Podnioslem wiec prawa reke i zlozylem jej obietnice: — Mary — powiedzialem. — Nie sadze, aby kiedykolwiek udalo mi sie skonczyc te ksiazke. Napisalem juz chyba z piec tysiecy stron i wszystko wyrzucilem. Jezeli jednak kiedykolwiek ja skoncze, to daje ci slowo honoru, ze nie bedzie w niej roli dla Franka Sinatry ani Johna Wayne’a. Wiesz, co ci powiem? Dam jej tytul Krucjata dziecieca.

Od tej chwili bylismy przyjaciolmi.

* * *

O’Hare i ja zrezygnowalismy ze wspomnien, przeszlismy do bawialni i rozmawialismy o innych sprawach. Chcielismy dowiedziec sie czegos o prawdziwej krucjacie dzieciecej, wiec O’Hare znalazl odpowiedni ustep w ksiazce Charlesa Mackaya pod tytulem Niezwyklosc pewnych powszechnych iluzji i szalenstwo tlumow, ktora mial w swojej bibliotece. Ksiazka byla po raz pierwszy wydana w Londynie w roku 1841.

Mackay byl nie najlepszego zdania o wszystkich wyprawach krzyzowych. Krucjate dziecieca uwazal za nieco tylko podlejsza od dziesieciu krucjat dla doroslych. O’Hare odczytal na glos nastepujacy piekny fragment:

„Historia zapewnia nas solennie, iz krzyzowcy byli ludzmi ciemnymi i dzikimi, iz kierowala nimi bezmierna bigoteria, a droge ich znaczyly krew i lzy. Autorzy romansow zas rozwodza sie nad ich poboznoscia i mestwem, przedstawiajac w najjaskrawszych, rozpalajacych wyobraznie barwach ich cnoty i wielkodusznosc, honor, jakim okryli sie na wieki, i wielkie uslugi, jakie oddali chrzescijanstwu.”

A potem O’Hare przeczytal taki kawalek:

„I jakiez wspaniale rezultaty przyniosly wszystkie te wojny? Europa poswiecila miliony ze swoich skarbcow i krew dwoch milionow swoich mieszkancow po to, by garstka klotliwych rycerzy uzyskala sto lat panowania nad Palestyna!”

Od Mackaya dowiedzielismy sie, ze krucjata dziecieca rozpoczela sie w roku 1213, kiedy to dwaj mnisi wpadli na pomysl zebrania armii dzieci we Francji i w Niemczech i sprzedania ich do Afryki Polnocnej jako niewolnikow. Zglosilo sie na ochotnika trzydziesci tysiecy dzieci przekonanych, ze pojda do Palestyny. „Bez watpienia byly to dzieci opuszczone i bezdomne, jakie zazwyczaj gniezdza sie w duzych miastach, wzrastajac wsrod wystepku, zuchwale i na wszystko gotowe.”

Papiez Innocenty III tez myslal, ze dzieci wyruszaja do Palestyny, i byl tym wstrzasniety. „Te dzieci czuwaja, kiedy my spimy!” — powiedzial.

Wiekszosc dzieci wyruszyla okretami z Marsylii i prawie polowa z nich zginela na morzu. Druga polowa doplynela do Afryki i zostala sprzedana.

Na skutek nieporozumienia czesc dzieci stawila sie w Genui, gdzie nie bylo przygotowanych okretow. Dobrzy ludzie udzielili im schronienia, nakarmili i porozmawiali z nimi grzecznie — potem dali im na droge troche pieniedzy oraz duzo dobrych rad i odeslali je do domu.

— Brawo dobrzy ludzie z Genui! — powiedziala Mary O’Hare.

* * *

Spalem tej nocy w jednym z pokojow dziecinnych. O’Hare zostawil dla mnie na nocnym stoliku ksiazke Mary Endell z 1908 roku pod tytulem: Drezno. Historia, miasto i galeria. Zaczyna sie tak:

„Autorka ma nadzieje, ze ta niewielka ksiazeczka okaze sie uzyteczna. Probuje ona dac angielskiemu czytelnikowi ogolny poglad na to, w jaki sposob Drezno uzyskalo swoj obecny ksztalt architektoniczny; jak, dzieki geniuszowi kilku ludzi, stalo sie powaznym osrodkiem kultury muzycznej; zwraca takze uwage na kilka trwalych pomnikow sztuki, ktore sprawiaja, ze Galeria Drezdenska niezmiennie przyciaga ludzi szukajacych glebokich doznan artystycznych.”

Dalej dowiedzialem sie troche na temat historii:

„W 1760 roku Drezno bylo oblegane przez Prusakow. Pietnastego lipca rozpoczeto bombardowanie. W galerii obrazow wybuchl pozar. Wiele plocien ewakuowano do Konigstein, niektore jednak zostaly powaznie uszkodzone odlamkami pociskow — na przyklad Chrzest Chrystusa Francii. Nastepnie stanela w ogniu i zawalila sie okazala wieza kosciola Sw. Krzyza, skad w dzien i w nocy sledzono ruchy wojsk przeciwnika. W przeciwienstwie do kosciola Sw. Krzyza, z ktorym los obszedl sie tak okrutnie, kosciol Najswietszej Marii Panny wyszedl nietkniety, gdyz pruskie pociski odskakiwaly od jego kamiennej kopuly niby krople deszczu. Ostatecznie Fryderyk musial odstapic od oblezenia, kiedy dowiedzial sie o upadku Klodzka, ktore bylo newralgicznym punktem jego nowo zdobytych terenow. «Trzeba ruszac na Slask, aby nie stracic wszystkiego.»”

Drezno bylo straszliwie zniszczone. Kiedy Goethe jako mlody student odwiedzil miasto, zastal tam jeszcze smutne ruiny:

„Von der Kuppel der Frauenkirche sah ich diese leidi-gen Trummer zwischen die schbne stadtische Ordnung hineingesat; da riihmte mir der Kiister die Kunst des Bau-meisters, welcher Kirche und Kuppel auf einen so uner- wiinschten Fali schon eingerichtet und bombenfest erbauthatte. Der gute Sakristan deutete mir alsdann auf Ruinen nach allen Seiten und sagte bedenklich lakonisch: Das hat der Feind gethan!”

* * *

Nastepnego ranka dwie male dziewczynki i ja przekroczylismy rzeke Delaware w miejscu, gdzie kiedys przeprawil sie przez nia George Washington. Zwiedzilismy Swiatowa Wystawe w Nowym Jorku, zobaczylismy, jak wyglada przeszlosc wedlug Forda i Walta Disneya oraz jak bedzie wygladala przyszlosc wedlug General Motors.

Ja zas zapytywalem siebie o terazniejszosc: jak jest szeroka i gleboka i ile z niej nalezy do mnie.

* * *

Przez nastepnych kilka lat prowadzilem zajecia w znanym Studium Autorskim przy Uniwersytecie Stanu Iowa. Wpadlem tam w pewne zupelnie cudowne tarapaty, ale wybrnalem z nich jakos. Zajecia mialem po poludniu. Przed poludniem pisalem i nie wolno mi bylo przeszkadzac. Pracowalem nad swoja slynna ksiazka o Dreznie.

Wtedy wlasnie pewien dobry czlowiek nazwiskiem Seymour Lawrence podpisal ze mna umowe na trzy ksiazki. Powiedzialem:

— W porzadku. Pierwsza z nich bedzie moja slynna ksiazka o Dreznie.

Przyjaciele nazywaja Seymoura Lawrence’a po prostu Samem. I ja mowie teraz do niego:

— Sam, to jest ta ksiazka.

* * *

Jest taka cienka, rozwichrzona i belkotliwa, Sam, bo trudno jest powiedziec cos madrego na temat masakry. Wszyscy powinni byc zabici, nigdy juz niczego nie mowic ani nie pragnac. Po masakrze powinna zapanowac wielka cisza i rzeczywiscie jest cisza, ktora naruszaja tylko ptaki. A co mowia ptaki? To, co mozna powiedziec na temat masakry: „It-it?”

* * *

Zapowiedzialem swoim synom, ze pod zadnym pozorem nie wolno im brac udzialu w rzeziach ani cieszyc sie na wiesc o masakrze wrogow.

* * *

Powiedzialem im rowniez, zeby nie pracowali w firmach produkujacych narzedzia mordu i zeby wyrazali

Вы читаете Rzeznia numer piec
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×