Garrettem.

Od smierci Garretta nie spotykala sie z nikim. Koledzy z redakcji namawiali ja na randki. Uprzejmie, acz stanowczo odmawiala. Jedynie Deanna dala jej spokoj.

Wszystko zmienil telefon od Jeba, ktory zadzwonil przed trzema tygodniami. Postanowila pojechac do Cape Code. Jeb lagodnym glosem mowil, ze powinna pogodzic sie ze smiercia Garretta i zyc dalej. Wtedy mury, ktore zbudowala wokol siebie, zaczely pekac. Przeplakala cala noc, ale nazajutrz wiedziala, co powinna zrobic.

Stanela na plazy. Rozejrzala sie, zeby zobaczyc, czy ktos jej nie obserwuje. Tylko ocean wydawal sie poruszac. Okolica byla opustoszala. Patrzyla przez dluzsza chwile w wode, ktora wygladala na niebezpieczna. Nie bylo to romantyczne miejsce z jej wspomnien. Myslala o Garretcie, az uslyszala werbel gromu. Zerwal sie wiatr.

Dlaczego zycie Garretta skonczylo sie w ten sposob? Teresa nie wiedziala. Jeszcze jeden podmuch wiatru i poczula, ze jest przy niej. Poczula jego dotyk, jak wtedy, gdy sie zegnali. Tyle rzeczy chcialaby zmienic…

Zostala sama ze swoimi myslami. Kochala go. Zawsze bedzie go kochala. Wiedziala to od pierwszej chwili, gdy zobaczyla go w porcie, i wiedziala o tym teraz. Ani jego smierc, ani czas tego nie zmienia. Zamknela oczy.

– Tesknie za toba – szepnela. Przez chwile wyobrazala sobie, ze on o tym wie. Nagle wiatr ucichl i powietrze znieruchomialo.

Spadly pierwsze krople deszczu, gdy wyjela butelke, odkorkowala ja i wyciagnela list, ktory do niego napisala. Rozwinela szpagat i trzymala list w reku tak jak tamten, ktory znalazla. Sciemnilo sie i nie mogla przeczytac listu, ale i tak znala jego tresc na pamiec. Rece jej drzaly.

Ukochany,

Zaledwie rok minal od czasu, gdy siedzialam z Twoim ojcem w kuchni. Jest pozno w nocy i chociaz z trudem znajduje slowa, nie moge sie oprzec uczuciu, ze nadeszla pora, abym odpowiedziala na Twoje pytanie.

Oczywiscie, ze Ci wybaczam. Wybaczam Ci teraz i wybaczylam Ci w chwili, gdy przeczytalam Twoj list. Zerwanie z Toba bylo takie trudne, po raz drugi byloby to niemozliwe. Kochalam Cie za bardzo, zeby ponownie zostawic. Ciagle zastanawiam sie, co mogloby sie wydarzyc, ale czuje gleboka wdziecznosc dla losu, ze znalazles sie w moim zyciu, chociaz na tak krotko. Zalozylam, ze spotkalismy sie, zebym pomogla ci przezyc okres rozpaczy. Teraz, po roku, doszlam do wniosku, ze bylo odwrotnie.

Jak na ironie znalazlam sie w tym samym miejscu, w ktorym Ty byles, gdy spotkalismy sie po raz pierwszy. Gdy pisze, mocuje sie z duchem kogos, kogo bardzo kochalam. Teraz rozumiem, jak bylo Ci ciezko pogodzic sie ze strata i jakie bolesne musialy byc proby zycia, jakby nic sie nie stalo. Czasami ogarnia mnie rozpacz i chociaz wiem, ze juz nigdy sie nie zobaczymy, czesc mnie chce pozostac przy Tobie na zawsze. Gdybym mogla sie zakochac w kim innym, moze wtedy zbladloby wspomnienie o Tobie. Oto paradoks. Poniewaz tak bardzo za Toba tesknie, ze wzgledu na Ciebie nie lekam sie przyszlosci. Zakochales sie we mnie, wiec dales mi nadzieje. Nauczyles mnie, ze mozna zyc dalej bez wzgledu na rozpacz, i zal.

Nie sadze, abym byla juz gotowa, ale to jest moj wybor. Nie obwiniaj sie. Dzieki Tobie mam nadzieje, ze przyjdzie dzien, w ktorym moj smutek zastapi milosc. Dzieki Tobie mam sile zyc dalej.

Nie wiem, czy umarli moga wrocic na ziemie, chocby niewidzialni, do tych, ktorych kochali, ale jesli moga to wiem, ze zawsze przy mnie bedziesz. Kiedy slucham szumu oceanu, wydaje mi sie, ze to Twoj szept. Gdy chlodna bryza piesci moj policzek, czuje, ze jestes przy mnie. Nie ma znaczenia, kto zjawi sie w moim zyciu. Stoisz teraz obok Boga, obok mojej duszy, pomagasz mi, kierujesz ku przyszlosci, ktorej nie potrafie przewidziec.

Nie jest to pozegnanie, ukochany, ale podziekowanie. Dziekuje, ze zjawiles sie w moim zyciu i dales mi radosc. Dziekuje, ze mnie kochales, ze w zamian przyjales moja milosc. Dziekuje za wspomnienia, ktore beda ze mna na zawsze. Jednak najbardziej dziekuje za to, ze pokazales mi, iz nadejdzie czas, kiedy bede mogla pozwolic Ci odejsc.

Kocham Cie,

T.

Teresa przeczytala list po raz ostatni, zwinela go i wsunela do butelki. Wiedziala, ze tutaj konczy sie jej podroz. Gdy juz zrozumiala, ze nie moze dluzej czekac, rzucila butelke najdalej, jak mogla.

Wowczas zerwal sie silny wiatr i rozstapila mgla. Teresa stala i patrzyla, jak butelka powoli dryfuje na pelne morze. Wiedziala, ze to niemozliwe, ale wyobrazala sobie, ze jej listu fale nigdy nie wyrzuca na brzeg. Bedzie plywal bez konca, mijajac odlegle miejsca, ktorych ona nigdy nie zobaczy.

Po kilku minutach butelka zniknela jej z oczu. Teresa ruszyla w kierunku samochodu. Szla spokojnie w deszczu. Nagle usmiechnela sie do siebie. Nie wiedziala ani kiedy, ani gdzie to sie stanie, ale byla pewna, ze Garrett dostanie list.

Вы читаете List w butelce
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату