zaakceptowali ugode, choc moglbym sie zalozyc, ze pozostali lojalni wobec krola.
Znuzona Jasmine potrzasnela glowa. Podejrzewala, ze nie zdola wyperswadowac mezowi szalenstwa, w jakie planowal sie zaangazowac.
– Zapomniales juz – zaczela, probujac mimo to go przekonac – ze za kazdym razem, gdy Leslie z Glenkirk angazowali sie w przedsiewziecie, majace cokolwiek wspolnego z krolewskimi Stuartami, dochodzilo do katastrofy?
Powedrowala spojrzeniem ku wiszacemu nad kominkiem portretowi. Przedstawial piekna mloda kobiete o zlotorudych wlosach.
– Janet Leslie byla dla rodziny stracona, kiedy jej ojciec sluzyl Stuartowi. Wrocil w koncu do domu i oplakiwal ja przez reszte zycia.
– Lecz tamten Patrick Leslie zdobyl w sluzbie Jakuba IV tytul lorda – odparl ksiaze. – A kiedy Janet Leslie wrocila po wielu latach do domu, zyskala dla swego syna tytul lorda Sithean.
– Jej brat, jego dziedzic i ten wlasnie syn zgineli, podobnie jak wielu innych czlonkow rodziny i klanu, w bitwie pod Solway Moss, walczac za Jakuba V – odparla Jasmine natychmiast. – Rodzina bylaby zgubiona, gdyby nie fakt, iz Janet dozyla poznego wieku i przez caly czas ja chronila. A co z twoja matka? Musiala uciekac ze Szkocji, bo kolejny Stuart zapalal do niej pozadaniem i nigdy nie wrocila. Zmarla we Wloszech, majac przy sobie zaledwie garstke krewnych. Zapomniales o zamieszaniu, jakie wprowadzil w nasze zycie, kiedy najpierw zareczyl mnie z toba, a potem zmienil zdanie i postanowil oddac swemu aktualnemu faworytowi, Piersowi St. Denis? Nie podobalo mi sie, ze musze ukrywac przed szalencem swoje dzieci i uciekac miesiacami juz po narodzinach Patricka. Nic z tego by sie nie wydarzylo, gdyby kolejni Stuartowie nie wtracali sie w nasze sprawy! – zakonczyla, podekscytowana.
– Gdy krol przekonal sie, ze St. Denis to zdrajca, wynagrodzil mnie, nadajac tytul ksiazecy – odparowal James Leslie.
– O ile sobie przypominam – odpalila Jasmine – powiedzial wtedy, iz nic go to nie kosztowalo, gdyz posiadales juz ziemie i majatek. Otrzymales tytul i nic wiecej. Nie uznawaj za szczodrosc tego, co nia nie jest, drogi panie.
Klotnia trwala do poznego wieczora, lecz Jasmine nie udalo sie przekonac upartego malzonka. W koncu zaakceptowala, acz niechetnie, jego decyzje, nie potrafila jednak sie z nia pogodzic. Wiedziala, ze James zmierza na leb na szyje ku katastrofie. Byla na siebie zla, ze nie jest w stanie powstrzymac meza, osobiscie go zabijajac. Ksiaze wystawil oddzial, liczacy piecdziesieciu jezdzcow i stu pieszych. Zona ucalowala go z czuloscia, przeczuwajac, iz robi to po raz ostatni. Wspominajac w chlodny pazdziernikowy wieczor tamta chwile, zaplakala.
To, co zdarzylo sie pozniej, poznala dzieki relacji swego kapitana, Rudego Hugh, ktory wyruszyl wraz z ksieciem. James Leslie, pierwszy ksiaze i piaty lord Glenkirk, pomaszerowal na poludnie, by sluzyc swemu Bogu, krajowi i wladcy. Nie zostal, jak sie spodziewal, uznany za bezboznego i odeslany, gdyz ludzie sprawujacy w tym czasie w Szkocji wladze niewiele o nim wiedzieli. To zas, co wiedzieli, w zupelnosci im wystarczylo: przyjal Kowenant od razu, gdy mu to zaproponowano, byl wierny zonie, wychowal bogobojnych synow i corki i nie krazyly o nim zadne plotki.
Po przybyciu stawil sie przed swym dalekim kuzynem, generalem porucznikiem Szkocji, sir Davidem Leslie.
– Nie wiedzialem, czy zdecydujesz sie przybyc – powiedzial David Leslie. – Jestes teraz najstarszym sposrod Lesliech i przez wiele lat nie wytykales nosa poza rodzinne wzgorza. Jestes starszy niz moj brat, prawda?
– Tak, w nastepne urodziny skoncze siedemdziesiat trzy lata – odparl ksiaze. – Nie przyprowadzilem mego dziedzica. Nie jest jeszcze zonaty, a zona nie chciala sie zgodzic, by mi towarzyszyl.
David Leslie skinal glowa.
– Postapiles madrze, milordzie, nie ma sie czego wstydzic. Chodzmy, przedstawie cie krolowi. Parlament nie chce go tutaj, mimo to przybyl, a lud go pokochal.
Ksiaze poklonil sie nisko swemu krolowi, lecz kiedy podniosl na niego wzrok, nie zobaczyl Stuarta. Wysoki wzrost byl jedynym, co laczylo go ze Szkotami. Mial czarne wlosy, ciemne niczym rodzynki oczy swej matki i posepne rysy Francuza. Wygladal jak dziadek, Henryk IV, lecz ani troche jak Stuart. Nie bylo w nim nic znajomego, powiedzial Jasmine Rudy Hugh. James Leslie, wyraznie skonsternowany, poczul kolejny przyplyw wyrzutow sumienia. Po co tu przyjechalem, zastanawial sie. Z czystego sentymentu? Poczucia obowiazku? Zignorowal kardynalna zasade swej rodziny, by nie angazowac sie w sprawy krolewskiej galezi rodu Stuartow. Jasmine miala racje, przyznal w rozmowie z Rudym Hugh: za kazdym razem, gdy Leslie z Glenkirk zadawali sie ze Stuartami, pojawialy sie klopoty. Lecz kiedy krol przemowil, nawet watpliwosci Rudego Hugh rozwialy sie bez sladu. Wladcy nie sposob bylo odmowic charyzmy.
– Drogi ksiaze – powiedzial glebokim, pelnym, lagodnym glosem – twa lojalnosc nie pozostanie niezauwazona, choc nie mielismy okazji dotad sie spotkac. Od wielu lat nie pojawiales sie na dworze, jednak twoj kuzyn, ksiaze Lundy, wspomina o tobie i twojej matce czesto i z miloscia. Przekaz, prosze, wyrazy uszanowania ksieznej.
– Przykro mi z powodu twego ojca, Wasza Wysokosc – odparl James Leslie – znalem go od urodzenia i modle sie za jego dobra dusze.
– W sposob zalecany przez prezbiterian, mam nadzieje – zauwazyl krol, unoszac w ledwie dostrzegalnym usmiechu kaciki warg.
– Oczywiscie, Wasza Wysokosc – odparl ksiaze, klaniajac sie. W jego zielonych oczach zablysly iskierki rozbawienia.
Przez caly sierpien Anglicy na prozno starali sie przelamac obrone Szkotow. David Leslie pilnowal, by jego oddzialy zajmowaly najlepsze do obrony pozycje i ostatecznie zmusil Anglikow, by wycofali sie na wybrzeze, gdyz konczyly sie im zapasy. Angielska armie przesladowal glod i choroby. Liczba zolnierzy spadla do jedenastu tysiecy, podczas gdy Szkotow wciaz przybywalo. Wkrotce bylo ich juz dwadziescia trzy tysiace. Cromwell wycofal sie do Dunbar, by poszukac tam zaopatrzenia. Szkoci podazyli za nim, starajac sie zamknac przeciwnika w pulapce.
Drugiego wrzesnia opuscili wygodne pozycje na wzgorzach otaczajacych Dunbar i rozbili bezczelnie oboz na rowninie, tuz pod bokiem Anglikow. Zamierzali zaatakowac rankiem, lecz Anglicy uderzyli pierwsi. Armia szkockich prezbiterian Karola II zostala osaczona na niemozliwym do obrony, plaskim terenie i sromotnie pobita. Czternascie tysiecy ludzi stracilo tego dnia zycie, a wsrod nich James Leslie, pierwszy ksiaze i piaty lord Glenkirk.
Jasmine Leslie witala powracajacych z kamienna twarza. Pochowala meza nie uroniwszy lzy, choc osobiscie dopilnowala, by jego cialo zostalo troskliwie obmyte i ubrane w najlepszy stroj. Zlozono je w trumnie, otoczonej plonacymi swiecami. Z wioski przybyl prezbiterianski kaplan, wielebny pan Edie, by odprawic nad trumna dlugie, choc zaimprowizowane modly.
Gdy odszedl, Jasmine sprowadzila anglikanskiego pastora, ktory wiodl kiedys w Glenkirk wygodne zycie. Kiedy rodzinie narzucono Kowenant, zostal zmuszony do przejscia na emeryture – dla bezpieczenstwa wlasnego i Lesliech. Teraz zlozyl Jamesa Leslie w elegancki, anglikanski sposob do grobu, zegnajac pieknymi slowami z modlitewnika krola Jakuba.
Jasmine zamknela sie na kilka dni w odosobnieniu.
– Chce oplakiwac meza w samotnosci – powiedziala do syna. Pewnego dnia wybrala sie jednak do BrocCairn, na spotkanie z siedemdziesieciosiedmioletnia matka.
– Teraz obie jestesmy wdowami – powiedziala Velvet Gordon.
– Przyszlam sie pozegnac – wyjasnila Jasmine spokojnie. – Nie moge mieszkac dluzej w Glenkirk. Moze powroce tu pewnego dnia, lecz teraz musze wyjechac.
– Opuscisz swego syna? – spytala jej matka.
– Patrick bedzie cie potrzebowal. Powinien znalezc sobie szybko zone, poslubic ja i sie ustatkowac. Ciaglosc rodu powinna zostac zabezpieczona. Twoim obowiazkiem jest pozostac przy jego boku.
– Patrick ma juz trzydziesci cztery lata, mamo, i jest w stanie sam znalezc sobie zone. Nie potrzebuje mnie ani mojej opinii, ja zas musze wyjechac z Glenkirk, inaczej umre tam z zalu. Kazdy pokoj, kazdy zakatek przypomina mi o Jemmiem. Nie moge tego zniesc! Musze wyjechac! Gdy piec lat temu umarl Alex, mialas kolo siebie pieciu synow i liczne wnuki. Pomogli ci uporac sie z rozpacza. Ja mam tylko Patricka, pozostale dzieci rozproszyly sie po swiecie. Patrick mnie nie potrzebuje. Trzeba mu zony i dziedzica, ale nie znajdzie ich, jesli pozostane i bede nadal zapewniala mu wygody. Zamierzam zabrac z soba Adalego, Rohane i Toramalli.
– Patrick powinien byl dawno sie ozenic – stwierdzila hrabina BrocCairn, zirytowana. – Zepsuliscie go,