jaki moze uzyskac dama.
Tytul kobiety.
Jej matke od zawsze nazywano pania Guester, inne kobiety rowniez: pani ta, pani tamta. Kazda mogla uzyskac to miano. Ale niewiele na nie zaslugiwalo. Wobec nielicznych stosowano je zawsze bez skrotow — na przyklad do pani Modesty nikt nigdy nie mowil „psze pani”. Bylaby to obraza.
Peggy usiadla na lozku. Przez moment krecilo sie jej w glowie. Odczekala chwile, wstala i ruszyla boso po drewnianej podlodze. Szla cicho, ale wiedziala, ze bedzie slyszana. Ze pani Modesty wchodzi juz po schodach na gore.
Peggy zatrzymala sie przed lustrem i spojrzala na siebie. Wlosy miala splatane, sklejone potem. Na twarzy czerwienia i biela odbily sie faldy poduszki. A mimo to zobaczyla przed soba oblicze, ktore pani Modesty nauczyla ja widziec.
— Nasze dzielo — powiedziala pani Modesty.
Peggy nie odwrocila sie. Wiedziala, ze nadeszla jej mentorka.
— Kobieta powinna wiedziec, ze jest piekna — oswiadczyla pani Modesty. — Bog na pewno dal Ewie kawalek szkla, plaskie wypolerowane srebro albo przynajmniej nieruchomy staw, zeby zobaczyla, co widzi Adam.
Peggy podeszla do pani Modesty i pocalowala ja w nadstawiony policzek.
— Kocham to, co pani ze mnie uczynila — wyznala.
Pani Modesty ucalowala ja takze, ale kiedy sie odsunela, miala lzy w oczach.
— A teraz mam stracic twoje towarzystwo.
Peggy nie byla przyzwyczajona, zeby inni zgadywali jej mysli. Zwlaszcza gdy sama nie zdawala sobie sprawy, ze podjela juz decyzje.
— Stracic? — powtorzyla.
— Nauczylam cie wszystkiego, co sama umiem — odparla pani Modesty. — Ale po ostatniej nocy zrozumialam, ze potrzebujesz tego, o czym mnie nawet sie nie sni. Poniewaz masz do wykonania wazna prace. Nie przypuszczalam, ze ktokolwiek zdolaja wykonac.
— Chce tylko byc kobieta przy Alvinie.
— Dla mnie byl to poczatek i koniec.
Peggy dobrala slowa tak, zeby byly prawdziwe, a zatem piekne, a zatem dobre:
— Byc moze wszystko, czego chca od kobiety niektorzy mezczyzni, to zeby byla kochajaca, madra i czula. Niczym pole kwiatow, gdzie moga fruwac jak motyle i ssac slodycz z jej platkow.
Pani Modesty usmiechnela sie. — Jak ladnie mnie opisalas.
— Ale na Alvina czeka trudniejsze zadanie. Potrzebuje nie tylko pieknej kobiety, ktora obdaruje go miloscia, kiedy wykona swe dzielo. Potrzebuje kobiety, ktora poniesie czesc jego brzemienia.
— Dokad pojdziesz?
Peggy odpowiedziala, zanim jeszcze uswiadomila sobie, ze zna odpowiedz.
— Chyba do Filadelfii.
Pani Modesty spojrzala na nia zaskoczona, jakby chciala powiedziec: „Juz postanowilas?” Lzy zakrecily sie jej w oczach. Peggy pospiesznie jela tlumaczyc.
— Tam sa najlepsze uniwersytety. I w dodatku darmowe. To nie te malo warte szkoly religijne w Nowej Anglii ani lekcje etykiety dla mlodych paniczykow z poludnia.
— Planowalas to od dawna — stwierdzila pani Modesty. — Sprawdzilas, gdzie nalezy jechac.
— Decyzja jest nagla, ale moze rzeczywiscie planowalam to nieswiadomie. Sluchalam, co mowia ludzie, a teraz wszystko mam juz w pamieci, wszystko uporzadkowalam i podjelam decyzje. Jest tam szkola dla kobiet, ale najwazniejsze, ze sa biblioteki. Nie mam formalnej edukacji, ale jakos ich przekonam, zeby mnie przyjeli.
— Nie bedziesz ich musiala dlugo przekonywac — zapewnila pani Modesty. — Jesli pojawisz sie z listem od gubernatora Suskwahenny. I listami innych osob, ktore licza sie z moja opinia.
Peggy nie zdziwila sie, ze pani Modesty nadal chce jej pomagac, mimo ze tak nagle, tak niewdziecznie postanowila wyjechac. A Peggy nie byla tak niemadrze dumna, by probowac radzic sobie bez pomocy.
— Dziekuje, pani Modesty!
— Nie znalam jeszcze kobiety… mezczyzny zreszta tez nie… z takimi zdolnosciami jak twoje. Nie chodzi o twoj dar, choc istotnie jest niezwykly. To nie wplynelo na moja opinie. Ale martwi mnie, ze sie marnujesz, myslac wciaz o tym chlopcu z Hatrack River. Czy jakikolwiek mezczyzna zasluguje na to, co ty dla niego poswiecasz?
— Jego dzielo na to zasluguje. A ja mam posiadac wiedze, kiedy on bedzie gotow, by ja przyjac.
Pani Modesty plakala teraz otwarcie. Usmiechala sie ciagle, gdyz przekonala sie, ze milosc nawet w cierpieniu musi sie usmiechac. Ale lzy splywaly jej po policzkach.
— Och, Peggy, jak moglas tak dobrze sie uczyc, a jednak popelnic taki blad?
Blad? Czy pani Modesty nawet teraz nie ufala jej osadowi?
— „Madrosc kobiety jest jej darem dla kobiet” — zacytowala. — „Uroda jest jej darem dla mezczyzn. A milosc jej darem dla Boga”.
Pani Modesty pokrecila glowa, slyszac swa wlasna maksyme.
— Dlaczego zatem chcesz swoja madrosc oddac temu nieszczesnikowi, ktorego pokochalas?
— Poniewaz niektorzy mezczyzni sa tak wielcy, ze potrafia kochac cala kobiete, nie tylko jej czesc.
— Czy on jest takim mezczyzna? Jak Peggy mogla odpowiedziec?
— Bedzie nim albo mnie nie dostanie.
Pani Modesty zamilkla na moment, jakby szukajac pieknych slow do wyrazenia bolesnej prawdy.
— Uczylam cie zawsze, zebys stala sie soba calkowicie i w sposob doskonaly. Wtedy bedziesz przyciagac dobrych ludzi. Pokochaja cie. Musisz przyznac, Peggy, ze ten czlowiek ma wielkie potrzeby. Ale jesli dla ich zaspokojenia masz stac sie kims innym, nie bedziesz soba w sposob doskonaly i on cie nie pokocha. Czy nie po to opuscilas Hatrack River? Zeby pokochal cie dla ciebie samej, nie za to, co dla niego zrobilas?
— Tak, pani Modesty, pragne, zeby mnie kochal. Ale bardziej jeszcze kocham prace, ktora go czeka. To, czym jestem dzisiaj, wystarczy dla mezczyzny. To, gdzie pojde i co uczynie jutro, bedzie nie dla niego, ale dla jego dziela.
— Ale… — zaczela pani Modesty.
Peggy uniosla brew i usmiechnela sie lekko. Pani Modesty nie dokonczyla zdania.
— Jesli bardziej od mezczyzny kocham jego prace, to aby stac sie doskonale soba, musze wykonac wszystko, czego ta praca ode mnie wymaga. Czy wtedy nie bede jeszcze piekniejsza?
— Dla mnie moze tak. Niewielu mezczyzn potrafi dostrzec tak subtelne piekno.
— On kocha swoje dzielo bardziej niz zycie. Czy zatem nie pokocha bardziej kobiety, ktora w tym dziele uczestniczy, niz takiej, ktora jest tylko piekna?
— Mozesz miec racje — przyznala pani Modesty. — Ja nigdy bardziej nie kochalam pracy niz osoby, ktora ja wykonuje. I nigdy nie znalam mezczyzny, ktory kochalby swoja prace bardziej niz wlasne zycie. Wszystko, czego cie uczylam, jest sluszne w znanym mi swiecie. Jesli opuscisz go i przejdziesz do innego, juz niczego wiecej nie zdolam cie nauczyc.
— Moze nie stane sie kobieta doskonala, a jednak uda mi sie przezyc zycie tak, jak powinnam.
— A moze, panno Margaret, nawet najlepsi z tego swiata nie potrafia rozpoznac kobiety doskonalej i dlatego mnie uznaja za niezla imitacje, podczas gdy ty przechodzisz nie zauwazona.
Tego Peggy nie potrafila juz zniesc. Zapominajac o manierach, objela i ucalowala pania Modesty. Placzac zapewniala, ze nie ma w niej ani odrobiny udawania. Ale kiedy lzy juz obeschly, nic sie nie zmienilo. Pobyt Peggy w Dekane dobiegl konca i nastepnego ranka byla juz spakowana.
Wszystko, co miala na tym swiecie, otrzymala od pani Modesty — oprocz pudelka, ktore wiele lat temu dal jej Dziadunio. Ale to, co niosla w tym pudelku, bylo brzemieniem o wiele ciezszym niz caly bagaz, ktory zabierala ze soba.
Siedziala w pociagu mknacym na polnoc i obserwowala, jak za oknem, na wschodzie, przesuwaja sie gory. Nie tak dawno Whitley Physicker przywiozl ja do Dekane swoim powozem. Wtedy miasto wydawalo sie jej wspaniale. Wtedy miala wrazenie, ze przybywajac tutaj, odkrywa wielki nowy swiat. Dzis wiedziala juz, ze swiat jest zbyt wielki, by go mogla odkryc jedna osoba. Porzucala jedno malenkie miejsce, by wyruszyc do innego malenkiego miejsca, a stamtad moze do kolejnych. W kazdym miescie jarzyly sie takie same plomienie serc, wcale nie jasniejsze, mimo licznej kompanii.