— Alez, Tygrysko…

— Pomoge ci, ty glupia malpo!

Podplynela szybko do niego, chwycila koszule i zaczela mu wpychac noge do rekawa.

— Tygrysko, co sie stalo? — zapytal, nie starajac sie nawet jej pomoc. — Po tym, co zaszlo dzis w nocy…

— Nie waz mi sie wspominac dzisiejszej nocy, malpo! — warknela. Koszula rozdarla sie. Tygryska chwycila nastepna czesc ubrania, jak sie okazalo plaszcz, i znow zaczela wpychac noge Paula do rekawa.

— Zachowujesz sie tak, jakbys byla zla i wstydzila sie tego, co sie stalo — powiedzial niepomny jej goraczkowych wysilkow.

Tygryska znieruchomiala: unosili sie w powietrzu, gdy nagle kotka chwycila Paula za ramiona i z wsciekloscia spojrzala mu w oczy swoimi fioletowymi! zrenicami.

— A czego sie tu wstydzic! — krzyknela, a potem spytala ozieble: — Czy masturbowales kiedy zwierze nizszego gatunku?

Paul spojrzal na nia oniemialy, czul, jak napinaja mu sie miesnie, szczegolnie miesnie szyi.

— Nie udawaj niewiniatka! — warknela rozdrazniona. — Na waszej planecie to jest na porzadku dziennym. W ten czy inny sposob doprowadzacie byki i ogiery do ejakulacji, zeby zdobyc nasienie do sztucznego zaplodnienia!

— Wiec to, co zaszlo miedzy nami, nie mialo nic wspolnego z miloscia? — zapytal cicho.

Tygryska syknela jak ziemska kotka i powiedziala szorstko:

— Z prawdziwego uscisku milosnego nie wynioslbys calo marnych ludzkich genitaliow. Zrobilam glupstwo, nudzilo mi sie, zal mi bylo ciebie. To wszystko.

Nagle Paul wyraznie zdal sobie sprawe z tego, ze nadstworzenia tak jak ludzie moga miec nerwice, chwile slabosci, robic to, czego nie wypada, nudzic sie, trwonic czas i uczucia. Uswiadomil sobie, jak bardzo musialby byc samotny i nieszczesliwy, zeby kochac sie z kotka, wyobrazajac sobie, ze to dziewczyna, zeby myslec o Miau jako o partnerce, ktora budzi w nim pozadanie…

Wtem Tygryska! uderzyla go lapa i warknela:

— Zejdz z oblokow, malpo! Ubieraj sie!

Powoli zaczynal rozumiec Tygryske, gdy nagle jej ostre slowa zepsuly wszystko. Nie dal jednak tego po sobie poznac, bo nadal pytal cicho i spokojnie:

— A wiec dzisiejsza noc nic dla ciebie nie znaczyla? Po prostu chcialas byc „mila” dla bezbronnego zwierzatka?

— Zrobilam to glownie z nudy i litosci — odparla stanowczo.

— Czy tylko? — nalegal Paul.

Tygryska spuscila wielkie oczy.

— Nie wiem, Paul. Po prostu nie wiem — rzekla stlumionym glosem i znow chwycila plaszcz.

— Sam sie ubierz — syknela po chwili rozjatrzona i skoczyla do tablicy sterowniczej. — Ale pospiesz siei Nasz gosc zaraz tu bedzie.

Nie usluchal. Mimo udreki poczul zlosliwa chec odwetu. Wolno wyjal noge z rekawa plaszcza.

— O ile sobie przypominam — powiedzial — wszystko zaczelo sie od tego, ze to ja ciebie potraktowalem jak zwierzatko, jak zwykla kotke; drapalem cie w szyje, glaskalem twoje futro, a tobie to sprawialo rozkosz…

Rozowa podloga podskoczyla nagle. Paul wyrznal o nia plecami.

— Wlaczylam grawitacje taka, jaka macie na Ziemi, zebys mogl sie wreszcie ubrac! — krzyknela Tygryska. — Och, gdybys tylko wiedzial, co to znaczy przebywac w towarzystwie kogos, kto ma ohydne, lyse cialo, bez porownania nizsza inteligencje, przy kim wciaz trzeba meczyc gardlo wydawaniem kretynskich dzwiekow…

Paul zaczal sie wreszcie ubierac: powoli, bez pospiechu odnalazl slipy i spodnie i polozyl je na podlodze. Jednoczesnie zastanawial sie, jak by dopiec Tygrysce — chcial sie na niej zemscic, wszystko jedno jak. Wkrotce znalazl sposob.

— Tygryska, chelpisz sie tym, ze sie nigdy nie mylisz — rzekl wolno; nie mogl sie przyzwyczaic do ciezaru wlasnego ciala, chociaz bylo mu calkiem wygodnie, gdy tak siedzial na rozowo-fioletowej podlodze, wciagajac slipy i spodnie. — Nie przecza, twoj umysl pracuje znacznie predzej od mojego. Zapewne masz ejdetyczna pamiec — pamietasz wszystko, co sie dzieje wokol ciebie, a nawet to, co sie dzieje w moim mozgu, A jednak, kiedy wczoraj wspomnialem o czterech istotnych fotografiach gwiezdnych, ktore widzialem na wlasne oczy — dopiero teraz zdaje sobie sprawe, ze przedstawialy one planete bezskutecznie usilujaca wyjsc z nadprzestrzeni — zapewnilas mnie, ze byly tylko dwa pola znieksztalcen, jedno przy Plutonie, drugie przy Wenus. Ale bez wzgledu na to, co myslisz, byly cztery pola, czyli jeszcze dwie nieudane proby wyjscia z nadprzestrzeni…

Poczul nagle, ze Tygryska wkrada sie mu do mozgu, zeby sprawdzic, czy nie klamie. Mimo to mowil dalej:

— Pola, o ktorych nie wiedzialas, widac bylo wyraznie na drugiej i na czwartej fotografii. Znajdowaly sie przy Jowiszu i przy Ksiezycu.

Odpowiedz Tygryski zaskoczyla go:

— Masz racje — rzekla krotko. — Musze natychmiast polaczyc sie z Wedrowcem. To moze byc… wlasnie to, czego sie obawiamy.

Odwrocila sie gwaltownie do tablicy sterowniczej. W warunkach normalnej grawitacji stala na tylnych lapach.

— A ty przywitaj naszego goscia!

Naprzeciw Paula posrodku rozowej podlogi otworzyla sie klapa, w ktorej ukazal sie mezczyzna w mundurze oficera amerykanskiego lotnictwa kosmicznego. Czujac dzialanie sztucznego pola grawitacyjnego, mezczyzna oparl sie lokciami o krawedz podlogi, ale najwidoczniej nie bardzo go to zaskoczylo, bo szybko podciagnal sie do gory.

Paul, ktory ledwo zdazyl wlozyc koszule, wstal skwapliwie — i zanim klapa sie zamknela, ujrzal wnetrze szerokiej metalowej rury, jakby zrobionej z blachy falistej.

Przybysz spojrzal na Tygryske, po czym rozejrzal sie dokola.

— Don!

— Paul!

— Myslalem, ze zginales na Ksiezycu. Jak…

— A ja myslalem, ze ty… sam nie wiem. Ale jak… Zapadlo niezreczne milczenie, kazdy czekal, az tamten pierwszy przemowi. Paul uswiadomil sobie, ze Don przyglada mu sie zaintrygowany. Podciagnal szybko spodnie i zapial koszule.

Don znow spojrzal na Tygryske — przygladal sie jej dluzsza chwile. Potem spojrzal na kwiaty i wystroj wnetrza, a nastepnie skierowal wzrok na Paula; uniosl brwi, wyciagnal bezradnie rece i usmiechnal sie znaczaco, jakby chcial powiedziec: „Co mi tam, ze uklad sloneczny sie rozpada, ze jestesmy w niezwyklym polu grawitacyjnym w niezwyklym statku, posrod pustki kosmosu, ale to, co widze, jest zabawne jak buduarowa farsa”.

Paul poczul, ze sie rumieni. Zly byl na siebie.

Tygryska odwrocila sie na chwile od tablicy sterowniczej i powiedziala:

— Witam, Donaldzie Merriam. Wybacz malpie, wstydzi sie wlasnej nagosci. Ty pewnie zreszta tez. Doprawdy, powinniscie miec futro!

Rozdzial 40

Dla grupy Huntera tarcza Wedrowca wskazywala „kwadrans po dinozaurze”, jakby to okreslila Anna, ktora teraz jednak spala. Tym samym Wedrowiec byl o godzine i pietnascie minut wyzej na niebie niz wtedy, gdy Hunter i Hixon zatrzymali wozy na przeleczy, zeby moc obejrzec przyplyw. Wszyscy zjedli pozna kolacje, oczyscili i obandazowali rozne skaleczenia i zadrapania nabyte przy usuwaniu z szosy kamieni i teraz wiekszosc juz spala w wozach lub kolo nich, owinieta, plaszczami i kocami lub przykryta wielka brezentowa plachta, mimo ze noc byla stosunkowo ciepla.

Вы читаете Wedrowiec
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату