– Oszalalas?

– Jestes jego aniolem strozem. Dlatego strzeliles tam przy Canal Street. Probowales go ratowac. I przekazywales mu informacje.

Duch probowal za wszelka cena uspokoic oddech.

– Oszalalas, agentko Sachs.

– Czy miales zamiar przedzwonic do Ducha, kiedy dojedziemy do domu Changow? – warknela. – Czy po prostu samemu ich zabic? I nas przy okazji?

Coe ponownie przelknal sline.

– Chce mowic z adwokatem.

– Bedziesz mial na to mnostwo czasu. Teraz kladz prawa reke na klamce. Jesli poruszysz nia chocby o milimetr, oberwiesz kulka w ramie. Lewa reka, kciukiem i palcem wskazujacym wyciagnij bron, kolba do przodu.

Duch spojrzal w jej twarde jak kamien oczy i przeszedl go zimny dreszcz. Coe wyjal ostroznie pistolet i podal go jej. Sachs schowala bron do kieszeni, wysiadla i otworzyla drzwiczki z jego strony.

– Wysiadaj – powiedziala i wskazala palcem chodnik. – Twarza do ziemi.

Duch patrzyl, jak Sachs umiejetnie zaklada agentowi kajdanki, chowa bron do kabury, po czym lapie go za kolnierz i pomaga wstac.

– Chcesz, zebym porozmawial z Changami? – zapytal, odkrecajac szybe.

– To nie jest ich dom – odparla. – Mamy do niego jeszcze kilka przecznic. Sklamalam. Musialam uspic jego czujnosc. Wybralam to miejsce, bo za rogiem jest posterunek policji.

Odprowadzila agenta urzedu imigracyjnego do rogu, gdzie przejeli go trzej umundurowani policjanci. Duch obejrzal sie przez ramie i zobaczyl stojaca przy krawezniku z zapalonym silnikiem furgonetke Yusufa.

Po pieciu minutach Sachs pojawila sie z powrotem, wsiadla do autobusu i uruchomila silnik.

– Przepraszam – powiedziala do Ducha i potrzasnela glowa. – Dobrze sie czujesz?

Byla teraz bardziej soba.

– Tak – odparl z usmiechem Duch. – Znakomicie sobie poradzilas.

Sachs wyjela komorke i wystukala numer.

– W porzadku, Rhyme, John i ja jedziemy teraz do Changow. Nie bedziemy czekac na sily specjalne. Duch moze juz byc w drodze.

Istotnie, chyba jest juz w drodze, pomyslal szmugler.

Sachs skrecila raptem w jednokierunkowa uliczke i zatrzymala sie.

– To nasz dom – powiedziala, wskazujac stojacy kilka posesji dalej dwupietrowy budynek z czerwonej cegly.

Wysiedli z autobusu i staneli na chodniku. Duch obejrzal sie przez ramie. Yusuf takze zaparkowal furgonetke; w zapadajacym zmierzchu widac bylo w srodku jego i drugiego Turka.

Sachs wskazala wykuszowe okno od frontu.

– Wejdziemy tam od tylu. W przeciwnym razie mogliby nas zobaczyc od ulicy i uciec.

Obeszli najblizszy dom i idac oplotkami, dotarli na tyly posesji Changow.

– Nie wykonuj zadnych gwaltownych ruchow – szepnela. – Powiedz im, ze chcemy pomoc.

Duch probowal sobie wyobrazic, jaka bedzie reakcja Sama Changa i jego zony, kiedy zobacza, kto jest ich policyjnym tlumaczem.

Sachs nacisnela klamke. Drzwi nie byly zamkniete. Szybko je otworzyla i przeszli cicho przez mala duszna kuchnie.

Na kuchence gotowala sie w garnku woda. Na desce lezala cebula, obok peczek pietruszki. Sachs przystanela w drzwiach korytarza, ktory prowadzil do dziennego pokoju, i dala Duchowi znak, by sie zatrzymal.

Zobaczyl, ze Turcy sa juz w alejce z boku domu. Korzystajac z tego, iz Sachs jest odwrocona do niego plecami, dal im znak, zeby podeszli od frontu, po czym siegnal pod wiatrowke i wyciagnal pistolet zza paska spodni.

Sachs ruszyla powoli ciemnym korytarzem.

– Zaczekaj tu chwile, John – szepnela. Minelo kilka sekund. – Teraz! – zawolala nagle.

– Co? – zapytal zdezorientowany Duch.

Zamiast odpowiedziec, odwrocila sie w jego strone i podniosla pistolet. Zrobila to tak szybko, ze zobaczyl przed oczyma tylko szara smuge, a potem lufe, ktora skierowana byla prosto w jego piers.

Okrzyk Sachs nie byl skierowany do niego, lecz do szesciorga mezczyzn i kobiet w bojowym rynsztunku sil specjalnych, ktorzy wpadli do malej kuchni, celujac z pistoletow prosto w zszokowanego szmuglera.

– Padnij! Padnij! Policja! Rzuc bron! Na podloge! – krzyczeli.

Wydarto mu z reki pistolet, rzucono na podloge, skuto i przeszukano. Poczul, jak ktos ciagnie go za kostke i odpina kabure z tokariewem.

– Sprawca zatrzymany! – zawolal jeden z policjantow. – Teren czysty.

– Na dworze mamy dwoch, obaj zatrzymani.

Ujgurowie z osrodka etnicznego w Queens, pomyslala Sachs.

Chwile pozniej dolaczyli do nich Lon Sellitto i Eddie Deng, zbiegajac z pietra, gdzie czekali. Posadzili Ducha na krzesle i Deng odczytal mu jego prawa po angielsku oraz na wszelki wypadek w dialektach Putonghua i Minnanhua.

– Co z Changami? – Amelia zwrocila sie do Lona.

– W porzadku. Sa u nich dwie ekipy agentow imigracyjnych.

Elegancko umeblowany dom, w ktorym sie znajdowali, nalezal do Sellitta i oddalony byl mniej wiecej o poltora kilometra od miejsca zamieszkania Changow. W tak krotkim czasie nie byli w stanie znalezc lepszego miejsca na zasadzke.

– Wrobilas mnie – powiedzial Duch do Amelii.

– Chyba nam sie udalo.

Telefonujac do niej, gdy jechala do prawdziwego domu Changow w Owls Head, Rhyme ostrzegl Amelie, ze jego zdaniem Duch podszywa sie pod Johna Sunga. Agenci urzedu imigracyjnego i policjanci byli juz w drodze do Changow, zeby ich zatrzymac. Sellitto i Deng zastawili zasadzke w domu policjanta. Mogli tu ujac Ducha i jego bangshou, nie ryzykujac, ze ucierpia przy tym niewinni przechodnie.

Sluchajac rewelacji Rhyme'a, Sachs musiala zmobilizowac wszystkie sily, aby kiwac spokojnie glowa, udawac, ze Coe pracuje dla Ducha, a przede wszystkim nie dac po sobie poznac, ze wie, iz siedzacy przy niej czlowiek, mezczyzna, ktorego uwazala za swego przyjaciela i lekarza, jest poszukiwanym przez nich od dwoch dni morderca.

Z dreszczem obrzydzenia wspomniala, jak dotykal ja swoimi dlonmi. Uswiadomila sobie takze ze zgroza, ze to ona sama zdradzila mu, gdzie przebywali Wu.

– W jaki sposob twoj przyjaciel, ten Lincoln Rhyme, domyslil sie, ze nie jestem Sungiem? – zapytal nagle Duch.

– Dzieki kamiennej malpie – wyjasnila. – Znalazlam slady jakiegos mineralu za paznokciami Sonny'ego Li. To byl krzemian magnezu, steatyt, z ktorego wyrzezbiono amulet. – Sachs szarpnela za golf Ducha, odslaniajac widoczny na jego szyi czerwony slad po zaciagnietym rzemyku. – Jak to sie stalo? Sciagnal ci go z szyi i rzemyk pekl?

Duch pokiwal powoli glowa.

– Zanim go zastrzelilem, drapal paznokciami ziemie. Myslalem, ze blaga o zmilowanie, ale on tylko podniosl nagle wzrok i usmiechnal sie do mnie.

Sonny Li specjalnie drapal paznokciami miekki kamien, zeby przekazac im wiadomosc, iz Sung jest w rzeczywistosci Duchem. Rhyme pamietal dziwne okruchy na palcach Amelii dzien wczesniej. Zdal sobie sprawe, ze drobiny mineralu moga pochodzic z amuletu Sunga. Zadzwonil do policjantow, ktorzy strzegli jego domu, a oni potwierdzili, ze mozna tam wejsc od tylu. Oznaczalo to, iz Duch mogl bez ich wiedzy wchodzic i wychodzic z budynku.

Rhyme zapytal ich rowniez, czy w poblizu nie ma sklepu ogrodniczego – mogla stamtad pochodzic mierzwa, ktora znalezli – i dowiedzial sie, ze na parterze jest kwiaciarnia. Nastepnie sprawdzil numery telefonow, z ktorych dzwoniono na komorke Sachs. Pojawil sie wsrod nich numer aparatu, z ktorego Duch telefonowal do osrodka ujgurskiego.

Вы читаете Kamienna malpa
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×