morza i dostac mozna sie do niego z ladu tylko w czasie odplywu. Kazdy przyplyw zmienia go ponownie w wyspe. I gdzies w nim ukryta jest zapewne kobieta zabita przez zazdrosnego meza. Nikt nigdy nie odszukal jej ciala. Podanie mowi, ze ona nadal tam straszy, grozac smiercia tym, ktorzy pragna ja odnalezc. Prawdziwa biala dama!
Zaprosilem tam Joe Alexa, oczywiscie Amande Judd, Beniamina Parkera ze Scotland Yardu i pare innych znanych osob, a nawet stara pania, ktora napisala ksiazke o bialych damach pojawiajacych sie w angielskich zamkach. Namowilem tez Harolda Edingtona do spedzenia tam z nami tego weekendu. Podsekretarz stanu doda calej imprezie splendoru. Wszystko zacznie sie niewinnie. Najpierw bedzie to tylko zabawa, konkurs tropienia po przygotowanych z gory sladach. Biala dame zastapi zywa dziewczyna, a kto ja pierwszy odnajdzie, otrzyma stosowna nagrode. Ale naprawde wazna bedzie dopiero druga noc, kiedy QUARENDON PRESS po raz pierwszy spotka sie z prawdziwa zbrodnia, i to zbrodnia sprzed stuleci!
Pani Quarendon westchnela.
– Mysle, ze zrozumialam twoj pomysl – powiedziala spokojnie. – Chcesz zmienic system reklamy i zwiazac z nazwa twojego wydawnictwa rozmaite tajemnicze i mrozace krew w zylach wypadki. To prawda, nikt tego dotad nie robil. Ten pomysl z zamkiem, z grozna biala dama, z zebraniem tam grupki ludzi, ktorzy tyle napisali i tyle wiedza o tajemniczych zbrodniach, to wszystko jest bardzo dobre. Na pewno bedzie to sensacja. Czy zaprosiles prase i telewizje?
– Niech mnie Bog strzeze! – zawolal pan Quarendon. – Wszystko by przepadlo! Potraktowano by to jako zwykly trick reklamowy znanej firmy wydawniczej. Nie, niech dowiedza sie o tym po fakcie, niech wesza i prosza o informacje! Dopiero wtedy to ich naprawde zaciekawi! Pozwole sobie jednak na jeden wyjatek, bo konieczny mi jest utalentowany swiadek, ktory to wszystko rozglosi. Zaprosilem wiec pewna recenzentke, uznana wyrocznie w sprawach literatury kryminalnej. Oczywiscie, zaprosilem ja jako goscia, a nie sprawozdawce. Ale zadna rasowa dziennikarka nie moze oprzec sie takiej sposobnosci.
No dobrze, ale skad wiesz, ze tajemnica tej bialej damy zostanie rozwiazana?
Zawsze wierzylem, ze los jest po mojej stronie – powiedzial beztrosko pan Quarendon i mrugnal porozumiewawczo.
I jeszcze jedno – pani Quarendon wzdrygnala sie – a co bedzie, jezeli ten duch naprawde nienawidzi obcych, ktorzy chca go odnalezc; i ktos zginie? Wiem, ze mowie glupstwa, ale jestem troche przesadna. Co bys zrobil, gdyby popelniono tam teraz jakies tajemnicze morderstwo?
– Morderstwo! – Pan Quarendon wzdrygnal sie mimowolnie, ale zaraz dodal z usmiechem. – To byloby zbyt piekne! Niestety, morderstwa nie da sie zamowic za zadne pieniadze! Zaprosilem samych godnych szacunku ludzi. A szkoda! – Rozesmial sie znowu ale natychmiast spowaznial.
– Mam nadzieje, ze nie wybierasz sie tam? – spytala jego zona.
– Oczywiscie, ze sie wybieram. Musze to obejrzec na wlasne oczy. Tyle spraw trzeba jeszcze przemyslec, zanim ruszymy pelna para. Zebys sie nie niepokoila, zaprosilem doktora Harcrofta. Bedzie dbal o moje tluste serce, kiedy nadejda chwile napiecia. A mam nadzieje, ze bedzie ich az nadto! Tristan i Izolda tez pojada.
Odwrocil sie ku psom.
– Przyda sie wam troche morskiego powietrza, prawda? Psy uniosly glowy i odpowiedzialy mu spojrzeniem pelnym bezgranicznej wiernosci.
II “Rozwiala sie jako mgla i nie odnalazl jej nikt…”
– List z QUARENDON PRESS, prosze pana – powiedzial Higgins podchodzac do stolu, przy ktorym siedzial jego chlebodawca.
Joe wzial do reki wielka, ciezka koperte i odruchowo zwazyl ja na dloni.
– Dziekuje.
Higgins sklonil glowe, wyprostowal sie i ruszyl ku drzwiom. Zatrzymal sie z reka na klamce.
– Czy bedzie pan jadl lunch w domu?
– Tak. Bede pisal do wieczora, jezeli nic mi nie przeszkodzi.
– Czy mam odpowiadac, ze nie ma pana w domu, jezeli ktos zadzwoni?
– Tak. Z wyjatkiem panny Beacon, oczywiscie.
– Oczywiscie, prosze pana.
Drzwi zamknely sie cicho. Joe otworzyl koperte. Wewnatrz znajdowal sie duzy, barwny folder z doczepiona spinaczem podluzna waska, biala koperta, w ktorej lewym rogu widnial malenki zielony nadruk:
QUARENDON PRESS
MELWIN QUARENDON,
PREZYDENT
Joe odlozyl folder i otworzyl koperte.
Alex przesunal oczyma po kilku nastepnych zdaniach zawierajacych zwykle uprzejmosci i odlozywszy list siegnal po folder.
Spojrzal na okladke, ktora stanowily dwa barwne, lezace jedno nad drugim zdjecia tego samego kamiennego zameczku. W sloncu lsnily niemal czarne, wyciosane z ogromnych glazow sciany, waska ostrolukowa brama i szczeliny okien. Zamek polaczony byl z ladem niskim, skalistym polwyspem, a z dala na widnokregu widac bylo morze podchodzace ku ostrym, poszarpanym zboczom cypla, ktorego powierzchnie mury zamku opasywaly niemal w calosci.
Dlaczego dali dwa jednakowe zdjecia na tej okladce? – pomyslal odruchowo Joe i nagle zrozumial. Druga fotografia byla pozornie taka sama: przedstawiala zamek z tej samej strony, o tej samej porze dnia i roku. A przeciez wszystko bylo zupelnie inne. Zamek nie stal na stalym ladzie. Polwysep zniknal, czesc skaly zniknela, a czarne mury i wieza wznosily sie na wysepce, otoczonej z wszystkich stron morzem.
Joe patrzyl przez chwile, zastanawiajac sie, czy chodzi o zwykly fotomontaz, czy o jakis dowcip, ktorego sens powinien pojac po przeczytaniu folderu. Nagle zrozumial i pochylil sie z zaciekawieniem nad okladka. Oba zdjecia