– Nalezaloby go zastrzelic.
– To juz zrobione – uspokoil go Win.
Lekarz zalozyl szwy i zabandazowal noge. Rana bolala jak diabli. Dal Myronowi jakas masc i tabletki przeciwbolowe. Kiedy wyszli, Win upewnil sie, ze Myron nadal ma pistolet. Mial.
– Chcesz, zebym zostal w poblizu? – spytal Win.
– Nic mi nie bedzie. – Samochod pomknal Livingston Avenue. – Zajales sie tymi dwoma facetami?
– Znikneli na zawsze.
Myron kiwnal glowa. Win obserwowal jego twarz.
– Nazywali ich Blizniakami – powiedzial. – Starszy z nich, ten z apaszka, najpierw odgryzlby ci sutki. Tak sie rozgrzewali. Najpierw jeden sutek, potem drugi.
– Rozumiem.
– Zadnego wykladu na temat przesady?
Myron dotknal palcami piersi.
– Naprawde lubie moje sutki.
Zanim Win dowiozl go do domu, zrobilo sie bardzo pozno. Niedaleko drzwi frontowych Myron znalazl swoj telefon komorkowy, lezal tam, gdzie go upuscil. Sprawdzil nieodebrane rozmowy. Bylo ich sporo, glownie sluzbowych. Teraz, kiedy Esperanza spedzala miesiac miodowy na Antylach, powinien pilnowac interesu. Za pozno, by sie tym martwic.
Ali tez dzwonila.
Cale zycie temu powiedzial jej, ze przyjdzie wieczorem. Zartowali, ze wpadnie na wieczorny „poludniowy numerek”. Czlowieku, czy to naprawde bylo dzisiaj?
Zastanawial sie, czy nie zaczekac do rana, ale Ali mogla sie niepokoic. Ponadto byloby milo, naprawde milo, uslyszec jej cieply glos. Potrzebowal tego po tym zwariowanym, wyczerpujacym, ciezkim dniu. Byl caly obolaly. Dokuczala mu noga.
Ali odebrala po pierwszym dzwonku.
– Myron?
– Hej, mam nadzieje, ze cie nie obudzilem.
. – Byla tu policja.
W jej glosie nie bylo ciepla.
– Kiedy?
– Przed kilkoma godzinami. Chcieli porozmawiac z Erin. O tym, co dziewczynki obiecaly w twojej suterenie.
Myron zamknal oczy.
– Do licha. Nie chcialem jej w to wplatywac.
– Nawiasem mowiac, potwierdzila twoje zeznanie.
– Przepraszam.
– Zadzwonilam do Claire. Powiedziala mi o Aimee. Jednak czegos nie rozumiem. Dlaczego kazales dziewczynkom obiecac cos takiego?
– Ze zadzwonia do mnie?
– Tak.
– Uslyszalem ich rozmowe o jezdzie samochodem z pijanym kierowca. Po prostu nie chcialem, zeby cos im sie stalo.
– Dlaczego mialy dzwonic do ciebie? Otworzyl usta, ale nie znalazl slow.
– Chce powiedziec, ze przeciez dopiero co poznales Erin. Rozmawiales z nia pierwszy raz w zyciu.
– Nie planowalem tego, Ali.
Zamilkla. Ta cisza nie podobala sie Myronowi.
– Miedzy nami wszystko w porzadku? – zapytal.
– Potrzebuje troche czasu, zeby to przemyslec.
Jakby ktos rabnal go w brzuch.
– Myronie?
– A zatem – powiedzial, przeciagajac slowa – pewnie nie bedzie prolongaty tego poludniowego numerku?
– To nie jest odpowiedni moment na zarty.
– Wiem.
– Aimee zaginela. Policja przyjechala i przesluchiwala moja corke. Moze dla ciebie to normalne, ale nie dla mnie. Nie winie cie, ale…
– Ale?
– Po prostu… Po prostu musze to przemyslec.
– Musisz to przemyslec – powtorzyl Myron. – To brzmi bardzo podobnie do „musze od ciebie odpoczac”.
– Znowu zartujesz.
– Nie, Ali, wcale nie.
Rozdzial 25
Istnial jakis powod, dla ktorego Aimee Biel chciala wysiasc w tym zaulku.
Myron wzial prysznic i przebral sie w czyste ubranie. Na spodniach byla jego krew. Przypomnial sobie stare powiedzonko zwiazane z reklamami proszkow do prania, ktore usuwaja plamy krwi: Jesli masz krew na ubraniu, to moze pranie nie jest twoim najwiekszym zmartwieniem.
W domu panowala cisza, zaklocana jedynie przez typowe domowe dzwieki. Kiedy jako chlopiec zostawal na noc sam w domu, te odglosy go przerazaly. Teraz ani go nie uspokajaly, ani nie niepokoily. Idac po posadzce w kuchni, slyszal slabe echo swoich krokow. Poglos powstawal tylko wtedy, kiedy byl tu sam. Zastanawial sie nad tym. Myslal o tym, co powiedziala Claire, ze sprowadza przemoc i nieszczescie, ze dlatego jeszcze sie nie ozenil.
Siedzial sam przy kuchennym stole, w pustym domu. Nie o takim zyciu marzyl.
Czlowiek strzela, pan Bog kule nosi.
Pokrecil glowa. Prozno szukac prawdziwszych slow.
Dosc uzalania sie nad soba, zdecydowal Myron. Wrocil myslami do sedna sprawy. Co planowala Aimee Biel?
Miala jakis powod, wybierajac wlasnie ten bankomat, a takze wysiadajac w tym zaulku.
Dochodzila polnoc, gdy Myron znow wsiadl do samochodu i pojechal do Ridgewood. Teraz juz znal droge. Zaparkowal na koncu zaulka. Zgasil silnik. Okna domu byly ciemne, tak samo jak dwie noce wczesniej.
No dobrze, co dalej?
Myron rozwazyl mozliwosci. Pierwsza byla taka: Aimee naprawde weszla do tego domu na koncu zaulka. A kobieta, ktora otworzyla ostatnio drzwi, ta szczupla blondynka w baseballowej czapeczce, oklamala Loren Muse. Albo nic nie wiedziala. Moze Aimee miala romans z jej synem lub byla kolezanka jej corki, a ta kobieta nie miala o tym pojecia.
Watpliwe.
Loren Muse nie byla glupia. I stala w tych drzwiach dosc dlugo. Na pewno wziela pod uwage takie mozliwosci. Gdyby cos odkryla, poszlaby tym tropem.
Myron wykluczyl pierwsza ewentualnosc.
Co oznaczalo, ze ten dom byl zaslona dymna.
Myron otworzyl drzwiczki i wysiadl. Na ulicy bylo pusto. Na samym koncu zaulka znajdowala sie bramka hokejowa. Zapewne w sasiedztwie mieszkaly dzieci. Stalo tu tylko osiem domow i w zasadzie panowal bezruch. Dzieciaki pewnie graly na ulicy. Na jednym z podjazdow Myron zauwazyl przenosne tablice do gry w koszykowke. Widocznie na ulicy grywano takze w kosza. Zaulek sluzyl dzieciakom za boisko.
Zza rogu wyjechal samochod, tak jak wtedy, kiedy Myron wysadzil tu Aimee.
Myron zmruzyl oczy, oslepiony swiatlami. Byla juz polnoc. Przy tej ulicy stalo tylko osiem domow, wszystkie z