lewej strony dochodzilo nieustanne 'bi-i-ip' monitora. Gdy nabrala do pluc powietrza, przeszyl ja bol.
– Nic nie mow – odezwala sie Joan. – Wyjdziesz z tego, choc moze teraz nie czujesz sie najlepiej.
– Co sie stalo? – z trudnoscia wydusila z siebie Cassi.
– Mialas wypadek samochodowy – odparla Joan odgarniajac wlosy z jej czola. – Staraj sie nic nie mowic.
Niby wspomnienie koszmarnego snu, odzyly w pamieci Cassi chwile, ktore przezyla podczas dramatycznej jazdy z Thomasem. Pamietala swoja wscieklosc i moment, gdy chwycila za kierownice, a takze zadane jej przez Thomasa uderzenie. Nad wszystkim, co sie dzialo potem, w jej pamieci zapadla kurtyna. Wszystko pograzylo sie w ciemnosci.
– Co sie dzieje z Thomasem? – zapytala czujac narastajacy lek.
– Jest takze ranny – odparla Joan, nakazujac jednoczesnie, by lezala spokojnie.
Cassi zrozumiala nagle, ze Thomas nie zyje.
– Nie zapial pasa bezpieczenstwa – powiedziala Joan. Cassi zapytala z wahaniem: – Nie zyje?
Joan skinela glowa potakujaco.
Glowa Cassi opadla na bok, a po jej twarzy poplynely lzy. Jednoczesnie jednak powrocilo wspomnienie tamtej dramatycznej rozmowy z Thomasem. Pomyslala takze o Robercie i innych. Kurczowo chwyciwszy reke Joan, rzekla: – Mysle, ze go kochalam, ale niech Bogu beda dzieki…
Epilog
(Szesc miesiecy pozniej)
Po zakonczeniu tylko jednej tego dnia operacji doktor Ballantine udal sie do pokoju chirurgow. Operacja nie poszla mu latwo: chyba juz najwyzszy czas, zeby zejsc ze sceny. Ale stary doktor lubil operowac. Po kazdej pomyslnie zakonczonej operacji przezywal pewien rodzaj euforii.
Siedzac nad filizanka goracej kawy, poczul nagle dlon ma swoim ramieniu. Odwrocil sie: przed nim stal usmiechniety George Sherman.
– Nigdy nie zgadniesz, z kim wczoraj jadlem kolacje – zagadnal go. Ballantine spojrzal uwaznie na zmeczona twarz George'a. Od smierci Thomasa wszyscy chirurdzy na oddziale byli przepracowani, ale najbardziej chyba George. W nowej sytuacji jakby spowaznial i choc zawsze mial dla wszystkich usmiech, czesciej obecnie bywal zamyslony. W tej chwili jednak patrzyl na Ballantine'a ze swoim dawnym szelmowskim usmiechem.
– Z kim to wiec wczoraj zjadles kolacje? – zapytal Ballantine.
– Z Cassandra Kingsley.
Brwi Ballantine'a uniosly sie, wyrazajac najwyzsze zainteresowanie. – To bardzo pieknie. Na jakim etapie znajduje sie ten jednostronny romans?
– Sadze, ze opor Cassi stopniowo slabnie – rozesmial sie George. – Udalo mi sie ja namowic na wspolny wyjazd na Karaiby w styczniu. To bedzie cos wspanialego. Ona jest niezwykla kobieta.
– Czy powrocila zupelnie do zdrowia? – pytal Ballantine.
– Calkowicie. Wszystko pozrastalo sie tak jak trzeba. Bardzo szybko wrocila do pracy. I cieszy sie bardzo dobra renoma na Clarkson 2. Jak mi powiedzial jeden z tamtejszych lekarzy, ma wszystkie zadatki na to, zeby awansowac na szefa stazystow.
– Czy Cassi wspomina kiedykolwiek Thomasa, czy mowi cos o nim? – juz bardziej powaznym tonem dopytywal sie Ballantine.
– Niekiedy mam wrazenie, ze o pewnych sprawach dotyczacych Thomasa nikt oprocz niej nie ma nawet pojecia. Ona wciaz jeszcze nie wie, co ma z tym zrobic, ale chyba da temu wszystkiemu spokoj – nie bedzie do tego wracac.
Doktor Ballantine westchnal z ulga. – Dalby Bog, zeby tak bylo. Kiedy z nia ostatnio na ten temat rozmawialem, usilowalem ja przekonac, ze podawanie historii Thomasa do publicznej wiadomosci moze przyniesc wiecej szkody niz pozytku. Ale nie bylem pewien, czy udalo mi sie ja przekonac.
– Cassi nie chcialaby przede wszystkim w czymkolwiek zaszkodzic dobrej slawie szpitala. Uwaza, ze rozgrzebywanie sprawy niczemu nie sluzy. Ludzie tacy jak Thomas sa w stanie niszczyc samych siebie i swoich pacjentow tylko z powodu biernej postawy swoich kolegow.
– Slusznie. Jesli chodzi o mnie, to nawiazalem kontakt z instytutem zajmujacym sie stosowaniem narkotykow i zazadalem, aby aktualizowali listy lekarzy uprawnionych do zakupu narkotykow, skreslajac lekarzy juz nie zyjacych. To pozwoli uniknac wielu naduzyc.
– To niezla mysl – stwierdzil George. – Jak oni sie do tego ustosunkowali?
Ballantine wzruszyl ramionami. – Nie wiem.
– W zwiazku ze sprawa Thomasa najbardziej niepokoi mnie to, ze zawsze wygladal jak czlowiek zupelnie normalny. A przeciez musial brac wiele pigulek. Zastanawiam sie, jak do tego doszlo. Sam czasami biore valium.
– Ja rowniez – rzekl Ballantine. – Ale nie co dzien, jak to najwidoczniej robil Thomas.
– Oczywiscie ze nie – przytaknal George. – Wiesz, nigdy nie moglem zrozumiec, dlaczego on nie chcial sie pogodzic z faktem, ze wszyscy inni lekarze przechodzili na zatrudnienie w pelnym wymiarze godzin. Byc moze pigulki stepily jego poczucie rzeczywistosci. Po ostatnim przyjeciu u ciebie czlonkowie zarzadu dali mu wolna reke – za wszelka cene chcieli go miec w szpitalu, gotowi wiec byli zaakceptowac uprawianie przez niego niezaleznej praktyki.
– Byl bardzo dobrym chirurgiem, ale nie widzial dalej niz koniec wlasnego nosa. Byl typowym lekarzem ze znanej anegdoty – wiesz, mam na mysli te anegdote o lekarzu, ktory bawi sie w Boga.
George milczal przez chwile, myslac, ze kazdy lekarz podejmuje decyzje wplywajace na zycie pacjentow. – A co z ta potrojna operacja zastawkowa, o ktorej wspominales w ubieglym tygodniu? – zapytal George, kontynuujac swoj tok myslenia. – Co postanowiles zrobic w tej sprawie?
Ballantine pociagnal dlugi lyk kawy z filizanki. – Nie mam zamiaru zajmowac sie ta sprawa. Kobieta ma klopoty z nerkami, ma ponad szescdziesiat lat i jest na utrzymaniu opieki spolecznej. Niektore zastrzezenia Thomasa wobec pacjentow, ktorych operujemy dla celow dydaktycznych, nie byly pozbawione sensu, i nawet nie zycze sobie, zeby komitet dowiedzial sie o tej chorej. Obawiam sie, ze gdyby ten przeklety filozof uslyszal o niej, z pewnoscia nalegalby na operacje.
George skinal glowa potakujaco, w glebi duszy byl jednak przekonany, ze kazdy z lekarzy w pewnym stopniu odgrywa role Boga – podobnie myslala Cassi. Dlatego obiecal jej, ze gdy tylko zostanie szefem chirurgii – a to obecnie bylo juz przesadzone – wszystkie decyzje o operacjach bedzie podejmowal komitet, z filozofem wlacznie.
George przeprosil Ballantine'a i udal sie do przebieralni. Gdy przechodzil obok aparatu telefonicznego, uprzytomnil sobie, ze nie daje mu spokoju decyzja Ballantine'a o nieoperowaniu tej kobiety z wada zastawki. Podniosl sluchawke aparatu i poprosil telefonistke o polaczenie z Rodney'em Stoddardem.
[1] Sudden surgical death (ang.) – nagla smierc pooperacyjna.
[2] MD – medicine doctor