W tunelu kilka ulic dalej Ciemnaopalenizna zwisal na czterech linkach przyczepionych do uprzezy. Linki byly uwiazane na kijku, ktory balansowal niczym hustawka na grzbiecie bardzo grubego szczura, na kazdym koncu kijka siedzial szczur, a kilka innych nim poruszalo.

Ciemnaopalenizna wisial tuz nad zebami wielkiej pulapki, ktora calkowicie tarasowala tunel.

Pisnal, dajac znak, gdzie chce sie zatrzymac. Kijek odrobine zawibrowal.

— Jestem tuz nad serem — relacjonowal Ciemnaopalenizna. — Pachnie jak blekitny zylkowany z Lancreshire, bardzo smaczny. Nietkniety. I bardzo stary. Przesuncie mnie o dwie lapy[3].

Kijek chybotal sie w gore i w dol, kiedy przesuwali go do przodu.

— Niech pan uwaza, sir! — pisnal jeden z mlodszych szczurow tloczacych sie w tunelu tuz za Oddzialem Unieszkodliwiania Pulapek.

Ciemnaopalenizna mruknal cos, zagladajac w zeby pulapki szczerzace sie przed jego nosem. Wyciagnal zza jednego ze swych paskow krotki kawalek drewna z przyczepionym kawaleczkiem lusterka na jednym koncu.

— Przesuncie odrobine swiece… o tak. Teraz dobrze. Przyjrzyjmy sie. — Wlozyl lusterko miedzy zeby pulapki i lekko obrocil. — Tak myslalem… To model Maly Lapacz Prattla i Johnsona, z cala pewnoscia. Starszy typ, ale z dodatkowym zatrzaskiem. Przejechal kawal drogi. No dobrze. Wiemy, jak to dziala, prawda? Ser bedzie na deser!

Pomiedzy szczurami z oddzialu przelecial nerwowy smieszek, ale ktos odezwal sie lekcewazaco:

— O, to latwe…

— Kto to powiedzial? — zapytal ostro Ciemnaopalenizna.

Zapanowala cisza. Ciemnaopalenizna uniosl glowe. Mlode szczury cofnely sie i zostal tylko jeden wygladajacy bardzo, ale to bardzo samotnie.

— Ach, Odzywka — rozpoznal ja Ciemnaopalenizna. Odwrocil glowe w strone mechanizmu zapadkowego. — Powiadasz, ze to latwe. Milo slyszec. W takim razie mozesz nam pokazac, jak sie ja rozbraja.

— Powiedzialam, ze to latwe — zaczela Odzywka — bo kiedys Wsolance pokazywal nam na zajeciach praktycznych taka pulapke i wlasnie tak ja ocenil.

— Nie musisz byc taka skromna — przerwal jej Ciemnaopalenizna z blyskiem w oku. — Wszystko jest przygotowane. Ja bede tylko patrzyl, dobrze? Mozesz wejsc w uprzaz i wykonac zadanie, co ty na to?

— Ale… ale ja niezbyt dobrze widzialam, kiedy nam pokazywal, i teraz, kiedy o tym mysle, to ja… ja… ja…

— Cos ci powiem — oswiadczyl Ciemnaopalenizna — ja rozbroje pulapke, dobrze?

Na pyszczku Odzywki odmalowala sie nieklamana ulga.

— Ale ty bedziesz mi mowila, co nalezy zrobic — dodal Ciemnaopalenizna.

— Eee… — Odzywka w tej chwili wygladala na szczura gotowego bardzo szybko powrocic do Oddzialu Pozostawiajacego Odchody.

— No to swietnie — oswiadczyl Ciemnaopalenizna.

Uwaznie odlozyl lusterko i wyciagnal zza pazuchy kawalek metalu. Delikatnie postukal w pulapke. Odzywka zadrzala.

— No wiec gdzie to ja bylem… ach tak, mamy tu drazek, kawalek linki i uchwyt. Co powinienem teraz zrobic, panno Odzywko?

— E… e… e… — jakala sie przerazona szczurzyca.

— Tu bardzo skrzypi, panno Odzywko — odezwal sie Ciemnaopalenizna z wnetrza pulapki.

— E… e… e… zaklinowujesz to cos…

— Jakie cos, panno Odzywko? Ja nie popedzam, ups, ten kawalek metalu sie chwieje, nie chcialbym w zaden sposob poganiac, ale…

— Zaklinowujesz to cos… eee… — Odzywka przewracala oczami.

— Moze chodzi ci o te wielka… ups… argh… argh… argh…

Odzywka zemdlala. Ciemnaopalenizna wysunal sie z uprzezy i wyskoczyl z pulapki.

— Zrobione — oswiadczyl. — Scisnalem tak mocno, ze nie odskoczy znowu. Mozecie ja teraz, chlopcy, odsunac na bok. — Wrocil do oddzialu i rzucil kawalek sera przed Odzywke. — Najwazniejsze w tym biznesie to byc precyzyjnym. Jestes precyzyjny lub nie zyjesz. I nastepny dostaje ser. — Pociagnal nosem. — No coz, teraz juz zaden czlowiek nie bedzie mial watpliwosci, ze sa tu jakies szczury.

Pozostale gryzonie rozesmialy sie nerwowo, w sposob charakterystyczny dla osob zadowolonych, ze uwaga nauczyciela skupila sie na kims innym.

Ciemnaopalenizna rozwinal kawalek papieru. Byl szczurem akcji i niepokoila go koncepcja, ze swiat moze byc opisany malymi znaczkami. Ale rozumial, jak jest to uzyteczne. Kiedy rysowal plan tunelu, papier go zapamietywal. Tej pamieci nie mogly zmacic nowe zapachy. Inne szczury, jesli potrafily czytac, mogly zobaczyc w swoich glowach to samo, co widzial piszacy.

Wynalazl mapy. Rysowal swiat.

— Ta nowa technologia jest niezwykla — powiedzial. — Wiec… dwa tunele wczesniej jest zaznaczona trucizna. Przypilnowales tego, Wsolance?

— Zakopane i oznaczone — oswiadczyl jego zastepca. — To byla szara trutka numer dwa.

— Dobry szczur — pochwalil go szef. — Niezle paskudztwo.

— Wszedzie wokol lezaly martwe kiikiisy.

— Bylem tego pewien. Na to swinstwo nie ma odtrutki.

— Znalezlismy tez tacki z trutka numer jeden i trzy — dodal Wsolance. — Mnostwo.

— Jesli jestes rozsadny, jedynke uda ci sie przezyc — stwierdzil Ciemnaopalenizna. — Zapamietajcie to wszyscy. A gdyby komukolwiek z was zdarzylo sie zjesc trojke, mamy troche srodka, ktory pozwoli wam z tego wyjsc. Chce przez to powiedziec, ze na koncu okazecie sie zywi, ale przez dzien lub dwa bedziecie woleli byc martwi…

— Tu jest mnostwo trucizn, Ciemnaopalenizno — nerwowo raportowal Wsolance. — Wiecej, niz zdarzylo nam sie kiedykolwiek widziec. I wszedzie leza szczurze kosci.

— W takim razie bardzo wazne sa wszelkie informacje — stwierdzil Ciemnaopalenizna, zapuszczajac sie w kolejny tunel. — I nie jedzcie martwego szczura, dopoki nie jestescie pewni, na co umarl, bo inaczej sami tez umrzecie.

— Niebezpieczny Groszek mowi, ze w ogole nie powinnismy jesc szczurow — odparl Wsolance.

— No coz, moze i tak — zgodzil sie Ciemnaopalenizna — ale w tunelach trzeba byc praktycznym. Nigdy nie nalezy marnowac dobrego jedzenia. I niech ktos ocuci Odzywke!

— Mnostwo trucizny — powtorzyl Wsolance, gdy caly oddzial ruszyl do przodu. — Tutaj naprawde nienawidza szczurow.

Ciemnaopalenizna nic nie odpowiedzial. Widzial, ze szczury juz staja sie nerwowe. Nigdy wczesniej nie przebywaly w poblizu takiej ilosci trucizn. Czul zapach strachu. W nim takze gdzies gleboko zagniezdzil sie strach i nienawidzil tego uczucia.

W tym momencie do tunelu wbiegl maly szczur. Zatrzymal sie bez tchu przed oddzialem.

— Melduje sie Cynaderka, sir. Oddzial trzeci — wyrzucil z siebie. — Znalezlismy pulapke, sir! Nigdy takiej nie widzielismy! Swiezy wszedl prosto w nia! Prosze, niech pan przyjdzie!

* * *

Na stryszku nad stajnia bylo sporo siana, w dodatku cieplo bijace od koni ponizej milo ogrzewalo pomieszczenie. Czuli sie tam prawdziwie blogo.

Keith lezal, patrzyl w sufit i pomrukiwal pod nosem. Maurycy przygladal sie swemu drugiemu sniadaniu, ktore poruszalo noskiem i wasikami. Nagle zmienil sie w lsniaca maszyne do zabijania. Przyczail sie, ogonem cial powietrze niczym batem i nagle skoczyl z pazurami. Rozlegl sie pisk.

— No dobrze — powiedzial Maurycy do dygoczacej w jego lapach kulki. — Musisz tylko cos powiedziec. Cokolwiek. Na przyklad „pusc mnie” czy nawet „pomocy”. Pisk nic ci nie pomoze. To tylko dzwiek. Popros, a pozwole ci odejsc. Nikt nie moze powiedziec, ze nie mam wysokiego morale w tej kwestii.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату