– Zawsze mam jakiegos asa w rekawie – stwierdzil, kladajac z kolei krola kier.

Zachowywal sie tak, jakby wiedzial, ze z kierow pozostala jej tylko dama. Gra stawala sie coraz bardziej emocjonujaca. Inni czlonkowie rodziny porzucili swoje zaje-cia i zaczeli sie przygladac czworce przy stoliku.

Wkrotce stalo sie jasne, ze Rothgar skorzystal z gry,ze-by nawiazac z nia flirt. Co i rusz padaly pod jej adresem dwuznaczne uwagi. Musiala nie tylko uwazac na przebieg gry, ale jeszcze zastanawiac sie, jak je odparowac. Zeby nie patrzec na Rothgara, starala sie skoncentrowac na samej rozgrywce. Jednak po chwili zauwazyla, ze patrzy na piekne, wypielegnowane dlonie markiza i mysli, jak dobrze byloby czuc je na skorze.

Rothgar rozpoczal licytacje.

– Jesli wolisz, pani, grac na pieniadze, to… – zawiesil glos, Hrabina zaprzeczyla lekkim ruchem glowy.

– Zawsze uwazalam, ze to sama gra jest ekscytujaca, a nie to, jaka jest stawka.

Rothgar usmiechnal sie z aprobata.

– Ja tez tak uwazam. A ty, pani, jestes wytrawnym graczem.

Ich oczy spotkaly sie na moment i hrabina poczula, ze brakuje jej tchu. Wymowa jego spojrzenia byla az nadto oczywista. Potrzebowala czasu, zeby choc troche sie opanowac.

– Gramy? – spytala.

Trzy dni, starala sie uspokoic w duchu. To tylko trzy dni.

Oboje z markizem zdecydowanie wygrali. To prawda, ze mieli troche szczescia, ale poza tym decydowaly umiejetnosci oraz zdolnosc zgadywania intencji partnera. Niemal czytali sobie w myslach. Zebrani nagrodzili ich brawami. Kiedy wstawali od stolika, zauwazyla, ze Elf wymienila znaczace spojrzenie z Bryghtem. Diana chciala zaprotestowac. Stwierdzic, ze to przeciez o niczym nie swiadczy. Oczywiscie nie zrobila tego, poniewaz bylaby to jawna demonstracja niecheci wobec markiza.

W koncu rozegrali tylko partyjke wista!

Jednak Diana nie miala pewnosci, ze chodzi tylko o karty. A jej watpliwosci nasilily sie, kiedy udala sie na spoczynek. Sluzaca rozpoczela normalny wieczorny rytual, a hrabina nie mogla sie powstrzymac, zeby co jakis czas nie zerkac na wylozone mahoniem drzwi, dzielace ja od sypialni Rothgara.

Jego pokoj byl pomalowany w fantazyjne kwietne wzory. Drzwi po drugiej stronie az lsnily biela i mogly zachwycic niejednego podlotka rozowymi zdobieniami. Poczatkowo wydawalo jej sie, ze umieszczenie markiza w tak kobiecym pokoju bedzie niezlym dowcipem. Powoli jednak zaczynala w to watpic. Wciaz miala na sobie suknie, chociaz sluzaca juz chciala ja rozpinac. Diana powiedziala jej, zeby chwile zaczekala i zblizyla sie do drzwi.

Ciekawe, co robi markiz? I jak podoba mu sie to pomieszczenie, stworzone specjalnie dla niej w czasach, gdy miala kilkanascie lat? Markiz nie mogl byc juz rozebrany do snu, poniewaz wychodzil jeszcze do stajni, zeby sprawdzic konie.

Nie mogac powstrzymac ciekawosci, Diana zapukala do drzwi.

– Prosze! – dobieglo do niej ze srodka.

Nacisnela ciezka klamke, myslac o tym, ze powinna odszukac stary klucz do tych drzwi. Weszla i ujrzala markiza. Stal na srodku pokoju, w koszuli i spodniach, ale juz bez surduta. Nie mozna tego bylo nazwac neglizem, ale tez nie byl to stroj odpowiedni na przyjecie damy. Na twarzy Rothgara malowalo sie zdziwienie.

– Czym moge sluzyc, pani?

Hrabina zaczerwienila sie i sprobowala odwrocic wzrok, ktory spoczywal na jego muskularnym ciele. Na prozno. Z tego powodu zmieszala sie jeszcze bardziej.

– Mam nadzieje, ze nie masz nic przeciwko tej… sypialni, panie – zaczela niepewnie. – Chcialam sprawdzic, czy niczego ci nie brakuje.

Rothgar spojrzal najpierw na nia, a nastepnie jego wzrok powedrowal w strone lozka w jej pokoju. Pieklo i szatani! Diana myslala, ze spali sie ze wstydu.

– Twoja goscinnosc, pani, jest… porazajaca. Nie, dziekuje, niczego mi nie brakuje.

Diana miala ochote uciec stad i zatrzasnac mocno drzwi. Co sie z nia dzieje, ze strzela gafe za gafa?!

– Musielismy wykorzystac wszystkie goscinne pokoje -tlumaczyla sie. – Licze na to, ze bedzie ci tu wygodnie, mimo kobiecego wystroju.

Rothgar uniosl do gory brew.

– Mam wrazenie, ze sypialem juz w podobnych – rzekl z namyslem, a ona pomyslala, ze ze wstydu zapadnie sie pod ziemie.

– Powinnam byla ja przemalowac – brnela dalej, chociaz najchetniej zakonczylaby juz te rozmowe. – Korzystalam z niej, kiedy bylam mala dziewczynka, a teraz stoi pusta.'

– Lepiej zaczekaj, pani, az wyjdziesz za maz. Bedziesz wtedy potrzebowac dodatkowej sypialni.

Hrabina uniosla dumnie brode.

– Przeciez wiesz, panie, ze, podobnie jak ty, nie chce wiazac sie wezlem malzenskim.

– A, tak. – Zmierzyl ja wzrokiem od stop do glow. – Wobec tego powinnas, pani, zmienic sypialnie.

– Zmienic? Dlaczego? – Diana spojrzala przez ramie, chcac sprawdzic, co nie podoba mu sie w jej sypialni.

Rothgar polecil sluzacemu, by postawil przed nia wielkie lustro stojace pod sciana. I nagle stalo sie jasne, co mial na mysli. W swojej dlugiej kremowej sukni, z naszyjnikami z perel i zlotymi bransoletami, wciaz pasowala do tej sypialni. Pokoj, ktory przejela po ojcu, wydawal sie dla niej zbyt surowy i ponury. Wygladalo to tak, jakby przez pomylke zamienili sie pomieszczeniami.

– Bardziej potrzebne jest mi biurko niz toaletka – powiedziala do siebie.

– Wybor nalezy do ciebie, pani. – Markiz sklonil glowe, -Masz przeciez wladze i pieniadze.

Poruszyl dlonia, a ten gest wydawal sie otwierac wszystkie drzwi wokol. Nagle stalo sie dla niej jasne, ze po smierci ojca przeniosla sie do meskiego swiata, w ktorym musiala radzic sobie z roznymi przeciwnosciami. Zamiana pokojow stanowila symbol tego, co zaszlo.

– Czy to juz wszystko, lady Arradale? – Rothgar staral sie powstrzymac ziewniecie. – Obawiam sie, ze jutrzejsze uroczystosci zaczynaja sie wczesnie rano.

Diana poczula nagle, ze naduzywa jego cierpliwosci. Pozegnala sie wiec z nim pospiesznie, a markiz zamknal za nia drzwi. W wielkim debowym biurku ojca znalazla klucz. Wlozyla go wiec do zamka i przekrecila ze zgrzytem.

Byla zla na siebie, poniewaz pozwolila, by ostatni ruch nalezal do markiza. Jednoczesnie zamkniecie drzwi na klucz stanowilo demonstracje nie sily lecz slabosci.

To szalenstwo! szalenstwo powtarzala w duchu, nie bardzo wiedzac, co ma na mysli. Czy swoje zachowanie, czy tez cala sytuacje? A moze i jedno, i drugie?

Clara zaczela rozpinac jej suknie, a hrabina nagle wyobrazila sobie, co by sie stalo, gdyby nie znalazla klucza. Czy Rothgar przyszedlby do niej w nocy? Z cala pewnoscia bylby wspanialym kochankiem. Piescilby ja delikatnie, powoli dochodzac do stanu najwyzszej rozkoszy. Przeciez nie kryl tego, ze zna kobiece alkowy. Diana zadrzala, a sluzaca od razu sie sploszyla.

– Przepraszam, jesli cie, pani uklulam – powiedziala pokornie.

Diana nie mogla przyznac sie, ze ten dreszcz wywolaly jej erotyczne fantazje.

– Nic takiego, Claro – westchnela.

Kiedy pozniej zostala sama, krazyla jeszcze przez chwile po pokoju, zastanawiajac sie, co robi markiz. Ta mysl nie dawala jej spokoju. Chetnie nawet zajrzalaby do jego pokoju przez dziurke od klucza, ale zrezygnowala, podniecona tym, co moglaby zobaczyc. Ciekawe, czy gdyby nie zamknela drzwi, Rothgar uznalby to za zaproszenie? Jeszcze nigdy zaden mezczyzna nie spal tak blisko niej. Pomijajac ojca, ktory przychodzil, zeby pocalowac ja na dobranoc.

Diana rozejrzala sie dokola. Pokoj ojca wydal jej sie nagle smutny, wrecz przygnebiajacy. Przejela go wraz z obowiazkami glowy rodu. Musi je przeciez wypelniac. Chce utrzymac swietnosc swej rodziny i nie pozwoli, by jakikolwiek mezczyzna traktowal ja jak swoja wlasnosc. To bylo swiete postanowienie. Od smierci ojca wiedziala, ze jest skazana na samotnosc i juz dawno sie z tym pogodzila.

Wiec dlaczego na jej policzkach pojawily sie lzy?

Diana wytarla je starannie batystowa chusteczka i polozyla sie do lozka. Miala nadzieje, ze ten podstepny Ro- thgar nie zdola przeniknac do jej snow.

Вы читаете Diabelska intryga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×