nawet lez nie ociera, zeby ani na sekunde nie stracic z oczu blekitnego ekranu. Jak nazwiemy naszego synka, Witienka, co?
Dowodca Odeskiego Okregu Wojskowego general pulkownik Gusiew, uprzedzony, ze rzad niebawem wyda oswiadczenie wagi panstwowej, zszedl do bunkra, gdzie powital go szmer komputerow i migotanie roznobarwnych lampek i przyciskow. Ekran glownego bloku informacyjnego zgasl na moment i znikla zen sytuacyjna mapa strategiczna. Gusiew usiadl wygodnie i w tym momencie jego oczom ukazal sie Zubrow.
Oraz gwiazdy. Bylo ich trzy: po jednej na zlotych epoletach i brylantowa gwiazda na szyi. Albo ekran byl zbyt duzy, albo operatorzy telewizyjni troche przedobrzyli ze swiatlem, w kazdym razie blask bijacy od gwiazd Zubrowa bezlitosnie oslepial generala. Jak musi sie czuc sam Zubrow w swietle jupiterow?
Gusiew odetchnal gleboko. Wszyscy powinni teraz sluchac waznego rzadowego komunikatu. Ale nie zdazyl sie skupic, kiedy szyfrant polozyl przed nim zapieczetowany blankiet – szyfrogram rzadowy. A dokumenty takiej wagi nalezy wreczac adresatowi bez zwloki.
– Od Zubrowa? – jeknal Gusiew.
– Od marszalka Zubrowa – delikatnie poprawil go szyfrant, ale Gusiew dostrzegl w jego oczach blysk lekkiego szalenstwa.
Trzeba sluchac oswiadczenia. To obowiazek. Ale i szyfrogram nalezy natychmiast przeczytac. To rowniez nalezy do obowiazkow. Juliuszowi Cezarowi udawalo sie robic kilka rzeczy jednoczesnie, zapewne dlatego, ze sam byl dla siebie rzadem. Gusiew zdawal sobie sprawe, ze szyfrogram zawiera decyzje dotyczaca jego losow. Zlozyl podpis. Pisal powolutku, z zakretasami, aby zyskac na czasie i zebrac sily jak przed skokiem. Zubrow juz jako pulkownik byl strasznie bezczelny – czego wiec mozna oczekiwac od marszalka?
Gusiew przebiegl wzrokiem wszystkie indeksy szyfrow, kluczy, stopni i szybko przeszedl do glownego tekstu depeszy: pilnie potrzebny nowy szef sztabu generalnego stop mianuje pana stop rozkaz podpisany ale niezatwierdzony stop prosze o odpowiedz stop bez wzgledu na to czy pan przyjmuje czy nie nadaje panu stopien generala armii stop gratulacje Zubrow
Gusiew spojrzal na swego szyfranta – ten stal tak wyprezony, jak nigdy sie nie prezyl przed generalem pulkownikiem.
Nie ma co, panie marszalku, narobil pan niezlego bigosu. Kto wie, jak sie to wszystko skonczy. Ryzykant z pana, panie marszalku, juz ja wiem to najlepiej. I potrzebuje pan pilnie szefa Sztabu Generalnego takiego samego pokroju. Coz, dobra. Bedzie pan go miec!
Rozwalony na dywanie przed telewizorem bat’ko Sawela uslyszal zapowiedz spikera, ze zostanie nadane obwieszczenie najwyzszej wagi, i pilnie nastawil uszu. Nie mozna powiedziec, zeby sie bardzo zdziwil, widzac na ekranie Witke Zubrowa: zawsze uwazal, ze z tego chlopaka beda ludzie, jezeli tylko przestanie sie zadawac z komuchami. Ale co powiesz o Ukrainie, chlopcze? Co mnie obchodzi ta twoja Rosja? O, teraz mowi do rzeczy: odlaczenie Ukrainy od Zwiazku Radzieckiego, a pozostale republiki niech postapia jak zechca. Alez ma chlop glowe – prawdziwy maz stanu! Rozumnyk! Moglby zostac nawet hetmanem – jezeli oczywiscie Ruscy wpadliby na to, zeby wybrac hetmana. A my na Ukrainie sami wiemy, co robic. Dobrze, Witka, ze nie musielismy ze soba wojowac! A wiec bedzie sie teraz rozwijac te cala dyplomacje i przyjazne stosunki. Bat’ko wyszedl na ganek, sciagnal brwi – i ucichla cala jego wolnica.
– Jak myslicie, chlopcy, co by tu podarowac mojemu druhowi Witce Zubrowowi dla nawiazania stosunkow dyplomatycznych?
– Taczanke mu dac, bat’ko! Malowana, z karabinem maszynowym! Niech w niej zadaje szyku po Moskwie!
– I jeszcze pare dobrych koni! Siwojablkowitych!
– Cos ty, glupi? Jemu wypada dac biale!
– A jeszcze lepiej kare, ze wstazkami!
– I pare recznikow ukrainskich! Niech baby wyhaftuja!
– A moze ichnia ruska flage? Jakie tam sa kolory? Niebieski, bialy – to pamietam, a trzeci zapomnialem…
– Czerwony, glupku!
– Co ty mi tu kit wstawiasz! Niemozliwe, zeby to byl czerwony!
– A ja ci mowie…
Sawelowcy zaczeli lamac sobie glowy nad podarunkami. Dyplomacja to nielatwa sztuka!
Fircykowaty rotmistrz Pulku Preobrazenskiego rowniez tego wieczoru ogladal telewizje. Po transmisji oficerowie zebrali sie, by omowic wrazenia i uczcic te chwile szampanem.
– Nieglupi program, panowie, bez dwoch zdan!
– Jest pan idealista, majorze, dlatego zawsze patrzy pan na swiat przez rozowe okulary. Jeszcze nie wiadomo, co z tego wyniknie. Niemozliwe, zeby pulkownik…
– Marszalek, panie rotmistrzu!
– Dziekuje… a wiec, zeby panski marszalek sklanial sie na strone monarchii.
– Dlaczegoz to „moj marszalek”, panie rotmistrzu? Przeciez jeszczesmy mu nie przysiegali!
– Oczywiscie, ze nie. Prosze wybaczyc, zle sie wyrazilem.
– A moze w Rosji monarchia nie jest potrzebna?
– Alez, panowie, wtedy nie moglibysmy zlozyc przysiegi.
– Mowil, ze za pol roku beda wybory.
– Jakie wybory? Sowietow? O nie, tego mamy juz dosyc!
– Niech sie pan nie goraczkuje, poruczniku, tamtych sowietow nikt nie wybieral. Zreszta wcale nie uzyl tego slowa, o ile pamietam.
– Nie, panowie, jego przemowienie trudno nazwac programem. To tylko taka zacheta, zeby sie zastanowic.
– A wiec bedziemy sie zastanawiac. Nie przystoi przysiegac pierwszemu lepszemu…
– Moze bysmy wyslali mu depesze gratulacyjna?
– Do czlowieka, ktory proponuje, zeby rozwiazac imperium?
– Ale jak sie zastanowic, to po co nam ci muzulmanie i cala reszta?
– Badz co badz, o armii mowil z sensem…
– Ale ani slowa nie raczyl powiedziec o gwardii! Pulk Preobrazenski mial sie nad czym zastanawiac.
Oficerowie sprzeczali sie przez cala noc, ale do pojedynkow nie doszlo. Rankiem podjeto decyzje: na razie nie skladac przysiegi, zaczekac na rozwoj wydarzen.
Kapitan Dracz, przebywajacy na kwaterze u dziadka Petra, widzac dowodce na ekranie, podskoczyl i wrzasnal:
– Lubka! Dziadku Petro! Szybko! Chodzcie tu! Lubka zjawila sie w mgnieniu oka:
– Co, moj skarbie! Chcesz wody?
Widzac jednak „Iwasikowego pulkownika”, cichutko usiadla obok Dracza. Dziadek Petro nie zaszczycil telewizora uwaga:
– Znowu cos gledza. Ze tez chce sie wam ogladac!
– Nie dziadku, tym razem nie gledza!
– Za kazdym razem mowia, ze teraz nie gledza. Mlodziscie jeszcze i glupi, to wierzycie. A ja jestem stary wrobel, poznalem wszystkie ich oszustwa.
– Dziadku, oni mowia o ziemi na wlasnosc! Naprawde bys nie chcial dostac z powrotem swojego kawalka ziemi?
– A nie chcialbym. Zaczne ja uprawiac na starosc, a oni znow mnie rozkulacza i jeszcze wsadza do ciupy. Albo przyjada z miasta i skonfiskuja cale zboze. Juz przez to przechodzilem i mam dosc!
– Alez nie, dziadku, teraz wszystko jest inaczej.
– Co, to moze mi jeszcze syna z tamtego swiata sprowadza?
Dziadek Petro nie mogl zapomniec swojego syna, ktorego aresztowano jeszcze jako chlopca za to, ze zbieral klosy na kolchozowym polu, kiedy ojciec walczyl na wojnie. Przez dwadziescia lat poszukiwal go przy pomocy znajomego, ktory umial pisac do wszystkich instancji. Wreszcie otrzymal swiadectwo zgonu takiego to a takiego, osadzonego w zakladzie poprawczym. Dziadek Petro sposepnial i w jeden dzien osiwial. I od tej pory nikomu nie wierzyl. Pozostala mu tylko nikla nadzieja, ze wladze i w tym wypadku swoim zwyczajem sklamaly, i ze pewnego pieknego dnia wroci do domu jego syn Paszka – juz nie dziesiecioletni malec, jakim pozegnal go Petro, idac na front, ale dorosly chlop, zywiciel rodziny. Posmieja sie wtedy z Paszka z klamliwych wladz i zaczna zyc dlugo i szczesliwie.
Pulkownik Zubrow w tej kwestii nie mogl dodac dziadkowi Petrowi otuchy, totez nie zaslugiwal na jego zainteresowanie. Natomiast Dracz i Lubka tego wieczoru dlugo jeszcze szeptali w swoim kaciku, ale o czym szeptali – mogl slyszec tylko uparty dziadek, ktoremu Pietrowicz zalatwil niedawno przez Sanke zagraniczny aparat sluchowy.
„Tu mowi Londyn. Nasz korespondent donosi z Los Angeles, ze na zaproszenie bylego prezydenta USA Ronalda Reagana do Kalifornii przybyl na wypoczynek prezydent ZSRR Michail Gorbaczow wraz z malzonka. Jednakze na zorganizowanej wkrotce po ich przyjezdzie konferencji prasowej radzieccy goscie oswiadczyli, ze nie zamierzaja wracac do ZSRR i prosza rzad Stanow Zjednoczonych o azyl polityczny. Na pytania dziennikarzy o przyczyne tak nieoczekiwanej decyzji, panstwo Gorbaczowowie odpowiedzieli, ze wreszcie wybrali wolnosc i czuja sie zupelnie szczesliwi. «W tym strasznym, barbarzynskim kraju niemozliwa jest prawdziwa pierestrojka – oswiadczyl dziennikarzom Michail Gorbaczow, a pani Gorbaczow dodala, ze oboje otrzymali propozycje wygloszenia cyklu wykladow na uniwersytecie Berkeley, gdzie, jak oswiadczyli goscie ostali sie jeszcze prawdziwi kontynuatorzy nauki o socjalizmie.
Ta zaskakujaca wiadomosc wywolala burzliwa reakcje na calym swiecie. Na gieldzie japonskiej nastapil gwaltowny spadek akcji, co doprowadzilo do rownie katastrofalnego spadku na gieldach w Hongkongu, Nowym Jorku, Frankfurcie i Londynie”.
Ambasada amerykanska, po gwaltownej wymianie radiogramow z Waszyngtonem, wystosowala do marszalka Zubrowa list gratulacyjny z potwierdzeniem woli pokojowej wspolpracy. Zubrow ze swej strony rowniez zapewnil o takiej gotowosci.
Obrotny Jim Horn z Chicago jeszcze tego samego wieczoru sprawdzil, jak prawidlowo pisze sie po angielsku imie Zubrowa i zaczal drukowac podkoszulki z jego portretem.
Czternastoletnia Maria de Lopez z Barcelony przyslala Zubrowowi wyhaftowany przez siebie wizerunek swietej Teresy. W zalaczonym do prezentu liscie zapytywala, co naczelny wodz sadzi o feminizmie.
Czym sie to wszystko skonczy? – zapytywalo wielu. I tego samego dnia, i nazajutrz, i po tygodniu. Czy to co sie stalo, zaowocuje czyms dobrym, czy zlym, co z tego wyniknie? Tylko ze na to pytanie moglby odpowiedziec jedynie prorok Misza. On zas, jak wiadomo, z zasady nie oglada telewizji.