zagluszaly odglosy padajacego deszczu – ale lepiej ja miec na wszelki wypadek. Duzo tu krwi, choc nie widze krwotoku. Zyly sa w porzadku. Na pewno cholernie boli.

– To smieszne, ale wcale tak bardzo nie boli – zapewnil Peake.

– Musisz byc w szoku – zatroskal sie Benny.

– Nie – odrzekl Peake i potrzasnal przeczaco glowa. – Nie sadze, zebym byl w szoku. Nie mam takich objawow, a znam je. Wiesz, co to moze byc?

– No?

– To, czego dokonalem – strzal do wlasnego szefa, kiedy ten okazal sie przestepca – uczyni ze mnie w agencji legende. Niech mnie cholera wezmie, jesli tak nie bedzie. Gdyby on zyl, nie mialbym najmniejszej szansy. A moze kogos, kto jest legenda, nie boli tak bardzo jak innych ludzi? – powiedzial i usmiechnal sie lekko.

Ben odpowiedzial, marszczac brwi:

– Spokojnie, odprez sie…

Jerry Peake rozesmial sie.

– Naprawde nie jestem w szoku, Shadway. Naprawde. Nie widzisz tego? Nie tylko jestem legenda, ale potrafie smiac sie z siebie. Moze ja naprawde nie jestem taki zly i jeszcze zajde daleko, a w glowie mi sie nie przewroci. Czy to nie jest mile, odkryc cos takiego na swoj temat?

– Tak, to mile – potwierdzil Benny.

Wycie syren wypelnilo mroczna przestrzen, potem slychac bylo pisk hamulcow, syreny ucichly, rozlegl sie natomiast stukot obcasow biegnacych po betonowych plytach ludzi.

Juz niedlugo zaczna sie pytania, tysiace pytan ze strony policji z Las Vegas, Palm Springs, Lake Arrowhead, Santa Ana, Placentia i innych miejscowosci.

W slad za strozami prawa rusza dziennikarze. („Jak sie pani czuje, pani Leben? Slucham? Co pani czuje jako zona mutanta-mordercy, ktora o malo sama nie zginela w jego lapach? Jak sie pani czuje?”) Ci beda bardziej nachalni i bezwzgledni niz policja.

Ale na razie, kiedy Jerry Peake i Julio Verdad zostali przeniesieni do karetki, a umundurowani policjanci z komisariatu w Las Vegas pilnowali zwlok Sharpa, zeby nikt niczego nie dotykal, zanim przybedzie koroner, Rachael i Ben mieli troche czasu tylko dla siebie. Detektyw Hagerstrom oznajmil jeszcze, ze Whitney Gavis zostal dowieziony do szpitala na czas i bedzie zyl, po czym siadl w sanitarnej furgonetce obok Julia.

Jakze byli szczesliwi tylko we dwoje! Stali, trzymajac sie w objeciach, pod metalowym daszkiem wzdluz sciany budynku i zadne z nich nie chcialo odezwac sie pierwsze. Potem chyba zdali sobie sprawe, ze juz niedlugo potrwa ten blogi stan, ze wkrotce zaczna sie niemile procedury. I nagle zapragneli mowic oboje naraz.

– Zacznij pierwsza – rzekl Ben, obejmujac ja calym ramieniem i zagladajac jej w oczy.

– Nie, ty zacznij. Co chciales powiedziec?

– Zastanawialem sie…

– Nad czym?

– …Czy pamietasz.

– Ach – odparla, gdyz instynktownie czula, o co mu chodzi.

– Kiedy zatrzymalismy sie przy drodze do Palm Springs – ciagnal Benny.

– Pamietam – powiedziala.

– Cos zaproponowalem.

– Tak.

– Malzenstwo.

– Tak.

– Nigdy jeszcze czegos takiego nie proponowalem.

– Ciesze sie.

– To nie bylo szczegolnie romantyczne, prawda?

– Dobrze ci to wyszlo – zapewnila. – Czy oferta jest nadal aktualna?

– Tak. A czy wciaz jest dla ciebie interesujaca?

– Nawet bardzo – odrzekla.

Objela go obiema rekami i poczula sie bezpiecznie. Nagle dreszcz przeszedl jej po plecach.

– Nie boj sie – uspokoil ja. – Juz po wszystkim.

– Tak – powiedziala, kladac mu reke na piersi. – Wrocimy w nasze rodzinne strony, gdzie wiecznie panuje lato, pobierzemy sie i zaczne wraz z toba zbierac modele kolejek. Mysle, ze to mogloby mnie zainteresowac. Bedziemy sluchac starych, dobrych nagran swingowych, ogladac na wideo stare, dobre filmy i razem zmienimy dla siebie swiat na lepszy, prawda?

– Tak, zmienimy swiat na lepszy – zgodzil sie Benny. – Ale nie w ten sposob, nie przez ukrywanie sie przed swiatem takim, jaki on jest w rzeczywistosci. Razem nie musimy sie ukrywac. Razem mamy wielka sile, nie uwazasz?

– Tak – przyznala. – Masz racje. Wiem o tym.

Deszcz oslabl i przeszedl w mzawke. Burza przesuwala sie na wschod, zabierajac ze soba przerazliwie wyjacy wiatr.

Dean R. Koontz

***
,

[1] Panneau – dekoracyjna plaszczyzna scienna, wypelniona malowidlami, rzezba lub tkanina (przyp. tlum.).

[2] Food and Drug Administration – komorka federalna w USA dopuszczajaca na rynek nowe rodzaje lekow i zywnosci (przyp. tlum.).

[3] Ozdobne drzewko o niebieskich lub fioletowych kwiatach (przyp. tlum.).

[4] DSA (Defence Security Agency) – fikcyjna agencja bezpieczenstwa panstwowego (przyp. tlum).

[5] Bennies, uppers – slangowa nazwa srodkow zawierajacych amfetamine (przyp. tlum.).

[6] AMA (American Medical Association) – Stowarzyszenie Lekarzy Amerykanskich (przyp. tlum.).

[7] IRS (Internal Revenue Service) – agencja rzadu USA zajmujaca sie kontrola

Вы читаете Niesmiertelny
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату