przyszli. Wszystkie okoliczne bandy przywoza do nas rannych. Nawet jesli spotkaja sie tutaj wrogowie, u nas spornych spraw nie zalatwiaja. I nie rabuja, chociaz wiedza, ze byloby co. Spojrz na swoich wojakow – mordy zakazane, a tu nie rozrabiaja. Powachali smierci, to nie pluja do studni.

– Wiec Pietrowicz, zaliczasz mnie jednak do bandytow?

– A kimze ty jestes? Czlowiekiem pracy? Zlodziejem? Nie. Bandyta.

– Jak to? Przeciez sluze uczciwie.

– A ciekawe, komu sluzysz?

– Nie jestem cywilem. Przysiegalem na…

– Nie usprawiedliwiaj sie, ze byles mlody i glupi, wiec przysiegales, komu popadnie. Przyrzekales bronic kraju przed wrogami, a co teraz robisz? Konwojujesz nie wiadomo skad ladunek szczegolnej wagi do Moskwy. Kontener mydla! To ci dopiero zadanie bojowe! Cala Rosja na ciebie patrzy – czy kremlowscy sklerotycy beda sie mieli czym myc, czy nie? Tylko ojczyzny w to nie mieszaj. Przysiegales bandytom, wiec sam tez jestes bandyta. Czemu nic nie mowisz? Nie zgadzasz sie z tym, czy jak?

– Wladza w kraju jest potrzebna. Inaczej zapanuje anarchia, chaos.

– A teraz nie ma anarchii? Dziesiec lat temu ludzie z glodu nie mieli sil sie buntowac! Co, moze ci, ktorym przysiegales, mysla o czym innym, niz tylko jak wywiezc za granice jak najwiecej zlota i czym predzej sie stad zmyc? Myslisz, ze nie jest im wszystko jedno, co sie tutaj stanie?

– Tak, to racja, Pietrowicz. Istnieja jednak szczegolne okolicznosci. Jezeli nie dostarcze kontenera do Moskwy, moja rodzinna wies pokryja ogniem artyleryjskim. Niby przez pomylke. A ja mam tam…

– Zaczekaj, pulkowniku! Powiedziales przeciez, ze mydlo z kontenera ukradli?

– Prawda…

– A wiec to ty postanowiles sie poswiecic? Ty probowales wyjasnic, ze zadnego tajnego ladunku nie bylo, tylko mydlo? I co, jezeli kogos za to wykoncza, to tylko ciebie jednego?

– Zobaczymy – wykrecil sie Zubrow od jasnej odpowiedzi.

Pietrowicz nalal po stopce wodki.

Wypili w milczeniu. Zagryzli kiszonym ogorkiem domowej roboty.

– Mam do ciebie prosbe, Pietrowicz.

– Nie odmawia sie czlowiekowi w takiej sytuacji. Mow.

– Mam w pociagu dziewczyne. Zupelnie mlodziutka. Nic nie umie robic, moze ci to nie na reke? Moglbys sie nia zaopiekowac?

– Pewnie jest w ciazy?

– Na to wyglada.

– Nie martw sie. Chata jest duza, pomiescimy sie.

– Nie wiem, jak mam ci dziekowac.

– Daj spokoj, o czym tu gadac. No, spac pora. Chociaz nie jestes malym chlopcem, opowiem ci bajke. Czytales w dziecinstwie mity greckie?

– Nie zlozylo sie. Mowilem ci, korpus kadetow…

– Wiec sluchaj. Jakies trzy tysiace lat temu Grecy poroznili sie miedzy soba. Walczyli dziesiec lat i jedni drugich nie mogli zwyciezyc. A chodzilo o to, zeby zdobyc stolice. Wiec co wymyslili? Zmajstrowali drewnianego konia, a w srodku ukryli caly oddzial. Potem ustawili konia pod murami miejskimi, niby jako dar pozegnalny. Tamci durnie ucieszyli sie, wciagneli go do miasta i zaczeli swietowac. Wtedy grecki batalion wylazl z konia. Kto sie napatoczyl, tego wojownicy zabili, a potem otworzyli bramy miejskie dla swoich. No, teraz juz chodzmy spac.

Wstali o swicie. Maria nakarmila cale bractwo gotowanymi kartoflami. Pietrowicz pojechal z zolnierzami do eszelonu po Oksane.

Do Zubrowa, ktory wyskoczyl z BMD, podbiegl barczysty kapitan i zameldowal:

– Towarzyszu pulkowniku, w czasie waszej nieobecnosci nic sie nie wydarzylo.

– Swietnie. Zatankuj BMD do pelna. Zaladuj uzbrojenie dla dwoch pododdzialow, zeby mozna bylo bronic wsi. Doloz zapas paliwa. Nie zaluj niczego. Wykonac.

– Tak jest.

Zubrow i Pietrow weszli do przedzialu dowodcy. Oksana rzucila sie witac pulkownika, ale speszyl ja widok nieznajomego.

– Moja kochana dziewczynko, to jest Pietrowicz, poznaj go. Pakuj sie szybciutko. Pojedziesz z nim. Nie moge cie teraz zabrac do Moskwy. Nie boj sie, wszystko bedzie dobrze.

Oksana bez slowa weszla do przedzialu. Zeby sie nie rozplakac, trzeba wstrzymac oddech i liczyc do dwudziestu. To najwazniejsza wiedza, jaka sobie przyswoila w szkole. Mezczyzni zakur2yli.

– Zobaczymy sie jeszcze, Pietrowicz?

– Moze i tak. Glupi maja szczescie, nie wiesz? Wrocisz po swoja Oksane, a dzieciaczek bedzie juz w pieluchach brykal. Zabierzesz oboje i pojedziesz do rodzinnej wsi. Chociaz chyba nie dojedziesz. Juz ty sobie na pewno znajdziesz cos takiego, zeby nie ujsc z zyciem.

– A wzialbys mnie do siebie na czeladnika?

– Nie, pulkowniku. Tobie inny los pisany, nie uciekniesz przed nim.

– Dzieki za wszystko, Pietrowicz. Dobry z ciebie chlop. A wokol swojej wsi wykop row przeciwczolgowy. Na wypadek, gdyby mi sie nie udalo.

– A jakze! Jutro wyjde z saperka jeszcze przed sniadaniem i zanim Maria usmazy jajecznice, na pewno sie wyrobie! Piec metrow szerokosci, dwa i pol glebokosci. Co to dla mnie? Tyle co splunac.

– No widzisz, znasz regulamin! – rozesmial sie Zubrow. – A BMD umiesz prowadzic?

– Prowadzilem na szkoleniu.

– Wyladowalem ci go uzbrojeniem po brzegi. W dzisiejszych czasach przyda sie w gospodarstwie.

– Dzieki, Zubrow.

– A skoro jestes za leniwy, zeby kopac row przeciwczolgowy, to juz ja sie postaram, zeby mi sie udalo.

W tej chwili wyszla Oksana z wezelkiem w reku. Zubrow objal dziewczyne, szepczac jej cos do ucha. Pietrowicz odwrocil sie i zapatrzyl w linie horyzontu.

– Witienka! Wrocisz, prawda? Nic ci sie nie stanie? – zaplakala dziewczyna.

– A co moze mi sie stac, malenka? Przyjade po ciebie. Badz spokojna. Jezeli cos mnie zatrzyma, a urodzi sie dziewczynka, nazwij ja Oksana. A jezeli bedzie chlopiec, daj mu na imie, jak zechcesz.

– Witienka, boje sie.

– Nie boj sie, gluptasku. Pietrowicz to uczciwy czlowiek i zonke ma dobra. Nikt ci tu krzywdy nie zrobi. Lubka tez tam bedzie, i Dracz.

– Wydobrzeje?

– Oczywiscie. Lekarz powiedzial, ze za dwa tygodnie bedzie zdrow jak ryba. Moja dziewczynko kochana! Nie wolno plakac. To szkodzi dziecku.

– Wcale nie placze, co ty opowiadasz! Wszystko jest w porzadku. Pocaluj mnie i idz. Idz, idz, nie ogladaj sie. Pietrowicz, prosze mnie jak najpredzej stad zabrac! Jedzmy! Dlugie pozegnania nie sa dobre, prawda?

– Prawda, corenko.

Oksana istotnie nie plakala – az do zakretu drogi. A potem Zubrow juz nie mogl jej zobaczyc.

Rozdzial 20

FIGLE FORTUNY

Mineli juz Luberce, a w kwaterze dowodcy wciaz popijano herbate. Zubrow przedstawial plan:

– Dojezdzamy do Moskwy. Jak rozegrac najwazniejsza sprawe, zobaczymy na miejscu. Sprawa numer dwa, to Paul. W koncu dowiezlismy go tu bez mydla. Nieladnie wyszlo.

– Alez co ty, Wiktor, ja wszystko rozumiem! To nie wasza wina – zaprotestowal Ross.

– Zaraz, spokojnie. Co proponujecie, panowie oficerowie?

– Nasze sluzby nasluchowe donosza, ze wagon mydla powinien dzis przybyc na Krasna Priesnie. Moze to byc to samo mydlo, ktore podprowadzili Paulowi – oznajmil Brusnikin.

– Wiec co zrobimy? – zniecierpliwil sie Zubrow.

– Trzeba je zgarnac – ozywil sie Salymon.

– Jasne, ale jak? – Brusnikin sie rozesmial. Zubrow spojrzal na swoje buty i tez sie usmiechnal.

– Pewien czlowiek opowiedzial mi niedawno bajke. Brusnikin i Salymon, bierzcie najlepszych chlopakow. I – do kontenera! Po trzysta naboi na glowe powinno wystarczyc. No i kazdy dostanie jeszcze saperke. Do roboty! A ty, Paul, na razie trzymaj sie mnie.

Pociag niebawem dotarl do Krasnej Priesni. Tam jednak czekalo na nich stosowne przyjecie. Nie minelo piec minut, jak Zloty Eszelon, pusty i porzucony, znieruchomial na bocznicy. Zubrow w mundurze z zerwanymi naramiennikami jechal w czarnej Woldze. Przytrzymywali go za rece dwaj uprzejmi mlodzi ludzie, zarazem bolesnie wbijajac mu pod zebra lufy pistoletow. Druga Wolga wiozla Paula, ktorego potraktowano podobnie. Kawalkade zamykala ogromna ciezarowka, na ktora zaladowano kontener. Konwojowala go potezna eskorta.

Co sie znajduje w okolicach Chodynki, wie kazdy mieszkaniec Moskwy – najlepsze biura konstruktorskie Zwiazku Radzieckiego. Zajmowano sie w nich podbojem kosmosu, lotnictwem i innymi powaznymi sprawami. Co jest na samej Chodynce, wie nawet najposledniejszy szpieg – wywiad wojskowy, czyli GRU, tajne lotnisko i hangary z samolotami zawsze gotowymi do ewentualnej ewakuacji wladz panstwowych. A co sie miesci pod Chodynka – tego wlasnie mial sie dowiedziec pulkownik Zubrow.

Вы читаете Zloty Eszelon
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату