białych i niebieskawych gwiazd, jedną, wiszącą nisko nad samym horyzontem, rubinową. Zamrugał tępo powiekami. Czerwona gwiazda… ? Nie było takich… Zdawało mu się, że obok niego siedzi ktoś, pewno Jarg, chciał go spytać, co to może być za gwiazda, nagle oprzytomniał, jak uderzony. To było dziobowe światło krążow­nika. Jechał prosto na tę rubinową kropelkę w mrokach, wznosiła się powoli, aż stała się lśniącą mocno kulą, której odblaskiem mienił się wierzchni pancerz. Spo­między zegarów zamrugało czerwone oko i odezwał się brzęczyk, sygnalizując bliskość siłowego pola. Rohan wyłączył silnik. Maszyna stoczyła się po zboczu wydmy i stanęła. Nie był pewien, czy zdoła wsiąść do łazika, jeśli go raz opuści. Sięgnął więc do schowka, wydobył zeń rakietnicę, a że chodziła mu w ręku, oparł łokieć na sterze, przytrzymał garść drugą i pociągnął za cyngiel. Pomarańczo­wa smuga buchnęła w ciemność. Jej krótki lot rozgwieździł się nagle, trafiwszy w ścianę osłony siłowej, jak w przezroczyste szkło. Strzelał raz za razem, aż iglica szczęknęła sucho. Nie było już naboi. Ale i tak go zauważono, pierwsi wszczęli pewno alarm wachtowi w sterowni, bo niemal równocześnie pod szczytem statku zabłysły dwa wielkie jupitery i liznąwszy piasek białymi językami, skrzyżowały się na łaziku. Zarazem światłami rozjarzyła się pochylnia i niby chłodny płomień rozgorzał od świetlówek cały szyb osobowego dźwigu. Trapy w mgnieniu oka zaroiły się od biegnących, już i na wydmach w pobliżu rufy zapłonęły reflektory, tocząc się i przez to huśtając rzucanymi słupami światła, aż zajaśniały szpalerem błękitne ognie, ukazując otwarte wejście w głąb perymetru.

Rohan, któremu rakietnica wypadła z ręki, ani wiedział, kiedy zesunął się po boku maszyny i chwiejnym, przesadnie dużym krokiem, nienaturalnie wyprosto­wany, zaciskając pięści, by zdusić nieznośne drżenie palców, szedł prosto na dwudziestopiętrowy statek, który stał w powodzi świateł, na tle blednącego nieba, tak majestatyczny w swym nieruchomym ogromie, jakby naprawdę był niezwyciężo­ny.

Zakopane, czerwiec 1962 — czerwiec 1963

Вы читаете Niezwyciężony
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×