W pokoju panowala cisza.

– Ataki skonczyly sie pod koniec sierpnia – ciagnal Rsacher. – Dlaczego? Wcale nie dlatego, ze przestraszyli sie sledztwa, bo nic o nim nie wiedzieli. Po prostu rok akademicki zaczyna sie na poczatku wrzesnia. Poszli na pierwszy rok studiow. Kolejnego lata bylo to zbyt niebezpieczne, a moze juz z tego wyrosli. Cala historia poszla w zapomnienie. Dopiero po dwunastu latach odgrzebal ja Slup, kiedy szukal sposobu na wydostanie sie z wiezienia. – ciagnal Rsacher.

Wszyscy utkwili wzrok w Walkerze. Byl bialy jak sciana.

– Nie – odezwal sie schrypnietym glosem. – To nie tak. Chcialem porwac Ellie tylko na jakis czas. Wynajalem do tego miejscowych ludzi. Mialem mnostwo pieniedzy na kampanie. Obserwowali ja przez tydzien. Odwiedzilem w wiezieniu Slupa i powiedzialem mu o swoich zamiarach, ale on zupelnie sie tym nie przejal. Odparl: „Chcesz, to zabieraj Ellie”. Nie zalezalo mu na niej. Byl wewnetrznie sklocony. Ozenil sie z Carmen, zeby siebie ukarac za nasze uczynki, jak sadze. Dlatego ciagle ja bil. Wciaz mu przypominala o dawnych grzechach, wiec nie przejal sie grozba porwania dziecka.

– Wtedy najales innych ludzi.

Walker kiwnal glowa.

– Przejeli cala sprawe i na moja prosbe sprzatneli obserwatorow.

– Potem sprzatneli Ala i Slupa.

– To byla stara zamknieta sprawa, Reacher. Slup nie powinien byl jej wywlekac. Bylismy wtedy dziecmi. Obiecalismy sobie, ze nigdy o tym nie wspomnimy. Przyrzeklismy to sobie. Nigdy, przenigdy. Nie wracalismy juz do tego, jakby to w ogole nie mialo miejsca. Jakby to byl trwajacy przez rok koszmarny sen.

Panowalo milczenie.

– Dzisiejszej nocy ty prowadziles pick-upa – stwierdzil Reacher.

Walker znow powoli kiwnal glowa.

– Jeszcze wy dwoje i mialo byc po wszystkim. – Z trudem przelknal sline i zacisnal powieki. – Ale strach mnie oblecial. To mnie przeroslo.

Cisza.

– Masz przy sobie bron? – spytal Reacher.

Walker kiwnal glowa.

– Rewolwer w kieszeni.

– Czy moze mi go pani podac, pani Greer? – poprosil Reacher.

Rusty siegnela do kieszeni Walkera. Wyjela rewolwer Colt Detective Special i przymierzyla go do swojej dloni.

– Gdzie jest Ellie, Hack? – spytal Reacher.

– Nie wiem – odparl Walker. – Zatrzymuja sie w motelach. Nie mowili dokladnie gdzie.

– Jak sie z nimi kontaktujesz?

– Przez specjalny numer posrednika w Dallas. Pewnie rozmowy sa przekierowywane.

– Mamy zerwana linie – powiedzial Bobby.

Reacher uniosl pistolet Alice. Przystawil go na pol metra od twarzy Walkera. Zaczal naciskac spust, w swietle swiecy widac bylo, jak zbielala mu skora na palcu.

– Chcesz umrzec, Hack?

Walker skinal glowa.

– Tak – wyszeptal.

– Ale najpierw powiedz. Tylko nie klam. Gdzie ona jest?

– Nie wiem.

Reacher westchnal i opuscil pistolet na blat stolu. Nikt sie nie odzywal. Nikt sie nie ruszal. Nagle Rusty podniosla niepewnie bron Walkera, zatoczyla lufa polokrag i wycelowala w czolo prawnika.

– Zabiles mi syna – wyszeptala.

Walker nawet sie nie poruszyl.

– Przykro mi.

Rewolwer Colt Detective Special to bron z mechanizmem spustowym podwojnego dzialania, co oznacza, ze przesuniecie spustu o polowe powoduje odciagniecie kurka i obrocenie bebenka, jesli naciskamy dalej, kurek opada i nastepuje strzal.

– Rusty, nie! – ostrzegl Reacher.

– Mamo! – zawolal Bobby.

Kurek colta szczeknal.

– Nie! – krzyknela Alice.

Kurek opadl. Rewolwer wypalil. Huk i plomien byly ogromne. Rusty strzelila ponownie. Drugi pocisk w slad za pierwszym przeszyl glowe Walkera. Rusty uniosla bron i wystrzelila w powietrze. Trzeci strzal zrobil dziure w scianie, a czwarty trafil w zbiorniczek z nafta w lampie.

Sciana zajela sie blyskawicznie. Plomienie wystrzelily gwaltownie w gore i na boki, palila sie sciana od podlogi az po sufit. Ogien rozprzestrzenial sie na boki, po chwili wszystkich otoczyly plomienie.

– Uciekamy! – krzyknal Reacher.

Pociagnal Rusty w strone wyjscia. Alice juz byla w holu i otworzyla drzwi frontowe. Reacher czul, jak do srodka wdziera sie wilgotne powietrze, ktore podsyci ogien.

Alice zbiegla po schodkach na podworko, Reacher pchnal Rusty w slad za nia. Sam wpadl ponownie do holu, w ktorym klebil sie dym. Bobby krztusil sie przy drzwiach do salonu. Reacher chwycil go za nadgarstek, wykrecil mu reke i wyciagnal w mrok na srodek podworka.

– Wszystko splonie! – wrzeszczal Bobby. – Na popiol!

Z okien padalo migoczace zolte swiatlo. Plomienie tanczyly za szybami. Ze srodka dochodzily potezne trzaski trawionego przez ogien drewna. Mokry dach lekko parowal. Reacher chwycil dlon Alice i puscil sie biegiem do jeepa.

ROZDZIAL TRZYNASTY

KIEDY burza przesunela sie na polnoc, kierowca domyslil sie, ze jego partnerzy juz nie wroca. Przekonanie bylo tak silne, iz przerodzilo sie w pewnosc. Wyszedl z motelu w mrok. Bulgotaly studzienki, krople skapywaly z drzew. Nikt nie nadchodzil. Nikt juz nie mial nadejsc. Wrocil do pokoju i spojrzal na pograzone we snie dziecko.

Wykona swoje zadanie, choc nie sprawi mu to przyjemnosci. Otworzyl znowu drzwi i powiesil na klamce od zewnatrz tabliczke: NIE PRZESZKADZAC. Zamknal drzwi i przekrecil zamek od srodka. Zalozyl lancuch i ruszyl w glab pokoju.

– TY PROWADZISZ! – zawolal Reacher. – Na polnoc, okay?

Pchnal Alice w kierunku drzwi kierowcy, a sam obiegl samochod. Przysunela sobie fotel, on zas odsunal swoj i rozlozyl mapy na kolanach. Po lewej stronie Czerwony Dom gwaltownie plonal. Zajelo sie juz pietro.

Alice przekrecila kluczyk w stacyjce i jeep ruszyl z miejsca. Przejechala przez brame, nie zwalniajac i wdusila gaz. Reacher zapalil swiatelko na suficie i przegladal mapy, poki nie znalazl plachty z hrabstwem Pecos.

– Szybciej! – naglil. – Mam zle przeczucia.

Alice jechala najszybciej jak mogla. Reacher wpatrywal sie w mape i mierzyl odleglosci, rozchylajac palec wskazujacy i kciuk.

– Zwiedzalas tutejsza okolice? – spytal.

– Troche. Bylam w Obserwatorium McDonalda.

Zerknal na mape.

– To sto trzydziesci kilometrow – powiedzial.

– Nie pojechali tam dzisiaj, za daleko. Podejrzewam, ze sa od Pecos najwyzej pol godziny drogi. Czterdziesci, gora piecdziesiat kilometrow.

– Niby czemu?

– Zeby byc blisko Walkera.

Вы читаете Plonace Echo
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×